Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5.

Niall obudził się, kiedy górujące słońce rzucało ostre promienie słoneczne przez zasłonięte rolety do ich sypialni i syknął cicho, kiedy podnosząc się na łokciach poczuł, jak świat zaczynał wirować. Zapłakał sztucznie, opadając delikatnie głową na poduszkę i przymrużył oczy, szukając swojego chłopaka, który jak dobrze pamiętał, leżał obok niego, kiedy zasypiał.

Powrót do domu jak i samo wejście do niego, pamiętał jak przez mgłę. W tamtym momencie nie był do końca trzeźwy, nie mógł powiedzieć, że był świadomy tego, co działo się dookoła, ale cierpiał na pewno mniej niż aktualnie. Cała noc była dosyć chaotyczna - pił wódkę, przegryzając ją paluszkami czy jakimiś ciasteczkami, które Lewis kupił tydzień wcześniej i naprawdę nie dziwiło go to, że były twarde.

Liczył na ciepłe, dobre jedzenie, ale restauracje fastfoodowe były już pozamykane, a wpuszczenie Capaldiego do kuchni równało się z dużymi szkodami, które potęgowały się zwłaszcza w momencie, w którym nie był w stanie normalnie utrzymać butelki w dłoni. Zapewne jego dziewczyna, jak zastanie go zarzyganego w wannie, nie będzie zadowolona i zadzwoni z pretensjami do Horana, który nie chciał wysłuchiwać całego tego lamentu.

Na samą myśl o tym, jak starał się być dobrym przyjacielem i trzymał jego włosy między palcami, kiedy ten nachylał się nad toaletą, przeszły go dreszcze. Niestety to, jako jedne z nielicznych momentów, pamiętał najbardziej, ale zaraz stwierdził, że przynajmniej będzie mógł mu to wypomnieć za jakiś czas, kiedy będzie dla niego niemiły.

— Harreh? — spytał cicho. — Kochanie, jesteś w domu? — dodał zaraz i nie słysząc żadnej odpowiedzi, westchnął ciężko.

Wtulił się w poduszkę, przesiąkniętą jego zapachem i uśmiechnął się mimowolnie, czując przyjemne ciepło w podbrzuszu. Tak bardzo kochał swojego chłopaka i to, jak cholernie mocno wyrozumiały był, że czasami, kiedy naprawdę był pijany, był w stanie podejść do obcego człowieka i opowiedzieć mu o swojej miłości do tego kędzierzawego słodziaka, nie pomijając żadnego momentu, w którym okazał mu cholerne wsparcie.

Harry był najlepszą rzeczą, która spotkała Nialla w całym jego dziewiętnastoletnim życiu i miał nadzieję, że będzie tak już zawsze.

Horan leżał dosyć długo, po prostu miarowo oddychając i ignorując suchość w ustach, bo wiedział, że nigdzie naokoło wody nie miał i żeby się napić musiałby wstać i iść do kuchni. Prawdopodobnie skończyłoby się to jeszcze większym cierpieniem i postanowił poczekać na powrót Stylesa, który zapewne postanowił wyjść na zakupy.

Blondyn nie mylił się, bo już dwadzieścia kolejnych minut później, usłyszał przekręcanie klucza i wesoły głos Harry'ego, który rozmawiał z kimś przez telefon. Niebieskooki odetchnął i uchylił powieki, unosząc lekko głowę do góry, aby zarejestrować wzrokiem zielonookiego, odkładającego torby na blat.

— Muszę kończyć, Gemms. Mój mały alkon w końcu się obudził — roześmiał się, zauważając wpatrującego się w niego Irlandczyka, który na te słowa wywrócił oczami. Jak śmiał robić mu siarę przed jego przyszłą rodziną?!

— Raz mi się zdarzyło, okej? To wina Lewisa, on mnie rozpija za każdym razem, jak jest sam w domu, bo Suzie wychodzi gdzieś na miasto — wymamrotał, podnosząc się do siadu i opierając plecami o ramę łóżka.

— Nie tłumacz się tutaj bezbronnym Lewisem. Doskonale pamiętam, co było na jego urodzinach i kto tu kogo rozpijał — uśmiechnął się do blondyna — Okej, odezwę się później. Może nawet w weekend wpadniemy z Ni — wrócił do rozmowy przez telefon — Będę go pilnował, tak, siostrzyczko — pokręcił głową — Do zobaczenia, ja ciebie też.

— Powinienem być zazdrosny? — uniósł brew, kiedy chłopak rozłączył się i odłożył telefon na blat — Swojej siostrze częściej wyznajesz miłość niż mi.

— Staram się być miły — parsknął, wchodząc do pomieszczenia i zaraz ułożył się na łóżku obok Nialla, który uśmiechnął się delikatnie — Jak się czujesz?

— Bardzo chujowo. Chcę mi się pić i boli mnie głowa — odpowiedział, a kędzierzawy odchylił się do tyłu, łapiąc za butelkę wody, której wcześniej Horan nie zauważył. Uchylił usta, będąc złym na siebie, że umierał z odwodnienia ponad pół godziny, a woda stała tuż obok niego! Wystarczyło się rozejrzeć albo pomacać powietrze naokoło łóżka.

— Zadbałem o ciebie, kotku. Wiedziałem, że będziesz zdychał — podał mu napój i pozwolił, aby ten oparł się policzkiem o jego brzuszek. Wplątał zaraz palce w jego jasne włosy i zaczął go głaskać, uśmiechając się.

Niall zrobił dwa duże łyżki i od razu poczuł się lepiej, ignorując fakt, że woda miała dla niego jakiś taki dziwny smak. Ale zawsze tak było po grubszej imprezie i nie wiedział, z czego to wynikało.

— Jak było z tym barmanem? Trochę głupio, że wam przerwałem — wymamrotał, wtulając się w ciało ukochanego zaraz po odstawieniu butelki koło łóżka.

— Był naprawdę miły. Ale był też w szoku, kiedy powiedziałem mu o naszym związku, ale przyjął to bardzo dobrze. Życzył nam szczęście i wytrwałości, co było naprawdę słodkie, wiesz? — uśmiechnął się pod nosem. — Powiedziałem ci już, że nic się nie stało i dla mnie jesteś najważniejszy, racja? To tylko seks — wzruszył ramionami.

— Jesteś przeuroczy, kochanie — uniósł głowę do góry, aby pocałować go w odkryty kawałek skóry.

— Zrobiłby tak każdy na moim miejscu, nie uważasz? — parsknął, cmokając go w czoło. — Zrobię zaraz  jakiś obiad i podam ci tabletki, żebyś doszedł do siebie, co?

— Byłbym ci bardzo wdzięczny. Chociaż Lewis i tak ma najgorzej z naszej dwójki.

— Nie wiem, dlaczego ja w ogóle liczyłem, że wrócisz w normalnym stanie do domu, a Lewis od razu położy cię spać — roześmiał się — Chyba mięśnie Liama przyćmiły mi rozsądne myślenie.

— Ale obiecuję, że już więcej nie dam mu się namówić! — zapewnił pewnym głosem — Kilka chwil dobrej zabawy i śmiechu nie są warte zarzyganej wanny i bolącej głowy przez cały dzień.

— Nawet nie chcę pytać, ile musieliście wypić, żeby zarzygać wannę i... to nie ty rzygałeś, racja? — uniósł brew.

— Nie miałbym serca robić tego Suzie, która będzie musiała teraz to sprzątać — parsknął cicho, przymykając oczy, które były naprawdę zmęczone i mimo kilu godzin snu, potrzebowały jeszcze więcej regeneracji.

— Biedna kobieta — skomentował cicho Harry — Okej, zbieram się do kuchni, myszko, a ty odpoczywaj.

— Jeśli dasz mi buziaka to na pewno szybciej wstanę na nogi — wymamrotał, uśmiechając się delikatnie.

Styles wywrócił oczami, nachylając się i łapiąc palcami jego podbródek, który uniósł do góry i złączył ich usta w krótkim pocałunku. Tylko tych ust mógł dotykać i szczerze mówiąc, żadnych innych by nie chciał.

— Kocham cię nawet w momentach, w których psujesz mi seks na blacie — szepnął, całując go jeszcze raz i podniósł się z łóżka, pozwalając Niallowi rozłożyć się na całej jego przestrzeni.

— Jestem dla ciebie numerem jeden, kochanie. Zapomniałeś już? — uchylił powiekę, odprowadzając ukochanego do pomieszczenia obok. — Hej Harry... — mruknął jeszcze, musząc zadać to pytanie. — Nie całowaliście się, racja?

— Nigdy bym tego nie zrobił. Przecież znasz mnie, Niall — zmarszczył brwi.

— Chciałem się tylko upewnić. To nie tak, że ci nie ufam, ale... nie zaszkodzi spytać, racja?

Zielonooki westchnął cicho i skinął głową, bo Niallowi czasami zdarzało się zadać to pytanie, przez co Harry wątpił w jego zaufanie do niego. Ale jego samego czasami też korciło, aby spytać, czy jego jednonocna przygoda nie posunęła się zbyt daleko, lecz jeśli by tak było, to chłopak powiedziałby mu o tym od razu, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro