Rozdział 23.
Niedługo później Niall dotarł do domu Shawna, który widząc jego lekko opuchnięte oczy, od razu zgarnął go w swoje ramiona, wplatając smukłe palce w jasne kosmyki włosów. Horan odetchnął, bo właśnie tego potrzebował, ale niekoniecznie od Mendesa. Jednakże, jeśli nie ma co się lubi to się lubi, co się ma, prawda?
Brunet zamknął nogą drzwi i pozwolił młodszemu chłopakowi owinąć mocno ręce wokół swojej tali. Blondyna przeszły lekkie dreszcze na skutek otrzymanego ciepła - jego ramiona były zimne, a teraz otulane były przez materiał bluzy wyższego.
— Czy chcesz porozmawiać o tym, co się stało? — spytał szeptem Shawn, nie wiedząc, czy może przerwać między nimi ciszę. Może Niall nie miał nastroju na jakąkolwiek rozmowę i swoimi słowami mógłby przerwać jego chwilę komfortu.
— Chyba tak — mruknął, unosząc lekko głowę do góry. — Nie wiem, trochę się wydarzyło i może nie jesteś najodpowiedniejszą osobą, z którą powinienem o tym porozmawiać, ale nie mam pomysłu, kogo innego mógłbym się teraz poradzić.
— Dzięki Niall — parsknął śmiechem, wywracając oczami, a następnie zmierzwił jego włosy. — Poczułem się naprawdę doceniony.
— Wiem, jak to zabrzmiało. Przepraszam — przyznał ze skruchą, odsuwając się. — Doskonale wiesz, jak reaguje na ciebie Harry i myślę, że gdyby się dowiedział, że zwierzam ci się z naszych problemów to byłby jeszcze bardziej na mnie zły.
— Pieprzyć to, co myśli sobie o mnie Styles — westchnął, kierując się z Horanem do salonu, a następnie obydwoje usiedli na kanapie. — Chcesz herbaty? Trochę zmarzłeś, jak tutaj szedłeś.
Niebieskooki skinął nieznacznie głową, a Mendes od razu pokierował się do kuchni, w której zniknął na jakieś siedem minut. W tym czasie Niall zdążyć milion razy sprawdzić swój telefon, czy może przypadkiem ktoś nie próbował się do niego dodzwonić lub w jakikolwiek inny sposób próbować zainteresować się jego osobą. Niestety nikogo nie zainteresowała egzystencja chłopaka.
— Mów, co się stało — powiedział brunet, stawiając przestudzoną, brzoskwiniową herbatę na szklanym stoliku. Zajął miejsce obok Nialla, jednak usiadł w taki sposób, aby doskonale widzieć jego twarz, która wyrażała jedynie zagubienie i smutek. — I zostaw ten telefon — dodał, zabierając urządzenie chłopaka, które rzucił na drugi koniec kanapy.
— Po prostu... — westchnął ciężko. — Nie wiem nawet, od czego powinienem zacząć — przetarł dłońmi twarz. — Mam wrażenie, że ja i Harry oddalamy się od siebie, że coś zdążyło nas poróżnić w ostatnim czasie. W życiu Harry'ego pojawił się pewien chłopak... Liam, do którego bardzo chętnie chodzi. Nie jestem o to zazdrosny, że lubi się z nim pieprzyć, bo może jest dobry w łóżku, ale... — motał się w słowach — wystarczyła jedna okazja, aby do niego poleciał. Idę o zakład, że to dla niego zdjął nasz cichy zakaz pieprzenia się. Nie wiem, mam wrażenie, że zaczynam mu się nudzić — jego oczy zaszły łzami, przez co przerwał na moment i dopiero kiedy poczuł dłoń starszego na swoim udzie, kontynuował — Dzisiaj wrócił do domu z malinką na szyi, wielkości pieprzonego orzecha. Owszem, nie mieliśmy zasady, że jest zakaz zostawiania oznaczeń na ciele, ale nawet mi tego nie robi! — jęknął z frustracją. — Powiedział mi bardzo niemiłe słowa i boli mnie po prostu to wszystko — dodał szeptem, czując, jak jego policzki zaczynają robić się mokre, a wzrok stawał się zamazany.
— Harry jest skurwielem — mruknął Shawn, pocierając nogę młodszego. — Dlaczego nie dociera do ciebie, że zasługujesz na kogoś, kto nie będzie sprawiał, że płaczesz? A z tego, co widzę przez niego płaczesz ostatnio coraz częściej — westchnął, przysuwając się. — Ten wasz nowoczesny związek to tylko wymówka, żeby pieprzyć się z kim popadnie, bo Styles nie potrafi utrzymać kutasa w spodniach.
— Mi naprawdę nie przeszkadza nasz układ — przyznał, wycierając dłonią oczy. — Nie mam z tym problemu, że Harry pieprzy, kogo chce, bo ja też mogę to robić. To nie tak, że tylko on chodzi z innymi do łóżka, bo ja też korzystam z tego, sam o tym wiesz — posłał drugiemu delikatny uśmiech. — Tylko nie podoba mi się, jak podchodzi do naszego związku, do mojej osoby. Raz, mimo że nigdy tego nie robił, zniknął na całą noc i zjawił się dopiero nad ranem, robiąc w mieszkaniu awanturę, że chłopak, który podbił do mnie kiedyś w klubie i uratował mi dupę, dosłownie, czekał ze mną, na niego, abym sam nie włóczył się po mieście, szukając go. A teraz, kiedy Lewis potrzebował mojej pomocy i nie było mnie kilkanaście godzin, to on od razu wykorzystał to, aby polecieć do Liama.
— Nie wiem, może spróbujcie to przegadać? — zaproponował, na co Niall pokręcił głową.
— Nie chce dzisiaj z nim rozmawiać, jestem zraniony i nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć — oparł się plecami o kanapę. — Uważam, że nie powinien robić mi takich rzeczy, a później jeszcze... mówić mi takich słów. Nieważne, czy nie potrafili się opanować i czy później Harry był na mnie zły. Nawet jeśli zdawał sobie sprawę ze swojej winy to i tak nie powinien wyżywać się na mnie. Powinien pokazać mi, że to był błąd i że naprawdę mnie kocha — dokończył ciszej, czując jak jego oczy szklą się na nowo.
— Może właśnie chodzi o to, że on wcale cię nie kocha, a życie z tobą jest dla niego po prostu wygodne — wzruszył ramionami. — Może to tylko zwykłe przyzwyczajenie, a nie miłość, Niall. Bez urazy, ale ja wyłysiałbym z zazdrości, kiedy moja druga połówka chociażby pomyślała o kontakcie fizycznym z drugą osobą.
— Nie mów tak, Shawn. Harry mnie kocha, ja kocham jego. Owszem, odstajemy normą od codziennych związków, ale to wcale nie wpływa na nasze uczucia. Potrafimy rozróżnić fizyczność od emocjonalności — wyjaśnił, nie przyjmując czegoś takiego jak "przyzwyczajenie" do głowy. To nie wchodziło w grę.
— Kiedy dokładnie się pokłóciliście? — zmienił po krótkiej ciszy temat, bo wiedział, że nie przetłumaczy swojego punktu widzenia Niallowi, który uparty był w tym, co myślał.
— Nie wiem, z dwie, trzy godziny temu? — mruknął, nie wiedząc nawet, która była godzina. Mimo, że wielokrotnie włączał telefon to sprawdzał powiadomienia, a nie godzinę.
— To dlaczego teraz dopiero do mnie przyszedłeś? — zdziwił się. — Przez cały ten czas chodziłeś samotnie po mieście? — dopytał.
— Cóż, trochę tak... w międzyczasie jeszcze chciałem poradzić się Zayna, tego chłopaka o którym wspominałem, ale, cóż... kiedy byłem pod jego mieszkaniem otworzył mi roznegliżowany mężczyzna, więc stwierdziłem, że nie będę im przeszkadzał — wzruszył lekko ramionami, czując wzrost swojego przygnębienia na samą myśl o tamtej sytuacji. — Mimo że doskonale wiem, że i tak im coś przerwałem.
Przez kolejne pół godziny, Niall spijał swoją herbatę, a Shawn przytulał go do siebie, mówiąc, że Harry to totalny zjeb i chłopak powinien zastanowić się, czy to naprawdę z kimś takim chciał spędzić resztę swojego życia. Bo Horan tak zakładał, że ich związek był na tyle idealny na każdej płaszczyźnie, że zestarzeją się ze sobą i będą mieli hodowle wyderek albo jaszczurek. Ale aktualnie nic już na to nie wskazywało i blondyn miał cholerny mętlik w głowie. Dodatkowo teraz jeszcze spadły na niego wyrzuty sumienia, że to Mendes musiał wysłuchiwać jego boleści.
W pewnym momencie Shawn postanowił wykorzystać lekki przejaw dobrego humoru młodszego i powolnymi ruchami, swoją dłoń z kolana przekierował na wyższą część uda, a swoją twarz niebezpiecznie zbliżył do szyi, na którą zaczął chuchać ciepłym oddechem.
— Skoro Harry może pieprzyć się z kim popadnie to dlaczego nie możemy pomóc ci się odrobinkę zrelaksować? — mruknął, składając mokry pocałunek na skórze blondyna, który odchylił lekko głowę do tyłu, aby dać drugiemu lepszy dostęp. Czy to było poprawne? Nie było.
Czy mógł przewidzieć to, że Shawn w końcu i tak będzie chciał zaciągnąć go do łóżka? Być może mógł, ale co miał w tamten sytuacji zrobić? Lepsze było płakanie Mendesowi w ramię niż siedzenie w parku na ławce.
Nim zdążyli jakkolwiek się rozkręcić, Niallowi szare komórki przywróciło wibrowanie telefonu, na dźwięk którego podskoczył jak poparzony i widząc imię Zayna na ekranie jego oczy lekko rozbłysnęły, czego nawet nie był świadomy. Ale Shawnowi to nie uniknęło.
— I co, odbierzesz od niego? — parsknął, kręcąc głową. — Jak potrzebowałeś jego pomocy to miał inne, ciekawsze zajęcia, więc... ah, zrobisz, co uważasz za słuszne — wzruszył ramionami.
— Racja — mruknął pod nosem, wyłączając ekran. Brunet uśmiechnął się, przybliżając ponownie do niebieskookiego, jednak ten od razu pokrzyżował jego plany, podnosząc się z kanapy. — Nie zmienia to jednak faktu, że powinienem wracać już do domu. Wybacz, Shawn, ale czułbym się źle, gdyby teraz do czegoś między nami doszło — wyznał i po krótkiej wymianie zdań opuścił dom bruneta, kierując się do własnego z jeszcze cięższą głową niż kiedy z niego wychodził.
Kusiło go zadzwonić do Zayna, ale teraz już nie miał po co. Wyżalił się jednej osobie, usłyszał to, czego się spodziewał i teraz pozostało mu zmierzyć się z tym wszystkim twarzą w twarz. Nikt nie rozwiąże za niego jego problemów związkowych i postanowił dzisiaj przeczekać konfrontację z Harrym i spróbować porozmawiać z nim następnego dnia, aby również dać sobie więcej czasu na dokładniejsze poukładanie myśli w głowie.
• • •
bardzo się cieszę, że nadal to czytacie i tym samym zapraszam was do Thin White Lies, czyli innej książki, którą chcę skończyć i gwarantuję wam, że jest warta waszego czasu:) przesyłam buziaki x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro