Rozdział 18.
Niall obudził się z bólem głowy i na wpół przymkniętymi oczami. Nie spał dobrze tej nocy, w zasadzie to w ogóle - krótka drzemka przy boku Zayna nie pozwoliła na zregenerowanie jego organizmu, który później, kiedy farbowany blondyn położył się już do łóżka, postanowił resztki energii wykorzystać na myślenie o tym, co działo się w jego życiu i jak rozwiązać powstające konflikty. Finalnie nie wymyślił nic, próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia, które nasuwały się po każdorazowym wspomnieniu w swojej głowie Zayna.
Kłamstwem byłoby, gdyby niebieskooki wyparł się faktu, że tatuator nie był w jego typie, bo cholernie był - wysoki, ciemne oczy, dobrze zbudowana sylwetka, cudowny, onieśmielający uśmiech i troska, która po prostu z niego emanowała, sprawiając, że blondyn chciał przebywać przy nim częściej. Jego aura miała w sobie coś, co nie pozwalało o nim zapomnieć i tu nie chodziło tylko o wygląd. Niall nie wiedział, czy te uczucia były fair wobec Harry'ego, ale przecież nie była to emocjonalna zdrada, bowiem nie czuł się zauroczony, a jedynie ciekawski, chciał poznać lepiej tego, który był przy nim już kolejny raz, kiedy potrzebował obecności drugiego człowieka.
Nic dziwnego, że Horan miał mieszanie uczucia, przecież taka sytuacja zdarzyła się w ich życiu pierwszy raz. W ciągu ich półrocznego związku nigdy z Harrym nie pokłócili się o taką błahostkę, być może iskrzyło między nimi, jeśli chodziło o sprawę Shawna, ale nigdy z tych iskierek nie tworzył się tak nieokiełznany ogień. A w dodatku ta niema umowa, o którą była cała ta awantura...
Blondyn, chcąc nie chcąc podniósł się do siadu i spojrzał na ekran swojego telefonu, przecierając oczy. Dochodziła pierwsza, a to oznaczało połowę zmarnowanego dnia i opuszczenie zajęć lekcyjnych, ale Niall nie liczył na to, że po tak burzliwej nocy pojawi się w szkole. Rozciągając się, dostrzegł światło w łazience i jeśli lepiej by wytężył słuch usłyszałby wodę, a to oznaczało, że jego chłopak również niedawno wstał. Na samą myśl, że czekała ich poważna rozmowa, Horana przeszły dreszcze. Nie chciał kolejnych awantur.
Cały ten stres i źle przespana noc odebrały niebieskookiemu apetyt i wcale nie zrobiło mu się lepiej, kiedy przejrzał swój telefon, bo liczył, że mimo wszystko Zayn da mu znak życia i poinformuje go, że bezpiecznie dotarł do domu. Co było absurdalne, bo przecież Niall sam go wygonił i jakim prawem miał czelność liczyć na wiadomość od niego? Było to głupie, ale przynajmniej poczułby się pewniej z myślą, że tamtemu nic się w nocy nie stało.
Pięć minut później, kiedy Niall ruszył się do kuchni, aby wstawić wodę na herbatę lub kawę, Harry wyszedł z łazienki w pełnym ubraniu, wycierając włosy ręcznikiem. Przeszedł do pomieszczenia, w którym znajdował się blondyn i westchnął cicho, siadając przy stole naprzeciwko niego. Teraz, kiedy był trzeźwy i pod prysznicem przeanalizował cały wczorajszy wieczór, czuł się jak najgorszy skurwysyn. Był wściekły, że tak dał ponieść się emocjom, że wyżył się na tym chłopaku, który spał obok Nialla i nawet nie wiedział, dlaczego tak to go wzburzyło. Czy to wina alkoholu czy paranoi, że jego chłopak mógł zachować się tak samo okropnie jak on?
— Niall... — zaczął niepewnie, spoglądając na chłopaka, który delikatnie podniósł swoje spojrzenie znad telefonu, który przeglądał ze znudzeniem. — Przepraszam, zachowałem się jak kompletny idiota — mruknął. — Nie wiem, co we mnie wstąpiło, żeby robić jeszcze awanturę nad ranem. Wiem, że się martwiłeś, że mnie szukałeś i... jest mi tak cholernie głupio, że zmusiłem cię do martwienia się i biegania po mieście w nocy, kiedy powinieneś spać w łóżku. A ja powinienem nie zachowywać się jak gówniarz i być obok ciebie. Czekać aż wrócisz od Shawna, nawet jeśli się z nim przespałeś, bo totalnie nie mam prawa być o to zły — pokręcił głową, zaciskając palce na ręczniku.
— Nie wiem, ile razy mam ci to jeszcze powtarzać, ale nie spałem z Shawnem. Owszem, nalegał na to — przyznał szczerze — ale nie jestem skurwysynem i nie zrobiłbym ci tego, kiedy pamiętam, że od czasu sytuacji z Zaynem nie sypiamy z nikim. Oh, i szok! Z nim też nie spałem, jak widziałeś, tyczy się to zarówno zbliżenia fizycznego jak i zwykłego spania — parsknął cicho. — Martwiłem się cholernie o ciebie, myślałem, że ktoś ci coś zrobił, nie było z tobą żadnego kontaktu. Umierałem niemal z przerażenia, kiedy było już późno, a ciebie nadal nie było w domu, a nikt nie wiedział, co robisz i z kim.
— Przepraszam — szepnął, łapiąc dłoń swojego chłopaka. — Byłem zły o sytuację z Shawnem, może nawet trochę zazdrosny, że kolejny raz położy na tobie swoje brudne łapska i ja nie mógłbym nic z tym zrobić.
Chociaż czy to była zazdrość? Czy może bardziej złość, że tamten osiągnie swój cel, pokaże Harry'emu, jaką władzę ma nad osobami, które były jego i że nawet przerwa w pieprzeniu nie powstrzyma go przed zrobieniem Stylesowi na złość. Zielonooki nie był pewien, ale skoro był w związku i kochał Nialla to zapewne to była ta pierwsza emocja.
— Gdzie byłeś? — spytał Niall. — Co robiłeś cały ten czas, kiedy nikt nie wiedział, co się z tobą działo?
— Ja... — zawahał się. Czy powinien mówić o Louisie? Czy powinien doprowadzić do kolejnej kłótni między nimi, rozczarowania ze strony Irlandczyka? Niall nic nie zrobił, nie złamał obietnicy, a Harry zachowując się jak gówniarz zrobił to prawie dwa razy jednej nocy, aby tylko wyładować swoje emocje i odreagować czas, w którym mu tego brakowało. — Byłem w klubie — mruknął zgodnie z prawdą, bijąc się intensywnie z myślami. Patrzył w niebieskie oczy i ostatnim, co chciał to zobaczyć w nich smutek. Czy zatajenie prawdy będzie oznaczało zdradę czy jedynie skurwysyństwo? Skurwysynem już był, więc jeśli będzie nim do kwadratu to przynajmniej nie zrani tym Nialla, który był mu tak cholernie lojalny i Harry sam zrobił sobie szopkę z mózgu. Ale teraz będzie lepszym chłopakiem, nigdy więcej nie da się sprowokować, da sobie drugą szansę. — Spotkałem Liama w klubie i... poszliśmy do niego, gdzie spędziłem większość nocy.
— Czy... spaliście ze sobą? — uniósł brew. — Nie będę zły, jeśli tak. Myślałeś, że ja robię to z Shawnem, więc... co prawda, wykażesz swój kompletny brak zaufania do mnie, ale zrozumiem to. Tylko, proszę, nie rób mi tak więcej — zacisnął palce na jego dłoni, patrząc błagalnie w zielone oczy. Łamało to Harry'emu serce.
— Nie spaliśmy — odpowiedział. — Naprawdę przepraszam, kochanie. Będę nad sobą panował i... i to nie tak, że ci nie ufam. Ja po prostu nie ufam Shawnowi i jego zagrywkom.
— To się wyklucza — westchnął cicho. — Dlaczego wygoniłeś Zayna? Pomagał mi w szukaniu cię, z własnej woli. Nie powinieneś go tak traktować.
— A słyszałeś, jak on traktował mnie? Kompletnie niepotrzebnie wtrącał się w nieswoją sprawę. Nie jest nawet twoim przyjacielem, żeby mówić mi, co zrobiłem źle. Sam potrafię zrozumieć swoje błędy, on nie musi w to ingerować — rzekł, wstając od stołu i podchodząc do Nialla, wyciągając do niego ręce. — Czy... możemy o tym zapomnieć?
Horan po krótkiej chwili przytaknął i dał się objąć. Nie było sensu ciągnąć tej rozmowy i doprowadzić do kolejnej nieprzyjemnej wymiany zdań. Niewypowiedziane słowa i pytania zabierze ze sobą do grobu, ale przynajmniej zapanowała między nimi zgoda. Najważniejsze było to, że Harry mimo swoich obaw, nie złamał obietnicy między nimi i pokonali razem kolejną przeszkodę postawioną przez los. Ich związek stanie się silniejszy.
— Może spędzimy dziś dzień tylko we dwoje? — zapytał Harry, całując Nialla we włosy. — Pójdziemy na zakupy, a później na obiad do restauracji?
— Pójdziemy na randkę? — uśmiechnął się.
— Tak. Potraktuj to, jako przeprosinową randkę — uniósł kąciki ust. — Obiecuję już nigdy nie być takim skurwysynem.
— Trzymam cię za słowo, Harry. Nigdy więcej nie chcę się tak czuć.
— Nie będziesz — zapewnił, całując krótko usta młodszego. Ale czy na pewno da radę dotrzymać obietnicy skoro złamał poprzednią?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro