Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6.

— Yhm, Harry — wymamrotał Niall w usta swojego chłopaka, obejmując go ramionami wokół szyi. Przymknął oczy, kiedy poczuł kolejny pocałunek i pozwolił jeszcze na kilka sekund cudownych pieszczot, aby w momencie, w którym usłyszał dźwięk swojego telefonu, odsunąć się i oprzeć głowę o kuchenną szafkę, wiszącą nad blatem, na którym aktualnie siedział — Kochanie, musimy przerwać.

— Jeszcze jeden buziaczek — poprosił Harry, trzymając swoje dłonie na biodrach blondyna. Stał między jego nogami, aby mieć lepszy do niego dostęp i po prostu uśmiechnął się, kiedy ten wywrócił oczami. Wziął to za zgodę i musnął jego wargi jeszcze raz, tak cholernie za tym tęskniąc! Co z tego, że całowali się raptem dwie godziny wcześniej w łóżku.

— Kotku, naprawdę — szepnął, wplątując palce w jego włosy — Ktoś do mnie dzwoni. Muszę odebrać — poinformował.

— Jest ktoś w tym momencie ważniejszy ode mnie? — spytał, wsuwając powoli dłonie pod jego czarną koszulkę.

— Doskonale wiesz, że nie — pokręcił głową. — Ale może coś się stało, na przykład Lewis znowu spalił kuchnię i... — urwał, wzdychając krótko, kiedy Styles przeniósł swoje usta na jego żuchwę, na której zassał się, chcąc zrobić malinkę. — Jesteś taki przelepny.

— Czy to źle, że tęskniłem za moim chłopakiem? — mruknął — Jeśli coś odwalił to musi zacząć zachowywać się jak prawdziwy mężczyzna i poradzić sobie z tym sam.

— Harreh, mówimy o Lewisie.

— Okej, to jest jakiś argument — stwierdził — Współczuję jego dziewczynie, naprawdę. Ale w zasadzie podziwiam też to, że nadal z nim jest i opiekuje się nim jak dzieckiem.

— Miłość zaślepia, racja? — roześmiał się — Powinieneś wiedzieć to najlepiej. Nadal pamiętam, jak twoja mama opowiadała mi, że zapierałeś się rękami i nogami, że nigdy nie będziesz kurą domową, a teraz... gotujesz, sprzątasz — uśmiechnął się, na co Styles zmrużył oczy, odsuwając do tyłu.

Pokręcił głową, po cichu przyznając młodszemu rację, bo kilka lat wcześniej nie potrafił wyobrazić sobie siebie jako osoby, która miałaby dbać o dom, gdyż jego wszelkie umiejętności były na poziomie tych Lewisa, który potrafił spalić nawet wodę na herbatę. Harry nie wiedział, jak to było możliwe, ale po opowieściach Nialla, stwierdził, że nic nie może go zdziwić, jeśli chodzi o tego czlowieka.

Nie znali się jakoś szczególnie dobrze. Wiedział, że był to najlepszy przyjaciel jego ukochanego, znał podstawowe fakty o nim i zdarzyło się, że spotkali się kilka razy, ale nie mogli powiedzieć, że byli sobie bliscy. Łączył ich Horan i gdyby się postarali to pewnie dogadaliby się, a nawet może i zaprzyjaźnili.

Na pewno Lewis zyskał w oczach kędzierzawego, kiedy po oznajmieniu mu, że jego i Nialla łączył otwarty związek, skinął głową, powracając do podjadania jedzenia z tacy swojej dziewczyny. Totalnie nie był tym zdziwiony, nie dopytywał głupio i po zapytaniu, czy nie ma nic przeciwko, odparł, że to nie jego sprawa, najważniejszym jest, że się kochali i zacznie wtrącać się w ich sprawy łóżkowe, jak i cały związek, w momencie, w którym Niall przybiegnie do niego z płaczem.

Jeśli niebieskooki będzie miał złamane serce, on Harry'emu połamie ręce. 

Niall zeskoczył z blatu, podchodząc do stołu, na którym leżał jego telefon i uśmiechnął się mimowolnie, widząc nieodebrane połączenie od swojego dobrego kumpla. Kumpla od seksu, oczywiście.

— I kto był taki ważny, hm? — mruknął Harry, podchodząc do Irlandczyka i objął go ramionami wokół talii. Ucałował jego szyję i spojrzał przez ramię na ekran.

— Shawn — odpowiedział po kilku sekundach, sprawiając, że oczy zielonookiego rozszerzyły się, a on wyprostował, odrywając usta od jego skóry. Automatycznie jego dobry humor wyparował i cóż, inaczej wyobrażał sobie ten poranek, a raczej popołudnie.

— Nadal się z nim zadajesz? — spytał, chcąc brzmieć łagodnie, jednak wyszło... ostrzej niż zamierzał.

— Kochanie — westchnął młodszy, odwracając się w jego stronę, aby móc stanąć z nim twarzą w twarz — Nie zostawię cię, tak? A już zwłaszcza nie dla niego.

— Doskonale wiesz, że mu się podobasz, a klękając przed nim w szkolnej toalecie za zadanie domowe z matmy, dajesz mu tylko głupią nadzieję na to, że między wami może coś być — burknął.

Harry nie miał problemu z żadnym chłopakiem, z którym sypiał Niall. I nie był też zazdrosny, po prostu martwił się i był zirytowany nachalnym chłopakiem, który nie rozumiał, że Niall miał już chłopaka i seks nie sprawi, że nagle rzuci mu się w ramiona. Przed oczami miał tę jedną pieprzoną scenę, gdzie zadowolony Mendes wyszedł razem z jego ukochanym z łazienki i poprawiając pasek swoich spodni, spojrzał prosto w zielone oczy i uśmiechnął się w ten złośliwy sposób, chcąc dosadnie przekazać mu, że hej, Niall właśnie mi obciągnął.

— Harry, wiem, co robię i rozmawiałem z nim o tym. Shawn wie, że jesteśmy razem i jego uczucia do mnie minęły już kilka miesięcy temu, więc naprawdę nie masz, czym się martwić — zapewnił go z uśmiechem, ujmując dłonią jego policzek, która zaraz została z niego strącona, wywołując niemałe zdziwienie ze strony niebieskookiego.

— Minęły w momencie, w którym chwalił się znajomym, że cię zaliczył kilka imprez temu, czy w momencie, w którym robił maślane oczka w twoją stronę kilka dni temu na korytarzu, co? — spytał, wywracając oczami. — Doskonale wiesz, że nie lubię tego, upierdliwego, pewnego siebie, kolesia.

— Jesteś zazdrosny, Harreh? — uniósł brew.

— Nie, oczywiście, że nie — odparł — Po prostu nie lubię jego podejścia i uważania się za lepszego ode mnie. W końcu to ja mogę jako jedyny całować twoje usta, on może co najwyżej przejechać po nim kutasem.

— Przestań — parsknął Horan, wzdychając zaraz — Jeśli naprawdę ci to tak przeszkadza to mogę przestać chodzić z nim do łóżka i zmuszony będę w końcu nauczyć się tych pieprzonych wzorów na matmę — dodał spokojniej, obserwując twarz kędzierzawego, na której pojawiło się coś w rodzaju ulgi.

— Nie chcę cię ograniczać — wymamrotał — Po prostu... cholera, nie wiem. Ten koleś ma zbyt wysokie ego i mam wrażenie, że patrząc na mnie, ma chęć wydrzeć się, że któregoś dnia będziesz jego.

— Nie będę. To ciebie kocham i żaden Shawn tego nie zmieni, naprawdę — zapewnił go, przytulając się do jego ciała. — Nie złość się. Nie chcę sprawiać, że będziesz czuł się źle i nie jest dla mnie kłopotem powiedzenie mu, że musimy przestać chodzić do łóżka.

— Jego samoocena na pewno gwałtownie się obniży — parsknął śmiechem — Kocham cię, Ni, wspominałem o tym?

— Nic się nie stanie, jeśli powtórzysz jeszcze kilka razy — mruknął. — Pieprzyć ten telefon, wróćmy lepiej do serii całowania.

— Nie mieliśmy przypadkiem wyjść na miasto?

— To też pieprzyć. Zakupy nie zając, nie uciekną — pokręcił głową, wskakując tyłkiem na stół, aby zaraz przyciągnąć do siebie starszego i złączyć ich usta w pocałunku.

Styles mimowolnie przymknął oczy, wzdychając i było to okazanie ulgi, jaką poczuł w momencie, w którym blondyn jasno dał mu do zrozumienia, że ktoś taki jak Mendes nie da rady zburzyć ich relacji i nikt nie jest ważniejszy od niego. Poczucie bycia tym najbardziej istotnym elementem w jego życiu było cudowne.

Niall potrafił zrezygnować z seksu z super przystojnym kolesiem tylko dlatego, że Harry go nie lubił, więc to musiało oznaczać, że cholernie go kochał i podchodził do ich związki na poważnie, racja?

Nic ani nikt nie zepsuje ich relacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro