Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

Wchodząc do swojego mieszkania Reaper zdjął z siebie płaszcz i ruszył w stronę gabinetu.
- Panie! - goniący go potwór dobiegł do niego - M-mam informacje od naszych! Chodzi o sprawę Nightmare'a - szkielet wszedł do pomieszczenia i usiadł za biurkiem.
- Zamieniam się w słuch. Jednakże wiedz, że liczę jedynie na dobre wieści - wziął do rąk nieznany sobie dokument i zaczął czytać. Po chwili, jednak zaprzestał - Co ma znaczyć twoje milczenie? - zacisnął dłoń odkładając papier - Macie go? - królikopodobny stwór cofnął się o krok.
- Niestety zostali oszukani... - w jego stronę została rzucona szklanka - J-jednak mamy informacje, że Nightmare nie podróżował sam! - wytłumaczył nim kolejna rzecz została wzięta do dłoni - Nasz potwór został zmylony przez magię, jednak jak mówił w autobusie była tylko jedna osoba, która nie pokazała swojej twarzy. I nie podróżowała sama - Reaper zacisnął dłoń.
- Nie pokazała twarzy? Jakim prawem ten błazen go nie sprawdził? Co za dureń... - warknął do siebie - Ale teraz to już nieważne. Macie jakiekolwiek inne informacje? - 
- T-tak! Zmierzają do miasta Talio, jednak mamy podejrzenia, że będą kontynuować podróż tylko innym autobusem. Wysłałem już także ludzi w pościg - szkielet uśmiechnął się lekko.
- Dobrze, możesz iść - potwór kłaniając się wykonał rozkaz - Więc podróżujesz z kimś Nightmare - westchnął cicho - Patrząc na to, że twoja cała ekipa się rozpadła zgaduję, że twoim kolegą został Error - wyciągnął nową szklankę - W końcu tylko on został w moim mieście. Ukryty, ale jednak... - nalał sobie do niej wodę - Ciekawe gdzie zmierzacie... - upił łyka - Cóż. I tak pewnie się dowiem... 

Nudząc się coraz bardziej Nightmare zaczął cicho stękać.
- Ucisz się - Error, jednak sprawnie starał się go zamknąć.
- Jak wcześniej byłem podekscytowany tym autobusem to teraz jestem znudzony... Nawet gry nie dają mi tej samej frajdy co wcześniej... - westchnął cicho.
- Zachowujesz się jak dzieciak. Cóż... Poniekąd nim jesteś - glicz uśmiechnął się lekko - Ale ej. Zaraz dojedziemy na pierwszy przystanek - mówiąc to dostrzegł znak przy drodze informujący o mieście w którym się znajdują.
- Ale przed nami jeszcze dwie takie podróże - ucichł, gdy poczuł nieprzyjemne uczucie niepokoju - Error..? - dotknął rękawa kolegi.
- Co znowu? - spytał spoglądając na okno gdzie stały dwa samochody na stacji - Kurwa... Pewnie są od Reaper'a.
- Co robimy? - glicz jedynie zamyślił się. 
- Trzeba wiać. Daj mi rękę - mówiąc to Nightmare niemal natychmiast posłuchał kolegi, który bacznie przyglądał się powoli wchodzącym szpiegom - Na mój znak zaczynasz biec jasne? - ośmiornica skinęła głową.
- Prosimy o uwagę! Mamy za zadanie przeszukać wszystkich tu obecnych! Proszę, więc nie sprawiać problemów - powiedział potwór zbliżając się powolnym krokiem na środek autobusu.
- Teraz! - w jednej chwili Error teleportował się wraz z szefem przy wyjściu z pojazdu zaczynając bieg.
- Łapać ich! - pościg się rozpoczął, a dwójka wbiegła w las starając się jak tylko mogli trzymać blisko.
- Proponuję się rozdzielić dzieciaku! - unikając strzału Error skręcił - Znajdę cię potem! - wrzasnął, a Nightmare spojrzał za siebie przerażony. Dwa potwory siedziały na jego ogonie i były coraz bliżej. Omijając drzewa dotarł pod chatkę leśniczego. Podbiegł do niej szybko i skrył się za ścianą budynku wsłuchując się w otoczenie. Po krótkiej chwili usłyszał szum liści. 
- Obejdź dom. Ja podejdę do tamtej szopy. Do domu zapukamy na końcu... - powiedział jeden z potworów. 
Dłonie Nightmare'a drżały, a myśli błądziły po najróżniejszych sytuacjach w jego życiu. Myślał o swoim bracie, za którym tęsknił niewyobrażalnie mocno. Pragnął go znów ujrzeć i przytulić. W jednej chwili, jednak wszystko się rozmazało. Do jego duszy trafiły negatywne emocje, a macki wypełzły spod bluzy. 
- C-co się... - zatkał sobie usta dłońmi, gdy szelest zaczął się do niego zbliżać.
- Tu cię mam - potwór uśmiechnął się szeroko, a lufa pistoletu została wycelowana w stronę szkieleta.
 W tym samym momencie Error za pomocą linek dostał się na drzewa obserwując swoich przeciwników z góry. Oboje mieli pistolety, a Error nie zamierzał ogłuchnąć od ich strzałów. Dlatego też, gdy tylko ci się oddalili zszedł na dół i związał ich ciała linkami.
- Frajerzy - westchnął zbliżając się do nich i kneblując ich usta. Zbliżył się do nich, przeszukując - I mamy zabaweczkę - zabezpieczył broń przyglądając dokładnie - Strzelałem z gorszych - spojrzał na nich z nienawiścią - Teraz pytanie brzmi... Ile Reaper już wie... - podciągając jeden z kokonów na gałęzi zabrał linkę z ust potwora - Odpowiesz mi? - jednak ten milczał. Zaciskając dłoń złapał drugiego i odbezpieczył broń przykładając do skroni wroga - Chcesz by ten idiota przeżył? - przerażenie w oczach nieznajomego rosło z każdą sekundą - Chyba nie chcesz... - palec delikatnie przycisnął spust.
- Nie! - potwór drżał, a Error zabrał palec.
- Co wie Reaper? - zadał pytanie kolejny raz.
- J-ja nie wiem! Naprawdę! - załkał patrząc na przyjaciela - Rozkazy były tylko takie by sprawdzić autobus i zabrać dwójkę podejrzanych! Informacje które chcesz uzyskują tylko osoby z wyższych sfer! 
- Czyli kto? 
- N-nasi oficerowie... N-nie ma ich z nami..! P-pewnie są w bazie! 
- Kurwa... serio? - załamany Error odrzucił w bok kokon, który zaczął się kręcić wraz z wrogiem w nim. Glicz natomiast zamyślił się spoglądając na próbującego się wydostać potwora - Nie okłamałeś mnie prawda? - zmarszczył brwi.
- N-nie! - odpowiedział szybko.
- Zdajesz sobie, że zależy od tego twoje i jego życie? - kolejny raz przyłożył lufę w stronę głowy wiszącego wciąż potwora.
- Z-zdaje! I naprawdę nie wi- - strzał zagłuszył jego głos, a następnie wydobywający się wrzask i łzy sprawiły, że Error nie wytrzymał i strzelił również w niego. Linki z ciał potworów zniknęły, a glicz dostrzegł obrączki na ich palcach. Obie miały na sobie wzór z wygrawerowanym listkiem co dało mu do namysłu, że zabił kochającą się parę.
Nie komentując tego odebrał im wszystko co się dało i ruszył biegiem nie chcąc narażać się na kolejne spotkanie z ich kolegami. 
Szukając Nightmare'a natrafił w końcu na niewielką chatkę leśniczego. Poprawiając torbę na ramieniu przygotował broń i ruszył w stronę domu. Przez chwilę nie słyszał nic. Jednak wtedy do jego "uszu" doszedł cichy szloch. Idąc w jego stronę ujrzał tego kogo szukał.
- Żyjesz... to dobrze - westchnął z ulgą - Czemu ryczysz? Chyba ci mówiłem, że masz tego ni- - przerwał, gdy dostrzegł rozczłonkowane ciała trzech osób. Jego dusza ścisnęła się widząc martwą dziewczynkę. Nie miał, jednak czasu na sympatię. Szybko przeszukał ciała martwych podwładnych Reaper'a zabierając ich bronie i złapał pod ramię Nightmare'a prowadząc w stronę lasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro