II
Otwierając oczy szkielet o posturze jak wszyscy podniósł się i rozejrzał wokół. Miejsce w którym się znajdywał wydawało mu się dziwne, jednak nie na tyle nieznane, by panikować. Wstał z wielkiego łóżka i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi, które przy otwieraniu wydobyły z siebie głośny skrzek. Dookoła nie było miejsca gdzie brakowało pajęczyn. Same ubrania szkieleta były nimi pokryte. Docierając po nich do głównych drzwi złapał za klamkę i otworzył. Znajdywał się w lesie w niedużej chatce. Dookoła było mrocznie i ciemno co uświadomiło potworowi o późnej godzinie. Gdzie, jednak był naprawdę? Przez osłabienie jakie czuł nie mógł myśleć logicznie. Wszystko było jakby rozmazane i trudne. Nawet jego moce odmawiały mu posłuszeństwa. Niewiele, więc myśląc wszedł z powrotem do domku zamykając drzwi. Mimo próby nie udało mu się zaświecić światła. Całe szczęście, jednak szybko przyzwyczaił się do ciemności wokół i był w stanie dostrzec kształty mebli stojących mu na drodze. Wrócił do pokoju w którym się obudził i na nowo położył. Mimo otwarcia oczy czuł ogromne zmęczenie i niemoc, którą chciał zresetować poprzez sen co też uczynił.
Budząc się u siebie w mieszkaniu pewien szkielet rozciągnął się wstając i ubierając ulubione papcie. Założył okulary i spojrzał w lustro wysilając się na uśmiech, który szybko zniknął. Ignorując znane uczucie wszedł do kuchni i zaczął przygotowywać sobie herbatę.
- Wyglądasz na niezadowolonego ze mnie... - ludzka kobieta wyszła z sypialni i zakryta ciepłym kocem zbliżyła się do potwora.
- Ta... Możesz już iść - westchnął ignorując dziewczynę.
- Jaki wredny... Wczoraj wydawałeś się milszy - westchnęła i wróciła do sypialni szybko się przebierając - Tak w ogóle masz okropne fetysze - warknęła ubrana już w krótką sukienkę.
- Ta... Tam są drzwi - wskazał na nie palcem, a osoba mówiąc coś pod nosem wyszła - Cholera... - szkielet oparł czoło o własną dłoń i posmutniał - Nie chce cię teraz widzieć... - przeniósł wzrok na okno - Co mam ci niby powiedzieć? - wlał wodę do kubka i czekał aż zdobędzie przyjemny dla niego smak - Chociaż czy będzie cię to obchodziło? - zamyślił się - Osoby, które zwykłeś wysyłać na pewną śmierć przy każdej możliwej okazji... Osoby, które mimo to były ci wierne do niemal końca... ...nie sądzę... - biorąc telefon do ręki dostrzegł wiadomość. Ignorując dziwne odczucia spojrzał na nią i westchnął - Czyli straciłem kolejną pracę... Super - odłożył komórkę - Kto, by pomyślał, że branie urlopu drugi tydzień jest niedopuszczalne - upił łyka napoju i wstał - Cóż... moje życie i tak jest na skraju biedy - w jednej chwili znalazł się przed dobrze sobie znanym domkiem. Podszedł do drzwi i nie zważając na nic otworzył je - Halo? - zawołał, a osoba dopiero co obudzona wyszła z pokoju. Ich spojrzenia spotkały się ze sobą - Wiedziałem, że nie będziesz zbyt zachwycony moim widokiem, ale przynajmniej mógłbyś się przywitać - zamknął za sobą drzwi i powolnym krokiem ruszył w stronę potwora, który ku jemu zdziwieniu zaczął się wycofywać - Co tobie? - kolejny krok zakończył się oddaleniem - Boisz się mnie? - zaśmiał się głośno, a szkielet zacisnął dłonie w pięści.
- Gdzie jest mój brat? - spytał głośno, a Error zaprzestał się śmiać.
- O czym ty... Wiesz w ogóle kim jesteś? - oblepiony mazią szkielet zamyślił się.
- N-nightmare... brat Dream'a. A teraz gadaj gdzie on jest! - glicz cofnął się o krok próbując przyswoić do siebie to co miało teraz miejsce.
- Więc nie pamiętasz nic... co za głupota... - odwrócił się i wyszedł z domku zamyślony.
- Czekaj! - szkielet zrobił kolejne kroki, jednak, gdy tylko wystawił dłoń w przód zatrzymał się, a z jego ust wydobył się głośny wrzask - C-co się stało!? D-dlacz...czego?! - maź spływała po nim lecz wcale jej nie ubywało.
- Zabawnie jest patrzeć na ciebie w takim stanie... - Error patrzył na niego przez otwarte drzwi - Ale też i żałośnie... Lepiej przed nikim nie rób tej miny.
- O-o czym ty..?! Co mi się stało!? Odpowiedz! - w tym momencie jedna z czterech macek ruszyła w stronę glicza, który sprawnie wykonał unik - J-ja... ja przepraszam.
- Tego też nie mów. Używasz w końcu ciała mojego szefa - ich spojrzenia spotkały się ze sobą - Według tego co mówił mi Nightmare dawno temu... powinieneś być martwy... - szkielet jedynie zatrząsł się - Ale jakimś cudem przejąłeś to ciało...
- Cz-czyje to ciało..? - spytał niepewnie potwór.
- Twojego teraźniejszego ja - Error powrócił do pomieszczenia.
- To ni-
- Niemożliwe? Jakby ci to powiedzieć... Stałeś się taki kilkanaście lat temu, a twoja osobowość i ciało zmarło tworząc innego Nightmare'a - wytłumaczył w prosty i zrozumiały dla siebie sposób.
- Ale... j-ja...
- Chcesz poznać dalszą historię? - glicz uśmiechnął się szeroko - Chętnie ci ją opowiem - zbliżył się - Przez te lata stworzyłeś grupę morderców i psychopatów, którzy brali zlecenia mordując niewinne bądź winne osoby. Przytrzymywaliśmy ich u siebie i torturowaliśmy bądź zabijaliśmy na miejscu - jego oczy zabłysnęły niebezpieczne - Jak się z tym czujesz? - spytał.
- A co z Dream'em..? W-wszystko z nim okej? - pytanie jakie zadał zdziwiło szkieleta.
- Nie wiem. Nigdy go nie spotkałem, a sam również niechętnie o nim mówiłeś - zirytowany usiadł na zakurzonej kanapie.
- M-musi się martwić... - zmartwiony potwór spojrzał na podłogę.
- Wątpię... ale to nieważne. Teraz nie mam pojęcia co z tobą zrobić... - wzdychając Error zaczął myśleć.
- Weź mnie do Dream'a! - glicz warknął.
- Przecież ci powiedziałem, że nigdy go nie widziałem, co jest równoznaczne z tym, że nie wiem gdzie mieszka - Nightmare zacisnął dłonie.
- Muszę się z nim zobaczyć! - dookoła powstała ciężka aura.
- H-hej uspokój się... - duszę Error'a pokrył żal i ból - Przestań! - wrzasnął, a uczucie zniknęło - Słuchaj mnie! - wstał wściekły - Jestem w stanie cię zabić w każdej sekundzie, więc przestań mnie do tego zachęcać! - wziął głęboki oddech, gdy dostrzegł przerażenie na twarzy szkieleta - Ehh... Nie rób takich min... Nightmare niczego się nie boi... - zacisnął dłoń.
- Proszę pomóż mi się zobaczyć z Dream'em... Muszę z nim porozmawiać... Po tym zrobię to co chcesz... - oboje spoglądali na siebie.
- Heh... Co bym od ciebie chciał... Tak właściwie niczego czego pragnę mi nie dasz - posmutniał wspominając dawne dzieje - Jednak jeśli pomożesz mi odzyskać starego Nightmare'a...
- Pomogę! Nie chce żyć w tym ciele przez resztę życia. Nawet jeśli będzie to oznaczało koniec mojego... Więc proszę... weź mnie do Dream'a... - i tak ich dwójka rozpoczęła współpracę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro