Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

Otwierając oczy szkielet o posturze jak wszyscy podniósł się i rozejrzał wokół. Miejsce w którym się znajdywał wydawało mu się dziwne, jednak nie na tyle nieznane, by panikować. Wstał z wielkiego łóżka i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi, które przy otwieraniu wydobyły z siebie głośny skrzek. Dookoła nie było miejsca gdzie brakowało pajęczyn. Same ubrania szkieleta były nimi pokryte. Docierając po nich do głównych drzwi złapał za klamkę i otworzył. Znajdywał się w lesie w niedużej chatce. Dookoła było mrocznie i ciemno co uświadomiło potworowi o późnej godzinie. Gdzie, jednak był naprawdę? Przez osłabienie jakie czuł nie mógł myśleć logicznie. Wszystko było jakby rozmazane i trudne. Nawet jego moce odmawiały mu posłuszeństwa. Niewiele, więc myśląc wszedł z powrotem do domku zamykając drzwi. Mimo próby nie udało mu się zaświecić światła. Całe szczęście, jednak szybko przyzwyczaił się do ciemności wokół i był w stanie dostrzec kształty mebli stojących mu na drodze. Wrócił do pokoju w którym się obudził i na nowo położył. Mimo otwarcia oczy czuł ogromne zmęczenie i niemoc, którą chciał zresetować poprzez sen co też uczynił.

Budząc się u siebie w mieszkaniu pewien szkielet rozciągnął się wstając i ubierając ulubione papcie. Założył okulary i spojrzał w lustro wysilając się na uśmiech, który szybko zniknął. Ignorując znane uczucie wszedł do kuchni i zaczął przygotowywać sobie herbatę. 
- Wyglądasz na niezadowolonego ze mnie... - ludzka kobieta wyszła z sypialni i zakryta ciepłym kocem zbliżyła się do potwora.
- Ta... Możesz już iść - westchnął ignorując dziewczynę.
- Jaki wredny... Wczoraj wydawałeś się milszy - westchnęła i wróciła do sypialni szybko się przebierając - Tak w ogóle masz okropne fetysze - warknęła ubrana już w krótką sukienkę.
- Ta... Tam są drzwi - wskazał na nie palcem, a osoba mówiąc coś pod nosem wyszła - Cholera... - szkielet oparł czoło o własną dłoń i posmutniał - Nie chce cię teraz widzieć... - przeniósł wzrok na okno - Co mam ci niby powiedzieć? - wlał wodę do kubka i czekał aż zdobędzie przyjemny dla niego smak - Chociaż czy będzie cię to obchodziło? - zamyślił się - Osoby, które zwykłeś wysyłać na pewną śmierć przy każdej możliwej okazji... Osoby, które mimo to były ci wierne do niemal końca... ...nie sądzę... - biorąc telefon do ręki dostrzegł wiadomość. Ignorując dziwne odczucia spojrzał na nią i westchnął - Czyli straciłem kolejną pracę... Super - odłożył komórkę - Kto, by pomyślał, że branie urlopu drugi tydzień jest niedopuszczalne - upił łyka napoju i wstał - Cóż... moje życie i tak jest na skraju biedy - w jednej chwili znalazł się przed dobrze sobie znanym domkiem. Podszedł do drzwi i nie zważając na nic otworzył je - Halo? - zawołał, a osoba dopiero co obudzona wyszła z pokoju. Ich spojrzenia spotkały się ze sobą - Wiedziałem, że nie będziesz zbyt zachwycony moim widokiem, ale przynajmniej mógłbyś się przywitać - zamknął za sobą drzwi i powolnym krokiem ruszył w stronę potwora, który ku jemu zdziwieniu zaczął się wycofywać - Co tobie? - kolejny krok zakończył się oddaleniem - Boisz się mnie? - zaśmiał się głośno, a szkielet zacisnął dłonie w pięści.
- Gdzie jest mój brat? - spytał głośno, a Error zaprzestał się śmiać. 
- O czym ty... Wiesz w ogóle kim jesteś? - oblepiony mazią szkielet zamyślił się. 
- N-nightmare... brat Dream'a. A teraz gadaj gdzie on jest! - glicz cofnął się o krok próbując przyswoić do siebie to co miało teraz miejsce.
- Więc nie pamiętasz nic... co za głupota... - odwrócił się i wyszedł z domku zamyślony.
- Czekaj! - szkielet zrobił kolejne kroki, jednak, gdy tylko wystawił dłoń w przód zatrzymał się, a z jego ust wydobył się głośny wrzask - C-co się stało!? D-dlacz...czego?! - maź spływała po nim lecz wcale jej nie ubywało. 
- Zabawnie jest patrzeć na ciebie w takim stanie... - Error patrzył na niego przez otwarte drzwi - Ale też i żałośnie... Lepiej przed nikim nie rób tej miny.
- O-o czym ty..?! Co mi się stało!? Odpowiedz! - w tym momencie jedna z czterech macek ruszyła w stronę glicza, który sprawnie wykonał unik - J-ja... ja przepraszam.
- Tego też nie mów. Używasz w końcu ciała mojego szefa - ich spojrzenia spotkały się ze sobą - Według tego co mówił mi Nightmare dawno temu... powinieneś być martwy... - szkielet jedynie zatrząsł się - Ale jakimś cudem przejąłeś to ciało... 
- Cz-czyje to ciało..? - spytał niepewnie potwór.
- Twojego teraźniejszego ja - Error powrócił do pomieszczenia.
- To ni- 
- Niemożliwe? Jakby ci to powiedzieć... Stałeś się taki kilkanaście lat temu, a twoja osobowość i ciało zmarło tworząc innego Nightmare'a - wytłumaczył w prosty i zrozumiały dla siebie sposób.
- Ale... j-ja... 
- Chcesz poznać dalszą historię? - glicz uśmiechnął się szeroko - Chętnie ci ją opowiem - zbliżył się - Przez te lata stworzyłeś grupę morderców i psychopatów, którzy brali zlecenia mordując niewinne bądź winne osoby. Przytrzymywaliśmy ich u siebie i torturowaliśmy bądź zabijaliśmy na miejscu - jego oczy zabłysnęły niebezpieczne - Jak się z tym czujesz? - spytał.
- A co z Dream'em..? W-wszystko z nim okej? - pytanie jakie zadał zdziwiło szkieleta.
- Nie wiem. Nigdy go nie spotkałem, a sam również niechętnie o nim mówiłeś - zirytowany usiadł na zakurzonej kanapie.
- M-musi się martwić... - zmartwiony potwór spojrzał na podłogę. 
- Wątpię... ale to nieważne. Teraz nie mam pojęcia co z tobą zrobić... - wzdychając Error zaczął myśleć.
- Weź mnie do Dream'a! - glicz warknął.
- Przecież ci powiedziałem, że nigdy go nie widziałem, co jest równoznaczne z tym, że nie wiem gdzie mieszka - Nightmare zacisnął dłonie.
- Muszę się z nim zobaczyć! - dookoła powstała ciężka aura.
- H-hej uspokój się... - duszę Error'a pokrył żal i ból - Przestań! - wrzasnął, a uczucie zniknęło - Słuchaj mnie! - wstał wściekły - Jestem w stanie cię zabić w każdej sekundzie, więc przestań mnie do tego zachęcać! - wziął głęboki oddech, gdy dostrzegł przerażenie na twarzy szkieleta - Ehh... Nie rób takich min... Nightmare niczego się nie boi... - zacisnął dłoń.
- Proszę pomóż mi się zobaczyć z Dream'em... Muszę z nim porozmawiać... Po tym zrobię to co chcesz... - oboje spoglądali na siebie.
- Heh... Co bym od ciebie chciał... Tak właściwie niczego czego pragnę mi nie dasz - posmutniał wspominając dawne dzieje - Jednak jeśli pomożesz mi odzyskać starego Nightmare'a... 
- Pomogę! Nie chce żyć w tym ciele przez resztę życia. Nawet jeśli będzie to oznaczało koniec mojego... Więc proszę... weź mnie do Dream'a... - i tak ich dwójka rozpoczęła współpracę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro