Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7. Ja nie mam przyjaciół.

Spędziłem w szpitalu kilka dni. Opuściłem go. Jednak z kwestii, że doktor Jones obawiał się o moje zdrowie dał mi klucze do swojego mieszkania w Leniuchowie. Przeniósł do niego moje ubrania czy też potrzebne rzeczy na przykład moją maskotkę czy mój ulubiony fioletowy kocyk. Właśnie siedziałem na ławce i patrzyłem na biegające wiewiórki po drzewie. Rzuciłem kilka kawałków orzechów laskowych na ziemie. Rude zwierzaki popatrzyły chwilę po czym zabierając smakołyki zaczęły je jeść. Sam jadłem orzechy z papierowej torebki. Spojrzałem czując coś na swoim ramieniu. Zauważyłem rude futro wiewiórki. Wziąłem kilka orzechów na rękę i przysunąłem ją do zwierzęcia.

-Hej Robbie!- Usłyszałem wołanie jakiejś dziewczyny. Jej krzyk spłoszył wiewiórkę która szybko uciekła. Spojrzałem zaskoczony w kierunku dźwięku lecz jednocześnie byłem wkurzony. Jakby nie wiedziała, że można się cicho przywitać. Podbiegła do mnie dziewczynka. Wszystko co miała na sobie było w kolorze różowym. Buty, sukienkę, rajstopy, a nawet włosy.- Chodź zagrasz z nami w piłkę nożną.- Powiedziała po czym złapała moją dłoń i zaczęła ciągnąć. Nie powiem jej szarpanie zabolało mnie. Zabrałem swoją rękę po czym wstałem z ławki.

-Wybacz ale ja ciebie nie znam. Nie zmuszaj mnie do zabaw.- Powiedziałem przyglądając się jej zdenerwowany.

-Och daj spokój. Jesteśmy przecież przyjaciółmi Robbie.- Powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. Popatrzyłem na nią poważnie sprawiając u niej zszokowany wyraz twarzy.

-Ja nie mam przyjaciół.- Powiedziałem po czym zacząłem iść do budynku w którym mieszkałem. Idąc patrzyłem na swoje nogi. Nagle coś na mnie wpadło sprawiając, że ja i te coś upadliśmy na ziemie.

-R-Rany Robbie przepraszam nie zdążyłem zahamować.- Powiedziała jakaś osoba. Spojrzałem. Widząc jego zbladłem. Chciał mnie dotknąć lecz szybko się od niego odsunąłem po czym zacząłem uciekać. W czasie biegu kilka razy prawie wywróciłem się. Zaraz po wbiegnięciu do budynku zamknąłem drzwi po których po chwili się zsunąłem. Przyciągnąłem do siebie nogi. Schowałem swoją twarz w kolana zaczynając cicho płakać. Marzyłem by śmierć rodziców była jedynie złym snem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro