Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17. Przeszczep.

Nie wiem ile minęło od tego jak ten gagatek przyszedł do mnie po mojej ucieczce ze szpitala. Przez ten czas coraz gorzej się czułem. Wiedziałem, że to przez nowotwór. Bałem się. Koszmary z dzieciństwa gdy chorowałem wracały do mnie co noc. Obecnie obudziło mnie to jak pielęgniarka poprawiała mi kroplówkę.

-Dobra. Nie ma co czekać. Zabieramy go od razu na przeszczep szpiku.- Powiedział mój lekarz podchodząc do mnie.- Robbie spokojnie. Zaraz zabierzemy ciebie na przeszczep. Nie bój się. Będzie dobrze.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Pokiwałem lekko głową pocierając oczy. Bałem się strasznie kiedy zaczęli mnie zabierać na blok operacyjny. Kiedy tylko pojawiłem się na sali zostałem odpowiednio ułożony. Pociągnąłem nosem czując łzy.

-Robbie. Wybierz sobie jakiś sen. Dostaniesz narkozę i zaśniesz.- Powiedział lekarz na co zamknąłem oczy myśląc o mamie, tacie i bracie. Poczułem jak nakładają mi maseczkę na twarz. Już po chwili zacząłem zasypiać.

(Perspektywa Sportacusa)

Siedziałem w sali po tym jak pobrali mi szpik aby przeszczepić go Robbiemu. Czytałem książkę spokojnie. Wiedziałem, że przez ten czas wszystkich zastanawiało czemu mnie nie było kiedy ktoś potrzebował mojej pomocy. Wziąłem z pułki kubek z herbatą i napiłem się jej. Spojrzałem kiedy usłyszałem pukanie. W drzwiach ujrzałem pielęgniarkę.

-Masz gości.- Powiedziała, a po chwili do sali wbiegły dzieciaki.

-Sportacus!- Krzyknęła całą gromadka podbiegając do mnie. Po chwili wszyscy się do mnie przytulili. Uśmiechnąłem się przytulając ich. Kiedy mnie puścili posadziłem Ziggy'ego na łóżko kiedy pozostali znaleźli sobie miejsca do siedzenia.

-Dlaczego nie przybiegałeś kiedy Ziggy zakręcił się w papier do pakowania prezentów?- Spojrzałem na Stephanie słysząc jej pytanie.

-Cóż. Musiałem zostać tutaj. Miałem badania i takie tam. Ale spokojnie. Nic mi złego nie jest.- Na moje słowa dzieciaki wydawały się spokojniejsze.- Jednak tego samego nie mogę powiedzieć o Robbiem.- Powiedziałem patrząc jak przechodzi lekarz Robbiego koło mojej sali.

-Co masz na myśli Sportacusie?- Zapytał się Stingy. Spojrzałem na dzieciaki. Nie miałem pojęcia jak im powiedzieć to, że Robbie miał przeszczep przez chorobę.

-Cóż... Robbie źle się czół przez białaczkę i...- Nim zdążyłem dokończyć Trixie zaczęła się z Stingy'm i Ziggy'm śmiać.

-N-No i dobrze mu tak.- Powiedziała rozbawiona nadal się śmiejąc. Jednak Ziggy w pewnej chwili przestał się śmiać. Spojrzał on na mnie, Stephanie i Pixela.

-Ale... Co to białaczka?- Na jego pytanie pozostała dwójka przestała się śmiać i również przenieśli na nas wzrok. Spojrzałem na Pixela który sprawdzał coś na swoim komputerze.

-Białaczka to grupa chorób nowotworowych układu krwiotwórczego. Charakterystyczne dla białaczki są ilościowe i jakościowe zmiany krwinek we krwi, szpiku i narządach wewnętrznych, takich jak śledziona, wątroba itd. Mogą również pojawiać się powiększone węzły chłonne.- Kiedy Pixel to przeczytał dzieciaki wydawały się dalej jakby nie wiedziały czym jest ta choroba. Ale chyba Stephanie wiedziała czym jest.

-To nie jest śmieszne Trixie. Jak jest się w szpitalu przez białaczkę dają ci takie leki, że jesteś podatna na choroby, a nawet włosy tobie odpadają. W najgorszym wypadku po prostu odchodzisz i idziesz do innego świata.- Stingy słysząc słowa siostrzenicy burmistrza aż otworzył usta.

-A-Ale Robbie nie umrze... P-Prawda?- Zapytał się Ziggy patrząc na mnie. Westchnąłem cicho.

-Czasem chorym pomaga jedynie leczenie specjalnymi lekami. Ale w sytuacji jaką ma Robbie konieczne było zrobienie specjalnego zabiegu. Teraz wszystko w rękach jego organizmu by zwalczyć chorobę.- Powiedziałem głaszcząc Ziggy'ego po głowie. Miałem nadzieję, że wyleczą go z tej choroby. Ale wiedziałem, że mogę go jedynie wspierać w chorobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro