Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Nie tęsknię za nim.

Nie da się ukryć, że każdy ma swoje tajemnice. Sekrety, których boi się przyznać przed samym sobą. Ja też je mam, jakżeby inaczej. Oczywiście pierwszą i jedyną osobą, która się o nich dowiaduje, jest Holland Shelley, znana wszystkim jako Holly.

Tak więc, kiedy w środę przychodzę do szkoły, ona jak zwykle pyta mnie, co ciekawego wydarzyło się ostatnio w moim życiu. Traci już nadzieję, że dowie się czegoś ciekawego, ale byłabym okropną przyjaciółką, gdybym nie powiedziała jej o tym, że poprzedniej nocy znowu rozmawiałam z Calumem, co przez ostatnie lata wydawało się czymś odległym i zabronionym.

- Czekaj, czekaj - ucisza mnie machnięciem ręki, kiedy zmierzam już do końca tej niedługiej historii - Po cholerę on tam znowu przychodził.

- Nie dałaś mi dokończyć, Holly - przewracam oczami - Poza tym, ta rozmowa była najmniej dziwną... Z całej reszty.

- To fakt - dziewczyna marszczy brwi - Więc powinnam zapytać, co robił w twoim pokoju tydzień temu, czy zostawić to na później?

- To już stary temat - wzdycham - Zostaw go w spokoju, bo naprawdę nie mam do tego dzisiaj głowy.

- Nigdy nie masz do tego głowy, Madeline - zauważa Holly, i ma rację - Nie, jeśli chodzi o Caluma Hooda.

- Nie wymawiaj przy mnie tego nazwiska - zamykam oczy i wzdycham cicho.

Kiedyś po prostu mijałam go na korytarzu, a teraz, pod przykrywką obojętnego spojrzenia, patrzę na niego, jakby miał na czole wymalowany żółty trójkąt z wykrzyknikiem. Tak, tak na niego patrzę, bo kiedy otwieram oczy, on przemierza korytarz w towarzystwie swoich kolegów z zespołu.

Patrzę na niego. Cholera jasna, dlaczego na niego patrzę?

- Maddy - Holly szturcha mnie łokciem w żebra - Gapisz się.

Otrząsam się z zamyślenia.

- To widać? - pytam przerażona, czym prędzej odrywając wzrok od Caluma.

- Ja widzę wszystko, skarbie - dziewczyna się śmieje - Ten błysk w oczach oznacza tylko Caluma.

- Błysk w oczach? - unoszę brwi.

- Yhm - odpowiada. Wciąż się śmieje. Dlaczego się śmieje? - błysk przerażenia, czasem zdenerwowania, tęsknoty. Ale to zawsze wygląda tak samo.

Wzdycham na myśl, że moja przyjaciółka zna mnie lepiej, niż ja sama.

- Nie tęsknię za nim - spoglądam na nią z ukosa.

- Kiedyś tęskniłaś - patrzy na mnie w ten jeden, jedyny sposób, mówiący "daj spokój, wiesz, co mam na myśli" - Poza tym... Spójrzmy prawdzie w oczy. Byliście przyjaciółmi. Od trzech lat mijasz go na korytarzu w przekonaniu, że nic dla ciebie nie znaczy. Ale przez pierwszy rok nie potrafiłaś nawet na niego spojrzeć. A teraz, on pojawia się na sąsiednim balkonie, potem w twoim pokoju i może jeszcze chcesz mi powiedzieć, że to nic nie znaczy. Wiem, co jest grane, Madeline. Widzę, jak na niego patrzysz. Już nie umiesz tak po prostu przejść obok. I nie mów mi, że to było tylko kilka zwykłych rozmów, bo wiem, że za nim tęsknisz. Może nie tak bardzo, jak na początku, ale on wciąż coś dla ciebie znaczy i nie przekonasz mnie, że jest inaczej.

Mówi to wszystko, nie stawiając kropek ani przecinków, choć całe to zamieszanie jest jednym, wielkim znakiem zapytania.

Bierze głęboki oddech, a ja ze świstem wypuszczam powietrze. I czuję się taka bezsilna, bo chciałabym zaprzeczyć, ale w głębi duszy wiem, że ma rację.

- On ma ten sam problem, Holly - mówię w końcu.

Dziewczyna rzuca mi pytające spojrzenie, domagając się wyjaśnień.

- On też nie może spać - tłumaczę - Dzisiaj też tam będzie. I nawet jeśli tego nie chcę i wiem, że tak cholernie będę się bała... Jasna dupa, przecież nie dam rady zasnąć inaczej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro