3. Chcę znać każdy szczegół.
- Maddy - słyszę za sobą głos dziewczyny.
- Holly - odwracam się w jej stronę.
Przyjaciółka wręcz się na mnie rzuca, zamykając w szczelnym uścisku szczupłych ramion.
- Co tym razem? - śmieję się, kiedy wreszcie się ode mnie odsuwa.
- Nic - blondynka wzrusza ramionami.
- Aha - mówię krótko, nie próbując wcale ukrywać mojego nastroju - Życie jest do dupy - wzdycham.
- Ty jesteś do dupy, Madeline - Holly natychmiast zmienia swoje nastawienie względem mojej osoby.
- Nie pomagasz, Holly - gromię ją wzrokiem.
Ta dziewczyna potrafi poprawić mi humor dosłownie zawsze. Kto jak kto, ale ona w tej sprawie umie zdziałać cuda.
Tym razem nawet nie próbuje i nie wiem dlaczego.
- Skarbie, musisz uszanować to, że raz na pół roku mam zły humor - wzdycha z irytacją, co nie zdarza się u niej często.
- No to siedzimy w tym obie - wpatruję się ze znudzeniem w podłogę pod moimi stopami.
Jak na zawołanie, wzdychamy jednocześnie na znak naszej niechęci do życia.
- Więc - zaczynam - Co sprowadza cię do świata męki i bólu?
- Trudne dni, Maddy - patrzy na mnie wymownie - Kto, jak kto, ale ty powinnaś zrozumieć.
- Każda kobieta musi przez to przejść - mówię i dochodzę do wniosku, że ja też muszę przez to przejść. Chwilowe zamieszanie z Calumem po prostu samo przejdzie. Mam nadzieję.
- Nie denerwuj mnie, Madeline - dziewczyna posyła mi mordercze spojrzenie.
Musi być bardzo źle, bo znamy się już ponad cztery lata i może raz w życiu to od niej usłyszałam.
- Nie poznaję cię - kręcę głową ze śmiechem.
I dociera do mnie, że Calum powiedział mi coś podobnego. Wtedy, na balkonie. "Zmieniłaś się, Madeline". Tak powiedział. A to przecież on zmienił się nie do poznania. Zastanawiałam się kiedyś, co zrobił z Calumem Hoodem - grzecznym, wstydliwym chłopcem, którego kiedyś znałam.
Mentalnie biję się w twarz z otwartej dłoni. Kilka bolesnych razy. Bo muszę wreszcie wyrzucić go z głowy.
- Ja siebie też nie - przyznaje przyjaciółka, a ja wracam do rzeczywistości.
- Co? - pytam zdezorientowana.
- Ja też siebie nie poznaję, Mad - Holly wzdycha.
- Yhm - mruczę.
Wtedy widzę go na korytarzu. Idzie z tą swoją bandą pieprzonych ideałów, patrzy na wszystkich z góry. Myśli, że jest najlepszy. Po wydarzeniach ostatnich dwóch nocy wiele się zmieniło. Nie patrzę na niego obojętnie. Przechodzi obok mnie, a ja wstrzymuję oddech, moim ciałem wstrząsa dreszcz, zaczynam się denerwować.
Cztery lata temu przysiągłam sobie, że o nim zapomnę. I udało mi się. Dopóki po raz pierwszy od tych czterech lat, nie wyszedł na balkon i powiedział coś. Do mnie. Skierował do mnie słowa, które dla niego były niczym - ja byłam dla niego niczym - a we mnie obudziły coś, co chyba nazywa się bólem.
Bolało tylko na początku. Pierwsze kilka miesięcy było naprawdę trudne. Tyle rozbitego szkła, wyrzuconych za okno kulek zgniecionego papieru. Potem tylko pustka, zapomnienie, obojętność. Z początku zmuszałam się do tego, ale do niedawna przychodziło mi to z łatwością. A teraz? Przechodzi obok mnie, a ja na zewnątrz wyglądam jak Madeline, ale w środku rozpadam się za kawałki. Rozpaczliwie próbuję zebrać je wszystkie do kupy, ale są ich miliony. O wiele za dużo.
Mam wrażenie, że ta chwila trwa całą wieczność, ale kiedy wreszcie chłopak znika z mojego pola widzenia, wzdycham z ulgą. Na nowo odzyskuję zdolność oddychania.
- Co jest, Mad? - Holly rzuca mi zmartwione spojrzenie.
- Nic. Tylko...
- Calum - mówi, jakby znała odpowiedź.
Patrzę na nią zdziwiona.
- Znamy się nie od wczoraj - dziewczyna przewraca oczami - Widzę, że chodzi o niego. Teraz się nie wymigasz. Chcę znać każdy szczegół.
Więc jej mówię. Mówię o naszej krótkiej rozmowie na balkonach i o jego wczorajszej wizycie. Mówię o tym, co dzieje się w moim środku i każdej nocy, kiedy nie mogę spać. Mówię o wszystkim, nie pomijam niczego, bo nie mam do tego powodu. Holly jest dla mnie jak siostra i wiem, że zrozumie i pomoże mi w trudnych sytuacjach, jak to robiła przez ostatnie cztery lata.
Więc mam tylko nadzieję, że moje dziwne odczucia przeminą razem z kilkoma samotnymi nocami. Wiem, że to tylko okres przejściowy, jak na początku.
Za kilka dni będzie jak dawniej.
Prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro