Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. To nasz film!

- Byłaś takim słodkim dzieckiem - Holly przewraca się na plecy, przy czym moje łóżko zaczyna skrzypieć. W rękach trzyma plik zdjęć i uśmiecha się do jednego z nich - Wyrosłaś z tego.

- Dzięki - prycham na jej słowa. Podkładam sobie poduszkę pod plecy, kiedy rama łóżka boleśnie wbija mi się w łopatkę, a pośladki zaczynają boleć od twardej podłogi - Cholera - wymyka mi się, kiedy przewracam stronę albumu na zdjęcia i widzę tak nieporządaną twarz Caluma Hooda, w dodatku zaraz obok mojej.

- Kolejne zdjęcie w wannie? - śmieje się przyjaciółka.

- Gorzej - wzdycham.

Mam zamiar zamknąć album, ale Holly już przetacza się na prawy bok i spogląda mi przez ramię.

- Cholera - powtarza.

Zaciskam usta i biorę głęboki oddech. Dotąd patrzyłam na te zdjęcia z obojętnością, traktowałam bardziej jak dobre wspomnienia, uwiecznienie dobrze spędzonego czasu na fotografii, lub coś, co już nie wróci i siłą rzeczy trzeba się z tym pogodzić. Nigdy na tak długo nie zawieszałam na nich wzroku. I chociaż tak bardzo tego chcę, nie potrafię go oderwać.

- Madeline Larousse, weź się w garść, albo...

Zatrzaskuję z hukiem album, przerywając jej wypowiedź. Daję tym do zrozumienia, że nie mam zamiaru dłużej o tym rozmawiać.

- Zostaniesz dzisiaj na noc? - szczerzę się do przyjaciółki.

Patrzy na mnie z uniesionymi brwiami. Po chwili jednak przewraca oczami.

- Um... Nie mam rzeczy - wzdycha cicho.

- Powiedziała Holland Shelley, ta, która przyszła tu w dresach i bez makijażu - prycham.

- Wygrałaś - blondynka patrzy na mnie, mrużąc oczy.

- Ja zawsze wygrywam, skarbie - odwracam się, by posłać jej buziaka w powietrzu.

- Kurde, zabrzmiałaś jak taka typowa suka - śmieje się Holly.

- Faktycznie jest ze mną źle.

***

- Obejrzyjmy the DUFF! - Holly podskakuje na siedząco jak pięcioletnia dziewczynka - Proszę.

Jest późno w nocy. Dawno zrobiło się ciemno, a jedynym źródłem światła w pokoju jest mała lampka nocna.

- Znowu? - wzdycham zirytowana.

- Przecież to nasz film! - burzy się - Jako moja przyjaciółka musisz oglądać ze mną nasze filmy, śpiewać nasze piosenki i tańczyć ze mną wolnego do jakiegoś rapu.

- Poczekaj - uciszam ją machnięciem ręki - Czy przez nasze filmy masz na myśli the DUFF i Expelled, a nasze piosenki to Cecilia i Teenage dream?

- Jeszcze lose yourself Eminema - Holly szczerzy się do mnie.

- Nie obejrzymy the DUFF - mówię stanowczo - To nie jest nasz film, rozumiesz?

- Ale Expelled się nie wyrzekniesz - dziewczyna puszcza mi oczko i zabiera laptop z moich kolan.

- Nie wierzę - kręcę głową - Za bardzo mnie znasz.

Spodziewam się, że włączy nasz film z Cameronem Dallasem w roli głównej, jednak po chwili w pokoju rozbrzmiewają pierwsze nuty wcześniej wspomnianego utworu lose yourself. Holly odkłada laptop na łóżko i wstaje, ciągnąc mnie za rękę.

- His palms are sweaty - zaczyna rapować razem z Eminemem - knees weak, arms are heavy.

- Holly...

- There's vomit on his sweater already: mom's spaghetti.

Nie mogę się dłużej opierać. To jest silniejsze ode mnie. Przypominają mi się czasy, kiedy na przerwach słuchałyśmy tej piosenki, a potem śpiewałyśmy razem od poczatku do końca. To zawsze była nasza piosenka. W końcu zaczynam rapować razem z Holly:

- He's nervous, but on the surface he looks calm and ready to drop bombs, but he keeps all forgeting what he wrote down...

Mój wzrok pada za okno. Zupełnie przypadkiem. Rzucam w tą stronę przelotne spojrzenie, ale po chwili tego żałuję. Na sąsiednim balkonie dostrzegam postać. Wyraźny zarys tak dobrze znanej mi sylwetki.

Stoi tam.

Czeka na mnie.

- He's choking, how? Everybody's joking now - Holly zachęca mnie do śpiewania - The clock's run out, time's up, ov... - nagle ucina w połowie słowa.

Już wiem, że zobaczyła Caluma i mój wyraz twarzy. Podchodzi do mnie, staje przede mną i chwilę później dostaję z liścia w prawy policzek. Na szczęście Holly zna pewne granice i skóra piecze tylko przez chwilę.

- Holland - rzucam jej mordercze spojrzenie.

- Madeline - patrzy na mnie wzrokiem pełnym irytacji.

- Która godzina? - pytam.

- Po drugiej.

- Wszystko jasne...

- Nie zmieniaj tematu, Madeline!

Wbijam wzrok w sufit, odwracam się na pięcie i jednym szybkim ruchem zasłaniam okno.

Przeprosił mnie, ja przeprosiłam jego, przyrzekłam sobie, że wyciągnę z niego potrzebne informacje... A właśnie dałam mu do zrozumienia, że nie chcę go widzieć.

- You better lose yourself in the music... - śpiewam dalej, a Holly patrzy na mnie spod uniesionych brwi. Po chwili jednak przyłącza się do mnie i obie zatracamy się w sentymencie do naszej piosenki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro