Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3: Odpowiedź

Westchnęłam. Czy ja naprawdę tego chciałam? Uczono mnie, że czasem powinno się dawać drugą szansę. Tylko że ten koleś od samego początku działał mi na nerwy. Chwilę wpatrywałam się w ekran w zamyśleniu, po czym powoli wstukałam w klawiaturę:

Aleisha98: Niech będzie.

Chwilę potem cała historia naszego chatu zniknęła, i pojawiła się tylko jedna wiadomość.

LGreenx5: Cześć. Jak ci mija dzień?

Uśmiechnęłam się do ekranu jak głupia. Śmieszek. Czyli tak to ma wyglądać? Okej, nie ma problemu.

Aleisha98: Tak średnio, pisałam z jakimś natrętnym typem i nie mogę napisać wstępu :/
LGreenx5: I tacy idioci się trafiają. Jakiego wstępu?
Aleisha98: Do artykułu na stronę.
LGreenx5: Dlaczego go piszesz?
Aleisha98: Taka praca, nie jedyną zresztą, ale płacą mi za to to i nie narzekam :)
LGreenx5: W porządku. Potrzebujesz pomocy?
Aleisha98: Nie, dzięki, poradzę sobie.
LGreenx5: Nie kłam, ja całkiem dobrze to rozpoznaję ;)
Aleisha98: Przez internet?
LGreenx5: Jak widać.
Aleisha98: Dołączono plik
Aleisha98: Masz tu artykuł, jeśli uda ci się wymyślić cokolwiek, daj znać.

Napisałam i zamknęłam komputer. Uznałam, że zgłodniałam, wybyłam więc do kuchni i zajrzałam do lodówki.
Szlag.
Znowu zapomniałam zrobić zakupy. No cóż, trzeba będzie sobie poradzić z tym, co jest. Wzięłam ciasto francuskie, a raczej resztę, jaka z niego została i pokroiłam je w kwadraty. Posmarowałam je ketchupem i włączyłam piekarnik. W czasie gdy piekarnik się nagrzewał, na cieście położyłam to, co chciałam. Salami, ser, szynkę, pieczarki. Kiedy piekarnik był już gotowy, wsadziłam je do środka na 15 minut. Szykowała się fajna kolacja. Włączyłam radio, żeby nie było tak cicho w tym pustym domu. Kiedy mini pizze były gotowe, usiadłam z nimi przed komputerem. Niezdrowo. No trudno. Znowu zajrzałam na chat. Jamie, nie masz życia odezwał się cichy głosił w mojej głowie. W każdym bądź razie, wiadomość już czekała. Wysłana kilka minut temu.

LGreenx5: Dołączono plik

Otworzyłam. Chwilę się ładował.
Zaczęłam czytać.
"W dobie szybkiego postępu medycyny nie powinno dziwić nas, że coraz więcej chorób przestaje robić na nas wrażenie. Leki dostępne bez recepty, antybiotyki... To wszystko sprawia, że ludzie coraz częściej mogą ulżyć sobie w różnorakich cierpieniach, mniejszych i większych. Wydaje nam się, że małymi krokami zmierzamy w stronę nieśmiertelności. Ale czy na pewno? Naukowo udowodniono, że nadmierne używanie wszystkich tych medykamentów osłabia nasze układy odpornościowe. Dlaczego tak się dzieje i do czego doprowadzi to nas w przyszłości?"
Byłam w szoku. Ten wstęp był... Świetny. Naprawdę. I doskonale wpasowywał się w resztę mojego artykułu. Brakło mi słów, które wyraziłyby, jak bardzo jestem wdzięczna nieznajomemu.

Aleisha98: Dziękuję! Jest świetny!
LGreenx5: Nie ma za co. Cieszę się, że ci się podoba.
Aleisha98: I to jak! Jeszcze raz dziękuję!
LGreenx5: Już późno, lepiej idź już spać, bo będziesz jutro całkiem nieprzytomna.
Aleisha98: Nie ma problemu! Dobranoc :)
LGreenx5: Dobranoc.

Chwilę potem wyłączyłam komputer, poszłam się przebrać i kiedy byłam już w mojej ulubionej piżamce z misiami, weszłam pod kołdrę. Długo, długo nie mogłam zasnąć, minuty mijały a ja z bezsilności miałam ochotę walić głową w ścianę. Tak właśnie zastała mnie pierwsza w nocy. Wstałam, zagotowałam sobie wodę i zaparzyłam melisy. Włączyłam komputer ponownie. Skoro nie zasnę, sprawdzę maile.
Zamiast sprawdzać maile, uzależnienie od chatów wzięło nade mną górę i włączyłam stronę.
LGreenx5 był dostępny, wahałam się jednak chwilę. Zaczęłam już pisać wiadomość, gdy nagle na ekranie pojawił się krótki tekst.

LGreenx5: Nie możesz spać?
Aleisha98: Niezupełnie. Nie mogę zasnąć.
LGreenx5: Dlaczego?
Aleisha98: A ja wiem? Nie mogę i tyle. Zrobiłam sobie melisy, może mnie trochę uspokoi...
LGreenx5: Czym się tak denerwujesz?
Aleisha98: Jutro czeka mnie rozmowa z szefową, zupełnie nie wiem, czego sie spodziewać.
LGreenx5: Gdzie pracujesz? Oprócz tego, że piszesz?
Aleisha98: W Sweetweeku.
LGreenx5: Jesteś... Kelnerką?
Aleisha98: I sprzedawczynią w jednym. Przeszkadza ci to?
LGreenx5: Skądże. Tylko to tacy niewolnicy naszych czasów...
Aleisha98: Co? Dlaczego?
LGreenx5: Harujecie całymi dniami, musicie być na każde skinienie klientów i dostajecie głodowe pensje. Czymże to jest, jak nie niewolnictwem?
Aleisha98: Nie myślałam tak o tym, myślę, że w innych rejonach świata mają gorzej.
LGreenx5: Mają, ale mówimy o tym rejonie, prawda? Poza tym, to tylko moje zdanie i nie musisz się z nim zgadzać. Czekam na argumenty.

Niewolnicy... Zaczęłam mu przedstawiać argumenty na obalenie jego teorii. I tak na dyskusji zeszła nam połowa nocy. Skończyło się tak, że usnęłam siedząc w fotelu przy komputerze, z głową na biurku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro