Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyznanie uczuć


Mike Wheeler:

Spotkałaś się z całą czwórką przyjaciół w domu Mike'a. Mieliście pograć razem w D&D. Uwielbiałaś spędzać z nimi swój wolny czas, nigdy nie było nudno. Zasiedliście do stolika i zaczęliście grać. Po pewnym czasie poczułaś jak twój brzuch zaczyna się odzywać, tak samo było u reszty. 

- Mike masz coś do jedzenia? - spytał Dustin

 - Nie, ale mogę zrobić 

- Jestem za - zaśmiał się Will 

Wheeler wstał i pokierował się schodami w górę do kuchni. W połowie jednak się zatrzymał i spytał: 

- ( imię), pójdziesz ze mną? 

- Jasne - akurat chciałaś zaproponować mu pomoc.

 Zaglądając do lodówki wybierałaś konkretne składniki. Między tobą a chłopakiem panowała cisza, chciałaś ją przerwać ale coś cię powstrzymywało. 

- ( imię) 

- Mike - powiedzieliście w tym samym czasie 

- Mów pierwsza - ustąpił ci na co pokiwałaś przecząco głową 

- Nie lepiej ty zacznij

 Westchnął ciężko i na chwilkę się zamyślił, układając sobie odpowiednie słowa w głowie.

 - Chciałbym ci coś wyznać - zaczął niepewnie unosząc na ciebie wzrok na dodatek złapał cię jeszcze za ręce - Bardzo cię kocham ( imię), chciałbym byś została moją dziewczyną - powiedział wszystko na jednym wdechu ściskając twoje ręce. 

Cieszyłaś się, że w końcu nadszedł ten moment wyznania uczuć, sama byś tego nie zrobiła. 

- Mike.. też cię kocham, oczywiście, że zostanę twoją dziewczyną - odparłaś mocno go obejmując. 

Chłopak w duchu uśmiechał się szeroko, nie mogąc się opanować jeszcze mocniej się przytulił do ciebie. 

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, ( imię).


Will Byers:

Chłopak był bardzo zdenerwowany, co zdradzały jego trzęsące się dłonie. Nie starał się tego uspokoić, tak w miarę radził sobie ze stresem. Gdy tylko wyłoniłaś się zza rogu korytarza Dustin popchnął Byersa w twoją stronę. Nie przygotowany wleciał na ciebie na co prawie się przewróciliście ale w ostatniej chwili uratowała was ściana. Przyjaciele chłopaka zamiast mu pomóc, jeszcze bardziej go zestresowali.

- Stało się coś? - spytałaś uważnie mu się przyglądając. 

Spostrzegłaś, że twój kumpel był zestresowany i cały czerwony, tylko nie rozumiałaś dlaczego. Will chwile myślał nad czymś mocno po czym się odezwał: 

- Tak 

Dopiero teraz odczułaś jego bliskość ale nie przeszkadzała ci ona. Byers coś tam mówił jednak ty nie zwracałaś na to uwagi. Nim się zorientowałaś z twoich ust wypłynęły słowa : 

- Kocham cię Will 

Zdając sobie sprawę z tego co powiedziałaś, szybko zakryłaś usta. Miałaś cichą nadzieję, że chłopak tego nie usłyszał. 

- Ja ciebie też ( imię) - mówiąc to posłał ci najbardziej uroczy uśmiech na świecie. 

Tą waszą cudowną chwilę przerwał krzyk waszych upierdliwych przyjaciół: 

- NO WRESZCZIE 

Nie słuchając ich Will chwycił cię za rękę i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku.


Lucas Sinclair:

- Lucas! - krzyknęłaś widząc go po drugiej stronie korytarza. 

Chłopak słysząc cię tylko przyspieszył kroku. O nie ty na to nie pozwolisz. Ruszyłaś biegiem zmiatając przy tym z planszy resztę uczniów. Wreszcie znalazłaś się przy nim przygotowując się do wielkiego, nie przyjemnego wykładu, gdy postanowiłaś zmienić swoją taktykę.

 - Lucas, co się z tobą dzieje?

 Przyjaciel przez cały dzień cię unikał. Gdzie go spotkałaś od razu znikał ci z oczy. Bardzo ci na nim zależało więc chciałaś za wszelką cenę dowiedzieć się o co biega. 

- Nic się nie stało - odpowiedział nie patrząc ci nawet w oczy. 

Dobrze wiedziałaś, że jest z nim coś nie tak.

 - Nic się nie stało? Unikałeś mnie i mówisz że nic się nie dzieje? Sinclair martwię się o ciebie!

 Chcąc załagodzić zaistniałą sytuację zaczął cię uspokajać co cię jeszcze bardziej zdenerwowało znając twój temperament. 

- Nie rozumiesz, że cię kocham?! - wybuchłaś w pewnym momencie. Jednak widząc jego minę szybko się wycofałaś w kąt. 

- Rozumiem, że ty tego nie odwzajemniasz - powiedziałaś cicho

 Jego mina diametralnie się zmieniła, widząc to sama już nie wiedziałaś co myśleć.

 - Nie spodziewałem się, że odwzajemnisz moje uczucia ( imię). Lucas uśmiechnął się do ciebie i oparł swoje czoło o twoje. - Kocham cię, ( imię)


Dustin Henderson:

Idąc do klasy biologicznej, gdzie miała odbyć się kolejna lekcja usłyszałaś za sobą krzyki. 

- ( imię)! - krzyk niósł się po korytarzu. 

Reszta uczniów spojrzała się na ciebie dziwnie, na co ty się zarumieniłaś. Bardzo nie lubiłaś być w centrum uwagi. Uśmiechnęłaś się widząc zbliżającego się Dustina.

 - Czy konieczne było krzyczenie na cały korytarz? teraz reszta się patrzy

 - No i co z tego?  

Ty tylko przewróciłaś na to oczami. Dustin chwycił cię za rękę i wciągnął do jednej z pustych sal. 

- A co z lekcją? - spytałaś

 Nie chciałaś opuszczać lekcji i robić sobie niepotrzebnych zaległości.

 - Muszę z tobą porozmawiać

 Zdziwiła cię ta powaga w jego głosie, praktycznie nigdy nie był poważny i wszystko obracał w żart. 

- Czy wszystko dobrze? - spytałaś 

- Lubie cię - powiedział po krótkim czasie 

- No to chyba logiczne, że mnie lubisz w końcu jesteśmy przyjaciółmi, tak? 

- Nie rozumiesz, nie w ten sposób. Ja cię lubię, lubię 

Nie rozumiejąc zmarszczyłaś brwi, jednak zaraz cię olśniło 

- Ja.. Dustin ja ciebie też lubię, lubię - odparłaś mocno się czerwieniąc

 - Naprawdę? 

W sekundę znalazłaś się w jego ciasnym i ciepłym uścisku. Przytulaliście się chwilę, dla ciebie ta chwila mogła trwać wiecznie, niestety ktoś musiał wam to przerwać.

 - A co wy tu robicie - rozległ się głos nauczyciela - marsz do klasy na lekcje!


Jedenastka:

Wreszcie był koniec lekcji. Wyczerpana pomaszerowałaś do swojej szafki by odłożyć zbędne książki. Gdy tylko udało ci się wprowadzić kod do szafki i otworzyłaś ją wyleciała pewna karteczka. Nie zwróciłabyś na nią uwagi, gdyby nie jej kolor, który swoją drogą był różowy i przyklejone serduszko. Odwróciłaś ją na drugą stronę, gdzie widniał tekst. Zaczęłaś czytać sobie po cichu.

 " ( imię), jesteś najlepszą dziewczyną jaką spotkałam. Kiedy na ciebie patrzę od razu mięknie mi serce. Chce być z tobą jak najdłużej. Kocham cię! Twoja tajemnicza wielbicielka"

 Tylko tyle było napisane, nikt się oczywiście nie podpisał, jednak ty wiedziałaś kto to napisał. Osoba, która bałaby się powiedzieć to wszystko przed tobą. 

- Nastko, możesz już wyjść 

Tak jak się spodziewałaś dziewczyna wyłoniła się zza szafek. Przyjaciółka próbowała ukryć cisnący jej się na usta uśmiech.

 - O, co tam czytasz? - próbowała zatuszować, że to był list od niej. 

Jak najmocniej przytuliłaś do siebie dziewczynę. 

- Też cię kocham moja tajemnicza wielbicielko 

Słysząc to Jedenastka niepewnie oddała uścisk. 


Max Mayfield:

- Dzięki za pomoc - powiedziałaś chwytając Max za rękę. 

Oczywiście jak to ty musiałaś zaliczyć kolejną glebę na desce. Ale każdemu przecież zdarzają się wypadki, tak? 

- Nie ma za co, dla ciebie wszystko ( imię) - uśmiechnęła się promiennie stawiając cię na nogi.

 Od razu przytuliłaś ją w podzięce. 

- Max wiesz co?

 - Hm? 

- Odkąd pojawiłaś się w moim życiu mam dużo lepsze samopoczucie i po prostu czuję się z tobą dobrze - wyznałaś odwracając od niej wzrok. 

Nastała chwila ciszy, Max analizowała twoje słowa. Kiedy była już gotowa oddała uścisk i powiedziała: 

- Mam wrażenie, że gdyby nie ty to nie wytrzymywałabym z Billim. Jesteś tak naprawdę jedyną osobą, która mnie w pełni rozumie. I wiesz co? Kocham cię najbardziej na świecie - powiedziała przytulając cię jeszcze mocniej do siebie.

 Nie miałaś pojęcia, że ta rozmowa zajdzie w tym kierunku ale cieszyłaś się, że w końcu wyznałyście to sobie. 

- Ja też cię kocham, Max - zaśmiałaś się lekko. 


Nancy Wheeler:

Razem z dziewczyną umówiłyście się u niej na odrabianie lekcji. Po szkole od razu udałyście się do niej i od razu zabrałyście się za robotę. Tego dnia naprawdę dużo wam zadano, dodatkowo miałaś problem z jednym z przedmiotów. 

Ostatnio miałaś nie przespaną noc dlatego też co chwila zamykały ci się oczy. W miarę jeszcze to kontrolowałaś więc dość szybko się rozbudzałaś. Nancy widząc to zaproponowała, że zrobi wam kawy i coś dobrego do jedzenia. Gdy tylko Wheeler wyszła ułożyłaś wygodnie głowę na biurku i przymknęłaś oczy, po chwili odpłynęłaś.

 Kiedy Nancy miała wszystko gotowe położyła wszystko na tacy i zaniosła do pokoju. Otwierając drzwi ujrzała bardzo uroczy widok, ciebie śpiącą na jej biurku. Jak najciszej odłożyła jedzenie na łóżku i podeszła do ciebie w celu obudzenia. Zaczęła lekko cię szturchać, jednak kiedy usłyszała twoje mamrotanie zaprzestała swoich czynów.

 - Nancy, kocham cię - mruczałaś pod nosem. 

Dziewczyna pogładziła cię po włosach na co od razu się obudziłaś.

 - Czy ja zasnęłam? - spytałaś głupio 

- Powtórz to co mówiłaś - poprosiła Wheeler 

Miałaś chwilowego laga mózgu

 - Zaraz, a co ja mówiłam? 

- Powiedz jeszcze raz, ze mnie kochasz

 Domyśliłaś się, że znowu wygadywałaś głupoty przez sen, widząc jednak Nancy spuściłaś wzrok i cicho szepnęłaś

 - Kocham cię, Nancy 

- Ja ciebie też - odpowiedziała od razu


Steve Harrington:

Właśnie rozpoczęła się dłuższa przerwa. Umówiłaś się z chłopakiem na boisku, chcieliście powtórzyć sobie notatki z ostatniej lekcji. Oczywiście chłopak miał ci wytłumaczyć bo ty za nic nie mogłaś zrozumieć danego materiału.

 Czekałaś na niego już z 20 minut, w tym czasie zdążyłaś sama już przerobić całe notatki i je zrozumieć. Z nudy wstałaś by pozbierać kwiatki, których swoją drogą nie brakowało na waszym boisku. Kiedy zebrałaś wystarczająco ponownie zasiadłaś na trawie i zaczęłaś pleść wianek. Chciałaś zrobić prezent dla przyjaciela. Akurat kiedy kończyłaś chłopak przyszedł. 

- Przepraszam, ale nauczyciel mnie zatrzymał

 - Nic nie szkodzi 

Dawałaś już ostatnie poprawki po czym spojrzałaś na Steva 

- To dla ciebie - wyciągnęłaś w jego stronę dłoń z kolorowym wiankiem. 

Odebrał go od ciebie i chwilę mu się przyglądał. Westchnęłaś powoli wyjmując mu prezent z rąk i nakładając mu go na głowę. 

- Pasuje ci 

Wyjęłaś telefon z kieszeni i zrobiłaś kilka zdjęć chłopakowi.

 - Dziękuję - zdjął wianek i nałożył go tobie 

- Jednak to ty najlepiej w nim wyglądasz, jak księżniczka z bajki 

- Nie przesadzaj - mówiąc to próbowałaś ukryć za włosami swój wielki rumieniec 

- Wiem co mówię

 Uśmiechnęłaś się spuszczając wzrok. Kiedy go podniosłaś zauważyłaś, że Steve znajduje się bardzo blisko ciebie 

-Steve co ty... 

Chłopak nie robiąc sobie nic z twojego zdziwienia ucałował cię delikatnie w czoło. 

- Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo 

Kiedy przypomniałaś sobie jak się oddycha, szybko odpowiedziałaś: 

- Ja ciebie też


Jonathan Byers:

Zapukałaś cicho do pokoju swojego przyjaciela. Słysząc ciche "proszę" weszłaś do środka. 

- Już jestem - oznajmiłaś 

- Widzę - odpowiedział uśmiechnięty chłopak. 

Wyjrzałaś z pokoju i rozejrzałaś się po reszcie domu. Było tam cicho i ciemno. Zdziwiłaś się, bo miał być jeszcze z wami Will.

 - Myślałam, że ma być jeszcze twój brat, specjalnie przyniosłam cukierki - wskazałaś na swoją torbę. 

- Poszedł do przyjaciół - odpowiedział. 

Odwróciłaś się do niego tyłem aby zamknąć drzwi. Nagle poczułaś silne ręce ciągnące cię do tyłu, w rezultacie czego wylądowałaś na kolanach Byersa. 

- Jonathan? - spytałaś niepewnie. 

Spięłaś się mocno będąc w nowej sytuacji, której jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyłaś.

 - Posłuchaj, muszę ci coś wyznać 

Na te słowa spięłaś się jeszcze bardziej, czy to znaczy, że on chce to wyznać? Chłopak obrócił cię tak byś siedziała bokiem na jego kolanach i zaczął dalej mówić: 

- ( imię), od jakiegoś czasu czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń - nie dałaś mu dokończyć wtrącając się 

- Czy to znaczy, że.. 

- ( imię), daj mi dokończyć!  

Od razu się opamiętałaś i uciszyłaś 

- Chodzi o to, że mi się podobasz i czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? - zakończył

 -Oczywiście, że zostanę twoją dziewczyną Jonathanie - odpowiedziałaś pewnie jakby to była normalna rzecz 


Jim Hopper:

Czekałaś na Hoppera pod szkołą, obiecał ci, że cię dzisiaj odbierze. Oczywiście nie obyło się bez kłótni, w końcu wolałaś sama wracać. Na szczęście twoja przyjaciółka postanowiła ci potowarzyszyć w czekaniu na mężczyznę. Nie byłaś osobą, która gada bez przerwy tak jak ( imię przyjaciółki), dlatego też cieszyłaś się, że nie musisz nic mówić. 

- No powiedz coś - zażądała przyjaciółka 

Widząc wysiadającego Jima spytałaś krótko: 

- ( imię przyjaciółki), czy to możliwe, że go kocham?

 - Przecież to jest takie oczywiste, widzę jak na siebie patrzycie - odpowiedziała trochę za głośno. 

- Ciszej, jeszcze nas usłyszy! - zbeształaś dziewczynę 

- ( imię), do samochodu - usłyszałaś głos mężczyzny o którym przed chwilą rozmawiałaś z przyjaciółką.

 Pożegnałaś się z nią i potulnie zrobiłaś to co kazał ci komendant. Odpalił auto i odjechał z piskiem opon. Nie odzywaliście się do siebie, ty się bałaś a on widocznie po prostu nie miał na to ochoty. Gdzieś w połowie trasy Hopper zjechał na pobocze. 

- Co się dzieje? - rozejrzała się z niepokojem.

 - ( imię), w kim się zakochałaś? - spytał prosto z mostu

 Oho czyżby usłyszał twoją rozmowę z przyjaciółką? 

- Że niby ja w kimś? W życiu! To nie dla mnie - zaśmiałaś się nerwowo unikając jego wzroku jak ognia. 

Mężczyzna przysunął się na co ty złapałaś za drzwi auta próbując je otworzyć. Cholera były zamknięte. Spojrzałaś na starszego niepewnie mając świadomość, że odciął ci jedyną drogę ucieczki. 

- Powiedz mi, w kim się zakochałaś - dosłownie na ciebie warknął. 

Był zły, bardzo zły. Że też wcześniej nie zauważyłaś jak zaciskał ręce na kierownicy. 

- W tobie - odpowiedziałaś płaczliwym tonem 

- Nie dosłyszałem - odpowiedział zbliżając się do ciebie jeszcze bardziej

 - W tobie, Hopper - mruknęłaś cała czerwona 

- Cieszy mnie twoja odpowiedź, ( imię), też cię kocham - wyszeptał i ucałował cię w czoło. 


Joyce Byers:

Umówiłaś się z kobietą w kawiarni. Na szczęście zgodziła się i przyszła tym razem bez chłopców. Obie byłyście bardzo zmęczone, ty pracą w szpitalu a ona pracą w sklepie i zajmowaniem się Jonathanem i Willem. Wywnioskowałaś, że jest zmęczona po jej twarzy. Była blada a oczy miała podkrążone, dosłownie wyglądała jak zombie. Zamówiłyście sobie po kawie i zaczęłyście rozmawiać. Dokładniej to ty ciągle nadawałaś. Opowiadałaś jej co dzieje się w szpitalu i jakie ostatnio miałaś przypadki. Zauważyłaś, że Byers tylko przytakuje ci a tak naprawdę myślami jest gdzieś zupełnie indziej. Wreszcie przerwałaś swoje gadanie i zapytałaś: 

- Czy wszystko dobrze?

 - Tak, tak - szybko odpowiedziała co dało ci znak, że tak naprawdę jest inaczej. 

- Widzę, że coś cię trapi - nie dawałaś za wygraną 

- Mówię poważnie, nic mi nie jest - nadal zaprzeczała, widać było jej zirytowanie tą całą sytuacją.

 - Joyce! - podniosłaś głos na co ona zareagowała tym samym 

- Naprawdę chcesz wiedzieć?! Proszę bardzo! Zakochałam się w tobie! - krzyknęła wstając gwałtownie od stolika tym samym rozlewając biedną kawę. 

W ostatniej chwili udało ci się złapać ją za rękę. Próbowała się wyrwać jednak to ty wygrałaś tą walkę. 

- Naprawdę? Ja też cię kocham, Joyce - odpowiedziałaś z uśmiechem 

Kobieta słysząc te słowa trochę się uspokoiła i ukradkiem spojrzała na ciebie 

- Przepraszam, źle się zachowałam - na przeprosiny mocno cię przytuliła. 


Billy Hargrove:

- Jesteś nienormalny! - to były pierwsze słowa kiedy go zobaczyłaś 

- Kto normalny wchodzi do kogoś do domu przez okno o północy, kiedy ludzie śpią! 

Zawsze byłaś przy nim nieśmiała i miła. Czułaś jego siłę i temperament więc nie chciałaś by ci się dostało, jednak teraz byłaś wściekła. Byłaś zmęczona a w dodatku było ci zimno. Spojrzałaś tęsknie na rozkopane łóżko, twoją pierwszą miłość.

 Słysząc jak Billy przemieszcza się po pokoju gwałtownie się do niego odwróciłaś tym samym obijając się o jego klatkę piersiową.

 - Uhh 

Chciałaś się jak najszybciej odsunąć od starszego jednak jego silne ramiona ci to uniemożliwiły przyciągając cię jeszcze bliżej do siebie.

 - Billy? Co się stało? - niepewnie uniosłaś głowę i spojrzałaś na niego

 - Widziałem jak drżałaś z zimna, nie chce byś mi zamarzła, skarbie - mocno zarumieniłaś się na jego słowa. - Długo nad tym myślałem, jestem dużo bardziej nerwowy kiedy widzę jak z kimś rozmawiasz, jak cię nie ma czuję ogromną pustkę, wiesz co to może znaczyć ( imię)? 

Milczałaś, nie do końca wiedziałaś co chce przez to powiedzieć. 

- Kocham cię ( imie), najbardziej na świecie - wyszeptał ci do ucha. 

- Ja ciebie też Billy.. - odpowiedziałaś nieśmiało 


Robin Buckley:

- Robin? - mruknęłaś rozglądając się za koleżanką.

 - Jestem, jestem - w sekundę znalazła się obok ciebie 

- Czy tu będzie odpowiedź A? - spytałaś przyglądając się uważnie dziewczynie 

- Skąd wiedziałaś? Tak szybko przeczytałaś ten cały tekst? 

- Nie, zgadywałam - odpowiedziałaś szczerze jak to miałaś w zwyczaju 

Buckley spojrzała na ciebie jak na debilkę. 

- Nie możesz tak robić, takim sposobem niczego się nie nauczysz.

 Stanęła za tobą i chwyciła za twój długopis.

 - Musisz po prostu przeczytać tekst i ponumerować w dobrej kolejności plan wydarzeń, przecież to proste

 - Ale dla ciebie, ja nie umiem tak dobrze angielskiego - broniłaś się 

- Dobrze, zróbmy to razem

 Zaczęłaś czytać tekst na głos, czując jednak jak Robin zatacza kółka kciukiem na twojej dłoni zaczęłaś się jąkać. Kiedy wreszcie dobrnęłyście do końca dziewczyna zadała pytanie: 

- Dobrze, która odpowiedź będzie w pierwszym?

 - C? 

- Źle! - mówiąc to zaznaczyła odpowiedź "b" 

Odłożyła na bok długopis i złączyła wasze dłonie. 

- ( imię), zrób coś dla mnie 

Chwilę się zastanawiałaś po czym kiwnęłaś na znak zgody głową. 

- Powiedz, że mnie kochasz 

Tego się po prostu nie spodziewałaś. 

- Ale..

 - Po prostu powiedz to - naciskała dalej 

Nie mając wyjścia powiedziałaś to

 - Kocham cię, Robin 

- Ja ciebie też, nie musisz się wstydzić tego mówić - mówiąc to mocno cię objęła w pasie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro