Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Nowa rodzinka, nowa siostra, nowa mamusia, nowy dom.

Nowa rodzinka, nowa siostra, nowa mamusia, nowy dom.

Nowa rodzinka, nowa siostra, nowa mamusia, nowy dom. 

I słowa, które powtarzają  w mojej głowie, że nie mogę do tego dopuścić. 

W tamtej chwili miałam ochotę zniszczyć wszystko i wszystkich. 

Codzienne śniadania, obiadki i kolacje już zaczęły działać mi na nerwy. Kompletnie nie miałam na nie ochoty. Drażniło mnie wszystko, nawet to, że nowe kobiety mojego ojca rozmawiają, nie wspominając o tym, że się śmieją. Są szczęśliwi. 

Ja robiłam za "rodzinnego" gbura. 

Chyba pierwszy raz marzyłam, żeby wakacje skończyły się jak najszybciej. 


Czekał na mnie poranny posiłek z rodzinką "tatusia". Miałam odruchy wymiotne na samą myśl, że znów muszę stracić pół godziny siedząc z tymi pasożytami. 

Nawet mi się nie śniło, żeby być dla nich miła. Szczególnie po wiadomości, że niedługo pełnoprawnie będą w mojej rodzinie. Musiałam coś zrobić dopóki nie było za późno.

Zbiegłam po schodach i usiadłam na krześle przy stole. Wyjęłam komórkę, aby odpisać wiadomość do Aliyah. 

- Julie, możesz odłożyć telefon i z nami porozmawiać?

Mężczyzna zajął miejsce naprzeciw mnie. 

- Nie. - Wzruszyłam ramionami i nawet nie obdarzyłam go jednym spojrzeniem. 

- Jesteś niemożliwa. - Warknął. 

- To wiem. - Uśmiechnęłam się. 

- Odłóż telefon i zachowuj się jak córka. 

- Mogłabym ci powiedzieć 'zostaw kochankę, zachowuj się jak ojciec'. 

- Dlaczego nie możesz być jak Allison?! 

- Bo jestem Julie! I nie porównuj mnie to tej idiotki! 

- Powinnaś dostać miano najgorszej córki roku! Oraz nie życzę sobie, żebyś ją obrażała. - Wrzasnął i uderzył ręką w stół. 

- Najgorszej to najgorszej. Tobie już nawet miano ojca się  nie należy. Nawet tego najgorszego!  Dla mnie ona robi za śmiecia! - Wstałam od stołu, ale usiadłam kiedy duża dłoń ojca uderzyła mój policzek. 

Gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc i spojrzałam na jego twarz. 

- Teraz to jesteś kutasem. Gratuluję szacunku do kobiet! Oby te szmaty dostawały od ciebie tak jak ja teraz  jak najczęściej! 

Uciekłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi. 

- Corey, wracam do domu. Teraz. - Mówiłam szybko do telefonu. 

- Julie co się stało? 

- Uderzył mnie, bo obraziłam jego córeczkę. - Prychnęłam. 

Może trochę czułam się niepotrzebna, ale to już dosyć częste uczucie w moim życiu. 

- Jak to? - Chłopak nic nie rozumiał. 

- Nie zadawaj zbędnych pytań. Po prostu pomóż mi wrócić. 

- Nie rób nic głupiego. Nie uciekaj proszę cię. 
- Mam trochę kasy. Złapię stopa, ale nie wiem na ile to mi wystarczy. Przyjedziesz po mnie w miejsce, które ci wskażę. 

- Nie uciekaj, ty tego nie robisz, pamiętasz? Stawiasz czoła problemom. Wyjaśnij to z nimi, ale nie uciekaj z obcego miasta. 

- Będę uważać, obiecuję. 

Spakowałam swoje wszystkie rzeczy do walizki i włożyłam gitarę na plecy. Zastanawiałam się, czy poinformować Isaac'a o moim nagłym wyjeździe. 

Gdybym mu nie powiedziała, niepotrzebnie by się niepokoił, ale bałam się też, że mógłby powiedzieć o ucieczce ojcu. 

Stwierdziłam, iż najlepiej będzie, kiedy napiszę mu sms-a. 

Do: Isaac 

Muszę wyjechać , inaczej zrobię coś sobie albo im. Nie martw się. Niebawem się zobaczymy. 

Wysłałam wiadomość i zamierzałam wyjść jakoś z domu, jak tylko dorośli wyszli, a  została tylko Allison. 

Miałam problemy z wyjściem przez okno, ponieważ pokój znajdował się na piętrze. Wyjście głównymi  drzwiami z walizkami mogło być problematyczne, gdyż młoda mogła mnie usłyszeć, lub co gorsza - zobaczyć. 

Aby pozbyć się jednego z utrudnień, wysunęłam moje rzeczy przez balkon. Sama musiałam wyjść schodami. Cichy chód zwolniłam, gdy od strony kuchni usłyszałam stukot szklanek. 

Brunetka stała tyłem do wejścia, dlatego szybko przebiegłam przez korytarz udając się w stronę drzwi. 

Musiałam się pospieszyć, żeby Allison nie zobaczyła mnie podczas wyjmowania walizek z ogrodu. 

Poczułam się wolna, dopiero, kiedy przekroczyłam bramę. Stojąc na ulicy cieszyłam się, że plan udał się i nigdy nie miałam wrócić do tego domu. 

Nie wiedziałam, w którą stronę mam się udać. Miasta nie zdążyłam poznać. Skręciłam w lewo i poszłam nigdzie się nie spiesząc w nieznanym mi kierunku. 

***

Po raz kolejny odrzuciłam połączenie od Isaac'a i rozejrzałam się dookoła. Byłam w lesie, w którym nie jeździło za dużo aut. Nie mogłam nikogo zatrzymać, żeby chociaż spytać o drogę. 
Szłam już kolejną godzinę, kilka osób mnie podwiozło i tak tutaj trafiłam. Kompletnie nie wiedziałam gdzie się znajduję. 

Droga przez pustkowie bardzo się dłużyła. Chciałam gdzieś się zatrzymać, żeby usiąść i kupić coś do jedzenia. Na razie nie zapowiadało się, że spotkam tu jakiś sklep. 

Westchnęłam i wsadziłam ręce w kieszenie. 

Odzyskałam nadzieję widząc za sobą światła szarego samochodu, który zatrzymał się tuż obok mnie. Kiedy szyba opuściła się w dół, mogłam zobaczyć kierowcę. Był to dobrze zbudowany blondyn z niedługimi lokami. Zaszczycił mnie uroczym uśmiechem i zdjął ciemne okulary z nosa zaciągając je na głowę. Przez to mogłam spotkać się z jego błękitnymi oczami świecącymi w świetle słońca. 

Odwzajemniłam uśmiech i czekałam na jego ruch. 

- Podwieźć cię? - Zapytał od razu mężczyzna. Nie był to chłopak. Wyglądał mi na dorosłego i dojrzałego. 

- Nie będzie to problem? 

- Mam po drodze. 

 Wskoczyłam na miejsce pasażera i zapięłam pas. 

- Jakieś konkretne miejsce? - Znów opuścił okulary i ruszył w drogę. 

Nie wiedziałam co powiedzieć, bo nawet nie wiedziałam co czeka mnie  po drugiej stronie lasu. Nie mogłam powiedzieć mu prawdy, bo nie wiadomo kim on był. 

Cholera. Co robić? 

- Do najbliższego sklepu. - Spojrzałam spod oka i się uśmiechnęłam jakby nigdy nic. 

- Jesteś tutejsza? 
- Można tak powiedzieć... 

Zaczęłam w głowie układać sobie w miarę realistyczną bajeczkę. 

- Przyjechałam tu na wakacje. Rodzice wysłali mnie na zakupy. 

- Rozumiem. Jestem Luke. - Przedstawił się. 

- Julie. - Posłałam uśmiech. 

- Cudnie. - Uśmiechnął się pod nosem. - Widzę jak na mnie patrzysz, to dosyć krępujące. - Zaśmiał się. 

- Wybacz. - Odwróciłam wzrok i spojrzałam za szybę. 

Ta droga minie mi szybciej niż myślałam... 

------------------

Nie zapomnij o gwiazdce i komentarzu <3

Snapchat: julczix_02

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro