Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

- Możemy pogadać?
Isaac odciąga mnie od reszty i prowadzi do domku.

- Słucham. - Siadam na podłodze przy naszych rzeczach i opieram plecy o ścianę.

Już się trochę uspokoiłam. Nie było sensu mówić komuś o nieznanym mężczyźnie, zapewne był to jakiś zboczeniec, który chciał mnie porwać dla własnych potrzeb, lub po prostu zgwałcić i zostawić na pastwę losu. 

- Shawn cię zdradził... - Zaczął delikatnie.
Opuściłam głowę, gdyż to bardziej mnie dotykalo niż zdarzenie z rana.
- Skąd to wiesz? - Kontynuował.
- Melissa do mnie pisała. Widziałam ich na zdjęciu.
- Chciała, żebyś była zazdrosna?
- Chyba tak...
- Świetnie! Daj telefon.
- Co?
- Daj telefon. Mam plan. Nie możesz przegrywać z tą suką.

Podałam mu komórkę nie wiedząc co chce zrobić.

- Masz ją na snapchacie, prawda?
- Oczywiście...
- Uśmiechnij się.
Rozkazał, po czym zrobił nam zdjęcie. Oboje się uśmiechamy. Wyglądamy na szczęśliwych przyjaciół, a ja udaję, że zdrada w ogóle mnie nie dotknęła.

- Idealnie.
Mogłam powitać się z jego zwycięskim uśmieszkiem.
- Wystarczy czekać na skutki.

***

Z rozmowy wyrwała mnie przychodząca wiadomość. 

Melissa:
Zdradzasz Shawn'a? Nie jesteś grzeczną dziewczynką...

✉Ja:
Nie zdradzam, ale nie będę się z tego tłumaczyć, a już na pewno nie tobie suko 😚  I nigdy nie byłam grzeczną dziewczynką. Za to ty już urodziłaś się dziwką...

Melissa
Nie radzę wracać do miasta, bo zniszczę cię idiotko tak, że będziesz potulna jak baranek!!!!!

- Chyba nie będziesz się nią przejmować?
- Isaac, zaglądasz mi w telefon.

Mruknęłam i napiłam się soku.

- Nie martw się, będzie dobrze. - Objął mnie ramieniem, a ja czując wsparcie opuściłam głowę na jego ramię.
- Boli mnie, że zapomniał o mnie, a wybrał ją.

Zaczęłam po cichutku.

- Nie powinniście porozmawiać?
- Myślę, że to nic nie da, bo albo ze mną zerwie, albo będzie kłamał...
- Chcesz z nim być, nawet jeśli cię zdradził?

- Kocham go. - Zastanowiłam się chwilę. - Ale nie wiem jak to wyglądało i jakie byłoby jego podejście do tego wszystkiego.
- Wszystko się wyjaśni.

Pogłaskał mnie po głowie, po czym zaprowadził znów do reszty znajomych.

***

- Julie, dawno nie rozmawialiśmy. Tęsknimy za tobą!

Wykrzyczała mi Aliyah do ucha.

- Też za wami tęsknię. - Mówiłam smutno, chowając moje rzeczy do walizki. - Chciałabym już was zobaczyć...

Kolejnego dnia mieliśmy wyjechać. Opuścić to miejsce, do którego zapewne już nigdy nie wrócę.
Mam zostawić za sobą przykre wydarzenie i wspomnienia.

- Co z Shawn'em? - Zaczęłam nieprzyjemny dla mnie temat.
- Wykiwał nas. Nie odzywa się, straciliśmy go z oczu... Chyba gdzieś wyjechał.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - Zmarszczyłam brwi. - Nie rozmawialiśmy ze sobą, zupełnie jakbyśmy już ze sobą nie byli, jakbyśmy się nie znali...

- Cholera... Myślisz, że mógł zdradzić cię z Mel?
- Po tych zdjęciach sama już nie wiem...
- Melissa chce wszystko zepsuć. Nie daj się Julie!
- Wiem, nie zamierzam odpuścić.

Rozłączyłam się po prawie godzinnej rozmowie z brunetką.
Napisałam wiadomość do mojego chłopaka i dokończyłam pakowanie.

- Rozmawiałaś już z nim?
Lydia podeszła i usiadła obok mnie na podłodze.

- Z kim? - Nie rozumiałam.
- Z twoim chłopakiem. Przepraszam, kiedy szłam do ubikacji, przez przypadek podsłuchałam rozmowę twoją i Isaac'a. Przykro mi. - Położyła mi dłoń na ramieniu. - Wiem co to znaczy, zdradził mnie każdy poprzedni chłopak... - Opuściła głowę, aby zaraz spojrzeć w moje oczy. - Żebyś mogła zapomnieć, musisz znać całą prawdę. Równie dobrze ta dziewczyna może kłamać.

Wstała z kolan i wyszła na zewnątrz.

Więc, każdy mi mówi, żebym walczyła i poznała całą prawdę... Sama nie wiem czy chcę. Shawn jest dla mnie najważniejszy. Czy przez głupią Melissę, mogę od tak porzucić nasz związek?
Najpierw Shawn musi się wytłumaczyć. Nie ocenię nikogo, ani nie osadzę póki nie poznam zdania dwóch stron.

Napisałam do niego wiadomość, ale oczywiście nie doczekałam się odpowiedzi, dlatego wyszłam z domku.
Usiadłam na małym tarasie i spojrzałam w stronę znajomych, którzy świetnie się bawili.

- Julie chodź do nas! - Zawołał mnie Chris, dlatego udając podekscytowanie udałam się w ich stronę.

***

Zmierzch dawał o sobie znać. 
Ostatni raz jedliśmy kiełbaski z ogniska w tym miejscu.
- Odzywał się?
Isaac napchał do buzi kawałek chleba.
- Nie. - Zacisnęłam palce na szklance z napojem. - Pewnie tego nie zrobi.

- No co ty! Musisz wierzyć. Może to nie jest tak jak myślisz. - Lydia próbowała pocieszyć.
- Chłopak ją zdradził, więc co może być nie tak? - Prychnął Chris.
- Nie wiadomo czy zdradził. - Poprawił go Daryl.

- Chyba sami w to nie wierzycie. Laska mu zwiała to znalazł inną...
- Chris nie pomagasz. - Warknął mój przyjaciel, starając się zachować spokój.
- Jest okey. - Położyłam dłoń na jego kolanie. - Ale chyba pójdę sprawdzić czy wszystko zapakowałam.

Podniosłam się z krzesła i poszłam w zamierzonym kierunku.
- Julie przepraszam! - Chris krzyknął, a w odpowiedzi dostał tylko uśmiech który miał mu powiedzieć, że nic się nie stało.

Tak naprawdę usiadłam na materacy i oparłam się o ścianę. Łokcie ułożyłam na kolanach, a głowę oparłam o dłonie.
Uniosłam wzrok kiedy dźwięk otwieranych drzwi doszedł do moich uszu.

- Przepraszam za niego.
Isaac stanął przed moim ciałem, aby po chwili kucnąć i położyć dłonie na moich nogach, którymi teraz podpierałam brodę.

- Nic się nie stało. Powiedział tylko prawdę. - Starałam się, aby mój głos nie drżał, a Isaac nie zobaczył, jak bardzo ta prawda mnie bolała.

- Shawn nigdy nie powinien tego zrobić. Nie docenia cię. - Zaczął.
Przez jego słowa poczułam, iż moje oczy stają się coraz bardziej mokre.
- Ona nie jest w niczym lepsza od ciebie. Ty jesteś największym skarbem jaki mógł mnie i jego spotkać.

Pierwsza łza popłynęła po policzku.

- Damy sobie radę bez niego. Pamiętasz jak go poznałaś? Już wtedy biegał za dziewczynami. Pobiłaś jego laskę, a później prawie jego. Tacy ludzie jak on się nie zmieniają.

Kolejne łzy płynęły swoimi ścieżkami.
- Dał się jej omamić, a ona jest manipulantką, która nie ma nic innego do roboty tylko rozwalanie związków. 

- Ty też dałeś się omamić. Pamiętasz moje siedemnaste urodziny? Prawie zrobiliście to na sali.
- Dotykaliśmy się. Nigdy bym nic więcej z nią nie zrobił.
- Zaczęłam wtedy coś do ciebie czuć. A ty tak po prostu macałeś ją na moich oczach...

- Postaram się, żeby twoje urodziny w tym roku były lepsze. Bez niej i bez tego dwulicowego dupka.

- On już mnie nie kocha. - Szlochałam.

Załkałam po cichu i pochyliłam głowę, ale zaraz poczułam jego palce na moim podbródku.
Spojrzał mi w oczy po czym pocałował moje usta. Najpierw delikatnie i powoli, jakby bał się mojej reakcji, ale z każdą chwilą coraz pewniej.

A jeśli Mel jest manipulantką, to ja wypadam poza skalę w tych sprawach, jeśli chodzi o to co zrobię później...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro