Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Pierwsze co przyszło mi do głowy po zobaczeniu zupełnie niewinnego chłopaka, było pytanie 'co takiego w sobie miał, że ktoś taki jak Julie się nim zainteresowała' 

Podchodziłem do niego bardzo wolno i uśmiechnąłem się wrednie, gdy on postawił kilka kroków w tył. 

- Cz..czego chcesz? - Odezwał się pierwszy. Kątem oka musiałem pilnować, czy żaden gówniarz nie zbliża się do broni. Nie było to trudne, bo ich ciała odmówiły posłuszeństwa i tylko ze strachem patrzyli na to, co zaraz się wydarzy. Ja byłem uzbrojony po zęby, więc nie czułem nawet dreszczyku strachu. Tańczyli dokładnie tak, jak im zagram. 

- Gdzie podziała się nasza droga Julia? 

- Nie mam pojęcia. - Przełykał ślinę, a jego oddech był nierówny i co chwilę go wstrzymywał. 

- W takim razie, pomożesz mi ją znaleźć... - Wpadłem na świetny plan. - A wy dzieciaki wracajcie do domu. To nie wasza bajka. Poza tym dostałem to, czego chciałem. W pewnym sensie wy również, bo jak widać Julii nie ma ze mną. - Wzruszyłem ramionami i miałem ochotę skoczyć z mostu, że udało jej się uciec. Byłem tak cholernie zły, że nie dopilnowałem szczegółów, przez co wyszła na wolność. Chociaż jeszcze się nie poddałem i miałem zamiar ją znaleźć, choćby nie wiem co. Tak bardzo ta mała suka mogła mnie irytować, że nie mogłem znieść, kiedy jej nie było. 

- Nie słyszeliście?! Zbierajcie się stąd! - Wrzeszczałem, kiedy oni trzęśli się ze strachu. 

- Nie rób mu krzywdy! - Znów usłyszałem ten żałosny płacz ślicznotki zwanej Allison. 

- Swoich nie zabijam. - Prychnąłem. Świetnie, mam dodatkowego człowieka, który będzie robił co ja zechcę.  - Mogę was nawet wyprowadzić przed dom i pożegnać buziakiem. - Zakpiłem. 

- Trzeba go opatrzeć! - Niemalże padła na kolana, abym tylko jej posłuchał. Gdyby Lockerwood wiedziała, jak jej przybrana siostra płaszczy się, żeby zbliżyć się do Shawn'a, porządnie obiła by jej wkurzającą, aczkolwiek ładną twarz. 

- My sobie z tym poradzimy. - Zacząłem się wkurzać, bo to ciągnęło się zbyt długo. Jakby nie mogli się zebrać i uciec jak najdalej od tego miejsca. To nie ich bajka. Widać po ich twarzach, że nigdy wcześniej bardziej się nie bali, a to ich pierwszy i pewnie ostatni raz. Niewinne twarzyczki były wykrzywione przez lęk, jaki odczuwali. Lepiej niech wezmą do rąk książki, nie broń,  bo za prawie dwa tygodnie zacznie się szkoła. Jeśli przez ten czas nie uda mi się znaleźć dziewczyny, porządnie się wkurzę. Chociaż pamiętam, co powiedziałem jej dzień przed akcją. Miała po prostu przeżyć, ale nie mówiłem jej o ucieczce! Nie miała być tchórzem! 

Chwyciłem tego całego Shawn'a za ramię i zamierzałem wyjść, kiedy żadne z nich się nie ruszyło. Przystanąłem więc i posłałem wzrok pełen zdenerwowania  i irytacji. Już nie mogłem doczekać się, kiedy wyjdą. 

- Rozumiem, że mam przyprowadzić moich ludzi, żebyście opuścili moją posesję? 

Popatrzyli po sobie, ale ostatecznie zatrzymali się na rudowłosej Lydii. Chyba jako jedyna starała się opanować emocje. Cóż, doświadczona w tych sprawach, jak widać. 

- Nie możemy dojść do porozumienia? - Usłyszałem jej delikatny, ale stanowczy głos. W odpowiedzi podniosłem rozbawiony brwi, oblizałem usta i czekałem na dalsze wskazówki. 

- Nie pójdziemy bez Shawn'a. - Wskazała palcem, ale nie ruszyła się z miejsca. Teraz byłem zaciekawiony, co mi zaoferuje w zamian. Żebym go oddał, musiałbym dostać ogromną zapłatę. 

- Co dostanę w zamian za niego? 

- Nie wiem, czego oczekujesz. - Próbowała się targować. - Ale gdybym powiedziała, że pomożemy ci szukać Julie? - Oczy wszystkich obróciły się na nią ze zdziwieniem. Niektórzy pokręcili głowami. 

- Chcesz, żeby ją zabił? - Wyrwało się czarnowłosej dziewczynie stojącej obok bladego chłopaka i białymi włosami. Zaraz złapała się za usta, kiedy nasz wzrok się spotkał. 

- Aliyah, spokojnie. - Próbowała uspokoić ją druga. Dobrze cię poznać droga przyjaciółko Julii, dużo o tobie słyszałem... - Słyszałam, że dotrzymujesz słowa. - Teraz zwróciła się do mnie, a ja czekając na jej kolejne słowa zmarszczyłem lekko brwi z zaciekawieniem. - Jieśli tylko obiecasz, że Julie przeżyje, pomożemy ją odnaleźć. 

- Czy ty aby nie za wiele ode mnie oczekujesz? - Prychnąłem rozbawiony. Mógłbym obiecać, bo na jej życiu zależy mi bardziej niż im, ale czy oni będą w stanie mi pomóc? To tylko dzieciaki. 

- Co, jeśli się nie zgodzę? 

- Chcemy odzyskać Shawn'a... Nic więcej, bo podejrzewam, że Isaac już nawet nie żyje. - Niektórzy wzdrygnęli się na jej słowa. - Shawn będzie bezpieczny, to pomożemy ją znaleźć. 

- Gdyby wam zależało na jej życiu, zrobilibyście to za darmo...

- Jak śmiesz?!- Warknęła znów czarnowłosa. Ohh porywcza niczym przyjaciółka... 

Chłopak próbował ją zatrzymać, ale ona nie słuchała go i wyszła mi na przeciw. 

- Jak możesz mówić, że nie zależy mi na jej życiu? - Warknęła. 

- Aliyah, nie wiesz z kim rozmawiasz, uspokój się. - Hamowała ją Lydia, kiedy ja podniosłem dumny podbródek ku górze. 

- Gówno mnie to obchodzi. - Zapłakała. - Straciłam jedną przyjaciółkę, mam pozwolić, żeby on zabił mi drugą? To jest jakaś tradycja, żeby moje przyjaciółki umierały w każde wakacje? Może to cholerny pech! 

O co do kurwy chodzi z tą zmarłą przyjaciółką?!Już nie pierwszy raz o tym słyszę... 

- Dziewczynko wracaj na miejsce i nie podnoś na mnie głosu. - Próbowałem się powstrzymać przed krzyknięciem jej w twarz, żeby spieprzała i nie działała mi na nerwy. - Jeśli chcesz, to ty możesz pożegnać się z życiem. - Wyjąłem broń zza paska i w nią wycelowałem. 

- On nie żartuje! - Znów wtrąciła Lydia, a czarna odeszła na bok. 

- Julia będzie cała... Ale Shawn'a zabieram. - Powiedziałem nie znając sprzeciwu i wyszedłem z pokoju. Widząc Sam'a, jednego z moich ludzi, kazałem mu wyprowadzić ich z posesji, jeśli nie, to zabić. 

- Czego ode mnie chcesz? - Odezwał się i syknął z bólu w ramieniu. 

- Wskazówek. Znajdziemy ją... 

- A jeśli nie? 

- To cię wypuszczę. 

- Nie zabijesz mnie? 

- Zrobi to Julia, za to, że zdradziłeś ją z tą pustą laską. 

- Nie zdradziłem jej. Byłem naćpany. - Powiedział prawie szeptem. 

- Co? - Otworzyłem szeroko oczy. 

- Mellisa jest cwaną suką i to wykorzystała. Ale daję ci słowo, że nie zdradziłem mojej dziewczyny. 

No to się wyjaśniło... 

- Zobaczymy, czy Julia ci uwierzy... 

- A ona, nie zdradziła mnie z tobą? - Znów zadał pytanie po chwili namysłu. 

- Nie. - Mruknąłem pod nosem. - Udawała tylko moją dziewczynę i mnie pocałowała.
- Co? - Był zszokowany. 

Jeszcze uda mi się rozwalić ten związek... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro