Rozdział 3
Trwał wieczór. Siedzieliśmy w altance ogrodowej Isaac'a.
- Co robimy w te wakacje? - Zapytał Chris.
- Mam wolny domek letniskowy. - Powiedziała Lydia, siedząca na kolanach swojego chłopaka.
- A rodzice?
- W tym roku wylecieli do Hiszpanii.
- Nie wzięli cię ze sobą? - Zdzwiłam się.
- Um, uznają tylko wyjazdy we dwoje.
- Ohh... - Opuściłam głowę, bo głupio się poczułam.
- Ale mi to nie przeszkadza. - Pocieszająco się uśmiechnęła.
- Możemy skusić się na ten domek... - Przytaknął Isaac.
- No to super! Możemy jechać już jutro.
- Przyjadę po ciebie. - Isaac pocałował mnie w bok głowy, przez co skarciłam go wzrokiem.
***
Ze spakowanymi walizkami zeszłam na dół.
- Jesteś pewna, że chcesz jechać z ludźmi, których prawie nie znasz?
- Tato to moi nowi znajomi. Właśnie chcemy się poznać. Dam sobie radę jestem już dużą dziewczynką. Poza tym będzie tam Isaac.
- Proszę, nie strać tam dziewictwa z tą grupką chłopaków.
- Tato! - Krzyknęłam skrępowana i dodałam trochę ciszej. - Już je straciłam...- Dodałam zdecydowanie ciszej.
- Słucham?!
- Jezus Maria, jestem prawie pełnoletnia. To normalne, nie udawaj, że ty w wieku osiemnastu lat zachowywałeś się jak święta dziewica. - Pokręciłam głową i wcisnęłam na nogi trampki. - Albo prawiczek. - Zachichotałam. - Kiedy byłeś w moim wieku, już zdradzałeś mamę. - Szydząc, pocałowałam go w policzek i wyszłam.
Isaac wyszedł z auta i powitał mnie przytulasem. Bez gadania wziął walizki i włożył je do bagażnika.
-Nie martw się. Będzie fajnie. - Klepnął mnie po dłoni kiedy siedziałam w samochodzie, a on obok.
- Nie chodzi o wyjazd... - Mruknęłam.
- No to mów co się dzieje. Na co czekasz.
- Źle potraktowałam tatę.
- Jesteś suką. - Wzruszył ramionami. - To naturalne u ciebie.
Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem, a on dodał: - już nic nie mówię.
- I... Shawn nie odpisuje, nie odbiera, nie daje znaku życia. Tak, jakby mnie nie pamiętał...
-Nigdy nie lubiłem gnojka. - Przytaknął. - Może jest czymś zajęty...
-Może kimś...
-Może kimś. - Przytaknął. - Nie no, nie trać zmysłów. - Powiedział widząc moją minę. - Powiedz Annie, albo Aliyah, żeby sprawdziły co z nim.
- Anna...
- Przepraszam. - Zasysnął gwałtownie powietrze. - Ciągle jestem przyzwyczajony do tej cholerne blondi. - Pokręcił głową. - W każdym razie jest jeszcze Corey.
Zrobiłam tak, jak podpowiedział przyjaciel. Aliyah obiecała, że to sprawdzi.
Podczas drogi opowiadaliśmy sobie o minionym roku.
- Byłem w związku. - Zaczął nowy temat chłopak. - Była to Suzanne. Chodziła ze mną na historię.
- Dlaczego nie jesteście razem?
- Nie dogadywaliśmy się i nie rozumieliśmy kilku spraw. - Powiedział po chwili namysłu.
- Jesteś w stanie zostawić ukochaną, bo nie rozumiała kilku spraw?
- To ona mnie zostawiła.
- A co to za sprawy?
- Cóż... - Zaciął się, jakby się zastanawiał. - Zwykłe imprezowanie. - Wzruszył ramionami.
- I tylko za to cię zostawiła?
- Tak. Aliyah nikogo nie znalazła? - Zapytał najszybciej zmieniając temat.
- Ohh Aliyah miała mnóstwo chłopaków, ale to tylko krótkie przygody.
- Lydia też taka jest. - Zaśmiał się. - Ale myślę, że związek z Darylem coś dla niej znaczy.
- Mam wrażenie, że traktujecie ją jak pustą i nic niewartą. Wiesz, mało z nią rozmawiacie, a jeśli ona coś powie, najczęściej jest wyśmiewana, albo udajecie, że wcale jej nie słyszycie.
- Bo ruda jest pusta. - Zaśmiał się.
- Nie. NIE JEST. Nie wiem dlaczego tak uważacie, ale spójrzcie na nią z innej strony. Nie jest głupiutka, a to co mówi zazwyczaj jest bardzo przemyślane... - Zaczęłam.
- Dobra, dobra! - Przerwał mi. - Już się nie wymądrzaj.
- To, że jej bronię, nie znaczy, że się przemądrzam. - Przewróciłam oczami.
- No dobrze... - Westchnął. - A ty jak spędziłaś rok?
- Głównie się uczyłam i spędzałam czas z Shawn'em...
- A coś ciekawszego?
- Co masz na myśli?
- Chociaż by zdrady. Ile razy przyłapałaś go z inną?
- Słucham? - Moje oczy powiększyły swój rozmiar. - Ani razu...
- Tak dobrze się ukrywa? - Zakpił.
- Może po prostu jest mi wierny. - Wzruszyłam ramionami i odwróciłam głowę w stronę szyby.
W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche prychnięcie. Przewróciłam oczami. Nie chciałam się kłócić na początku wakacji. Zależało mi, aby ten czas był lepszy niż rok temu. Bez sensu było by ciągłe docinanie przyjacielowi.
- Nadal przejmujesz się tym co powiedziałaś ojcu?
Zaczął nowy temat po kilku minutach ciszy.
- Głupio mi. W dodatku te nie miłe zachowanie w stosunku do Elizabeth.
- To fajna kobieta. - Wzruszył ramionami. - Miła i dość tolerancyjna, ale momentami też potrafi dopiec. Przynajmniej Allison.
- Znacie się?- Nie kryłam zdziwienia, które od razu zawitało na mojej twarzy.
- Mieszkam nie daleko, oraz moja mama jest znajomą twojej macochy.
- Jeszcze nie macocha. - Zamilkłam. - I ja postaram się o to, aby nigdy nią nie była.
Dodałam nieco ciszej i przełączyłam muzykę w radiu.
***
Na miejscu byliśmy dopiero wieczorem. Gorące słońce zaczęło smętnie zachodzić za pobliski las. Moim oczom ukazał się mały, drewniany domek.
Mieliśmy się tam zmieścić w piątkę? To chyba jakiś żart.
Nie wypowiedziałam swoich myśli na głos, a z szerokim uśmiechem udałam się za resztą grupy.
Budowla przypominała charakterystyczne domki jakie rysowały małe dzieci.
Kwadratowy z malutkim tarasem, pomalowany na delikatny brąz. Zawierał zaledwie dwa niewielkie okna i drzwi wejściowe od strony wjazdu.
W środku dało się wyczuć zapach drewna i świeżych kwiatów wystawionych przez rudowłosą do przezroczystego wazonu.
- Myślę, że zmieścimy się w jednym pomieszczeniu.
Lydia wygładziła kwiacianą spódnicę i spojrzała na nas.
- Dwóch. Jest jeszcze łazienka. - Poprawił ją jej chłopak.
-Racja...
- Ile jest łóżek?
Zadałam pytanie rozglądając się po pomieszczeniu gdzie znajdował się stół, duża komoda oraz dwuosobowe łóżko.
- Tylko to. - Pokazała ręką dziewczyna.
- W naszej naturze już tak jest, że nocujemy na podłodze.
Poczułam na szyi ciepłe powietrze przez wypowiadane słowa Isaac'a.
***
Kiedy Isaac, Daryl i Chris rozpalali grila, my zajęłyśmy się przygotowywaniem posiłków.
- Allison jest twoją nową siostrą, prawda?
- Nie. - Syknęłam.
Wypuściłam powietrze ze świstem, zdając sobie sprawę, że mogłam brzmieć nie miło.
- Ale jest córką kobiety twojego taty?
Bardziej stwierdzenie niż pytanie wytrąciło mnie z równowagi.
- Znacie się?
- Ohh... Można tak powiedzieć.
- Co to znaczy?
- Niegdyś była moją najlepszą przyjaciółką...
- Co się stało, że już nie jest?
Moja ciekawość wygrywała.
- Była zła. Jak oni wszyscy. - Pokierowała wzrok na roześmianych chłopaków.
- Słucham?
Byłam skołowana. Co to znaczyło?
Dziewczyna nie zdąrzyła odpowiedzieć bo przerwał jej głos Chris'a.
- Dawajcie to żarcie, ile można czekać!
Pomyślałam, że muszę zapytać później co dokładnie miała na myśli.
Wzięłyśmy po jednej tacy i wyszłyśmy na zewnątrz. Słońca już nie było na niebie, a jedyne światło pochodziło z grilla i zapalonej przy wejściu niewielkiej latarni.
-----------
Hej kochani! Na początek chcę wam życzyć miłych wakacji <3
Zmieniła się nam główna bohaterka, teraz jest nią Nina Dobrev (zdjęcie w mediach).
Z przykrością stwierdzam, że jest tu coraz mniej głosów, wyświetleń, komentarzy i byłabym wdzięczna, gdybyście udostępniali moją książkę gdziekolwiek się da <3
Przepraszam, że rozdziały na razie są nudne, ale obiecuję, iż dalsza akcja się rozkręci i proszę być cierpliwym.
Miłego czytania :#
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro