Rozdział 41 Szpiegowska Drużyna
Siedząc na zebraniu Mikuni nakreślał coś na kartce wyraźnie zainteresowany, co można było zauważyć przez jego lekko zagryziony język — zawsze jak na czymś się skupiał miał taką minę. Zdenerwowany Shuhei kręcił się na początku sali przy tablicy nakreślając kolejne wzory przy okazji coś tłumacząc.
— Musimy zdecydować, co zrobić by zdobyć Anastasje bez narażania nas na wykrycie przez władze. Nie Osaka dyrektor ich i tak oberwał za tamtych dwoje nie mogę ryzykować jego stołka. Gdyby ktoś zajął jego miejsce byśmy byli skończeni — Z Raimei popatrzył na jej prawą stronę, gdzie siedział Hoshi bawiąc się swoją wodą w szklance. Ciecz przybierała różne formy i widać było, że Servamp zupełnie go nie słuchał zresztą jak mąż niebieskowłosej smacznie chrapiący po jej lewej stronie — Ta.. Yoda może zaczniesz słuchać tego, co mówię! Spójrz na swojego pana on wszystko notuje co mówię!
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na Aliceina, który czując na sobie wzrok innych uśmiechnął się szeroko, co Mahiru nie musiał nawet analizować by wiedzieć, że blondyn wcale nic nie notował.
— Spójrzcie na te cudo! — Zadowolony wyciągnął kartę do góry na której było zdjęcie Tsuyuki'ego z dorysowanymi wąsami i złączonymi brwami.
— No prawie jak prawdziwy nawet ta monobrew idealnie odwzorowana.
— MOŻECIE SIĘ ZACHOWYWAĆ JAK NA WIEK PRZYSTAŁO?! — Żeńskie Nieumiarkowanie odrazu zamilkło słysząc wściekły krzyk Shuhei'a zaś wśród reszty słychać było ciche chichoty.
Hideki uniósł dłoń zbytnio nie przejmując się tym, że Brązowowłosy ział prawie ogniem i mało brakowało by doszło do mordu.
— CZEGO HIDEKI?!
— Zgłaszam się na ochotnika by zinwigilować tamten oddział.
— Zgłupiałeś dzieciaku? — Ichita zaśmiał się zaraz tarmosząc jego włosy — masz jeszcze mleko pod nosem.
— A co? Może się boisz Takuda? — Blau uśmiechnęła się wyzywająco — Twój smarkaty Pan ma większe jaja od ciebie.
— Zaglądałaś mi do gaci, że wiesz? — Brew Anzu uniosła się do góry słysząc syk brata, a czarnowłosy zaśmiał się wywalając do tyłu z krzesłem przy okazji pociągając za sobą niebieskowłosą. Dziewczyna w odruchu za to złapała się śpiącego męża, który nie miał tyle szczęścia by się czegoś złapać to troje wylądowali na podłodze.
— To musiało boleć — Usami wzruszyła ramionami wracając do swojej herbaty. Wątpiła w to by jej młodszy brat nadawał się do takiej pracy. Zresztą nie potrafi jeszcze panować nad swoim Servampem jak powinien. — uważam Hideki, że powinieneś trochę zwolnić. Nie potrafisz poradzić sobie jeszcze z własnym serva...
— Sugerujesz, że tchórze?! — Ichita podniósł się uderzając ręką w stół przypalając je odrobinę.
— Oczywiście, że tak! Zawsze byłeś trzęsącym portami pchlarzem! — Claudia tak jak on podniosła się z miejsca celując w niego oskarżająco palcem — Cóż za poświęcenie! Ratowanie dachowca!
— Czy wy też odnosicie wrażenie, że każda była Ichity nim pomiata? — Mahiru popatrzył w bok widząc zadowoloną Stevens. Kobieta słysząc nastolatka spojrzała w jego stronę.
— Prawda boli Shirota.
Ręka Akiry uniosła się do góry i zrezygnowany Tsuyuki machnął dłonią w tamtą stronę. Tu i tak jest taki bajzel, że dać dojść do głosu Faustusowej nie będzie już aż tak wielkim przestępstwem. Oczywiście, jeśli ma coś normalnego do powiedzenia.
— Ale Hideki ma rację. Nikt nie wpadnie na to by dzieciak był szpiegiem, prawda? — Brew Mutsuko uniosła się do góry słysząc zadowolony głos jednej z bliźniaków — swoją drogą mam idealną grupę na te misję. Hideki, jego Servamp, Claudia i Hoshi.
Białowłosa przestała się kłócić z Takudą i popatrzyli na dziewczynę zaś zadowolony Yoda podniósł się z ziemi uderzając podekscytowany ręką w stół.
— Ale czad! Będziemy szpiegami?!
— Pohamuj swój entuzjazm mikrusie — Tsurugi popatrzył na wampira z wyraźnym niezadowoleniem — widzieli ciebie, Raimei i Kuro. Pomysł Akiry jest idiotyczny.
— Owszem widzieli. Tyle jego wampirzy wygląd — Kamyia poczuł jak przechodzą go dreszcze, kiedy okulary białowłosej zabłyszczały złowieszczo — ludzkiej nie.
Tak się dobrze zastanowić to oprócz Osaki i Yuki nikt nie widział jego ludzkiego wyglądu. Wszyscy popatrzyli na czarnowłosego, którego mina lekko się skwasiła. Od śmierci Azury nie przybrał nigdy tej postaci. Starał się o tym po prostu zapomnieć. Poczuł jak lekko stuka ją siostra i popatrzył w jej stronę.
— Ja... Jasne dobry plan.
Kobieta słysząc lekkie wahanie w jego głosie popatrzyła po reszcie, która przyjęła to jako zgodę. Powinna się odezwać doskonale rozumiejąc o czym myśli wampir. W końcu dalej pamiętał swoją siostrę, a powrót do tamtego czasu na pewno nie przywoła miłych wspomnień.
— To skoro już wszystko jasne ja wychodzę — Nim ktokolwiek zareagował Mutsuko zniknęła że swojego siedzenia.
— Zostawiła małą pod opieką Beruki i Otogiri. Patrząc na ich zachowanie też bym się bała zostawić dziecko z nimi — Blau wzruszyła ramionami i popatrzyła w stronę Usami — kupię ci Nobla, jeśli wasze dziecko przetrwa.
— To szykuj pieniążki. Uprzedzam chce prawdziwego Oscara.
— Mówiłam o Noblu — Myliła się. Ta fioletowowłosa kobieta pasuje do tamtego cyrkowca idealnie.
________
Hoshi w milczeniu obserwował bransoletkę, którą dostał od Akiry. Przekręcał ją w palcach dotykając zagłębień. Gdy tylko ją założy znowu będzie wyglądał jak przed wypadkiem. Czy na pewno chce to zobaczyć? Skrzywił się na samą myśl o tym, kiedy był ostatni raz w swoim ludzkim wcieleniu. Nawet jak miał siłę na przybieranie iluzji nie robił tego — dawny Yoda umarł wraz z Azurą.
— Jeśli nie chcesz tego robić Hoshi to nie musisz się zmuszać — Wampir słysząc głos odwrócił głowę widząc opartą o framugę Raimei. Strażniczka przyglądała mu się spokojnie, jednak chłopak widział w jej zmartwiony wzrok — wyślemy z nim kogoś innego.
— Nie. Nie chcę ich zawieść.
Osaka uniosła pytająco brwi, a Yoda pokazał jej gestem ręki by podeszła do niego. Siostra posłusznie stanęła obok niego przy lustrze.
— Jeśli tu będziesz to łatwiej to zniosę.
Szybkim i pewnym ruchem założył przedmiot na nadgarstek by po chwili z niskiego wampira urosnąć na dobrego dwudziestopięciolatka mającego conajmniej stoosiemdziesiąt centymetrów. Niebieskowłosy popatrzył na siebie z niemrawą miną w lusterku by powoli swój wzrok skierować na stojącą kobietę. Wampirzyca uśmiechnęła się w jego stronę smutno doskonale rozumiejąc o czym myśli.
— No cóż... Trzeba przyznać dawno nie patrzyłem na ciebie z góry.
— Już prawie wyglądasz tak samo jak cie pierwszy raz zobaczyłam - Hoshi pomrugał parę razy. Prawie? Raimei stanęła na palcach wyciągając obie dłonie by rozszerzyć mu usta w szerokim uśmiechu — No teraz jesteś wykapany Hoshi Yoda. Azura na pewno by się cieszyła widząc cię z taką miną.
Puściła usta chłopaka, które dalej były rozszerzone. Zawsze odnosił wrażenie, że Osaka potrafiła go podejść i musiał przyznać: to było bardzo miłe.
Żeńskie Lenistwo uśmiechnęło się do niego kolejny raz i patrzyła jak Servamp zakłada koturny stając się jeszcze wyższy. Zdążył postawić krok by za chwilę się zachwiać wywalając na ziemię uderzając twarzą o podłogę.
— Odzwyczaiłem się od bycia żyrafą...
Wampirzyca przyłożyła rękę do ust by nie wybuchnąć śmiechem przy okazji widząc jak Servamp podnosił głowę uśmiechając się w jej stronę. Kiedy zobaczyła wybitą jego jedynkę nie wytrzymała zaczęła się śmiać na całe pomieszczenie.
— Z czego ty się tak śmieje... — Obejrzał się na lustro widząc nie dość, że odciśnięty kawałek wzoru z podłogi to także brak zęba. Pomrugał parę razy po czym jak kobieta zaczął się śmiać przy okazji uderzając pięścią o ziemię.
Tsurugi, który szedł korytarzem usłyszał śmiechy, więc zainteresowany skierował się w ich stronę doskonale wiedząc, kto tam mieszka — i przy okazji pluł sobie w głowę po co tam idzie. Mieli przygotować się do planu. Otworzył drzwi zdziwiony widząc na ziemi wysokiego niebieskowłosego chłopaka, który dalej się śmiał niepohamowanie. Skąd się on tutaj wziął? Nie widział by ktoś tutaj wchodził i gdzie jest kurwa Yoda..?
— Dobra Hoshi wstawaj, bo patrząc na to jak chodzisz w tych butach to nam trochę czasu zajmie dojście do maszynowni.
HOSHI!?
— TO YODA!? — Oskarżający palec czarnowłosego został wymierzony w stronę Zazdrości i Raimei przestała się śmiać podnosząc wzrok na Kamyię. No tak całkiem zapomniała, że Lider wygłodniałych psów nie wszystkich widział w ich ludzkich postaciach.
— Widzisz Misiaku — Niebieskowłosy przeturlał się tak, że leżał na wznak mając tylko odchyloną głowę w stronę stojącego chłopaka — teraz to ja mogę do ciebie mówić mikrusie.
Złote oczy spojrzały tym razem na Osakę, która podeszła do Hoshi'ego chcąc mu pomóc wstać.
— Przecież Akira miała wam dać bransoletki byście mogli przybierać swoją ludzką postać! Bez żadnych polepszaczy!
— Ale Hoshi zawsze tak wyglądał — CO, KURWA?! — po prostu nigdy nie widziałeś jego ludzkiego wyglądu. Coś tak zaczerwieniał Kamyia..?
Yoda jak tylko dziewczyna pomogła mu się podnieść spojrzał na czarnowłosego, który słysząc pytanie strażniczki i widząc kolejny raz wygląd trzeciego strażnika popatrzył odrobinę niżej widząc rozpięta koszulę z której wystawało sporo wysportowanego ciała robiąc się jeszcze bardziej czerwony o ile to było w ogóle możliwe.
— ZAPNIJ SIĘ DO CHOLERY!
— Czyżbyś na mnie leciał kluseczko? — Raimei uniosła brew słysząc ubawiony głos wampira i chłopak uwolnił się z jej rąk chcąc już ruszyć w stronę dalej zakłopotanego Tsurugi'ego — zawsze mówiłem, że na ciebie działa....
Tak jak wcześniej zrobił krok dalej nie przyzwyczajony do butów i wysokości w jakiej teraz musiał żyć wywalił się kolejny raz jak długi uderzając twarzą o podłogę, a zażenowana strażniczka pokręciła głową — jak nic zajmie im zejście na dół bardzo długo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro