☆28☆
POV: Hania
Ze snu zbudziły mnie jakieś głośne hałasy. Nie zdziwiłam się bo jednak spałyśmy na plaży, ale zaniepokoiło mnie to ponieważ był środek nocy. Lekko wyjrzałam za mur aby zobaczyć kto tam jest, ale to co zobaczyłam przeraziło mnie. To byli oni, znaczy on. Ten facet, który nas śledził. Myślałam, że nie żyje, przecież Julita go zastrzeliła. Jednak z moich przemyśleń wyrwało mnie ciche wołanie o pomoc, które szybko zostało stłumione przez jednego z black guy.
(nazwijmy ich tak ok nie pytajcie XD)
Bardzo zastanawiało mnie to kto to może być, ale nagle mnie olśniło.
Nie, nie, nie proszę niech to nie będzie ona... Modliłam się w duszy, aby za chwilę nie ujrzeć mojej przyjaciółki, której poszukiwałyśmy przez cały dzień.
Jednak moje błaganie nie zostało wysłuchane.
B. G - Cicho siedź! - krzyknął kopiąc wielki czarny wór w, którym ktoś został uwięziony. Przez ten krzyk obudziła się zdezorientowana Julitka, ale szybko pokazałam jej co się dzieje i obydwie obserwowałyśmy sytuację.
?- Wypuść ją. - rozkazał mężczyzna, który nas śledził
B. G - Napewno? -
? - Przecież jest związana! - wykrzyczał zirytowany już prawdopodobnie lider grupy, a tam ten wykonał wcześniej powierzone zadanie. Lecz kiedy tylko otworzył worek Julita i Ja pisnęłyśmy z przerażenia. Była tam Faustynka, w ramach i związanych rękach jak i nogach. Na nasze nie szczęście oni to usłyszeli, a to oznaczało tylko jedno będziemy kolejne...
? - Oho chyba mamy towarzystwo koledzy.... - oznajmił mężczyzna a Julita wtuliła się we mnie i zamknęła oczy.
? - Chcecie dołączyć do koleżanki?
TO ZAPRASZAM. -krzyknął wyciągając nóż z kieszeni i ruszając w naszą stronę...
KIEDY NAGLE
B- BUM SZAKALAKALAKA WIEŻDŻA STARA TWOJEGO ROBAKA- wykrzyczał Bartek rzucając się na pochodzącego do nas mężczyznę i wystrzelając go na pancerniku w powietrze.
P- DZIEŃ DOBRY ZAMAWIAŁ KTOŚ KABANOSY? - krzyknął chłopak robiąc z świeżego lasso i pokonując przy tym wszystkich, a na sam koniec wystrzelili ich do oceanu z TNT. Odebrało mi mowę, Julita oderwała się ode mnie i jak sparaliżowana patrzyła przed siebie nie nadążają nad sytuacją podobnie jak ja.
J- Co tu się odjebało? -spytała oszołomiona dziewczyna podnosząc się z ziemi i podając mi ręcę abym również to zrobiła.
- Ciul wie. - odpowiedziałam
Ś- Akcja ratunkowa pierwszego stopnia. -wytłumaczył uradowany Bartek.
P- No tak jakoś. - dodał zakłopotany a my tylko się zaśmiałyśmy
B- Gdzie jest Fausti? - spytał chłopak, a nam zszedł uśmiech z twarzy.
- Kiedy wracałyśmy z targu została przez nich porwana, a nam zabrali telefony.
B- PORWANA?! -
- Chodź... - powiedziałam po czym ruszyłam w stronę otwartego wora, a obok niego leżała nie przytomna Faustyna.
B- Japierdole... -wydusił chłopak zbierając ją z piasku, a Patryk od razu sprawdził czy oddycha.
P- Mamy szczęście... -powiedział, a wszyscy odetchnęli z ulgą.
Ś- Jak wiedziałyście, że będą akurat tutaj? -zapytał
J- Długa historia chodźmy już stąd chyba mi twarz od marza.- powiedziała Julitka i wszyscy ruszyliśmy do kampera pełnego pancerników.
Wracając opowiedziałyśmy dokładnie całą historię, a jak dotarliśmy to zrobiliśmy obiecane ognisko i wszyscy razem zasnęliśmy pod gołym niebem.
*+:。.。 。.。:+**+:。.。 。.。:+**+:。.。 。.。:+*
Ohoo jakiś dłuższy mi tu wyszedł 514 słów 😱😱😱
W końcu wytłumaczone wszystko mówcie jak wam się podoba a ja idę się uczyć na sprawdzian z historii 😢😭😢
Bayoooo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro