(★27★)
Biegłam z Julitą przez ulice Hiszpanii nie wiedząc gdzie jesteśmy. Nie miałyśmy telefonów, a nikt nie chciał udzielić nam pomocy tym bardziej, że moje umiejętności językowe zawiodły i jednak z wujkiem google nie można konkurować.
-Dobra tu się zatrzymajmy. -oznajmiłam dobiegając na pustą plażę.
- Patrz akurat zdążyliśmy na zachód słońca. - powiedziałam wpatrując się w słońce znikające za oceanem.
J- Wow... -odpowiedziała oczarowana ale po chwili zapytała i bańka prysła
J- Hania? Co my teraz zrobimy? - spytała dziewczyna opierając głowę o moje ramię że zmęczenia.
- Nie wiem... -odpowiedziałam
Nie miałam pojęcia co mamy robić brak telefonów praktycznie obce miejsce, nie mamy nawet pieniędzy.
J- Umieram z głodu....- wydusiła resztkami sił dziewczyna
- Mam te owoce. - powiedziałam dając dziewczynie siatkę z mandarynkami.
J- Dziękuję. - odpowiedziała po czym przyjęła owoce. Zjadłyśmy parę a następnie przykryłyśmy się wszystkim co miałyśmy i zapadłyśmy w głęboki sen.
POV:PATRYK
P- Dobra robimy tak. Wsiadamy do auta i szukamy dziewczyn. - rozkazałem
Ś- Gdzie szły? - zadał pytanie Bartek a drugi Bartek udzielił mu odpowiedzi
B- Po jedzenie, pewnie na jakiś targ. Ful tu takich stoisk. -
P- Dobra panowie rozpoczynamy operację kobiety w opałach. - po czym przybyliśmy sobie piątki.
P- Weźcie telefony i latarki. Za dwie minuty widzimy się tutaj i jedziemy po nie. - tak jak powiedziałem tak zrobili, a chwilę później ruszyliśmy na poszukiwanie naszych zaginionych towarzyszek.
*+:。.。 。.。:+**+:。.。 。.。:+**+:。.。 。.。:+*
248 słów
Jednak jest rozdział 🥳 Chyba ostatnio coś za często wjeżdżają 🤔
Ale spokojnie bo w tym tygodniu mam dwa sprawdziany więc chyba już nie będzie tak kolorowo.
Buziaki 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro