Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|2|

Z pewnością tego, że już nie zasnę, ruszam w stronę łazienki, gdzie załatwiam swoją potrzebę, a następnie myję ręce i zęby. Gdy kończę poranne czynności, idę do kuchni, gdzie patrzę na zegar i doznaję lekkiego szoku. Nie mogę uwierzyć w to, że z własnej woli obudziłem się o siódmej rano i to w sobotę.

Opieram się o blat i przez chwilę zastanawiam się co powinienem przygotować na śniadanie. Stoję takbw pomieszczeniu dobre dziesięć minut, ale nic konkretnego nie wpada mi do głowy, dlatego postanawiam wrócić do mojego pokoju. Na miejscu, po wejściu do fortecy zauważam, ze mój przyjaciel ciągle pogrążony jest w krainie Morfeusza. Korzystam z tego, że jest wcześnie i kładę się z powrotem pod kołdrą, ponieważ czuję gęsią skórkę na moim ciele, która spowodowana jest chłodem.

Kiedy leżę już w wygodnej pozycji, po omacku znajduję swój telefon i przeglądam powiadomienia, które otrzymałem w ciągu nocy. Jak zwykle nie znajduję wśród nich żadnego, godnego mojej uwagi, dlatego sprawdzam jakie hashtagi są teraz w trendach na Twitterze. Wśród tych polecanych dla mnie zauważam "#tolerancja", a po chwili klikam w niego, by zgłębić temat. Pod hashtagiem widzę ikonki zdjęć profilowych i twitterowe nazwy moich dwóch przyjaciółek, które mają sporą wiedzę w tym temacie i są yaoistkami, ale już takimi bardziej dojrzałymi. Uwielbiam je i och podejście do takich spraw. Swoją drogą shippuję je.

W pewnym momencie słyszę cichy pomruk, dlatego odwracam się w stronę jego źródła. Zauważam Wiktora, który powoli otwiera oczy, mruga kilkukrotnie  i przeciera oczy. Po chwili unosi się do pozycji siedzącej i przeciąga się.

-Wyspany? -Pytam i odkładam telefon na bok, a następnie także siadam.

-Hmm? Jaaasne...-odpowiadazaspany m głosem i w tym samym czasie ziewa. Uśmiecham się do niego i mierzwię jego włosy.

-Co zjadłbyś na śniadanie?-pytam, a następnie wychodzę z fortecy, by po chwili mógł zrobić to mój przyjaciel. Chłopak po kilku sekundach opuszcza nasze wczorajsze dzieło.

-Nie wiem, a co masz w lodówce?

-Chodź, sprawdzimy- odpowiadam i ponownie już tego ranka ruszam w stronę kuchni.

-Zaraz do ciebie dojdę, tylko jeszcze skoczę do kibelka- po tych słowach Wiktor wchodzi do toalety, a ja cierpliwie na niego czekam, przy okazji stawiając wodę na herbatę.

Po kilku minutach przyjaciel wchodzi do pomieszczenia, w którym przebywam, a tuż po wejściu otwiera lodówkę.

-Gdzie twoja mama? -Pyta nagle, a ja zaczynam się śmiać. -No co?

-Nic, bo to wyglądało jakbyś szukał jej w lodówce- odpowiadam, a on uderza się w czoło z otwartej dłoni.

-Twoje rozumowanie i poczucie humoru powala. - Po tych słowach chłopak wyciąga z lodówki jajka, ser i szynkę, następnie z szuflady kilka przypraw, a na końcu z szafki, patelnię. -To gdzie twoja mama?

-W pracy- odpowiadam krótko, po czym dodaję. -Ty to mógłbyś się tu wprowadzić. Wiesz gdzie co jest, robisz mi jedzonko... Jak mi nie wyjdzie z Emilią to chyba się z tobą hajtnę- żartuję.

-Idiota- mówi i chyba myśli, że tego nie słyszę. -Chyba spędzasz za dużo czasu w towarzystwie Oli i Nadii . Zatęczowiły Cię-odpowiada z mniejszym entuzjazmem niż dotychczas.

-Nie ma takiego słowa. Poza tym to źle, że jestem tolerancyjny? Zresztą ty też z nimi spędzasz czas, więc o co ci chodzi?

-Nic-odpowiada krótko i przygotowuje dla nas śniadanie. Gdy kończy, przekłada gotową jajecznicę na dwa talerze i razem idziemy do salonu, gdzie włączam telewizor, a następnie siadam na kanapie i kładę sobie talerz na kolanach. Przez cały ten czas Wiktor nie wypowiada ani jednego słowa. W pewnym momencie ta cisza zaczyna mnie denerwować.

-Będziesz teraz tak milczał? Zachowanie godne dojrzałego chłopaka- mówię z wyrzutem i zaczynam spożywać posiłek.

-Chyba lepiej, że nie będę się odzywał, nie? Przecież wkurwiam.

-Co ty do mnie mówisz człowieku?-Patrzę na niego jak jakiś debil. -Ja do ciebie normalnie mówię, żartuję sobie, a ty chodzisz jak ten gbur i wyjeżdżasz mi jeszcze z takim tekstem. Przecież nigdy nie powiedziałem, że mnie wkurwiasz. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Smutno mi, że na siłę szukasz powodu do kłótni.

-Nie szukam...-mówi Wiktor, gdy udaje mu się uspokoić swoje hormony. -Jesteś zły?

-Zgadnij idioto- mówię, kończąc śniadanie.

-Nie?

-Skąd ten wniosek? -Unoszę jedną brew i spoglądam na niego.

-Bo jestem twoim ulubionym, najmilszym, najukochańczym, najmilszym, najcudowniejszym, najmilszym, najprawdziwszym, najmilszym, najlepszym, najmilszym, i najskromniejszym przyjacielem. Chyba logiczne, nie? Uwielbiasz mnie i nie możesz beze mnie żyć. Jestem sensem twojego życia. -Uśmiecha się najpierw zadziornie, a po chwili uroczo, niczym dziecko.

-Głupek- mówię i czuję jak cała złość, która jeszcze przed chwilą mnie wypełniła, ucieka.

***

Kiedy zegar wybija jedenastą, Wiktor opuszcza moje mieszkanie. Po zamknięciu drzwi, zaczynam odkładać części rozmontowanej już fortecy, czyli koce i poduszki, na swoje miejsce.

Gdy kończę sprzątać, rzucam się na kanapę i zaczynam ponownie przeglądać różne social media. W tym samym czasie czatuję z kilkoma znajomymi i słucham muzyki.

Nawet nie zauważam, jak szybko mija pół dnia. Kiedy mama wraca z pracy, proponuje mi wyjście na zakupy, na co się zgadzam. Przyda mi się kilka nowych ubrań. Ostatnio stwierdziłem, że potrzebuję czarnych spodni, więc mam nadzieję, że uda mi się jakieś znaleźć.

__________
Coś dawno mnie tu nie było, hehe... ^^"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro