#36
Yoongi pov.
Byłem u Namjoon'a jako jeden z nielicznych przed czasem. Wszystko wyglądało perfekcyjnie, dopięte na ostatni guzik. Młodszy nawet wynajął kelnerki. A wszystko to z okazji wydania jego pierwszej solowej płyty. No... prawie solowej, bo ktoś musiał mu pomóc z ostatnią piosenką. Oczywiście nie wziąłem od niego wynagrodzenia wiedząc, że i tak wydał połowę swojego dorobku na szczegóły.
-Wiesz coś o Jimin'ie? Zawsze był punktualny, a zostało 5 minut do osiemnastej - spytał gospodarz.
-Zawsze punktualny, tak? - zdziwiłem się przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie.
-Cześć hyung! - krzyknął...Jimin?
-Umm ... Hej - przysiadł się do mnie, a ja dopiero teraz zobaczyłem, że Namjoon'a już nie ma obok.
-O czym tak myślałeś?
-Niczym ważnym.
-Okej. Chcesz coś z barku? - spytał spoglądając na rządek alkoholu.
-Drinka.
-Zaraz przyniosę!
...
-Wiedziałeś, że pingwiny nie latają?
-Co ty pierdolisz? - zaśmiałem się.
-E! Yoongi? - szepnął mi do ucha młodszy.
-Co jest?
-Chyba jestem pijany.
-Ja też.
-Zaniesiesz mnie do domku? - spytał wyciągając ręce w moją stronę.
-Przestań! - klepnąłem go lekko w udo. - Jeszcze się impreza nie skończyła!
-Ale ja chcę spać i... Muszę ci coś powiedzieć.
-Przekonałeś mnie ty farfoclu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro