Rozdział 8 - Dekashi - Iskra i Charyzma
Nie mogłam uwierzyć, że dałam się namówić na ten wypad... Sora od dwóch dni mnie błagała bym poszła z nią do clubu... Miała już po dziurki siedzenia w domu, a Takumi aż nazbyt ją pilnował. Chciała się „wreszcie rozluźnić", jak to określiła... Nie chciałam by zrobiła coś głupiego więc się w końcu zgodziłam. Poza tym sama od dawna nigdzie nie wychodziłam, więc uznałam że będzie to miła odmiana... Mimo że miejsce nie do końca przypadło mi do gustu... Miałyśmy iść tylko we dwie.
Vivi nie dość, że większość czasu spędzała z nowym chłopakiem, to miała liczne pomniejsze sprawy nad którymi siedziała od rana do wieczora. Nawet ja nie miałam takiego natłoku zajęć...
Obiecałam Sorze, że będę po nią na 20 i „odstrzelę się na bóstwo". Założyłam więc obcisłe lajkrowane spodnie w kolorze pastelowego niebieskiego ze srebrną poświatą i białą bluzkę „Hiszpankę" odsłaniającą ramiona i delikatnie brzuch... do tego szpileczki i ulubione bransoletki z cyrkoniami. Włosy związałam w wysoką kitkę, a oczy lekko przyciemniłam grafitowym cieniem.
- Spal ten mundur i noś to zawsze... - skwitowała Sora gdy mnie zobaczyła
- Hahaha... wariatka – ucałowałam ją na przywitanie przy okazji lustrując co ona ma na sobie. Ubrana była w obcisły kombinezon idealnie uwidaczniający jej wszystkie walory...
-Takumi nie zaczął ślinić się na twój widok? – zapytałam śmiejąc się
- Jeszcze mnie nie widział. Będzie w domu za 30 min więc chodźmy prędko. Napisałam mu smsa żeby się nie czepiał, że nie wie gdzie jesteśmy.
- A właściwie do którego klubu idziemy? – spytałam
- SweetGirl. Współwłaścicielem jest mój kuzyn Madara. To jego drugi biznes.
- Nie możemy iść gdzie indziej? – zapytałam blednąc przypominając sobie, kogo ostatnio tam spotkałam
- To najlepszy klub w mieście... poza tym obiecałaś pójść ze mną tam gdzie zechcę... - naburmuszyła się słodko
- Następnym razem do naszej umowy dodam mały druk z gwiazdką... - skwitowałam idąc za nią.
Club znajdował się dwie przecznice dalej od mieszkania Takumiego wiec dotarcie tam zajęło nam 10 minut. Widać było, że Sora bywała tu częstym bywalcem. Gdy tylko przekroczyliśmy próg przywitało ją radośnie z 6 osób. Od razu się ożywiła i rozpromieniła.
- Poczekaj na mnie przy barze, ja poszukam Madary – powiedziała, lecz nim zdążyłam zaoponować by nie znikała mi z oczu już jej nie było.
Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do baru siadając na wysokim krzesełku.
Rozejrzałam się po parkiecie na którym świetnie się wszyscy bawili. Mój wzrok jednak przykuło co innego... i dość szokującego. Wśród migających świateł i dymu dostrzegłam na jednej z kanap w rogu siedzącego Sasuke całującego się z różową landryną... nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że po jej drugiej stronie siedział blondyn, którego potraktowałam paralizatorem i całował jej szyję...
„Rozpusta na całego" – pomyślałam z niesmakiem... nie wiem do kogo miałam mniejszy szacunek w tym momencie... do tej laski czy do bruneta, który wykorzystywał panienki do cna. Gdy już miałam się odwrócić, Sasuke spojrzał się lubieżnie w moim kierunku. Nie był w ogóle zażenowany faktem, że widziałam go w takiej sytuacji...
Posłałam mu pogardliwe spojrzenie i odwróciłam się w stronę baru
- Podać ci coś ślicznotko? – zapytał barman o radosnym wyrazie twarzy
- Mohito poproszę – powiedziałam uśmiechając się
- Już jestem! – Sora pojawiła się obok – Madara zaraz przyjdzie więc was przedstawię. Kiba już się o ciebie zatroszczył?
- Starałem się – powiedział barman w odpowiedzi podając mi zamawiany trunek. W tym momencie obok Sory pojawił się pewien nieproszony gość, którego od razu zgromiłam wzrokiem
- Widzę siostrzyczko, że dziś zaopatrzyłaś się w intrygujące towarzystwo... - spojrzał na mnie tak wymownie, że doskonale wiedziałam, że przypomina sobie moment gdy widział mnie nago...
- Sasuke! – ucieszyła się na jego widok i zapytała skupiając na mnie uwagę
– Prawda, że nasza pani policjant świetnie wygląda bez munduru?
- Bez ubrań wygląda jeszcze lepiej... - powiedział to w taki sposób, że aż się zarumieniłam, gdy Sora spojrzała na mnie zdezorientowana... Jego wzrok robił mi dosłownie rentgen całej mojej postury...
Gdy starałam się jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji moich uszu w tym momencie dobiegł głos Sakury
- Twoja dziwka cię wzywa – powiedziałam pogardliwie do bruneta wskazując na machającą Sakurę. Rodzeństwo automatycznie spojrzało w tamtą stronę...
- Braciszku... - zaczęła Sora - co ty widzisz w tak płaskiej desce...?
- Zawsze jest chętna...- odparł bez krępacji
- W takim razie trzymaj się jej. Nie każda jest na tyle głupia – powiedziałam upijając łyk koktajlu.
Moja docinka jednak zamiast obrazić bruneta najwidoczniej tylko go rozbawiła. Przeczesał swoje włosy zamawiając wódkę. Zerknęłam na jego profil... jego kości policzkowe wręcz były wyrzeźbione a rysy idealne... Szybko jednak pozbyłam się tych myśli z głowy zwracając do blondynki
- Ty nie pijesz?
- Wiesz dobrze, że jestem nieletnia... - przekomarzała się robiąc ugrzecznioną minę
- I wiem dobrze, że masz to gdzieś więc nie udawaj świętej – zaśmiałam się
- Nie piję, bo zaraz biorę udział w wyścigu! – wyjaśniła radośnie, a ja wytrzeszczyłam oczy
- Jakim wyścigu? O czym ty mówisz?? – byłam lekko zaniepokojona jej słowami
- Zobaczysz za chwilę – powiedziała radośnie, a jej brat wstał z krzesła
- W takim razie Idę pomóc Madarze przygotować tor – mówiąc to poszedł w nieznanym mi kierunku
- Dalej nie wierzę, że to twój brat... nie dorasta Itachiemu do pięt – powiedziałam szczerze
- Sasuke jest zupełnie inny, ale zyskuje przy bliższym poznaniu
- Sakura zapewne to potwierdzi... - skwitowałam z przekąsem na co Sora tylko się zaśmiała
- Tacy są właśnie mężczyźni... ale z tego co mi wiadomo po nocy z moim bratem każda jest zadowolona... a ty chyba wpadłaś mu w oko
- Ale on nie wpadł mi... - skłamałam... od dłuższego czasu nie mogłam wyrzucić z głowy jego przenikliwego spojrzenia i pełnego pasji pocałunku...
- Jesteś taka słodka gdy kłamiesz – zaśmiała się Sora – pogódź się z tym, że przed urokiem Uchihów nie ma ucieczki... a teraz chodź. Wszyscy się już zbierają na zwenątrz
................................................
- Sora błagam nie rób tego – prosiłam gdy zobaczyłam na czym polega wyścig.
Z powodu remontów okolicznych budynków zamknięto kilka małych uliczek, które pełne były dziur, śmieci i barierek. Jednak dzięki kreatywności Madary, którego poznałam, ulice tworzyły kwartał, zataczający pętle... Pominę, że jako stróż prawa powinnam skuć całe to radosne towarzystwo, ale w tym wszystkim najbardziej martwiłam się o nią
- Dam sobie radę. Robiłam to już nie raz – powiedziała uspokajająco zakładając kask
- Nie wierzę, że jako starszy brat jej na to pozwolisz... - zwróciłam się w akcie desperacji do bruneta, na którego ramieniu była przyczepiona Sakura
- Sam ją szkoliłem... zamiast panikować podziwiaj jej prawdziwy talent – powiedział chłodno, jednak ja nie zamierzała odpuścić... Podeszłam do przyjaciółki i ostrzegłam
- Jeśli za 2 minuty nie zejdziesz z tego motoru zadzwonię po wsparcie i spędzisz wolny wieczór na komisariacie
Spojrzała na mnie uważnie
- Deki... proszę... to zawsze mnie rozładowywało... a teraz potrzebuję tego najbardziej pod słońcem. Każdego dnia walczę, by zachowywać się normalnie drżąc przed koszmarami w nocy... pozwól mi wyrzucić z siebie wszystkie emocje i chociaż na chwile pomóż nie myśleć o Kakashim... obiecuję, że nic mi nie będzie
- Takumi mnie zabije – wyszeptałam mięknąc po jej wywodzie. Widziałam jak codziennie zamyśla się co jakiś czas, a jej oczy wyrażają smutek i tracą blask... doskonale wiedziałam, że wraca do traumatycznych wydarzeń sprzed miesiąca
- Nic mu nie powiemy... - ucałowała mnie w nos i podjechała na pas startowy
Gdy Madara dał znak do startu, aż zabolało mnie serce... Wbijałam sobie paznokcie w rękę cały czas martwiąc się o nią. Jednak po chwili zrozumiałam, że dziewczyna jest najlepsza i bez problemu wyprzedza swoich rywali. Robiąc piąte koło z satysfakcją przejechała metę machając kaskiem i rozpuszczając swoje blond włosy
- Moja krew! – Madara przytulił ją wiwatując najgłośniej.
- Mówiłam ci, że nie musisz o mnie martwić – Sora posłała mi buziaka piszcząc ze szczęścia
Już miałam podejść do niej bliżej, gdy usłyszałam docinek Sakury pod moim adresem
- Kto by pomyślał, że w mieście mamy taką strachliwą policję.
Podziałało to na mnie jak płachta na byka. Moim największym minusem od zawsze było to, że łatwo dawałam się sprowokować...Odwróciłam się w jej kierunku. Stała dalej podpierając się na ramieniu bruneta, który ciekawie przyglądał się całej sytuacji
- Strachliwą powiadasz? – podeszłam do niej pewnym krokiem prostując się
- Oczywiście. Dodatkowo Mniemam że jesteś tylko zwykłą posterunkową wypełniającą papiery ale robisz z siebie nie wiadomo kogo - chciała trafić w czuły punkt
- Lepsze to niż bycie dziwką na każde zawołanie. Nie boli cię już gardło od profesji? – odparłam przy okazji orientując się, że naszej rozmowie przysłuchuję się pokaźna ilość osób. Sora stanęła solidarnie przy mnie zabijając różową wzrokiem
- A może drogie Panie rozwiążecie ten spór inaczej? – Kuzyn Sory zaczął zacierać radośnie dłonie
- Madara nie dolewaj oliwy do ognia – skarciła go blondynka
- Co proponujesz? – zapytałam Madarę. W momentach wzburzenia kładłam wszystko na jedną kartę
- Na wszystko zawsze najlepszy jest wyścig. Wolicie jednoślady czy samochód? – przyjął moje zainteresowanie za zgodę
- Samochód – powiedziałam patrząc nienawistnie na Sakurę, która nie spodziewała się takiego obrotu spraw...
- Deki to głupota. Nie znasz tego toru tak jak ja. Poza tym jest za wąsko! Motor ledwo jest w stanie manewrować na tym odcinku, a co dopiero... - zaczęła Sora, ale jej przerwałam
- Teraz to ty zaufaj mi... pokaże ci, że wcale nie jestem gorsza w te klocki – puściłam jej oczko idąc w stronę Madary, który zaparkował już jeden samochód na starcie.
- Weź mój... - usłyszałam za sobą głos. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Sasuke opierającego się o maskę wyścigowego samochodu i podającego mi kluczyki
- Mam nadzieję, że nie śmierdzi w nim seksem... - skwitowałam przypominając sobie co ostatnio w nim robił, biorąc kluczyki na co tylko się zaśmiał. Włożyłam kluczyki do stacyjki, a silnik cicho zamruczał. Podjeżdżając na początek toru czułam jak adrenalina i złość sięga zenitu
- Przy 6 biegu przytrzymaj dłużej sprzęgło – poinstruował mnie Sasuke opierając się o drzwi auta od strony kierowcy
-Poradzę sobie – odparłam będąc w pełnej gotowości
- W to nie wątpię śliczna – powiedział z uśmiechem odchodząc
Sakura patrzyła na mnie nienawistnie, a ja dopiero teraz zrozumiałam, że laska była chorobliwie zazdrosna i irytowało ją nawet to, że brunet na mnie zerka. Gdy usłyszałam strzał sygnalizujący ruszyłam z piskiem opon. Z ćwiczeń z pościgu zawsze zdobywałam najwyższe noty. Uliczki były wręcz śmiercionośnie wąskie, ale nie zabrałam nogi z gazu unikając przeszkód dosłownie na milimetry. Robiąc czwarte okrążenie zobaczyłam jak Sakura wpada w furię nie mogąc mnie doścignąć. Teraz rozumiałam co miała na myśli Sora, mówiąc że to ją odpręża. W jednej sekundzie szło wyładować. Na ostatnich kilkudziesięciu metrów dodałam gazu i przyspieszyłam do 210 km/ h wyprzedzając różową o lata świetlne...
Mijając metę krzyczałam i śmiałam się w niebogłosy, a gdy się zatrzymałam drzwi z mojej strony się otworzyły i zostałam wyjęta przez silne ramiona Madary i podniesiona do góry
- Mamy nowego rajdowca!! – krzyczał, a tłum wiwatował z podjudzającą go Sorą
- Byłaś genialna!!! – piszczała radośnie ściskając mnie gdy już byłam na ziemi. Gdy jej brat się zbliżył klaszcząc przeciągle z widoczną aprobatą, rzuciłam mu kluczyki uśmiechając się zaczepnie
- Nawet nie zarysowany – powiedziałam odchodząc ze wszystkimi w stronę clubu, gdzie mieliśmy świętować moje zwycięstwo na koszt Madary. Sakura natomiast usiadła w kącie zapłakana, gdzie próbował pocieszyć ją Naruto. Nie miałam jednak zamiaru już tracić na nią swojego czasu i odprężona poszłam się świetnie bawić.
...........................................
Dochodziła już 3 w nocy więc powiedziałam Sorze, że powinnyśmy się powoli zbierać. Zabawa była genialna, poznałam wiele osób i alkohol też lekko dodawał mi nastroju. Jednak musiałam się ogarnąć do pracy, a nie chciałam wyglądać jak wyciśnięta ścierka. Ustaliłam z przyjaciółką, że gdy ona będzie się żegnać ja skorzystam z toalety
- Będę czekać na ciebie przy wyjściu – rzuciła, a ja kiwnęłam głową i ruszyłam w swoją stronę
Jednak wychodząc z łazienki wpadłam na czarnookiego bruneta, który ewidentnie na mnie czekał, oparty o ścianę
Gdy chciałam go minąć zagrodził mi drogę z perfidnym uśmiechem. Westchnęłam cicho i zapytałam konkretnie:
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Zaprzyjaźnić się.. poznać cię lepiej... - powiedział zaglądając mi głęboko w oczy
- Zdążyłam zauważyć, że jesteś bardzo przyjacielski... - zaczęłam, a oczy aż mu zalśniły – do tego stopnia nawet, że dzielisz się z przyjacielem swoją kurwą – docięłam mu przypominając moment na kanapie z udziałem Sakury i Naruto
- Tobą z nikim bym się nie dzielił – powiedział nachylając się w moją stronę
- To oczywiste...Bo Ja nie będę twoją kurwą... - wysyczałam chcąc odejść, ale złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie zmuszając bym podniosła głowę i spojrzała na niego
- Kurwą nie, ale kobietą owszem... - powiedział, biorąc mnie w ramiona i napastliwie całując.
Serce zatrzymało mi się na ułamek sekundy, gdy ponownie poczułem jego język w swoich ustach. Napierał na mnie całym ciałem, przy okazji wkładając kolano między moje nogi ocierając się o moje krocze. Poczułam jak wszystko we mnie buzuje. Nie mogłam znów ulec i dać mu satysfakcję...
Nie byłam na tyle silna by go odepchnąć, dlatego postanowiłam wykorzystać sytuację w jakiej się znalazłam.
Przygryzłam mocno jego dolną wargę czując od razu metalowy posmak krwi, która zaczęła wypływać z rany, którą mu zrobiłam, jednak on nie dawał za wygraną. Jego pocałunek nabrał jeszcze na sile, a gdy wreszcie się ode mnie odsunął, spojrzał na mnie zadziornie, wycierając krwawiącą wargę i powiedział:
- Następnym razem to nie ja będę krwawił skarbie – po tym tekście zostawił mnie samą w korytarzu.
Nie mogłam się uspokoić doskonale rozumiejąc znaczenie jego słów. Perfidnie potrafił wykorzystać informację o moim dziewictwie. Powinnam być wściekła, że tak się mną bawił, ale byłam wściekła na samą siebie... że mi się podobało... W jego obecności przestawałam ufać samej sobie, a wiedziałam, że bliższy kontakt z tym typem, które pobudzał moje cielesne pragnienia, może mnie zgubić...
Kochani! Mam troszkę ogłoszeń XD
Po pierwsze następny rozdział może pojawić się dopiero w poniedziałek. Po drugie od 18.07. czyli od wtorku znikam na tydzień ^^ Więc przez ten czas nie będzie rozdziałów i kontakt ze mną może być utrudniony. Dla niezadowolonych polecam inne opowiadanie mojego autorstwa albo coś z listy „Czytam" ^^ (Osoby które czytały któreś z moich opowiadań więcej niż 3 razy mają korzystać tylko z drugiej opcji XD... moje oszołomy kochane, to dla waszego dobra <3 )
Może uda mi się nadrobić wasze opowiadania w tym czasie, ale ze względu na słaby zasięg nie gniewajcie się jeśli zostawię tylko gwiazdkę bez tradycyjnego komentarza. Jak tylko wrócę i dodam rozdział wyśle powiadomienie na gmailu wiec sprawdzajcie pocztę^^
Kocham i życzę wszystkim udanych wakacji!
Wasza/Twoja
Juri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro