Rozdział 26 -Dekashi - Ciąg dalszy okrucieństwa losu
Gdy patrzyłam jak coraz bardziej krwawi czułam satysfakcję. Nie mogłam zrozumieć jak tacy ludzie mogą chodzić po ziemi. Nie tylko handlował narkotykami, ale i je produkował!
Spojrzałam po raz ostatni w jego stronę, gdy radiowóz odwiózł go na sygnale. Już miałam wrócić do samochodu by Sai się nie czepiał, jednak dostrzegłam pewne zamieszanie.
To Itachi z Madarą wykłócali się o coś z głównodowodzącym misji
- Mój brat natychmiast ma być oczyszczony z zarzutów i ma być mu zapewniona najlepsza opieka zdrowotna! – brat Sory był wzburzony. Szczerze mówiąc pierwszy raz go widziałam w takim stanie
- Itachi spokojnie – Sai stanął obok i poklepał go po ramieniu jakby znali się od lat...
- Pięknie... wykorzystujesz swoje umiejętności by uratować kryminalistę... - skwitowałam z pogardą patrząc na Itachiego
- Widać jedynie Vivi jako prawnik miała właściwy i prawidłowy kręgosłup moralny. – dodałam. Spojrzał na mnie i już miał coś odpowiedzieć, ale zza jego pleców wyłonił się jeszcze bardziej wzburzony blondyn... szczerze mówiąc przypominał mi kogoś, ale nie byłam przekonana kogo.
- Czy wyście do reszty zwariowali!? Jirayja, imbecylu! Tam byli moi ludzie! - wrzeszczał na mężczyznę po 50- tce o siwych włosach
- Nie miałem wyboru Minato. Dostałem informacje z góry, że mamy ich zgarnąć. Nikt mi nie przekazał, że w środku są tajniacy!
- Jestem pewny, że Tsunade o tym nie zapomniała, tylko ty nie słuchałeś gapiąc się na jej cycki! – warknął niewzruszony blondyn.
- Madara! – zawołał kuzyna Sory, który od razu stanął obok
- Tak szefie – odparł, a ja aż się zapowietrzyłam. Co tu jest grane!?
- Mój syn brał udział w akcji? Kto jest ranny?
- W ostatnim momencie Naruto dostał inny przydział, jednak Sasuke i Suigetsu mocno oberwali. Nie wiem czy mój kuzyn to przeżyje – powiedział długowłosy a ja zamarłam...
- Niech to szlag! Wracam do głównej jednostki. Informuj mnie co z tą dwójką na bieżąco. Załatwię oczyszczenie z zarzutów, więc Itachi możesz jechać do szpitala – zarządził, po czym wskazał na Jirayje - a ty, módl się by przeżyli. Nie zamierzam stracić dwóch najlepszych ludzi przez twoje niedopatrzenie!
Gdy odszedł wzburzony starałam sobie wszystko poukładać, ale moja mina najwyraźniej świadczyła ze tego nie ogarniam.
-Jedziesz ze mną czy zamierzasz tak stać? – zapytał konkretnie Itachi wsiadając do samochodu. Nie zastanawiając się zajęłam miejsce obok niego, licząc że mi wszystko wyjaśni.
...............................................
Siedząc w poczekalni z Itachim, gdy operowano Sasuke czułam się jak najgorszy człowiek na ziemi... Informacje jakie otrzymałam były wręcz rodem z filmu! Madara, Sasuke a nawet koleś którego potraktowałam paralizatorem pracowali jako tajni agenci! Mieli za zadanie złapać wszystkich odpowiedzialnych za przemyt narkotykowy w naszej dzielnicy...
-Aale... on sypiał z Sakurą... - wyjąkałam po chwili
- Cóż... mój brat ma nieszablonowe sposoby na zdobycie informacji... - odparł Itachi - Poza tym musiał idealnie wtopić się w to towarzystwo. Pracował pod przykrywką 3 lata... gdy natomiast cię poznał, chciał jak najszybciej to zakończyć. Musiał zdobyć pozwolenie dowódców i nie spieprzyć całej pracy... - dodał, a ja dopiero sobie przypominałam te wszystkie zbiegi okoliczności... Widziałam go podczas mojego szkolenia wydolnościowego, potrafił niepostrzeżenie się włamać do mieszkania, znał chwyty obezwładniające, a nawet miał najnowszy sprzęt szkoleniowy.
- Nie mógł ci powiedzieć dla dobra misji.
- A ty mogłeś wiedzieć? – zapytałam z wyrzutem
- Jestem prawnikiem na najwyższy szczeblu. Współpracuję nie tylko z lokalnymi władzami, ale i z rządem. To dlatego usunąłem się w „cień" typowej kariery. Nie mam czasu na sprawy sądowe. – odpowiedział upijając łyk kawy
- Ktoś jeszcze o tym wie? – zapytałam
- Sai... działał wcześniej razem z Sasuke – aż nabrałam powietrza w płuca rozumiejąc jak wiele osób mnie oszukiwało
- Może jeszcze powiesz, że Sora jest detektywem...? pasowałoby do waszej rodziny – lekko zironizowałam pod wpływem stresu
- Detektywem jest Takumi... - odparł, a ja wybałuszyłam oczy
- Sora natomiast nic nie wiedziała podobnie jak ty... chciałem pomóc jej w karierze, ale po tym jak wpadła w złe towarzystwo nie miałem nad jej wyborami kontroli. O mnie myśli, że jestem zwykłym prawnikiem, a Sasuke z Madarą prowadzą bar...
- To chyba jakiś koszmar... - schyliłam głowę zrozpaczona roniąc łzy – powiedziałam, że go nienawidzę...
- Sasuke zdaje sobie sprawę, że w twoich oczach zachowywał się jak dupek. Cena za jego pracę...
- Ale jeśli... on... tego – nie mogło mi przejść to przez gardło
- Przeżyje... jest silny – powiedział Itachi, ale widziałam jak nerwowo spina wszystkie mięśnie. Martwił się podobnie jak ja...
Milczeliśmy przez następne pół godziny siedząc w ciągłym stresie, gdy przez korytarz oddziału przewinęło się stado lekarzy i pielęgniarek, wioząc ciężarną dziewczynę na noszach
- Sora? – aż mrugnęłam by bliżej się jej przyjrzeć nie dowierzając
- Itachi dzwoniłem do ciebie z 10 razy! – warknął Gaara, który biegł tuż przy jej łóżku. Dopiero jego widok mnie oprzytomnił
- O matko...Sora! – krzyknęłam biegnąc za nią i ratownikami. Zdążyłam złapać ją przelotnie za rękę, która cała ubrudzona była we krwi
- Musi pani tu zostać! – krzyknął w moją stronę lekarz, znikając z nią za ogromnymi drzwiami z napisem NIE WCHODZIĆ
Stałam zdruzgotana i cała roztrzęsiona przed nimi, gdy usłyszałam kolejny krzyk i awanturę. Odwróciłam się i ujrzałam szamoczącego się Takumiego, który dopiero co wbiegł i był przytrzymywany przez Hidana i Deidarę... Jego krzyk i wołanie imienia mojej przyjaciółki rozdzierały serce...
Gaara tłumaczył chaotycznie gestykulując zrozpaczonemu Itachiemu co się stało. Był cały we krwi, która nie należała do niego...
Reszta Akatsuki stała z tyłu z przygnębionymi minami, a ja nie mogłam pozbyć się fatalnego uczucia, że któreś z nich dzisiaj stracę... Nie znałam jedynie odpowiedzi na pytanie czy przyjaciółkę czy miłość mojego życia...
Gwiazdki kochane!
Rozdział dość emocjonujący... ale czy satysfakcjonujący? ^^ a teraz przepraszać mają te, które nazywały Sasuke dupkiem! xD
No i mam dla was pewną informację... a właściwie propozycję. Ponieważ nigdy nie odpisuje na nominacje( których regularnie dostaję masę) postanowiłam podobnie jak Tearulez zrobić Q&A. Zadawajcie mi pytania pod tym rozdziałem, a odpowiem na wszystkie xD Jedyna taka szansa... robię to pierwszy i ostatni raz XD
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro