Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23 -Sora- Karty na stół

Ostrzegam, ze rozdział zawiera epizody erotyczne. XD

Leżałam na plecach na twardej podłodze i gapiłam się niemrawo w sufit... Moje myśli przeskakiwały z jednego problemu na drugi. Od 2 miesięcy nie wychodziłam z mieszkania nawet wynieść śmieci...

Moje życie diametralnie się zmieniło a wszystko to przez jeden telefon... Takumi gdy o nim usłyszał wręcz wpadł w istny szał... od razu postawił całe Akatsuki na nogi obwinaiając, ich że nic nie robią i nie szukają sprawcy śmierci Kakashiego, który teraz poluje i na mnie. Dodatkowo padły podejrzenia, że ten sam człowiek mógł zabić Vivi... Jakby tego było mało Gaara ciągle nas nachodził i przekonywał, że nie miał nic wspólnego z morderstwem naszej kruszyny... chciał połączyć siły by znaleźć jej mordercę, a w tym wypadku musieliśmy ulec... nie potrzebowaliśmy większej ilości wrogów, a sprzymierzeńców.

Mimo że Akatsuki już w miarę go zaakceptowały, ja dalej wolałam trzymać wobec niego dystans. Takumi codziennie odwiedzał kryjówkę Brzasku by móc kontrolować jak to określił „ich postępy".

Ja natomiast dostawałam już nerwicy siedząc w mieszkaniu. Deki odwiedzała mnie w miarę możliwości zdrowotnych, ale nie mogła zastąpić mi świeżego powietrza i wolności... Nawet moi bracia nie potrafili poprawić mi nastroju.

Itachi za bardzo analizował wszystko z Takumim, a Sasuke ciągle prosił bym przekonała Deki do niego...

Gdy usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych nawet nie drgnęłam...

- Znalazłaś sobie nowy kącik do spania? – nade mną pojawiła się postać przystojnego mężczyzny

- Powiedzmy... długo cię nie było – powiedziałam markotnie wstając

- Deki nie mogła się zdecydować co do niektórych rzeczy... Obyśmy trafili w twój gust – powiedział dziwnie na mnie nie patrząc i podając torbę. Dopiero teraz zorientowałam się, że w zasadzie koszulka jaką miałam na sobie jest bardzo opięta, a biust wręcz chce z niej wyskoczyć, a szorty które założyłam, jeszcze bardziej uwydatniają mój tyłek. W nic innego się już nie mieściłam, ale widok ewidentnie był... specyficzny...

- Pójdę się przebrać... w tym wyglądam jak obciśnięta kiełbasa... - zabrałam reklamówkę i gdy zamknęłam drzwi swojego pokoju miałam wrażenie że usłyszałam jak mówi pod nosem

„Wyglądasz pięknie.."

.........................................

Nasze relacje ostatnimi czasy były bardzo napięte. Takumi od miesiąca z natarczywego adoratora stał się bardziej nieobecny i miałam wrażenie, że często unika mojego towarzystwa... Gdy przechodziłam obok spinał się i wymigiwał papierkową robotą... Nie rozumiałam tego zupełnie... czułam się jeszcze bardziej zdezorientowana i zraniona... najpierw mówi, że mnie kocha, liczy na odwzajemnienie uczuć, a ostatnio zachowuje się jak kompletny dupek...

Nawet nie miałam z kim o tym porozmawiać... Deki miała własne zmartwienia i problemy na głowie, a po śmierci Vivi dalej była mocno przygnębiona mimo że grała przede mną, że wszystko jest ok niczym zawodowa aktorka...

Wchodząc do kuchni, gdzie siedział Takumi poczułam dreszcz... w wyniku jego zagadkowego spojrzenia... Nie znałam jeszcze tego wzroku i nie wiedziałam jak go interpretować... Miałam na sobie krótką niebieską sukienkę z wycięciem na dekolcie, która również była znacznie obciśnięta...

- Skoro tak krzywo patrzysz to czemu ją kupiłeś? – zapytałam podchodząc do lodówki

- Hmm? – podniósł głowę zdezorientowany jakbym wyrwała go z rozmyślań...

- Sukienka... widzę, że ci się nie podoba... - powiedziałam patrząc na niego. Zamiast odpowiedzi odwrócił się i wyszedł z kuchni... Tak po prostu

„Co tu się do cholery wyrabia!?" – nie mogłam ogarnąć tej ignorancji. Jeszcze dwa miesiące temu bym się z nim kłóciła o to jak mnie traktuje, lecz teraz nie miałam na to nerwów... poza tym... nie chciałam się z nim kłócić.... Ostatnio o czym marzyłam to jego silne ramiona, które by znacznie mnie wyciszyły....

Niestety... oddalaliśmy się od siebie... a ja nie miałam już nad tym kontroli... cokolwiek proponowałam: film, wspólne gotowanie czy nawet pomoc w jego pracy... wszystko odtrącał...

Westchnęłam tylko i gdy zjadłam stwierdziłam, że zrelaksuję się w kąpieli. Aż cała spąsowiałam gdy otworzyłam drzwi łazienki i zorientowałam się, że pod prysznicem stoi Takumi.

- Przepraszam! – krzyknęłam zawstydzona i szybko zamknęłam drzwi... starałam się wyrzucić z pamięci jego wyrzeźbione ciało, ale nie było to takie proste... Serce biło mi jak oszalałe, a rumieńce dalej zdobiły moją twarz. Po 10 minutach gdy siedziałam w salonie, Takumi wyszedł z łazienki...

Był wściekły...

- Do cholery Sora nie umiesz pukać!? – miał już założoną koszulę i spodnie, ale jego włosy wciąż ociekały wodą

- Przepraszam... myślałam, że jesteś w gabinecie – wymamrotałam

- A palącego się światła i szumu wody nie słyszałaś? – dalej się pieklił co nie przypadło mi do gustu.

- Nie, nie słyszałam! Mam przytępione zmysły idioto przez ciąże i ciągłe siedzenie w domu!

- Siedzisz w nim na własne życzenie! Gdybyś nie zadawała się z gównianym towarzystwem teraz nie bałabyś się wyściubić nosa zza drzwi!

Tego było za wiele... nie pozwolę sobie na takie traktowanie

- To ty się boisz i trzymasz mnie pod kluczem!

- Faktycznie... ty jesteś na to zbyt lekkomyślna – zironizował

- Wyprowadzam się! Oby Hidan znalazł dla mnie lepsze lokum!– warknęłam idąc do swojego pokoju

- Nie ma mowy!

- Czemu protestujesz!? Przecież i tak mnie tu nie chcesz! – warknęłam gdy poszedł za mną

- O czym do cholery mówisz Sora!?

- Nie udawaj Takumi! Przerosło cię to wszystko... jesteś bankierem, uporządkowanym facetem, który lubi seks bez zobowiązań, a tu nagle do mieszkania zwala ci się ciężarna idiotka, którą ściga mafia. Widzę, jak ci ciężko że wywróciłam ci życie do góry nogami! – warknęłam, mimo że on już znaczniep

- To prawda... - zabolało cholernie... powstrzymałam siłą woli łzy i podeszłam do szafy, gdy stałam do niego tyłem odezwał się znowu

- Wywróciłaś moje życie do góry nogami... pokazałaś, że dotychczas moje istnienie nie miało sensu – odwróciłam się na te słowa, a on podszedł do mnie lecz zatrzymał się w odległości dwóch kroków ode mnie

- Każdy dzień z myślą, że mogą cię zabić jak Viv mnie dobija... Nie zniósłbym tego – wyznał szczerze, a mi serce przyspieszyło

- To dlaczego jesteś wobec mnie szorstki i wredny!? – zapytałam z pretensją

- Bo nie chcę cię skrzywdzić, a nie umiem nad sobą panować... - wyznał po chwili patrząc na mnie tym samym wzrokiem co w kuchni...

- Panować? – nie w pełni rozumiałam co miał na myśli

Nagle zaczął się nerwowo i ironicznie śmiać

- Jesteś taka spostrzegawcza a nie widzisz co ze mną robisz? – zapytał podchodząc o krok bliżej

- Nie potrafię zapanować nad moim pragnieniem do ciebie... Gdy zamykam oczy wyobrażam sobie co najchętniej bym z tobą zrobił... trzymam cie na dystans bo tylko tak jestem w stanie się kontrolować... - powiedział, a ja poczułam mrowienie w dolnej części brzucha.

Dopiero teraz zrozumiałam co to było za spojrzenie... głodne... i namiętne... nie znałam go od tej strony więc nic dziwnego, że nie potrafiłam tego odczytać...

Najlepsze jest to, że czuł to co ja przez ostatni miesiąc... miałam też potrzeby fizyczne, ale głównie chodziło mi o niego... kochałam go, ale sądziłam że z każdym miesiącem robię się dla niego nieatrakcyjna i to dlatego mnie unika...

Widząc jego zdeterminowanie zrobiłam krok do przodu... tak, że gdy stanęłam na palcach mogłam dosięgnąć jego ust...

Pocałowałam je delikatnie i odezwałam się

- Jesteś idiotą Takumi...- liczyłam, że wyczyta z mojego tonu radość jakie dały mi jego słowa. Popatrzyłam w jego tęczówki, które dalej poważnie wpatrywały się we mnie, a po chwili poczułam jak mnie szybko podnosi i kładzie na łóżku...

Jego pocałunek był niezwykle namiętny, a dotyk stanowczy... Byłam zaskoczona jego zwinnymi ruchami i tym, ze jego dłonie od razu powędrowały na moje pośladki.

- Wygodnie ci? – zapytał gdy leżałam na plecach patrząc na jego poczynania. Kiwnęłam tylko głową. Byłam zbyt rozemocjonowana by cokolwiek powiedzieć. Po chwili poczułam jak zdejmuje moją dolną bieliznę i lekko rozchyla moje nogi. Na to nie byłam kompletnie przygotowana!

- Ttakumi... - odezwałam się próbując jakoś zaprotestować ze wstydu, który odczuwałam tylko przy nim...

- Csii... - usłyszałam jedynie, a po chwili poczułam jego wilgotny język na mojej kobiecości. Aż westchnęłam głośno... nie zaznawałam tego uczucia od bardzo dawna, a z resztą to było zupełnie coś nowego bo ... z Takumim... Jego język i usta pieściły mnie nieprzerwanie i bardzo szybko co dodatkowo mi uzmysłowiło, że Takumi naprawdę miał niesamowite doświadczenie i zdolności w sztuce kochania...

Gdy poczułam jak wsuwa język w głąb mnie, aż zacisnęłam pieści na pościeli... było mi niezwykle przyjemnie, co dowodziły moje westchnięcia i głośne pojękiwania... zwłaszcza gdy przyspieszał ruchy, masując jednocześnie dłonią moją łechtaczkę.

Bardzo szybko doprowadził mnie do orgazmu, rozluźniając tym całe moje ciało.

Oddychałam płytko, ale na mojej twarzy malowało się ogromne zadowolenie. Nie mogąc doczekać się dalszej części bardzo się zdziwiłam gdy podniósł głowę i się odezwał.

- Dzięki temu zrelaksujesz się trochę... to przeze mnie ciągle chodziłaś spięta – powiedział siadając obok i obejmując mnie

Nie chciałam na tym poprzestać... nie po tym jak mnie rozbudził...

- Ale ja chcę czegoś więcej... - wymamrotałam sugestywnie, rumieniąc się przy tym...

Spojrzał na mnie z radością, jednak powiedział

- Tyle na razie ci wystarczy... - pocałował ponownie moje wargi i objął tak, że leżałam na jego torsie. Wiedziałam, że nie chce iść „dalej" ze względu na moje wcześniejsze obawy i szalejące hormony... on naprawdę nie chciał mnie skrzywdzić... Wtuliłam się więc w jego ramiona i po chwili oboje zasnęliśmy

.................................

Obudziło nas walenie do drzwi. Takumi wstał na równe nogi momentalnie

- Zostań tu – rozkazał wręcz i poszedł otworzyć. Byłam chwilę wystraszona, ale słysząc głos Hidana szybko się uspokoiłam. Założyłam szlafrok i poszłam do salonu

- Co się stało Hidan? – zapytałam

- Nie jest dobrze... znaleźliśmy Sasoriego... - powiedział, a mi serce zamarło

- Trzeba go natychmiast przesłuchać! – powiedziałam gotowa jechać razem z nimi, jednak to co powiedział szarowłosy wcale mnie nie uspokoiło, a wręcz ponownie zasiało strach....

- Sora... on nie żyje... został zamordowany...

Gwiazdki kochane XD

Mówiłam, że rozdział będzie szybko xD

Podobało się?

A teraz drugie pytanie – czyje opowiadanie jeszcze musze nadrobić?

Kocham!

Wasza/Twoja

Juri  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro