Rozdział 2 - Dekashi - Policja z ograniczeniami
Ubierając mundur zamykały mi się oczy. Nocny patrol nie należał do najprzyjemniejszych obowiązków. Nie miałam jednak innej możliwości jak tylko wyszykować się na 23:00. Byłam policjantką, która dopiero tydzień temu odebrała odznakę. To naturalne, że nie dadzą mi od razu ścigać przestępców.
Niestety jako nowa w szeregach mogłam jedynie patrolować dzielnice, spisywać i wlepiać mandaty. Nie przeszkadzało mi to jednak. Od czegoś trzeba było zacząć, a chęć zamykania przestępców i przyczynienie się do porządku publicznego miałam od dawna...
Punktualnie wyszłam z mieszkania i wsiadłam do zaparkowanego pod blokiem radiowozu w którym czekał już mój „partner", a właściwie nauczyciel
- Hej świeżaku – przywitał się i podał mi kawę
- Prosiłam byś tak do mnie nie mówił – naburmuszyłam się
- Przywilej starszego kolegi. Pamiętasz zasady?
- Nie pakuje się w kłopoty, jestem od spisywania i obserwowania – wyrecytowałam książkowo słowa mojego głównego przełożonego, Ibikiego
- Gówno prawda – powiedział Sai z tym swoim charakterystycznym uśmiechem, a ja strefniłam.
- Kłopoty zawsze znajdą cię same, obserwować masz nawet z 20 letnim doświadczeniem, a spisywać może nawet 4- latek
Odparł dalej się uśmiechając. Wiedziałam, że jest trochę specyficzny i pomimo miłego wyrazu twarzy potrafi powiedzieć, że pójdzie w pięty, ale podważał słowa naszego przełożonego.
- Więc co mam robić? – zapytałam sceptycznie
- Masz pozwolenie na broń? – zapytał
- Dostane je po roku...
- W takim razie nie mów tego przestępcom... To najważniejsza zasada w twoim wypadku – powiedział odpalając samochód i ruszając.
Z tego co mi było wiadomo, Sai kiedyś był komandosem, ale któregoś razu go zbyt poniosło... i zamiast faceta wysłać przed sąd, wysłał go przed oblicze Boga...
To dlatego zdegradowano go do zwykłego funkcjonariusza. Mógł jednak pochwalić się bogatym doświadczeniem i wiedzą w terenie.
Gdy popijałam kawę i powoli przemierzaliśmy ulice dzielnicy w policyjnym radiu usłyszeliśmy wezwanie:
„Do wszystkich jednostek! Strzelanina na ulicy Głównej w korporacji Hatake. Potrzebne wsparcie"
-Nie pomagamy im? – zapytałam widząc, że mojemu partnerowi nawet nie drgnęło oko i dalej jedzie 20/h.
- Ja mam zakaz misji specjalnych, a twoją jedyną bronią są kajdanki i te wątłe rączki... myślisz, że nasza pomoc jest niezbędna? – w tym co powiedział była prawda i gorycz, że nie może już uczestniczyć w dawnym życiu komandosa.
- Poza tym to nie nasz rewir – dodał jadąc w przeciwnym kierunku, a ja postanowiłam nie poruszać już tego tematu chociaż bardzo marzyłam, by wziąć udział w takiej akcji... Albo chociaż ją zobaczyć
Minęła już 4 godzina patrolowania, gdy dostaliśmy skargę na hałasy dochodzące z ulicy, przez co okoliczni mieszkańcy nie mogli zasnąć. Pojechaliśmy we wskazany adres. Byłam pewna, że zastaniemy tam pijane dzieciaki, tuczące butelki.
Zamiast tego zobaczyliśmy zaparkowane auto, które ewidentnie miało pasażerów w środku. Całe było zaparowane i rytmicznie się unosiło.
- Nie wierzę, że samochodowe amory wywołały tyle zamieszania – powiedziałam, gdy zaparkowaliśmy na co Sai tylko się zaśmiał
- Więc Powinnaś zmienić chłopaka – powiedział wychodząc, a ja spąsowiałam.
Nie miałam chłopaka... Nie licząc tego w przedszkolu... i Pomimo 20 lat... Nie miałam czasu na randki. Sporo kolegów z akademii chciało się ze mną umówić, ale żaden nie miał tego „czegoś". A nie chciałam się z kimś wiązać tylko dlatego, że wypada...
Wzięłam latarkę i ruszyłam za Saiem
Otworzył drzwi, a ja oświeciłam twarze kochanków, przyłapanych na gorącym uczynku
- Zgaś to cholerstwo – powiedział do mnie beznamiętnie mężczyzna o czarnych, gęstych włosach i przenikliwych oczach leżący na różowowłosej dziewczynie, która zaczęła zakrywać nagie piersi rękoma.
- Nie panikuj tak złotko, nie masz czego zakrywać – powiedział brutalnie Sai lustrując jej malutki biust – wysiadać
- Nie dasz mi skończyć? – zapytał brunet, a ja nie wierzyłam że prowadzi dyskusje z policją jednocześnie... będąc w tej dziewczynie.
Patrząc na to musiałam chyba zrobić niezwykle zdziwioną minę, bo brunet uśmiechnął się zadziornie i zapytał mnie
- Co tak patrzysz skarbie...? Też chciałabyś być w moich ramionach?
- Jeśli ona poleciała na ten tekst to obstawiam, że jest dziwką – odparowałam momentalnie.
Może wyglądałam delikatnie, ale miałam silną osobowość i byłam uczulona na prostactwo. Gdy wysiadał z auta i zakładał spodnie patrzyłam mu w oczy. Nie chciałam by widział moje skrepowanie
- Ładna i z ciętym językiem. Podobasz mi się – powiedział bez ogródek
- Topielec, którego wyłowiliśmy dziś rano jest dla mnie bardziej pociągający niż ty – odparłam
- Zakłócaliście porządek w miejscu publicznym, wasze dokumenty... - Sai zdawkowo wydawał polecenia, które różowowłosą momentalnie spełniła, a jej „chłopak" lekko się ociągał dalej patrząc na mnie i perfidnie się uśmiechając
- Sasuke Uchiha... masz całkiem bogata kartotekę - stwierdziłam wpisując dane do tabletu – masz szczęście, że nie jest nieletnia – popatrzyłam na dziewczynę, która zdążyła się ubrać
- Wiek się nie liczy – odparł zapinając pasek spodni
- Patrząc po tobie to dla ciebie najważniejsze jest jej „wnętrze" – specjalnie zaakcentowałam ostatnie słowo
– Macie 10 minut, by stąd spadać inaczej na mandacie się nie skończy powiedział Sai oddając im dokumenty
- Tak jest panie władzo – zironizował brunet, a do mnie się nachylił i powiedział
- Liczę, że twoje „wnętrze" też kiedyś poczuje...
Byłam tak zaskoczona, że aż nie odpowiedziałam. Koleś był bezczelny! Wsiadł do samochodu i odjechał z dziewczyną.
- To zadziwiające jaki faceci potrafią mieć beznadziejny gust – powiedział Sai
- Że co proszę? – lekko się zdenerwowałam
- Spokojnie Deki, mówiłem o tej z auta. Twoja figura jest bez zarzutu – odparł z uśmiechem i ruszył do radiowozu
- Zbok – powiedziałam siadając na miejscu pasażera. Tak naprawdę cała byłam roztrzęsiona. Spojrzenie tych czarnych oczu wywołało u mnie dziwny niepokój.
Dalsza noc minęła całkiem spokojne. O 6:00 podjechaliśmy pod mój blok, kończąc zmianę
- Leć się przespać. Będę po ciebie o 14:00 – odezwał się Sai
- Będę gotowa – odparłam wysiadając
- Świeżaku... - zawołał a ja się odwróciłam
- Jak na pierwszy patrol poradziłaś sobie całkiem nieźle – pochwalił mnie Sai i odjechał
Stałam tak jeszcze przez chwilę... mimo że na ćwiczeniach i na roku byłam najlepsza, to obcowanie oko w oko z łamiącymi prawo przyprawiało mnie o lekki dreszcz. Wiedziałam, że musze być twardsza i odważniejsza.
Gdy wchodziłam do mieszkania dostałam sms, który od razu odczytałam
„Życz mi szczęścia! O 11:00 zaczynam swoją pierwszą rozprawę! Cykam się jak cholera..."
Uśmiechnęłam się pod nosem. Wiadomość dostałam od mojej przyjaciółki Viv, która podobnie jak ja zaczynała dopiero swoją karierę. Moja kochana pani adwokat, również chciała zadbać o bezpieczeństwo miasta... poznałyśmy się na jednym przyjęciu i od razu wiedziałyśmy, że jesteśmy bratnimi duszami. Szybko odpisałam:
„Będzie dobrze, tylko nie uśmiechaj się za dużo do sędziego..."
„Jesteś okropna... dzisiejszą sprawę nie prowadzi Hyuga... tylko jakiś piernik" – odpisała od razu
„ No to skoro tak się sprawy mają to na pewno sobie poradzisz XD Daj znać po :* " – odłożyłam telefon i pierwsze co to poszłam się umyć.
Byłam wykończona... i zdenerwowana, ciągle myśląc o brunecie i jego słowach. Szybko jednak wyrzuciłam go z głowy, nawet nie przypuszczając, że spotkamy się ponownie i to już wkrótce...
Gwiazdki kochane!
Dodaje rozdział specjalnie by przyspieszyć rozkręcenie wątków ^^ Liczę, że dalej was ciekawi i pomimo wakacji będziecie wpadać xD
Kocham
Wasza/Twoja
Juri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro