Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 - Dekashi - Zemsta i rewanż

- Przeszukałaś już go? – spytał Sai, gdy dojechaliśmy „ze zdobyczami" na komisariat

- Przetrzepała mnie już porządnie wczoraj – odparł Sasuke chytrze się uśmiechając, gdy prowadziłam go do Sali przesłuchań. Sai spojrzał tylko na mnie, a ja aż kipiąc ze złości odparłam:

- Miał przy sobie 20 gram kokainy...

- No to już masz gwarantowane 5 latek... - Sai spojrzał na bruneta, a potem na mnie

- Poradzisz z nim sobie?

- Pewnie... - odparłam wchodząc z Sasuke do Sali przesłuchań. Adrenalina trzymała mnie w ryzach, ale złość, którą czułam aż chciała wydostać się na zewnątrz...

- Matko, jaka ty jesteś seksowna, gdy się wkurzysz... - powiedział ciągle mi się przyglądając

- Od jak dawna dylujecie? – zapytałam profesjonalnie siadając naprzeciwko niego przy stole w malej Sali z lustrem weneckim. Wiedziałam, że po drugiej stronie jest tylko Sai, który ma monitorować moje postępy i przebieg przesłuchania.

- To nie moje - odparł

- Oklepany tekst – zironizowałam

- Deki ty nic nie rozumiesz... - zaczął

- Masz się zwracać do mnie formalnie – warknęłam zadając kolejne pytanie

- Kto jest waszym dostawcą?

- Formalnie? Wczoraj spoufalałaś się znacznie bardziej... zwłaszcza, gdy się w tobie poruszałem – powiedział rozsiadając się na krześle wygodniej...

Cała zrobiłam się czerwona... wiedziałam, ze Sai wszystkiego słucha za ścianą... Byłam cała rozżalona im dłużej patrzyłam na jego kpiący uśmiech i te czarne oczy, miałam ochotę krzyczeć przypominając sobie, że znów całował różową... Nie kochałam go więc czemu tak mnie to zabolało?

- Skoro nie chcesz współpracować Uchiha, posiedzisz sobie parę dni w celi – warknęłam wstając

- Widzę, że Jesteś zła na siebie nie na mnie... było ci cholernie dobrze i to cię gnębi – powiedział, gdy stanęłam obok. Po tych słowach nie wytrzymałam... Uderzyłam go z całej siły w twarz... niestety zapomniałam zdjąć pierścionek, który przy mocnym uderzeniu rozciął mu skórę tuż nad brwią, tak że polała się krew

- Pierwsza zasada przesłuchań... bij tak by nie było śladu... - odparł nic sobie nie robiąc z obrotu spraw

Zmusiłam go do wstania i wyprowadziłam z Sali, prowadząc do celi. Gdy miałam pewność, że Sai nie będzie mnie już słyszał odparłam gniewnie

- Gnębi mnie to, że spałam z taką szują jak ty! Nie dość, że użyłeś podstępu to jak gdyby nigdy nic liżesz się z tą tanią szmatą nim minęło 12 godzin!

- Musiałem w jakiś bohaterski sposób zdobyć twoje serce... i nie tylko... - dodał zadziornie

Ścisnęłam mocniej zapięcie na kajdankach, tak że aż się skrzywił z bólu

- Powiedz jedno słowo, a będziesz mieć mnie na wyłączność... - odparł lekko się odwracając z poważną miną

- Na wyłączność to będzie cię miał „Buła" i „Bazyl", gdy usłyszą że w celi obok mają sąsiada... z taką ładną buźką na pewno się im spodobasz! – warknęłam popychając go do środka celi

Zamykając ją czułam wstręt. Nie do niego... do siebie, że byłam aż taka głupia...

............................................................................

Widząc, jak brunet roztrzaskuje szklankę z zazdrości poczułam niezwykłą satysfakcję... Cały czas obserwowałam go wijąc się wokół Kiby i pozwalając, by mnie dotykał... Wiedziałam, że było to okrutne w stosunku do barmana, bo nic do niego nie czułam, ale chciałam osiągnąć swój cel... i się udało...

- Ej Ty... Księżniczka parkietu... zbieramy się – usłyszałam za sobą głos Sory

- Pewnie – odparłam radośnie, że już nie muszę udawać zainteresowania Kibą, który jednak był niepocieszony

- Ej Deki! Zostań....

- Innym razem „Asie" – odparłam przymilnie i ruszyłam za długowłosą blondynką do samochodu

Gdy odwiozłyśmy już Vivi, Sora odezwała się do mnie z uśmiechem:

- Spałaś z nim prawda?

Aż mnie zatkało... jej bezpośredniość potrafiła rozwalić...

- Nie ma sensu nawet przy tobie kłamać... - westchnęłam zrezygnowana

- Ha ha... wiedziałam, że mój brat nie odpuści takiego kąska...

- Nie odpuścił też na wieczór Sakury – odparłam z żalem, a w oczach Sory zamigotały ogniki gniewu

- Skurwiel... Ale taki właśnie jest...

- Zdaje sobie z tego sprawę... on jest skurwielem, a ja kretynką do kwadratu – odparłam zrezygnowana

- I tu się mylisz... Sasuke nawet patrzy na ciebie inaczej... sam fakt, że wkurzył się gdy byłaś z innym facetem o tym świadczy

- To czemu bzyka jednocześnie inne...?

- Bo się do tego przyzwyczaił... musisz go odzwyczaić... - zaśmiała się szczerze

- Nie chcę mieć już z nim nic wspólnego... - powiedziałam markotnie

- Jak raz się było z Uchihą to będzie się chciało więcej... - zaśmiała się Sora, a ja odbiłam piłeczkę...

- A co z Takumim? Dasz mu szansę...?

- Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni... poza tym zamiast zajmować się związkami muszę zająć się moim dzieckiem i sobą... Tak czy inaczej dziś będę nocować u brata...

- Chociaż napisz Takumiemu, że nie wrócisz by się nie martwił – powiedziałam wyobrażając sobie rozpacz brązowowłosego

- Obiecuję... a teraz odwiozę cię do domu

- Stąd mam rzut beretem do mieszkania. Przejdę się. – powiedziałam wysiadając

- Ale co z twoim autem? – zapytała siedząc dalej za kierownicą

- Jutro wieczorem po niego przyjdę – ucałowałam ją na odchodne i ruszyłam w stronę swojego domu

...................................................

Kładąc się do łóżka myślałam o tym co powiedziała Sora... wewnętrznie pragnęłam czegoś więcej... miłości, ale Seks z Uchihą faktycznie zostawiał po sobie ślad.... Ślad w postaci niezaspokojonego pragnienia i żądzy.

W środku nocy obudził mnie dzwonek do drzwi... automatycznie wstałam i podeszłam do drzwi sądząc, że pewnie zaspałam i Sai już się niecierpliwi. Jednak mijając zegar na ścianie który wskazywał 4:15 oprzytomniałam... Sai co najwyżej przyjdzie o 6... Więc kogo niesie o tej porze...

Otwierając drzwi o mało co nie dostałam zawału widząc bruneta...

- To chyba jakieś kpiny... Pominę, że dalej nie wiem jakim cudem cię wypuścili z aresztu, ale co do jasnej cholery tu robisz o tej porze!?

- A ty?? Otwierać o tej porze w takim stroju, podczas gdy jesteś sama... - zlustrował mnie wzrokiem, a ja dopiero teraz sobie uświadomiłam, że mam na sobie tylko atłasową koszulę nocną do ud...

- Skąd pewność, że jestem sama? – zapytałam przekornie, na co jego źrenice się znacznie rozszerzyły i na siłę wszedł do mieszkania rozglądając się

- Natychmiast wyjdź! – rozkazałam ale na nic się to zdało... stałam pomiędzy kuchnią i korytarzem z założonymi rękoma

- Wiedziałem, że blefujesz... - powiedział z lekkim uśmiechem

- Dlatego przejrzałeś ze strachem wszystkie pomieszczenia? – zapytałam ironicznie i tryumfująco, jednocześnie podchodząc do moich policyjnych rzeczy, które zostawiłam w kuchni. Gdy po nie sięgałam, poczułam jak Sasuke łapie mnie za biodra i wykręca ręce do tyłu

- Widzę, że lubisz bawić się kajdankami – powiedział

Byłam w szoku... znał policyjny chwyt obezwładniający i wykonał go perfekcyjnie!

- Zaskoczona? – uśmiechnął się perfidnie, przygniatając mnie swoim ciężarem, aż oparłam się o blat. Ręce podniósł mi do góry i skuł z uchwytem jednej z szafek. To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie wiedziałam jak zareagować!

- Kiepska z ciebie policjantka, skoro tak łatwo dałaś się zaskoczyć – powiedział drwiąco przyglądając się mi

- Natychmiast mnie rozkuj! – warknęłam. By się uwolnić musiałabym zerwać wszystkie kuchenne szafki a nie miałam aż tyle siły, pomijając inne straty..

- Teraz to ty jesteś moim więźniem... - powiedział całując mnie łapczywie

- Będę krzyczeć... - ostrzegłam wiedząc co się święci i za wszelką cenę starając się być odporną na jego urok

- To oczywiste skarbie... z rozkoszy nie będziesz mogła się powstrzymać – zaśmiał się pod nosem, zmuszając mnie do stanięcia w rozkroku. Objął mnie jedną ręką w tali mocniej przyciągając do siebie, a jego druga dłoń wsunęła się pod moje majtki. Gdy poczułam jego dwa palce w sobie, aż stęknęłam

- Mmm... Jesteś już mokra na sam mój widok... - wyszeptał mi do ucha, a następnie zaczął robić mi serię malinek na szyi zupełnie jakby mnie „oznakowywał". Jednocześnie wsuwał i wysuwał ze mnie palce co doprowadzało mnie do pasji... nie mogłam nawet próbować się obronić przed tą rozkoszą

Po chwili posadził mnie na kuchennym blacie i jednym ruchem zdjął ze mnie majtki. Zarumieniona patrzyłam jak rozpina swoje spodnie i ulokowuje się pomiędzy moimi nogami

- Od dziś mam cię tylko na wyłączność – powiedział wchodząc

- Chyba śnisz... - odgryzłam się patrząc mu wyzywająco w oczy, które były pełne pasji i pożądania. Nie był już taki łagodny jak za pierwszym razem... Teraz jego pchnięcia przyprawiały mnie o rozkosz i ból jednocześnie. Gdy pieścił przy tym moje piersi nie mogłam panować nad gardłem... Ten seks zdecydowanie różnił się od poprzedniego... teraz czułam wszystko wyraźniej, lepiej i ....pragnęłam go jeszcze bardziej. Mimo że miałam ochotę krzyczeć, za wszelką cenę się kontrolowałam. Prowadziliśmy mentalną walkę, którą chciałam wygrać

Jednak Gdy dochodziłam nie mogłam powstrzymać zdławionego, krótkiego krzyku, który wydobył się z mojego gardła

- Mocno się powstrzymywałaś co....? – zapytał kpiąco doskonale zdając sobie sprawę w jaki stan euforii mnie wprowadził

- Nie było mi aż tak dobrze – wyszeptałam na przekór tego co pokazywało moje ciało

- Kłamczucha – wyszeptał mi do ucha dochodząc i przyciągając mnie jeszcze mocniej do siebie. Gdy nasze oddechy się unormowały spojrzał na mnie tryumfująco i zaczął się ubierać.

- Następnym razem zabawimy się dłużej – pocałował mnie przelotnie i odwrócił się do wyjścia

- Chyba mnie tak nie zostawisz!? – byłam przerażona gdy zdałam sobie sprawę co zamierza...

Siedziałam na blacie bez majtek w samej koszuli, która nie zasłaniała już nic z wyjątkiem piersi, a na dodatek dalej miałam ręce skute nad sobą

- To mój rewanż za Kibę ... - powiedział poważnie, a ja oniemiałam. On zamierzał mnie tak zostawić!

- Do następnego skarbie – odwrócił się po czym skierował się do wyjścia

- Następnym razem cię zabiję! – warknęłam za nim, tak naprawdę będąc w rozpaczy... Wiedziałam, że jeśli za godzinę nie stawię się przy radiowozie na dole, Sai sam po mnie przyjdzie... a widok jaki zastanie był mocno krępujący...

Gwiazdeczki kochane XD

Na weekendzik nie ma to jak lemonik XD Liczę, że akcja dalej jest zaskakująca.

Kocham i do zobaczenia!

Wasza/Twoja

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro