Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 - Sora - Stare i nowe uczucia


- Wróciłem – usłyszałam dobrze mi znany głos

- Przecież powinieneś być jeszcze w pracy... - byłam zaskoczona jego powrotem

- Masz taką minę jak dziecko, które zbiło ulubiony wazon mamy i nie zdążyło posprzątać – zironizował, a ja dalej patrzyłam pytająco doskonale zdając sobie sprawę z sytuacji...

- Znów z mojego powodu urwałeś się wcześniej – skomentowałam zirytowana – dlaczego traktujesz mnie jak dziecko!?

- Nie traktuję...tylko dla kobiety jestem w stanie poświęcić swoją karierę – odparł wymijając mnie i idąc do salonu kładąc jednocześnie na stole masę pakunków.

Stałam trochę zarumieniona. Ostatnio jego teksty miały tyle podtekstów, że nie wiedziałam jak się zachować... Dodatkowo fakt, że dbał o mnie na każdym kroku i był gotowy do poświęceń mnie onieśmielał... Kakashi był niezwykle troskliwy, ale Takumi znacznie w tym przodował, zachowując jednocześnie swoje męskie i konkretne zachowanie...

- To dla ciebie więc już przestań się dąsać... czekam na dzień gdy przywitasz mnie z uśmiechem na twarzy – powiedział wręczając mi spore pudełko, które od razu otworzyłam...

- Sukienka? – zapytałam zdziwiona

- A widzisz tam namiot? – odparł robiąc sobie kawę, a ja ponownie spojrzałam na niezwykle kobiecą kreację do łydek w kolorze bladego błękitu

- Buty masz w drugim pudełku – dodał, obserwując moją reakcję

- Jest piękna... ale nie roz- zaczęłam lecz mi przerwał widząc moją konsternacje

- Dziś wieczorem zabieram cię do eleganckiego lokalu... Zjemy smaczną kolację i nie będziesz „ciągle siedzieć" w tych czterech ścianach – zacytował mnie na co lekko się uśmiechnęłam i wyjęłam sukienkę, oglądając ją z każdej strony

- Za miesiąc mogę się już w niej nie zmieścić – stwierdziłam radośnie

- Wiem... Dlatego Chcę napatrzeć się na twoje zgrabne ciało, zanim zamienisz się w toczącą się kulkę – powiedziawszy to pocałował mnie znienacka w policzek i poszedł do drzwi, do których ktoś się dobijał.

Starałam się ukryć swoją czerwoną twarz, ale na próżno. Zaśmiał się pod nosem otwierając drzwi

- Soruś do twarzy ci z rumiankami - stwierdziła Viv, za którą weszła białowłosa piękność, która o dziwo nie tryskała radością jak zwykle chociaż starała się to ukryć.

- Gotowa do wyjścia? – zapytała po chwili blondynka, a Takumi zdezorientowany podniósł brew

- Miałyśmy jechać do Akatsuki... - wyjaśniłam chowając szybko sukienkę, by obyło się bez dodatkowych, krępujących pytań

- Czemu ja nic o tym nie wiem? – lekko się zdenerwował

- Uspokój się... Sasuke miał tym razem jechać z nami bo ty teoretycznie powinieneś być w pracy. Viv musi zweryfikować pewne prawne aspekty z Kakuzu – po czym dodałam:

- Z tym, że Sasuke od wczoraj nie daje znaku życia. Nie odbiera nawet telefonów

- To takie w jego stylu... - zironizował Takumi – Ja pojadę zamiast niego...

- Wiem, że się nie lubicie ale nie wystawiłby siostry... martwię się, że coś mu się stało – powiedziałam licząc, że może zjawi się punktualnie przed wyjściem

- Na pewno nic mu nie jest... zapewne dyma jakąś wywłokę i zwyczajnie zapomniał, że się umawialiście– odezwała się Deki, która do tej pory stała cicho. Miałam wrażenie że wyczułam w jej słowach...zazdrość.

- Ty też skarbie jedziesz z nami? – zapytałam

- Nie. Ja podwiozłam tylko Viv... w domu mam jeszcze masę raportów do wypełnienia – odpowiedziała jakby była myślami gdzie indziej

- W takim razie chodźmy, nie ma na co czekać – ponaglił Takumi biorąc kluczyki od samochodu.

.................................................

Wchodząc do zadymionego pomieszczenia od razu w oczy rzuciła mi się postać Hidana, leżącego na kanapie i jednocześnie na jakiejś dziewczynie... Vivi, aż pisnęła nie przyzwyczajona do takich widoków...

- Spokojnie... tylko się całujemy – zblazowany szarowłosy podniósł się z chytrym uśmiechem

- Strach pomyśleć jak wyglądacie przechodząc do drugiej bazy – Takumi uśmiechnął się lekko pod nosem...

Dziewczyna nieskrępowana założyła bluzkę, a ja bliżej się jej przyjrzałam. Widziałam już ją kilkakrotnie... Raifushi Ketsueki, niebieskie włosy szare oczy i dużo kolczyków w uszach. Ich związek z Hidanem był dosyć burzliwy... często się rozstawali i schodzili nawet tego samego dnia... byli dla siebie niczym narkotyk... chcesz skończyć, ale i tak wracasz do nałogu...

Nie należała do Akatsuki, ale mieliśmy do niej pełne zaufanie. Często wykonywała dla nas różne zlecenia i ani razu nie zawiodła.

- Skarbie poczekaj na mnie w sypialni... zaraz dokończymy... - powiedział Hidan, klepiąc ją jednocześnie po tyłku, na co Vivi popatrzyła zszokowana. Cóż... ja przyzwyczaiłam się do niekiedy „prymitywnego" zachowania Akatsuki

- Mam nadzieję, że prócz hendorzeniem, zajmujesz się odnalezieniem zabójcy Kakashiego – powiedziałam siadając obok

- To jest dla mnie priorytetem Sora – odparł poważnie

- Więc? – dopytałam

- Mamy poszlaki, ale jest jeszcze za wcześnie. Każdy czeka w ukryciu. Nawet aktywność obu mafii ostatnio spadła...

- Czyli nie macie żadnych informacji? Co z Sasorim lub Rin?

- Wiemy na pewno, że ktoś zlecił zabójstwo najemnikom... jednak zidentyfikowanie czy to Kazekage czy Orochimaru zajmie nam więcej czasu... Mają wszędzie swoich ludzi... Póki co znajdujemy wszędzie dowody na to, że Sasori zdradził... jego odciski palców są w każdym z byłych kryjówek wroga... Po Rin jednak ślad zaginął... Mam nadzieję, że nie szwendasz się zbytnio po mieście?

- Szwenda się jedynie po barach – odpowiedział za mnie Takumi

- Czasem siedzę w barze Madary... - wyjaśniłam

- Nie chodź tam sama... to stamtąd wydostaje się najwięcej plotek na każdy temat – powiedział Hidan jednocześnie zaczynając rozmowę z Takumim... Vivi zajęta była już analizowaniem dokumentacji z Kakuzu, a ja zatopiłam się w swoich rozmyślaniach... Chciałam już dorwać tego gnoja, który zniszczył moje szczęście i zapewne czyhał na moje życie.

...................................................

- Wiedziałem, że będzie podkreślać kolor twoich oczu... - powiedział Takumi lustrując mnie wzrokiem gdy byłam już gotowa do „naszego" wyjścia

Faktycznie... sukienka wydobywała ich kolor i podkreślała moją jeszcze w miarę szczupłą figurę... Gdy dotarliśmy do restauracji, aż oniemiałam... Otworzyli ją dopiero tydzień temu i zdobycie stolika było niemożliwe

- Jak ci się to udało...- nie mogłam wyjść z podziwu gdy usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku, a kelner podał nam menu

- Sądziłem, że zdajesz sobie sprawę jaki niesamowity jestem... - uśmiechnął się przeczesując włosy

- Bardziej rzuca się w oczy twoja skromność – zaśmiałam się, patrząc jednocześnie w kartę dań. Ceny były równie nieziemskie jak lokal... przyzwyczajona byłam do wydawania i podobnych restauracji, jednak nie wiedziałam czy ktoś kto pracuje w banku jest w stanie na to wszystko zarobić...

- Ale nie obrobiłeś banku, by mnie tu zabrać, prawda? – zapytałam podejrzliwie

- Cóż... dla ciebie zrobiłbym to bez mrugnięcia okiem, ale tym razem nie było takiej potrzeby – doparł posyłając mi szczery uśmiech, na którego widok lekko się spięłam. Bawiłam się świetnie w jego towarzystwie, ale zauważyłam że przyciąga masę innych kobiecych spojrzeń, a mnie to niezwykle irytowało...

Już od pewnego czasu powracały „uczucia" i moje reakcje sprzed dwóch lat, kiedy to był dla mnie kimś znacznie ważniejszym... Karciłam się w duchu, że tamto to było szczeniackie zauroczenie, a moja prawdziwa miłość nie żyje... Jednocześnie nie mogłam zignorować jego spojrzeń w stosunku do mojej osoby, które przyprawiały mnie o szybsze bicie serca... Nie chciałam się ponownie zakochiwać, a na pewno nie tak szybko po śmierci Kakashiego. Z Każdą minutą dobrej zabawy czułam się coraz bardziej winna...

- Źle się czuję – skłamałam gdy kończyliśmy deser. Chciałam uciec już do swojego pokoju i schować się przed jego gestami, spojrzeniami i podtekstami...

- Coś cię dręczy... - zapytał łapiąc mnie za nadgarstek, gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania

- Nic mi nie jest... To tylko zmęczenie – chciałam się wymigać, ale mi nie pozwolił. Odwrócił przodem do siebie i spojrzał w moje tęczówki

- Sora... zapominasz, że wiem kiedy kłamiesz...

Westchnęłam i wyrzuciłam z siebie dręczące mnie cały wieczór pytanie

- Ta kolacja... To tylko kolacja „z przyjacielem" prawda?

- A jakie masz odczucia? – zapytał poważnie, przytłaczając mnie swoim spojrzeniem...

- Że to randka... - odparłam lekko drżąc bo zaczął się pochylać w moją stronę

- Chyba nie myślałaś, że dam się zapuszkować jako „wieczny przyjaciel" – wyszeptał, a po sekundzie złożył na moich wargach, przeciągły i długi pocałunek... Jego dłonie powędrowały na moje boki, przyciągając mnie mocniej do siebie. Zaskoczyła mnie jego pasja, która była widoczna w każdym ruchu jego języka, ale najbardziej zszokowana byłam ze swojej reakcji... oddałam pocałunek, dając się ponieść chwili w której zapominałam o całym świecie...

Kochani moi! Nowy rozdział po dość jak na mnie długiej przerwie XD

Wybaczcie... Magisterka nie napisze się sama xD @wilcza mam nadzieje, że twoja Oc zadowolona jest z poczynan Hidana ^^

Wynik głosowania w konkursie Skrzydlate słowa już 8 sierpnia, póki co prowadze 5 głosami więc trzymajcie kciuki! <3

Wasza/Twoja

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro