Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 - Dekashi - Pożądanie, które nie zgaśnie

Przebudziłam się gdy promienie słońca zaczęły oświetlać moją twarz. Przeciągnęłam się mocno, jednak gdy moja dłoń natrafiła na coś ciepłego obok, a ja przypomniałam sobie gdzie się znajduje, znieruchomiałam...

Delikatnie odwróciłam głowę, obawiając się, że nie tylko ja już się zbudziłam. Widząc jednak jego zamknięte oczy odetchnęłam. Spał jak zabity, oddychając równomiernie. Zegarek na ścianie pokazywał 4 nad ranem. Często budziłam się o tej godzinie... patrząc jak śpi, przypominałam sobie naszą noc... już na same wspomnienia robiło mi się gorąco... Jego pełne usta, zastygły w delikatnym uśmiechu.

„Jaki on jest przystojny..." – pomyślałam lustrując jego rysy twarzy. Zupełnie się nie poznawałam... oddałam swoje dziewictwo facetowi, którego nie znałam, a jakby tego było mało nie żałowałam... za powtórkę wczorajszej nocy oddałabym wszystko... Vivi by mnie zabiła za taką lekkomyślność bez miłości... ja z resztą miałam podobne podejście jak ona... do wczoraj...

Przy brunecie obezwładniał mnie jakiś zwierzęcy instynkt i nie potrafiłam tego kontrolować... Mimo wszystko nie wiedziałam jak się zachować w związku z tym postanowiłam, ze zniknę nim nadejdzie niezręczny moment „spotkania".

Delikatnie zsunęłam się z łóżka na którym zostawiłam po sobie „pamiątkę". Plama na prześcieradle była dowodem, że to wszystko nie jest snem... ubrałam się czym prędzej co chwile nerwowo zerkając czy brunet się nie budzi. Miał wyjątkowo mocny sen... zupełnie jak Takumi. Można było przy nim postawić włączony głośnik wielkości słonia a i tak by się nie obudził... Gdy już byłam gotowa, poszłam w kierunku drzwi wyjściowych. Teraz jedynie na czym musiałam się skupić to test sprawnościowy, a moje bolące podbrzusze nie sygnalizowało nic dobrego

........................................................................

- A teraz sprawdzimy jak poradzicie sobie w wodzie. Na przepłynięcie tego dystansu macie 1:30! – krzyknął jeden z moich przełożonych dając nam czas do przygotowania się...

Miałam już dość... przebiegłam w różnych kategoriach łącznie już z 6 km, obezwładniłam 10 przeciwników, a także rozwiązałam dwie łamigłówki potwierdzające naszą „inteligencje".

Stałam w jednoczęściowym kostiumie kąpielowym i zastanawiałam się co zrobić by za moment nie skonać. Jakby tego było mało byłam jedyną policjantką w dzisiejszej grupie testowej. Spojrzenia „kolegów" z pracy wyrażały więcej niż tysiąc słów

- Ostatnia runda przed tobą... nie zawiedź mnie – to Sai stanął obok mnie, jako mój trener i nauczyciel. To jakie osiągałam wyniki wpływało bezpośrednio na jego ocenę pracy...

- Jestem już wyczerpana – przyznałam

- To mały basenik. Nawet dziecko dałoby rade – „pokrzepił" mnie ze swoim uśmiechem

- Zależy ci wyłącznie na własnych wynikach prawda? – zapytałam z kpiąca miną, przygotowując się jednocześnie do rundy

- Nie denerwuj się świeżaku... Po prostu chcę, żeby chłopaki zazdrościli mi jeszcze bardziej – powiedział zadziornie

- Zazdroszczą ci? – zapytałam nie rozumiejąc

- Oczywiście... jako jedyny do przyuczenia dostałem kobietę... i to o takich kształtach – zaśmiał się pod nosem odchodząc, a ja spłonęłam rumieńcem...

Dokładnie w tym momencie usłyszeliśmy wystrzał startu. Wskakując do wody i płynąc jak najszybciej potrafię nie mogłam wyrzucić z pamięci wczorajszych „scen". Nie byłam się w stanie skupić na niczym ciągle wspominając jego dotyk, pocałunki i szepty... Nawet gdy wygrałam, a Sai objął mnie radośnie miałam wrażenie, że na górnym patio widzę mojego „kochanka" jak rozmawia z jednym z generałów... Szybko jednak moją uwagę odwróciły gratulacje kolegów, a moje przewidzenie zeszło na dalszy plan...

.................................

- Błagam powiedz, że to nie prawda – wyszeptałam przerażona

- Przykro mi Deki... Wiem, że jesteś wykończona ale jesteś w czasie służby... Dostałaś tylko wolne do czasu egzaminu, a że zdałaś śpiewająco i nie masz jutro poprawek, automatycznie jedziemy na patrol

- Ja konam... jest mi słabo, ledwo łapie oddech, wszystko mnie boli a nawet miałam omamy po ostatniej rundzie! – zaprotestowałam gdy Sai zaraz gdy tylko wysuszyłam włosy przyszedł powiadomić mnie o zgłoszeniu na ulicy 10...

- No to jak na taki stan dalej wyglądasz pociągająco... - uśmiechnął się za co chciałam mu ździelić w twarz...

- Masz 10 minut. Pytałem czy mogę załatwić ci zastępstwo, ale z racji że to twój pierwszy rok nie masz żadnych ulg. Czekam w samochodzie

Westchnęłam zrezygnowana. Nie pozostało mi nic innego jak spakować resztę swoich rzeczy i za nim iść. Zerknęłam jeszcze na telefon, który akurat zadzwonił

- Halo – powiedziałam zrezygnowana

- UUUUU... coś mi mówi, że ktoś po zaliczeniu jest wykończony – usłyszałam głos przyjaciela

- Skąd wiesz że zdałam? – zapytałam markotnie

- Zapominasz ciągle, że Sai to mój kumpel z dzieciństwa.... Od razu się pochwalił uczennią i nawet wysłał mi zdjęcie

- MOJE ZDJĘCIE!? – aż otworzyłam szerzej oczy

- Jesteś taka seksowna gdy ociekasz wodą... - powiedział uwodzicielskim tonem, po czym dodał:

- A tak na serio prócz gratulacji to potrzebuję twojej pomocy

- Mężczyźni i ich bezinteresowność... - zakpiłam, ale po sekundzie zapytałam – co się dzieje?

- Jestem w aptece... szukam czegoś na wzmocnienie dla Sory, bo ostatnio blado wygląda. Nie wiem, które witaminy dla niej wybrać. – powiedział a mnie rozczuliła jego opieka nad nią. Nasza „małolata" nawet nie zdawała sobie sprawy, że jej opiekun na nią leci...

- Co jest napisane na opakowaniu? – zapytałam z uśmiechem, zakładając buty

- „Dla kobiet karmiących piersią" – odparł, a ja aż wywróciłam oczyma

- A czy Sora karmi piersią? – zapytałam

- Nie... - powiedział przeciągle

- No to mój przyjacielu z IQ brokuła, wybierz te drugie – zaśmiałam się

- Na drugich jest napisane: „Podczas połogu brać jedną dziennie"

- hahahah Takumi... jesteś niemożliwy – padłam w jednej chwili śmiejąc się jak nawiedzona

- Zamiast się śmiać byś mi pomogła... - był naprawdę skołowany

- Dlaczego nie poprosisz farmaceutki? – zapytałam gdy opanowałam śmiech

- Bo z nią spałem... i... - odparł zmieszany znacznie ciszej

- I nie zadzwoniłeś mimo obietnicy? – dokończyłam znając już tę „historię".

Często zranione dziewczyny przechodziły do niego do mieszkania nie rozumiejąc, że zostały wykorzystane... Wtedy to ja wkraczałam do akcji i otwierałam drzwi, gdy akurat byłam, tłumacząc że wyjechał w ważnych interesach i pewnie się odezwie jak wróci... Czas leczył rany i zazwyczaj odpuszczały... Jak widać jednak takie zachowanie potrafiło się zemścić...

- Co ja z tobą mam... Zadzwoń do Viv, ja teraz lecę na patrol bo Sai zaraz mnie wyśle na tamten świat za spóźnienie – odparłam widząc, jak mój partner już wychodzi z auta idąc w moją stronę

- Jeden wypadek, a ty tak oczerniasz człowieka – zironizował – dobra... Viv jest moją ostatnią deską ratunku. Trzymaj się śliczna!

Gdy się rozłączył szybko pobiegłam by dopełnić swoich służbowych obowiązków

.......................................

- Czemu zaparkowałeś tutaj? Mamy jeszcze 2 przecznice od wyznaczonego miejsca – zapytałam. Dostaliśmy informację, że przy ulicy 10 chciano sprzedać 14 latkowi narkotyki... chłopak był na szczęście na tyle mądry, że to zgłosił...

- Jeśli chcemy złapać dilerów musimy podejść z zaskoczenia... a nasz wóz jest aż nazbyt oznakowany – wyjaśnił. Był w tym jakiś sens... jeśli oczywiście „sprzedający" dalej tam byli. Zgłoszenie dotarło przeszło godzinę temu.

Idąc w milczeniu obok niego marzyłam by nałykać się tabletek przeciwbólowych i zasnąć. Podbrzusze od nazbyt aktywności fizycznej teraz rwało mnie na wszystkie strony.

Wchodząc w uliczkę poczułam jeszcze jeden ból... serca. Przed moimi oczyma pojawiły się doskonale znane mi osoby... Czerwonowłosy chłopak, który mnie napadł stał pod ścianą i liczył pieniądze, a ten co groził mi nożem całował się z uratowaną przeze mnie dziewczyną...

Jakby tego było mało obok stała ta wywłoka Sakura czyszcząca migdałki brunetowi, którego lóżko opuściłam dzisiaj rano...

Zdałam sobie sprawę, że dziś ja jestem „wrobioną" dziewczyną, a fakt, że Sasuke zna ludzi z napadu świadczyło o tym, że to zaplanował... by zaciągnąć mnie wreszcie do łóżka. Nim rozpacz ogarnęła mnie do reszty górę nad nią wzięła złość... cholerna złość.

- Nie sprawdzaj dokumentów... zapuszkujemy ich od razu i przesłuchamy dopiero na komisariacie – zakomunikowałam sucho do Saia, który niewątpliwie zszokowany był z moich słów, ale kiwnął tylko głową w geście, że się zgadza

- Coś mi mówi, że dla niektórych ten dzień nie skończy się tak radośnie, jak się zaczął – powiedziałam zbliżając się do „towarzystwa", które widząc policje zaczęło uciekać. Jeden z nich tylko stał z szokiem wypisanym na twarzy

- Dek... - zaczął, ale nawet nie dokończył bo podchodząc z całej siły jaka mi dziś została uderzyłam go kolanem w krocze, że aż się zgiął w pół. Sai w tym czasie ruszył w pościg za uciekinierami łapiąc błękitnowłosego.

- Pogadamy kiedy indziej dziwkarzu – powiedziałam mu do ucha, skuwając go kajdankami wykorzystując fakt, że dalej zwijał się z bólu... Mnie utracenie godności bolało znacznie bardziej... Nie zamierzałam jednak płakać w kącie za swoją głupotę. Postanowiłam ponieść konsekwencje swojego działania, ale chciałam też ukarać faceta, który nie mógł nawet odczekać jednego dnia, by dymać inną laskę...

Gwiazdki kochane!

Jak zauważyliście zmieniłam kolejność bohaterek na „losową". Teraz każdy rozdział będzie większą niespodzianką xD Dodatkowo z racji, że wątki się zazębiają czasowo może być tak że przez jakiś czas dam pod rząd trzy rozdziały z daną bohaterką. Nie ma żadnej zasady – wszystko zależy od tego który scenariusz akcji wybiorę z mojej chorej głowy xD

No i znowu zrobiłam z Sasuke dupka... mimo to dalej go kocham xD

Wasza/Twoja

Juri 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro