Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Siedziałem wraz z siostrą w naszej ulubionej restauracji, oczekując na jej chłopaka, który trochę się spóźniał. Kazał nam zamówić już jedzenie i picie, a on sam obiecał dotrzeć jeszcze przed podaniem kolacji.

- Czemu się spóźnia? - Mruknąłem do noony, upijając łyk coli. Dziewczyna westchnęła cicho, patrząc na mnie.

- Musiał podwieźć znajomego, który mieszka po drodze i może trafili na korek.

Skinąłem głową, wbijając wzrok w stół. Byłem głodny, a jedzenie nie pojawiało się, tak samo jak ten facet. Po chwili jednak moja siostra ożywiła się i wstała aż od stołu, zaczynając machać do nadchodzącego gościa.

Spojrzałem się przez ramię, dostrzegając starszego, który zmierzał w moją stronę. W pierwszej kolejności ucałował noonę na powitanie, dopiero po chwili wyciągając dłoń w moją stronę.

- Cześć, jestem Daehyun. - Blondyn uśmiechnął się, kiedy odwzajemniłem uścisk. - Przepraszam za opóźnienie, mój przyjaciel się ociągnął.

- Jedzenie powinno niedługo być. Jesteś głodny? - Dziewczyna wpatrywała się w mężczyznę jak zahipnotyzowana, co wyglądało dla mnie śmiesznie, jednak powstrzymałem się przed komentowaniem.

Związki. Coś, czego ja jeszcze nie doświadczyłem.

Kiedy wszyscy byliśmy najedzeni i napici, Daehyun zapłacił za nas w ramach rekompensaty spóźnienia i wspólnie skierowaliśmy się do kina, które było zaledwie kwadrans stąd. Na dworze było ciepło i jasno, więc spacerowało się jeszcze milej.

Pomijając nieprzyjemne kłucie w klatce piersiowej, kiedy patrzyłem na moją siostrę idącą za rękę ze swoim partnerem.

Zazdrościłem jej tak łatwej miłości.

- Yoongi, a ty nikogo nie masz? - Blondyn spojrzał na mnie, kiedy kopałem kamień znajdujący się na mojej drodze. Nie chciałem ciągle ich obserwować i się dobijać.

- Nie śpieszy mi się jeszcze. - Wzruszyłem ramionami, podnosząc wzrok i zatrzymując się przed kinem.

Chcąc uniknąć dalszej rozmowy, wepchnąłem się między grupkę ludzi, którzy wchodzili do środka i poczekałem na zakochanych już w budynku. Obydwoje patrzyli na mnie przez chwilę zdezorientowani, jednak nie skomentowali mojego zachowania i skierowali się do kas. A ja za nimi, sam jak palec.

Po kupieniu biletów i przekąsek, usiedliśmy na kanapach, czekając aż zaczną nas wpuszczać na salę. Kiedy moja starsza siostra była zajęta swoim kochasiem, ja obserwowałem ludzi. Wszystko z pewnością byłoby dobrze jak i normalnie, gdyby nie mój nagły zryw.

W kolejce zauważyłem Hoseoka i Seokjina.

- Zaraz wrócę. - Rzuciłem szybko do noony i bez zastanowienia ruszyłem w stronę dobrze znanych mi twarzy.

- O Boże, Yoongi! - Jung wrzasnął podbiegając do mnie i przytulając mocno. - Przepraszam, że cię wypchnąłem za te drzwi!

Jin patrzył z politowaniem na swojego przyjaciela, odciągając go ode mnie. Robiliśmy niepotrzebne zamieszanie i nie chciałem wzbudzać podejrzeń u siostry.

- Co wy tu robicie? - Zmieniłem szybko temat, kiedy tylko starszy się uspokoił. Byłem trochę zaskoczony brakiem Namjoona, bo chyba niedawno jeszcze byli parą.

- Mój kochany chłopak się rozchorował i nudziliśmy się. - Jasnowłosy wzruszył ramionami, uśmiechając się delikatnie. - Miło cię znowu widzieć. Wyglądasz lepiej, o wiele.

Delikatnie uśmiechnąłem się, szepcząc ciche "dziękuję". Na chwilę musieliśmy przerwać rozmowę, by chłopacy mogli kupić bilety na swój seans i odeszliśmy na bok, chcąc spokojnie porozmawiać.

- Braciszku, kto to jest? - Znikąd dołączyła do nas moja siostra, wraz z Daehyunem, który obejmował ją w pasie.

- Starzy znajomi. - Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się do nich. - Jutro wpadną do mnie na chwilę.

Hoseok chciał już coś powiedzieć, jednak Seokjin szybko dał mu kuksańca w bok. Starszy ukrył skrzywienie i jedynie przytaknął żywo głową.

- No dobrze, to jutro porozmawiacie. Musimy już iść. - Kobieta uśmiechnęła się niepewnie do dwójki mężczyzn, wracając wzrokiem do mnie.

- Do zobaczenia. - Mrugnąłem w stronę najstarszego, który zaśmiał się pod nosem i ruszyłem za Daehyunem.

O mały włos.

***

Dochodziła godzina dziewiąta, czyli moment, od którego byłem już sam w domu. Nie miałem pojęcia kiedy spodziewać przyjścia chłopaków, więc spacerowałem po całym domu i zerkałem co jakiś czas w okna.

Po dwurodzinnym kręceniu się, usłyszałem dzwonek do drzwi. Najszybciej jak mogłem, dobiegłem do nich i otworzyłem szeroko, aby Seokjin mógł na spokojnie wejść do środka.

- Wszystko w porządku, Yoongi? - Hyung oparł się o komodę, przyglądając mi się z troską.

- Ja tylko... chciałem przekazać coś Jiminowi pośrednio.

Spuściłem wzrok, czując się głupio. Wykorzystywałem Seokjina, bo nie potrafiłem i nawet nie chciałem ponownie spotykać się z Parkiem.

Mężczyzna najwidoczniej był bardziej wyrozumiały niż myślałem, bo poklepał pokrzepiająco moje ramię i uśmiechnął się pociesznie.

Wyciągnąłem z kieszeni kopertę zgiętą w pół i wręczyłem koledze, patrząc na niego wymownie. Między nami trwała cisza, kiedy jasnowłosy chował list i skierował się do drzwi.

- Pożegnaj go ode mnie. - Szepnąłem z nadzieją, że mimo to, wyższy mnie usłyszy. I stało się tak.

- To będzie was obu wiele kosztować.

I ponownie zostałem sam.

a/n został nam już tylko epilog kochani, nie czuję się ani trochę okej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro