Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Tae skinął głową patrząc na mnie w nieodgadniony sposób. Momentalnie poczułem gorszy ścisk w żołądku niż przy jedzeniu. Blondyn podszedł do mnie i chwycił delikatnie za ubranie dając znać, że mam wstać.

- Seokjin, pójdź z nim.

Wyższy przytaknął i nie puszczając mnie ruszył powoli w stronę korytarza, z którego przyszliśmy. Nie wiedziałem czego się spodziewać i czy Tae mówił prawdę, bądź kłamał abym nie próbował uciekać po drodze.

W końcu doszliśmy do dużego pokoju. Rozejrzałem się zachwycony z mebli, które prawdopodobnie wykonanu z ciemnego dębu. Dopiero po chwili dostrzegłem postać przy regale z książkami.

- To on?

Jego głos był spokojny i wręcz przyjemny dla ucha. Podszedł bliżej i dopiero wtedy zauważyłem, że musi być niewiele starszy ode mnie. Jego włosy były rude i musiałem przyznać, że nawet dobrze wyglądał.

- Tak.

- Zostaw nas samych.

Seokjin ukłonił się delikatnie i opuścił pomieszczenie. Nastała długa i niezręczna dla mnie cisza. Nieznajomy przypatrywał mi się uważnie powoli zmniejszając naszą odległość.

- Jesteś śliczny.

Wzdrygnąłem się kiedy niespodziewanie rozpoczął rozmowę. Stanął przede mną i przesunął palcem po moim policzku, na którym zebrał się podkład. Chłopak skrzywił się na to i wytarł opuszek o spodnie jakby nigdy nic.

- Zawołam Kookiego aby zmył to z Ciebie. Nie lubię makijażu.

- P-przepraszam.

Spuściłem głowę czując się zażenowany i wiedziałem, że zostanę ukarany za niedopasowanie się do jego oczekiwań.

- To nie Twoja wina. Tae pewnie Cię malował?

Nie odpowiedziałem. Bałem się, że chłopak oberwie za to jak mnie przygotował. W pewnej chwili poczułem jak mężczyzna chwyta mnie lekko za włosy i zadziera mi głowę do góry abym patrzył na niego.  Syknąłem cicho mimo, że chyba starał się być delikatny. Spojrzał mi w oczy, a ja aby uniknąć kłopotów odwzajemniłem to.

Nieprzyjemną chwilę przerwał nam chłopak zaglądający do biura.

Tae.

- Taehyung, poproś Jungkooka aby zajął się tym dzieciakiem.

Wyższy zniknął w drzwiach. Dało się słyszeć, że nawołuje Kooka, który po chwili już był wraz z nami w pokoju.

- Jung, zmyj z niego makijaż i daj jeść.

- Ale on już jadł...

- Jest cholernie chudy.

Drugi chłopak złapał mnie za rękaw i wyszedł z pomieszczenia. Skierowaliśmy się po schodach do drzwi naprzeciw, które jak się okazało - prowadziły do łazienki.

- Usiądź na wannie.

Skinąłem głową niepewnie zajmując wskazane miejsce. W tym czasie Jungkook wyciągnął z szafki waciki i mleczko do demakijażu. Zaczął powoli oczyszczać moją twarz. Po zauważeniu w jakim stanie jest mój policzek, skrzywił się.

- Dlatego Taehyung Cię pomalował...

Spiąłem się momentalnie przypominając sobie upokarzający moment w tamtej piwnicy za który dostałem karę. Towarzysz pogładził moje ramię i westchnął cicho widząc prawdopodobnie moją reakcję.

- On nie bije.

Uniosłem wzrok na wyższego i w tej samej chwili pociągnięto mnie powoli do umywalki.

- Przemyj twarz i chodź na dół. Seokjin zrobi Ci obiad.

- Nie jesten głodny...

Prawdopodobnie zignorował moje słowa, bo po chwili zostałem już sam. Dłuższą chwilę wpatrywałem się z obrzydzeniem w swoje odbicie. Wyglądałem inaczej niż siebie zapamiętałem. Byłem paskudny.

Nie chciałem nikogo denerwować swoją długą nieobecnością więc szybko umyłem dłonie oraz twarz i wyszedłem na korytarz. Nie rozglądałem się nawet tylko automatycznie podążyłem do kuchni gdzie siedzieli już wszyscy. Ich spojrzenia utkwiły na mojej osobie, a ja stałem jak sparaliżowany i tylko Taehyung postanowił zareagować. Wstał z miejsca podchodząc do mnie i łapiąc moją dłoń.

- Lubisz sushi?

- Nie wiem...

Skinął głową na znak, że mnie rozumie lub sprawiał tylko takie wrażenie. Zajęliśmy ostatnie dwa wolne miejsca przy dużym stole, a blondyn położył po środku jedzenie. Wszyscy wyglądali na zachwyconych, a kucharz sam był z siebie dumny zajmując swoje krzesło. Nałożył każdemu wszystkiego po trochu w porównaniu do mojego talerza. Miałem każdej rzeczy dwa razy więcej niż inni.

- Musisz przybrać na wadze.

Przygryzłem popękaną wargę, niepewnie biorąc do ręki pałeczki i spróbowałem pierwszego kawałka, który okazał się być z łososiem. Było pyszne ale nie mogłem zjeść tyle ile reszta ode mnie oczekiwała, bo nie potrafiłem.

Byłem wyniszczony nawet fizycznie jednak psychika była w dużo gorszym stanie.

Czułem się jakby to była jakaś zabawa w normalne życie. Za chwilę zrobię coś źle i trafię do pomieszczenia bez żadnych okien tylko z materacem bądź nawet bez niego. Ponownie będę bity i zgwałcony aż nie przestanę protestować.

Chciałem umrzeć.

Po skończeniu każdy posprzątał po sobie. Tae wpatrywał się w mój talerz i niepewnie zabrał go najwidoczniej niezadowolony tym ile zostało.

- Jesteś pewnie zmęczony, Suga.

Podniosłem wzrok na zielonowłosego mężczyznę, z którym nie miałem jeszcze okazji porozmawiać nawet przez chwilę. Stał przy mnie z uśmiechem i wyciągnął dłoń. Nie wykazywałem chęci na czyjąś bliskość więc zrezygnował z tego i po prostu cofnął się.

- Chodź, pokażę Ci sypialnię.

Wytrzeszczyłem zdumiony oczy i powoli wstałem utrzymując odpowiednią odległość między nami. Chłopak skierował się do wyjścia, a ja tuż za nim, bo chyba o to chodziło.

Ponownie wchodziliśmy po schodach jednak tym razem zamiast do łazienki, poszliśmy w prawo wzdłuż korytarza. Był dość szeroki, a po każdej stronie znajdowały się drzwi. Namjoon otworzył czwarte po prawej i wskazał ręką, że mam wejść wraz z nim co też uczyniłem.

Znaleźliśmy się w obszernej sypialni, której ściany były pokryte błękitem i szarością, a panele miały jasnobrązowy odcień. Po środku stało łóżko małżeńskie z mnóstwem poduszek.

- Będziesz tutaj spał od dzisiaj. Gdybyś czegoś potrzebował to wystarczy poprosić.

Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samego pewnie z nadzieją, że się rozgoszczę. Zamiast tego stałem sztywno przy drzwiach bojąc się wykonać jakikolwiek ruch. Ostatecznie usiadłem na podłodze i podkuliłem nogi.

To było za dużo. Bawili się mną? Sprawdzali? O co w tym wszystkim chodziło?

Nie byłem w stanie długo szukać odpowiedzi, ponieważ dopadało mnie znużenie. Powieki stawały się ciężkie, a ja sam postanowiłem się położyć. Nie wiem nawet kiedy zasnąłem.

***

Śniłem o domu i mojej rodzinie. Wszystko wydawało się być prawdziwe przez co odczuwałem nieopisane szczęście. Niestety mój sen przerwał fakt, że znalazłem się w powietrzu. Nie byłem w stanie otworzyć oczu ze strachu. W końcu znalazłem się na łóżku, a ciało zostało przykryte prawdopodobnie jakimś kocem. Materac po mojej prawej ugiął się pod ciężarem, czyjaś dłoń przeczesała włosy, a druga objęła w pasie.

Bałem się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro