Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Jimin

Siedziałem na swoim łóżku, ubrany tak jak w dniu, kiedy mnie tu przywieziono. Dla zabicia czasu grałem w karty ze swoim współlokatorem i rozmawialiśmy na różne tematy.

- Przyślij mi jakąś ładną kartkę, jak już wyjdziesz na wolność. - Zaśmiał się Minsoo, kiedy kładł swoje karty na mały stoliczek, który postawili przed sobą.

- Zrobię ją od serca. - Parsknąłem śmiechem, po chwili robiącto samo. - Ha, wygrałem!

Dwudziestolatek wywrócił oczami, oddając mi swój baton karmelowy i zebrał wszystkie karty. Z chęcią wziąłem swoją nagrodę i od razu wziąłem się za jedzenie, bo byłem strasznie głodny.

Prawdopodobnie z ekstycacji.

Nagle do naszej celi podszedł pracownik więzienia i przesunął kraty, kiwając głową do mnie, na znak, że mam się ruszać. Powoli wstałem, żegnając się ze swoim kumplem krótkim uściskiem. Nie chciałem denerwować celnika, więc szybko wyszedłem z pomieszczenia i stanąłem przed siwowłosym, który ponownie zamknął celę. Wspólnie skierowaliśmy się wzdłuż korytarza i słuchaliśmy jak wszyscy hałasują, żegnając się, lub marudząc.

W skrócie panował jeden wielki zamęt.

W końcu znalazłem się w pomieszczeniu, gdzie otrzymałem resztę swoich rzeczy. Kobieta oddała mi dokumenty, pieniądze i telefon, po czym jakby nigdy nic zostałem zaprowadzony do vana, mającego wywieźć mnie pod bramę.

Uśmiechnąłem się sam do siebie, kiedy w drodze zauważyłem, że kilka osób stoi pod ogrodzeniem. Z daleka można było zauważyć, że to moi przyjaciele, między innymi po ich kolorowych włosach. Wszyscy stali i czekali za samochodem, który był coraz bliżej. W końcu pojazd zatrzymał się pod bramą, która została otwarta. Powoli wysiadłem, zakładając na ramię torbę i skierowałem się w stronę małej grupki.

Nie wierzyłem, że w końcu byłem na wolności. Dzisiaj sprzyjała pogoda, między innymi z faktu, że był maj. Ciepłe promienie słońca ogrzewały moja twarz, a letni wiatr targał delikatnie dłuższe włosy niż kiedyś.

- Jimin! - Wszyscy krzyknęli jednocześnie, kiedy znalazłem się już przy nich.

Rzucili się na mnie, niemalże tracąc równowagę i śmiejąc się radośnie. Każdy był szczęśliwy z tego, że zostałem wypuszczony wcześniej za dobre sprawowanie. Tęskniliśmy za sobą i nie kryliśmy tego głośnymi okrzykami i uśmiechami.

Jednak moje myśli najbardziej były skupione na odnalezieniu Yoongiego.

***
Wszyscy siedzieli już w samochodzie Namjoona i jechaliśmy do nowego domu, który chłopacy kupili dla całej swojej grupy. W końcu nie mogliśmy wracać tam, gdzie wszystko się zepsuło i kazać mi wracać wspomnieniami do dnia, w którym straciłem swojego chłopca.

Każdy wiedział, jak zatraciłem się na jego punkcie.

- Co jemy na obiad? - Spojrzałem na chłopaków, którzy cały czas byli rozweseleni. - Brakuje mi porządnego i smacznego jedzenia.

Seokjin odwrócił się w moją stronę i wychylił delikatnie, czochrając mi włosy jak małe dziecko.

- Będzie kimchi i spaghetti. Co Ty na to? - Mężczyzna ponownie zaczął patrzeć się przed siebie, z racji, że siedział na przodzie przy kierowcy.

- Czekałem na taką odpowiedź. - Westchnąłem zadowolony, rozsiadając się wygodniej. - Wiecie coś o Yoongim?

Na chwilę zapadła cisza, która szczerze mówiąc, przeraziła mnie. Bałem się odpowiedzi, której żaden z nich nie udzielał. Zagryzłem wargę, patrząc na każdego ze swoich przyjaciół i zatrzymując wzrok na Taehyungu, który wyglądał na zestresowanego.

- Tae? - Ponagliłem go prosząco, nie spuszczając wzroku z chłopaka.

- Wyszedł ze szpitala psychiatrycznego miesiąc temu-

- Słucham? Co on tam robił? - Zerwałem się, w połowie zostając unieruchomiony przez pasy. - Co się działo?

- Jimin, uspokój się. - Odezwał się Namjoon, który patrzył na mnie w lusterku. - Yoongi miał próbę samobójczą po Twoim odejściu, ale został uratowany. Pilnowaliśmy go-

- Jak go w takim razie pilnowaliście, że doszło do czegoś takiego?! - Krzyknąłem, łapiąc się za włosy. Nik mi nic o tym nie mówił, a przecież wielokrotnie pytałem czy u tego dzieciaka wszystko jest w porządku.

- Przecież nie mogliśmy siedzieć mu w pokoju cały czas, gdy przebywał tam sam. - Hoseok starał się brzmieć jak najspokojniej. Spojrzał na mnie i westchnął cicho. - Teraz jest u niego wszystko dobrze, obiecujemy.

Zakryłem twarz dłońmi i zacisnąłem powieki. Nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń. Gdybym wiedział, zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, byleby nie trafić do więzienia.

Myślałem, że w ten sposób go ochronię, a wyszło całkowicie na odwrót.

***

Po dotarciu do nowego domu, Jungkook pokazał mi mój pokój, gdzie mogłem odetchnąć przed posiłkiem. W międzyczasie przyszedł do mnie Taehyung, który w ciszy doprowadził moje włosy do dawnego stanu, jednak tym razem zartzykowalem i rozjaśniłem je.

- Dobrze wyglądasz, hyung. - Młodszy uśmiechnął się, sprzątając łazienkę i przyglądając się mojej fryzurze w międzyczasie.

- Mogę zadać pytanie? - Spojrzałem na czarnowłosego w odbiciu lustra, kiedy przebierałem się w czarny golf. Nic nie powiedział, tylko stanął. - Nie dotykałeś Yoongiego kiedy mnie nie było, prawda?

- Nie.

Skinałem delikatnie głową i wyszedłem z pomieszczenia bez słowa, wchodząc po chwili do swojej sypialni. Poszedłem do szafy, z której wyjąłem jeansy pod kolor i przejrzałem się w lustrze.

W końcu wolność i swoboda.

Po kilku minutach zszedłem do kuchni, gdzie wszyscy już czekali aż Jin skończy gotować. Zająłem swoje miejsce między Hoseokiem, a Jungkookiem i w tym samym czasie przyjaciel zaczął układać wszystko na środku stołu.

- Smacznego. - Powiedzieliśmy równocześnie, uśmiechając się i nakładając sobie obiad po kolei.

a/n stęskniłam się za Jiminem, ehh

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro