Prolog
Deszcz pojawił się niespodziewanie w środku dnia. Przyjemne, wakacyjne południe zamieniło się w jesienną ulewę. Wszyscy pouciekali pod parasole, bądź do najbliższych kawiarnii, które ciągnęły się wzdłuż ulicy. Jedynie młody chłopak podążał szybkim krokiem przez środek chodnika i nie próbował nawet omijać głębokich kałuży, które pojawiły się w ciągu chwili. Musiał skręcić jeszcze zaledwie dwie ulice aby dotrzeć na miejsce.
Dwa lata.
Tyle czasu musiało minąć, nim cokolwiek zaczęło dziać się na nowo.
Brązowowłosy przy ostatnim zakręcie całkowicie przyspieszył kroku. Wiedział doskonale, że to dobra nowina i nie ma na co czekać. Nawet jeśli skończy się tylko na tej jednej.
Dwa piętra i będzie na miejscu.
Był już zmęczony, ale obiecał sobie, że w mieszkaniu odpocznie. Teraz może zatrzymać go tylko kolka!
W końcu znalazł się w mieszkaniu, w którym panowała wręcz grobowa cisza. Taehyung wiedział doskonale gdzie szukać swojego przyjaciela, dlatego w ciągu chwili znalazł się tuż przy nim. Jimin wyglądał na niewzruszonego wizytą przyjaciela i patrzył tępo w ekran telewizora. Dopiero po chwili dostrzegł, że chłopak jest radosny i czeka aż zwróci się na niego uwagę, bo inaczej nic nie powie. W końcu gospodarz uległ i łaskawie odwrócił głowę w jego stronę.
- Yoongi się odezwał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro