Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌹Romantyczny spacer🌹

Z samego rana, dosłownie o wschodzie słońca, co trochę nie definiowało się z jego osobą, (Antonio tłumaczył to sobie tym, że artysta ma różne zmienne i odbiegające od normy społecznej nawyki, a tym bardziej szalony z miłości artysta.) wstał i udał się do kwiaciarni, w której jakiś czas temu spotkał swojego, jak miał nadzieję, przyszłego męża. Na miejscu przywitała go uśmiechnięta pani Elicia.

— Widzę, że ostatnio wśród młodych mężczyzn moda na kwiaciarnie. — Zaśmiała się, całując artystę w policzki na powitanie.

— Czyli przychodzi tu ktoś oprócz mnie? — padło zabarwione teatralnym zdziwieniem pytanie malarza. 

— Ależ oczywiście Antonio. — Kobieta wzięła się za robienie bukietu z białych gerber.

— Te kwiaty dla kogoś konkretnego? — W głosie Antonio słyszalna była nadzieja.

— Dla takiego młodzieńca z włoskim akcentem. — Zerknęła na artystę zaciekawionym wzrokiem. — Często je u nas zamawia. Niemalże codziennie. A czemu pytasz?

— Będzie tu dzisiaj? — Na twarzy artysty pojawił się jeszcze szerszy uśmiech niż zazwyczaj. Zignorował pytanie kobiety. — O której? I proszę masz może jego numer albo adres. Cokolwiek.

— Może być miejsce pochówku? — Zapytała całkiem poważnie Elicia, na co Antonio popatrzył na nią z widocznym przerażeniem i oszołomieniem. Kobieta tylko się zaśmiała.

— Oj Antonio. — Westchnęła brązowooka, jakby wiedziała, co się święci. — Może sam go o to spytaj. — Kiwnęła głową w kierunku drzwi wejściowych.

— Ale. — Zielonooki zaczął jeszcze mocniej gestykulować rękami. —  Próbuję być romantykiem, a nie oklepanym chłopakiem poznanym na pierwszej lepszej imprezie.

— Mam numer. — Westchnęła kobieta z rezygnacją. — Adres też, ale chcę wiedzieć co zamierzasz i być matką chrzestną waszych dzieci w zamian za te cenne informacje. Plus. Antonio, wiesz że to by podchodziło pod nękanie?

— Dziękuję kochana. — Na twarzy mężczyzny pojawił się jeszcze większy uśmiech niż do tej pory. Całkowicie zignorował pytanie kobiety. — Tak, będziesz, a teraz jeśli pozwolisz...

— Jasne, leć.

🌹🌹🌹

— Witaj Lovino. — Antonio wyszeptał te dwa słowa chłopcu prosto do ucha delikatnym, ciepłym głosem, przez co nieomal dostał od niego z liścia. Chłopak wyraźnie powstrzymał się gdy tylko zobaczył z kim rozmawia.

— Och. Wybacz. — Jego policzki ozdobiły delikatne rumieńce. — To ty.

— Tak, to ja. — Antonio uśmiechnął się do niego wesoło i widząc lekko napięte mięśnie młodszego, zrobił pół kroku w tył, by dać mu odrobinę przestrzeni. — Miło, że mnie pamiętasz.

— Jak mógłbym tak zapomnieć — zawahał się. — Ciebie.

— Wybierasz się gdzieś teraz, czy mogę ci zaproponować spacer?

— No to co najwyżej na cmentarz. — Młody mężczyzna spojrzał na malarza z grobową miną, by po chwili wzruszyć ramionami. — Muszę zanieść kwiatki. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro