Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1


-Harry chodź -potężne drzwi od wejścia do piwnicy się otworzyły przepuszczając nieco światła z zewnątrz. Wewnątrz panował nieco tłumiący smród, mieszanka krwi i ropy a także innych odchodów jednak wchodzący mężczyzna był do tego przyzwyczajony. Spodziewał się jak zwykle; problemów z jedyną osobą która aktualnie i wcześniej, na zawsze przebywała w mosiężnej a także zardzewiałej klatce. A owa nie była za wysoka, miała może metr wysokości na półtora metra szerokości a drzwiczki do niej były stale zamknięte na kłódkę. Nie było w niej również za dużo miejsca, kawałek starej tkaniny służący za łóżko, butelka z wodą, miska zjedzeniem i przymocowana do niej łyżka. Nic więcej. No może ta malutka żaróweczka która dodawała chłopcu żyjącemu w klatce otuchy w te najgorsze dni. Nikt go nie nauczył co to jest tu też nieraz jego małe dłonie były poparzone. Jedyną ulgą wtedy były zimne, brudne kraty. Właściwie wszystko było tu brudne, zimne, wręcz ponure. Czasami słychać było płacz, innym razem jęki a kolejnym krzyki. Taka sobie codzienność tutaj. A on, właściwie był tu od zawsze. Tylko przez pewien okres był na górze a potem wrzucili go do piwnicy. Tak mówili. On nie pamiętał, po prostu siedział czekając aż znowu każą mu za coś zapłacić. Nie wiedział również co robią, z nim, jego ciałem, ale to bolało i Harry tego nie lubił. Teraz również starał się schować aby uniknąć najgorszego lecz nie mógł -No wychodź tu mała dziwko -ledwo widoczna osoba ryknęła powodując wypełznięcie półnagiego chłopca

-Idź na górę i się ogarnij, chyba wiesz co robić -zamachnął się zostawiając siarczystego klapsa nastolatkowi zanim zdążył pobiec na górę Szybciutko znalazł drzwi z koroną wchodząc przez nie do czerwonusiego pomieszczenia. Kilka toaletek, lusterek, wieszaki z imionami, jakieś tanie kosmetyki za pewnie kupione na przecenie w markecie. Wiedział że ma zaledwie kilka minut a musi być ładny.Ładne osoby mniej cierpią. Podobno. Ale on cierpiał. Bardzo. Ale kogo to obchodzi w świecie wiecznej przyjemności? Kilka sekund,brązowe loczki opryskane lakierem z brokatem, kilka gwiazdeczek na policzku. Ściągnął z swojego wieszaczka jedną z koronkowych majteczek, ich też nie lubił ale musiał udawać że tak było.Dostawał je od starszych panów, którzy szeptali mu dziwne słówka jednocześnie wpychając obrzydliwe palce w usta. Nie rozumiał tego,ale według nich nie musiał. Miał po prostu spełniać zachcianki.Zaciągnął coś śmiesznego na wychudzone nóżki wybiegając z pokoju prosto na najstraszniejszego 

 -Sekunda i ⅔ spóźnienia. Co się mówi?
-Harry przepraszać, Harry nie powtórzyć

-Znowu to mówisz, chcesz znowu wylądować na parterze? -spytał ku rozpaczliwego przerażeniu chłopca. Nienawidził być na parterze,wtedy wszytko bolało go bardziej a on sam się kleił i pachniał bardzo brzydko. I wtedy też dostawał kolejną dawkę bólu. I nikt go nie tuli gdy płacze, chciałby być przytulony, tak chociaż raz, tak na prawdę aby poczuć coś innego niż ból. Ale czy to istniało? Harry nie wiedział. Teraz idąc na górne piętro zastanawiał się nad tym. Chociaż jeśli coś istnieje to powinno się to czuć prawda? A Harry nie czuł nic innego, tylko ból. Więc nakleił sztuczny uśmiech na usta odczekał chwile aby wejść do pokoju. Praktycznie wszystkie były takie same, łóżko, jakiś dziwny pałąk, fotel, lustro i pudełko z zabawkami. Tak mówiły panie które Harry spotykał w tym miejscu. One też tu były ale na górze. I żadna nie mówiła o bólu, chyba. Harry nie pamiętał. Usiadł na łóżku starając się wyglądać jak najładniej, czekał na Pana który miał przyjść. Miał nadzieje że to będzie jeden Pan a nie kilkoro. Zamknął oczka wyobrażając sobie bardzo bardzo bardzo mocno dobrego pana, takiego pierwszego dobrego aby mniej bolało. Słysząc skrzypienie otwieranych drzwi otworzył również jedno oczko, cała magia życzenia prysła, wszedł chyba stały bywalec tego miejsca. Harry widział go wiele razy a także czuł te pomarszczone palce w swoich ustach. Musiał jednak zacisnąć zęby udając że wszystko było dobrze, bo było tylko i wyłącznie dlatego mężczyzny który nie zdawał sobie sprawy z bólu chłopca. A może zdawał?
 -Cześć śliczny -mężczyzna podszedł do niego. Tym razem jednak nie zaczął od wpychania mu palców w usta tylko od razu zrzucił zapyziałą marynarkę w kąt - Dupa w górę, mam mało czasu -rzucił a Harry modlił się aby to rzeczywiście było tak krótkie jak mówił mężczyzna. Ale czy na pewno było? Chłopiec zdążył tylko odnotować jak z jego pupy zostaje zdarty jedyny materiał okrywający jego nagość a potem ten przeszywający ból. Zamknął oczka licząc do dziesięciu a potem kolejne dziesięć i kolejne i kolejne i kolejne. Nie wiedział która to już dziesiątka gdy poczuł coś dziwnego a wielki ciężar spadł na chłopca niemal go miażdżąc. Korzystając z okazji wyrwał się starając uciec lecz jego nogi zdawały się nie wykonywać co chce głowa. Czuł też to znajome cieknięcie a gdy przystawił paluszki do pośladków zobaczył na nich krew. Skomląc wybiegł na korytarz wybudzając chyba wszystkich zajętych

-I co ty odpierdoliłeś dziwko -krzyknął na niego jeden z mężczyzn pilnujących pokoju. Olbrzymia dłoń spotkała się z i tak już sinym policzkiem chłopca. Jakaś naga pani podeszła do niego próbując uspokoić napad paniki kiedy mężczyźni pracujący tu weszli do pokoju by sprawdzić co z klientem Harry'ego. Nie minęło może pięć minut gdy gwar, huk i krzyk zamienił się jeszcze w większy. Mężczyzna był martwy a wszystkie podejrzenia padły na obolałego chłopca, który został puszczony przez kobietę zostając samym na podłodze z lawiną strachu. Nie minęła może chwila a podszedł do niego jakiś mężczyzna szarpiąc chłopaka za ramię

-Harry nic nie zrobić. Harry nic nie zrobić -wykrzykiwał nastolatek lecz bezskutecznie. Został wrzucony do piwnicy słysząc za sobą ciężkie buty. Próbował uciec jak najbardziej w kąt lecz okazało się to niemożliwe. Średniego wieku mężczyzna który przyprowadził tu chłopca szarpnął nim kolejny raz sprawiając, że nagie kolana chłopca boleśnie przemierzyły drogę aż do największej z klatek

-Właź tam kurwa -ryk osoby rozbrzmiał się po pomieszczeniu sprawiając, że szloch nastolatka słychać było niemal w całej piwnicy. A może także na górze? Choć na górze nikt zdawał się nie przejmować z losem Harry'ego. Był a jeśli by go nie było nic by się nie stało.A chłopiec zostawał właśnie przypinany pasem do haka aby dostać karę. W oczach mężczyzn zasłużoną, w oczach prawdy praktycznie za nic. Pierwsze uderzenie spadło na dopiero jasną skórę od razu ukazując siniaka. Kolejne dwa uderzenia skaleczyły jego skórę.Gdy doszło do kolejnych ciało chłopaka było do pasa pokryte pręgami i ranami. To nic nie zmieniło, ból tylko się spotęgowała gdy klamra została odpięta bezwładne ciało spadło ma zwykły beton, którym była pokryta podłoga. Mężczyzna splunął w jego stronę, dając mu jeszcze jedno mocne kopnięcie w żebra i wreszcie wychodząc. Chłopiec w tym czasie zdawał się frunąć na cienkiej granicy omdlenia i lichego żywotu aż wreszcie zamknął oczy błagając aby to był koniec, na zawsze



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro