Rozdział 2
https://youtu.be/GpeGKxaOcEc
Gdy kolejnego dnia ten sam mężczyzna wszedł do piwnicy chłopak leżał nadal w tym samym miejscu gdzie go zostawił. Jedyną zauważalną różnicą mogła być tylko ilość krwi wokół Harrego. Blade ciało odznaczało się pośród wściekło-czerwonej plamy i szarego betonu. Nie spiesząc się wcale podszedł do niego dwoma palcami dusząc na jego szyję sprawdzając puls. Był, ledwo wyczuwalny ale był
-Wstawaj mała kurwo -krzyknął szturchając stopą skulonego ale z jego strony nie było żadnej reakcji. Jednym ruchem wyprostował go patrząc w nieprzytomny wyraz twarzy, zmuszony był zanieść go do lekarza ewentualnie go wezwać.Teoretycznie mogliby zakopać chłopaka lecz ich szef miał wielkie oczekiwania względem tego dzieciaka. Nie lubił być zawiedziony,nigdy nie chciał być zawiedziony bo to oznaczało tylko jedno,spadnie głowa winowajcy a w tym wypadku; byłaby to głowa. Barry w przeciągu tych lat nic się nie zmienił. Cały czas liczyły się dla niego pieniądze o ile nie bardziej niż kiedykolwiek. Człowiek w jego oczach oznaczał czysty zysk, który można było wykorzystać do granic jego egzystencji, a potem z kulką w głowie (bądź nawet na żywca) zakopać w piachu gdzieś pod lasem. A kto by szukał czegokolwiek pod lasem? Nikt. No chyba że jakiś obłąkaniec. Wyszedł z piwnicy zamykając ją na klucz, szedł niosąc w dziwnej pozycji nagiego chłopca przez cały korytarz do tak zwanego białego pokoju. Osoby, które tam przebywały zazwyczaj potrzebowała pomocy lekarskiej, w cięższym stanie spędzała tam ostatnie chwile
-Jasmine, do mnie -spojrzał na stojącą w rogu blondynkę z papierosem z ustach. Była u nich może dwa lata,ale jej szkolenie trwało najdłużej. Dziwne nawyki, pyskówki do tego używki sprawiły, że dopiero gdy w grę poszły najcięższe sztuki dziewczyna się poddała. Była dość ładna, nie zbyt użyta, klienci ją lubili więc na pewno w najbliższym czasie nie wyląduje pod lasem -Weź go, do białego. Możesz umyć czy cokolwiek tylko się nie zabawiajcie -dorzucił z uśmieszkiem. Właściwie byłoby ciekawie obserwować jak jakaś dziwka pieprzy nieprzytomnego chłopca, ale nie opłacało się tego robić bez klientów. A klienci dopiero przychodzą od 16. Mężczyzna zostawił jej chłopca idąc do swojego gabinetu. Zanim mógł wezwać lekarza musiał zrobić jeszcze dwie rzeczy, zawiadomić właściciela i obudzić jakąś kurewkę na zastępstwo dzieciaka.
**
Chłopiec był nadal nieprzytomny kiedy przyszedł lekarz. Podszedł do już czystego chłopca z wieloma siniakami i ranami. Od lat pracowali z Hietzem, dlatego od razu wiedzieli czy z niego jeszcze coś będzie. Nie są caritasem, nie zamierzają się nim zajmować Bóg wie jak ile. Kilka dni to maksimum a potem powrót do pracy
-Jest osłabiony i wygłodzony. Powinniście lepiej od niego dbać -srogi wzrok lekko siwego mężczyzny dosięgnął Barrego
-Gówno mnie to obchodzi. Dostaje tyle na ile zasłużył. Nic więcej, może nieco mniej -wzruszył ramionami -Ale nie to mnie obchodzi. Wyjdzie z tego? No wiesz?
-Wyjdzie, potrzebuje tylko trochę odpoczynku. I jedzenia -dodał po chwili widząc chude ciało z lekko wystającymi kośćmi -Codziennie, przez 5 dni musi dostawać jedną dawkę w zastrzyku. Chyba umiesz go robić -postawił na szafce obok łóżka 5 małych fioleczek z oleistym, fioletowym płynem w środku. Nie tłumaczył co to jest, i tak by nie zrozumieli a to pomoże chłopcu. To się liczy
-5 dni to za dużo -oburzył się zatrzymując lekarza który właśnie ubierał płaszcz. Była zima,środek zimy, ale wewnątrz budynku nie było to odczuwalne. Za 6 dni zacznie się luty, wszystko się unormuje, śnieg stopnieje może wyjdzie pierwsze słońce. Może, kwestia względna. Lecz względne nie było że on przeleży sobie 5 dni nie robiąc nic i jeszcze dostając za to żarcie
-To wystarczająco. A i Barry. Zluzuj dłoń, następnym razem wezwiesz mnie do trupa i nie dostaniesz nic -mruknął nakładając kapelusik na lekko wyłysiałą głowę. W końcu miał już swoje lata, ale dopóki był potrzebny dopóty będzie służył pacjentom. -Dwa posiłki to minimum, potem pomału zaczynajcie go wdrażać znowu do pracy -wyszedł zamykając uważnie drzwi podczas gdy Barry myślał jak bardzo ma teraz przejebane, przecież nie może powiedzieć szefowi, że chłopak jest uziemiony, musi być utrzymywany. Ich zasada brzmiała 'pięć dni choroby ani dłużej ' i cóż... Chłopak miał być oszczędzany przez 5 dni więc nie mógł nic zrobić. No chyba, że ten stary dziadyga uknuł to specjalnie. I najwyraźniej ujdzie mu to płazem, zanim znajdą drugą taką osobę na jego miejsce minie co najmniej kilka wieków. A oni nie mają tyle czasu, potrzebują lekarza 24 godziny na dobę,7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, bez żadnej przerwy czy zwolnienia tempa. To groziłoby stratą pieniędzy, a na to tym bardziej nie mogą sobie pozwolić. Ich dzienny obrót przekracza pensje pracownika wyżej klasy w kraju, tak samo jak jakość usług, nie mogą pozwolić na jakiekolwiek kiedykolwiek zaniżenie tej średniej.Lekko załamany brunet usiadł na krześle przeczesując dłonią włosy. Wyjął swój telefon na kartę aby poinformować szefa o całym zajściu. Zawsze mógł zganić winę na klienta, ten i tak już nie żył a martwi są dobrzy w braniu na siebie winy innych. Szef i tak tutaj nie zaglądał, więc mężczyzna był już w połowie pisania większości wiadomości do przełożonego gdy drzwi nagle się otworzyły. Nie zdążył nawet powiedzieć słowa bo z jego policzkiem zmierzyła się pięść mężczyzny jasno stanowiąca punkt
-Nie chce nic słyszeć -powiedział patrząc gardząco na osobę siedzącą naprzeciwko niego. A właściwie już stojącą co nie było jakoś bardzo ważne. Rzucił walizkę na łóżko z jednoznacznym tonem -Gdy skończycie chce go widzieć u siebie w domu. Bez żadnych problemów, czystego, ubranego, bez siniaków. ŻADNYCH siniaków bo porozmawiam z nim. Czy to jasne? -spytał retorycznie, właściwie nie oczekując na odpowiedź
-Oczywiście, że to jasne. Możesz sobie jeszcze przeliczyć. 365 tysięcy w gotówce, tylko nie zaszalej za bardzo. I tak nic nie jest twoje -roześmiał się spoglądając z kpiącym uśmieszkiem. Wcale nie czekał na odpowiedź, po prostu wyszedł obserwując jak małe szmaty patrzą na niego wręcz z podziwem kłaniając się nisko. Gdy przeszedł słyszał tylko za sobą szepty, małe ploteczki dlatego odwrócił się i zmroziwszy je wzrokiem wyszedł. Przeszedł parę kroków aby wsiąść w swe luksusowe auto, odjechać wracając do domu. Po drodze zamówił sobie jeszcze indyka, skonsumuje go sam jak najdorodniejszą dziwkę nadzianą na jego penisa. Już nie długo, kłamstwo stanie się prawdą a prawda stanie się kłamstwem ociekając w spazmach spermy. Jego spermy rzecz jasna
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro