~ Prolog II ~
- Dzień dobry Pani Doktor - powiedziała moja mama popychając mnie w głąb białego gabinetu. Każdy kolejny krok stawiałam z jeszcze większym przerażeniem.
- Aaa, Pani Steven, zapraszam - odezwała się szczupła kobieta po czterdziestce.
- Dziękuję - odpowiedziała moja rodzicielka. - Juliet - zwróciła się do mnie. - Siadaj dziecko.
Posłusznie zajęłam miejsce na plastikowym krzesełku na przeciwko Doktor Hemmings - stwierdziłam po nazwisku na plakietce z boku kitla.
- No więc słucham, co Panie do mnie sprowadza? - zapytała grzecznie kobieta.
- Moja córka od kilku dni źle się czuje. Ma teraz bardzo dużo egzaminów w liceum i to pewnie ze stresu.
- Rozumiem - powiedziała Pani Doktor wstukując jakieś dane do komputera. - Jakie objawy?
- Boli ją gło... - moja matka nie zdążyła skończyć, bo przerwała jej lekarka.
- Z całym szcacunkiem, ale może niech Juliet odpowie.
- Boli mnie głowa, brzuch, a od dwóch dni wymiotuję - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobrze. Juliet, ile masz lat? - zapytała mnie kobieta.
- Osiemnaście.
- W takim razie proszę Panią - spojrzała na moją mamę - o opuszczenie gabinetu, a ciebie - wskazała na mnie - na kozetkę.
- Oczywiście - odpowiedziałyśmy równo.
Moja matka wyszła z gabinetu lekko oburzona, a usiadłam na twarde łóżko przykryte niebieską ceratą. Po chwili przy mnie znalazła się Doktor Hemmings.
- Połóż się i rozluźnij. Spokojnie - powiedziała i gestem ręki kazała mi się położyć.
- Po co to badanie? Ja chcę tylko coś na wzmocnienie. Witaminy, elektrolity, coś takiego - zapytałam zirytowana.
- Spokojnie Juliet. Ja chcę Ci tylko pomóc. Teraz musisz się skupić i odpowiadać na moje pytania zgodnie z prawdą.
- Dobrze - odpowiedziałam.
- Czy możesz być w ciąży? - zapytała, a mnie zamurowało.
- T-tak. Chyba - powiedziałam spuszczając wzrok. Czułam jak moje tentno przyspiesza.
- W takim razie wykonam ci USG i sprawdzę to. Nie masz się czym martwić.
Kobieta podwinęła mi koszulkę i nalała zimnego żelu na mój brzuch. Przyłożyła do niego głowicę i rozprowadziła maź po moim podbrzuszu. Włączyła aparat, a na monitorze ukazał się obraz, z którego tylko ona coś rozumiała. Po chcwili niepokojącej ciszy kobieta powiedziała:
- Juliet, gratuluję - usmiechnęłą się i wyłączyła maszynę.
- Nie rozumiem.
- Zostaniesz mamą, to dopiero czwarty tydzień - powiedziała, a ja poczułam jak mój oddech zwalnia i zatrzymuje się. - Wszystko dobrze? Jesteś bardzo blada.
- Nie, nic nie jest dobrze - szepnęłam zamykając oczy. Poczułam pojedynczą łzę na policzku, a poźniej nie tylko jedną, a cały potok.
- Juliet, nie płacz - czterdziestolatka przytuliła mnie, co było dla mnie nie małym zaskoczeniem.
- Moja mama chciała żebym była prawnikiem. Ja mam osiemnaście lat. Ona wyrzuci mnie z domu. Gdzie ja mam się teraz podziać? - szlochałam.
- Cii, nie powiem twojej mamie, dobrze? Sama wyjaw jej prawdę i nie bój się. Ja też zaszłam w ciążę w wieku dwudziestu jeden lat i zobacz, skończyłam medycynę.
- Naprawdę?
- Tak. Mam dwudziestoletniego syna i jestem szczęśliwa - uśmiechnęła się.
- Ale pani zna ojca swojego dziecka, a j-ja - zaniosłam się szlochem.
- Dasz radę. Mama zrozumie. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść.
- Dziękuję Pani - posłałam jej wymuszony uśmiech i wstałam z plastikowego siedzenia.
- I pamiętaj, nie możesz się denerwować - powiedziała, gdy byłam przy drzwiach.
- Dobrze - odruchowo dotknęłam płaskiego brzucha i wypuściłam powietrze z ust.
Teraz tylko najcięższa rozmowa w moim życiu. Opcje są dwie: albo rodzice zaakceptują mnie i to życie, które się we mnie rozwija albo wyrzucą mnie z domu. Raczej powinnam nastawić się na drugi wybór.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro