The Real Story Never Ends
Choć nie miałam siły, by dalej walczyć, zostałeś.
Byłeś moim wsparciem, byłeś moją podporą, zostałeś.
Nauczyłeś mnie żyć na nowo, pokazałeś swój świat, stałeś się jego częścią.
Pokazałeś, czym jest miłość, zostałeś w moim sercu.
Gdy inni odeszli, ty zostałeś.
Zostałeś ze mną.
***
*Dzień zakończenia roku szkolnego*
Dwójka nastolatków stoi przed drzwiami budynku. Od wejścia dzieli ich tylko jeden mały krok, którego nie robią w obawie przed reakcją rówieśników.
Ona - nowa szkolna piękność, najbardziej niedostępna i tajemnicza. Pożądana przez każdego, nieosiągalna zwykłym podrywaczom. Unikalna w swym sposobie bycia, wyróżniająca się pod wieloma względami. Uwodzicielsko patrząca, zabójczo zwodząca.
On - nieziemsko przystojny zastępca kapitana szkolnej drużyny futbolowej. Seksowny i niebezpieczny. Wycofany, niewrażliwy na dziewczęce zaloty. Respektowany, budzący strach wśród równych sobie. Skrywający nie jeden sekret.
Przeciwieństwa się przyciągają? Możliwe. Jednak tym podobnym jest o wiele prościej.
- Wchodzimy? - pyta zachęcająco chłopak.
- Wszyscy się na nas gapią - odpowiada zawstydzona Luna.
- No i co, przeszkadza ci to? - nie rozumie brunet, który przywykł już do wypalających dziurę w ciele spojrzeń.
- Może trochę - mruczy pod nosem nastolatka. W tej samej chwili Matteo łapie jej drobną dłoń, chowając w swojej o wiele większej, jednak idealnie pasującej.
- Skoro już mają się tak patrzeć, to niech przynajmniej mają na co - żartuje, dodając otuchy swojej dziewczynie.
- Masz rację, niech teraz każda panna mi zazdrości! - wykrzykuje na nowo radosna Valente.
- Uważaj, bo jeszcze cię zjedzą - uprzedza Balsano
- To będą miały niestrawność - kwituje Luna, po czym odważnie stąpa przed siebie, ciągnąc za sobą, oniemiałego jej nagłą zmianą nastawienia, chłopaka.
Wspólnie przekraczają mury szkolne, trzymając się za ręce i żywo rozmawiając.
Po wielu przejściach jakie zafundował im los w końcu odnaleźli długo poszukiwany spokój. Upadli, by móc razem powstać. Teraz mogą być sobą mając pewność, że zawsze odnajdą wzajemne oparcie i siłę do dalszej walki. Miłość zdaje się być idealnym rozwiązaniem męczących nas problemów, ale czy wszystkich?
Bo w końcu nic nie trwa wiecznie, a zwłaszcza szczęście...
Tak, to już koniec.
Nie bardzo wiem, co tu napisać, więc będę się streszczać. Pisanie tej książki było dla mnie przede wszystkim zabawą i tak też od początku traktowałam cały ten portal - z dystansem. Wattpad stał się dla mnie małą odskocznią od codzienności i w wolnej, nudnej chwili zaglądałam tu, by coś dodać. Obecnie mam sporo na głowie i nie ma w niej miejsca na nową historię, dlatego też nie spodziewajcie się takowej zbyt prędko. Nie chcę nic na siłę, bo i po co? Na książkę potrzeba naprawdę dobrego pomysłu i wątków, a te nie przychodzą na zawołanie.
Gratuluję wszystkim, którzy dotrwali do końca tej opowieści i mam nadzieję, że nie jesteście nim zawiedzeni. Dziękuję za każdy jeden komentarz, gwiazdkę, ale przede wszystkim za obecność.
Historia Luny i Matteo miała na celu ukazanie, że każdy bez względu na przeszłość, zasługuje na szczęście. Bohaterowie odnaleźli je i mam nadzieję, że i wam się to uda.
W tym miejscu żegnam się z wami i jeszcze raz dziękuję za wszystko;*
Do zobaczenia!
EDIT: Cofnęłam publikację drugiej części. Nie byłam w stanie jej dokończyć. Wolę, by ta historia zakończyła się w tym momencie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro