Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 | Unforgettable

Nigdy nie jest za późno.

Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest, znaleźć się na miejscu drugiego człowieka, zamienić ciałami? Ja też. I choć moje życie nie jest idealne, nie oddałbym go w obce ręce, bojąc się, że nie miałbym później do czego wrócić.

Że ktoś zrujnuje je bardziej niż ja sam.

Nie mniej jednak gdyby miało jej to w jakikolwiek sposób pomóc, zrobiłbym to. Bez zastanowienia powierzyłbym nastolatce pieczę nad moim losem, jednocześnie starając się naprawić to, czego ona nie potrafiła.

Przed sobą widzę skuloną Lunę, opartą o framugę łóżka i palącą blanta. Raz po raz zaciąga się dymem, nie zwracając uwagi na moją obecność. W jej przeszklonych oczach maluje się bezradność i wołanie o pomoc /której nie mogę jej dać/. Ostrożnie dosiadam się, uważając przy tym, by nie spłoszyć już i tak nieobecnej dziewczyny.
- Po co przyszedłeś? - pyta w przerwie między kolejnymi zaciągnięciami.
- Byliśmy umówieni - odpowiadam, a dostrzegając jej niezrozumienie dodaję - na wspólny projekt, pamiętasz?
- No tak, wyleciało mi z głowy - mówi od niechcenia.
- Możemy to przełożyć - nie bardzo wiem, co powinienem powiedzieć, dlatego postanawiam odłożyć temat szkoły, który nie należy do najciekawszych.
- Dobry pomysł - uśmiecha się blado, przymykając oczy.
- Stało się coś? - próbuję namówić ją na zwierzenia.
- Nic nowego - wzdycha - nie wiem, czy chcę o tym rozmawiać.
Jest smutna, widzę to, ale nie mam pojęcia jak temu zaradzić. Choć bardzo chcę, nie mogę jej pomóc. Dopóki mi nie zaufa, nie będę tym, dzięki któremu wyjdzie na prostą.
- Jak to jest, że zawsze gdy upadam ty jesteś obok? - wznawia temat, przenosząc wzrok prosto na mnie.
- Może to dlatego, że zawsze staram się być blisko ciebie - oznajmiam, pozwalając moim najgłębiej skrywanym myślom, wypłynąć na powierzchnię.
- Dlaczego? - pyta, uważnie mi się przyglądając.
- Też chciałbym wiedzieć - mruczę pod nosem, nie znając odpowiedzi na zadane pytanie.
- Boję się - mówi cicho brunetka, opierając głowę o moje ramię. Bez zastanowienia, przyciągam ją bliżej, chcąc choć trochę jej bólu wziąć na siebie.

Jakbym nie miał go wystarczająco dużo.

- Miewasz czasem wrażenie, że już kiedyś znalazłeś się w podobnej sytuacji? - stwierdza pytająco.
- To się nazywa deja vu - poprawiam ją - i tak, zdarza mi się - przytakuję.
- Nie wiem czemu, ale czuję, że teraz je mam - przechodzi do sedna.

" - Boję się - wypalam bez zastanowienia.
- Czego? - pyta Matteo, siadając na krawężniku i zachęcając mnie do tego samego. Przystaję na te propozycję i już po chwili bezradnie kładę głowę na jego ramieniu. Spotyka się to z brakiem reakcji ze strony zapatrzonego w dal chłopaka."

Nie pamiętasz wydarzeń tamtej nocy? Chwili, w której odwróciłaś mój świat do góry nogami, w której sprawiłaś, że zacząłem na nowo kwestionować, czy to co robię jest słuszne? Jak to możliwe, że tylko jedno z nas wie, co wydarzyło się pamiętnego wieczoru?
- Tak, ja też - kłamię, bo co mam zrobić? Uświadomić ją i zaprzepaścić resztki godności, czy udawać, że nic się nie stało, a owe zdarzenie nigdy nie miało miejsca?

Wybieram drugą opcję.

- Wiesz, chyba już mi lepiej - słodki głos Luny wyrywa mnie z transu.
- A mi gorzej - wypalam bez zastanowienia - to znaczy dobrze, lepiej - próbuję się tłumaczyć, ale moje słowa nie mają sensu.
- Chcesz? - oferuje mi wypalonego do połowy skręta - pomaga - dodaje. Nie zastanawiam się i przystaję na propozycję, wierząc jej.
- Masz rację - stwierdzam po paru oddechach. Dziewczyna posyła mi lekki uśmiech, po czym zaciąga się ostatni raz, a następnie gasi fajkę.
- Dziękuję, że przyszedłeś - szepcze ledwo słyszalnie, zmniejszając dzielącą nas odległość - miło jest łudzić się, że jest ktoś, kogo interesuje moje spaprane życie - wyznaje, a po jej policzku spływa pojedyncza łza, którą szybko wycieram koniuszkiem palca.
- To nie złudzenie - zapewniam, zakładając brunetce niesforny kosmyk włosów za ucho. Nastolatka przybliża się jeszcze bardziej, stając na palcach i zapewne szykując do pocałunku. Pytanie tylko, czy naprawdę tego chce? Co kieruje jej zachowaniem, narkotyk, czy serce? Niestety znam odpowiedź i nie chcę powtórki z imprezy.

Chcę, by pamiętała smak moich ust, tak jak ja pamiętam jej.

Niechętnie odsuwam się, nie pozwalając jej na zbliżenie. W jej oczach dostrzegam nutkę rozczarowania, co tylko potęguje moje wyrzuty sumienia. Nie mniej jednak czuję, że postąpiłem właściwie. Po raz pierwszy od dawna nie żałuję podjętej decyzji i wiem, że kiedyś i ona ją zrozumie.
- Czas na mnie - przerywam ciszę.
- Skoro musisz... - mruczy pod nosem, cofając się krok w tył i przepuszczając mnie w stronę wyjścia.
Jest smutna, a przecież nie tego chciałem. Pod wpływem szalejących we mnie emocji, zgarniam ją ku sobie, zamykając w szczelnym uścisku. Nie opiera się, a jedynie zatapia głowę w mojej klatce piersiowej. Delikatnie gładzę jej włosy, przelewając w tą czynność wszystko, co mam jej do powiedzenia.

Wszystko, co do niej czuję.

Gdybym mógł, sprawiłbym, by ta chwila trwała wiecznie. Niestety tak się nie dzieje i Luna stopniowo oddala się, aż w końcu staje na wprost mnie. Ostatni raz spoglądam w jej już weselsze oczy, przysłonięte sporą dawką otumanienia przez prochy, których jak przypuszczam wzięła o wiele więcej.
- Wybacz mi proszę - zaczynam, stojąc już w drzwiach - tak będzie lepiej - kończę smutno, po czym wychodzę.
I choć nie wszystko, a właściwie nic, poszło zgodnie z planem, dowiedziałem się dziś czegoś bardzo ważnego. Zrozumiałem, co się zmieniło i pojąłem wagę uczuć, jakimi darzę młodszą o rok Valente. Znalazłem długo poszukiwaną odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.

Teraz może być już tylko lepiej.

NARRACJA TRZECIOOSOBOWA

Stała tam i patrzyła na zamykające się za nim drzwi. Pomógł rozwiać stare, a przywołał nowe wątpliwości i myśli, nieustannie kłębiące się w jej zranionym sercu. Upewniwszy się, że została sama, spuściła głowę w dół, pozwalając łzom samoistnie płynąć po rozgrzanych policzkach. Następnie stłumionym od płaczu głosem, wyszeptała:

Nie myśl, że nie pamiętam.

Już dzisiaj przychodzę do was z kolejnym rozdziałem.
Tak jak obiecałam cały poświęcony Lutteo.
W końcu pojawia się wątek pocałunku, o którym zdawać by się mogło, że wszyscy już zapomnieli. Co jak widać jest nieprawdą w obu przypadkach.
Osobiście jestem zadowolona z tej części, ale to wasza opinia jest dla mnie najważniejsza.
Piszcie co sądzicie, a my widzimy się już w następnym;*





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro