5
Po kilku minutach byliśmy już przy jakimś wielkim budynku. Weszliśmy jakimś tylnym wejściem aby zachwila wejść schodami do innego pomieszczenia. Od tych schodów i drzwi zrobiło mi się niedobrze, ale powstrzymałam się przed zwymiotowianiem na tego chłopaka.
****
Nagle znaleźliśmy się w jakimś domu w domu. Nie rozumiem nic z tego...ale dobra. Chłopak odłożył mnie na kanapę, usiadł na podłodze i zaczął mi się przyglądać.
- Nie gap sje tak zboczencu.
- Mów mi Bang Chan.
- Bede mówić jak tyllko zechce braku.
- Okej...jak chcesz.
- Po co mnje tu porwałes?
- Teraz ci tego nie powiem...nie zrozumiesz...
- Pfff...a jak mnie zgwałcisz tioo bede rozumial?
- ZROZUM JA CIĘ NIE CHCE ZGWAŁCIĆ!
- Tiaa.
Nagle zza drzwi wyłoniła się trójka facetów.
- Co tak głoś...
- Yyyy co tu się dzieje?
- Ja rjaczej o tjo zapytac powinnnam.
- Czy ona jest pijana?
- Tak...
- Masz - powiedzial jeden z nich podając mi tabletkę do ręki.
- Nje! To pewnie jeszt tabletyka gwałtu!
- Weź, to jest na kaca.
Musiałam ja wziąć bo widziałam ten mord w oczach tego chłopaka. Zaraz wyszła kolejna grupka chłopaków zza rogu ale tym razem było ich 5.
- Co too za gang jeszt?!
- Ej kto ją weźmie do pokoju?
- ...
- Dobra to idzie do Jeongin'a...
- Co?
- No co? Ty masz najwięcej miejsca w pokoju...
- Ah no dobra...
- Czemu ona się nie odzywa?
- Bo śpi.
Jeongin pov.
Jak dziewczyna zasnęła Chan wziął ja na ręce i zaniósł do pokoju, kładąc ja na łóżku. Ja tylko rozłożyłem sobie pościel na ziemi i zasnąłem.
****
Rano musieliśmy iść na próby więc musieliśmy wstać wcześnie. Zostawiliśmy dziewczynę w dormie a sami ruszyliśmy do wytwórni.
****
Agata pov.
Obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy. Trzymałam w ręce pluszaka, który nie należał do mnie więc się wystraszyłam. Ale po rozejrzeniu się po pomieszczeniu przypomniały mi się wczorajsze sytuacje. Spojrzałam na łóżko obok, nikt na nim nie leżał...łóżko na ziemi...nic.
" Może mają pracę rano albo coś "
Nie wiem czemu, ale jak zorientowałam się gdzie się znajduje to uspokoiłam się trochę. Jednak to było tak jakby porwanie, więc nie powinnam się czuć bezpiecznie...ale nic mi nie zrobili i chyba nie zamierzają...
****
Zaczęłam szukać łazienki w celu umycia się i zmycia makijażu. Po prysznicu, ogarnęłam że nie mam ubrań na przebranie i wtedy strzeliłam face palma...Musiałam coś ubrać wiec stwierdziłam że wezmę jakieś ubrania jednego z tych "porywaczy". Nałożyłam na siebie ręcznik i pobiegam do najbliżej szafy. Wyjełam z niej jakąś koszulkę i szorty, i zaczęłam się przebierać...nie wyglądało to źle, najwyraźniej chłopak był dosyć szczupły bo koszulka sięgała mi do bioder a szorty prawie do kolan. Po przebraniu się zauważyłam na szafce jakaś kartkę, na której było napisane:
" Śniadanie masz na stole w salonie. My wrócimy z pracy wieczorem wiec cie odwieziemy rano. "
No super. Kolejna noc z tymi burakami. Świetnie poprostu...
****
Poszłam w kierunku salonu w poszukiwaniu jedzenia. Szybko zauważyłam że na stole leży porcja kanapek i ciepła herbata. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się zajadać.
****
Po zjedzeniu śniadania znalazłam swój telefon i napisałam do siostry:
- Nie martwcie się o mnie...Poszłam do koleżanki, która poznam kiedyś na kakaotalk. Wrócę jutro rano.
- My nawet nie zauważyłyśmy że ciebie nie ma...ale spoko że mówisz.
- Aha dzięki. Pa
- Pa.
Super nawet siostry się o mnie nie boją, mają gdzieś wszystko co robię ale to w jakimś sensie dobre...
Włączałam sobie jakieś filmy na youtube i zaczęłam oglądać. I tak mijały mi kolejne godziny...
*********************************
Wiem nudny rozdział ale następny będzie lepszy :/
☆ + KOM = motywacja
Pozdrawiam Kreweta < 3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro