XXIII
Nie wiem co się ze mną działo, ale czułem, że jak zaraz nie dotknę Tommiego to umrę.
Spojrzałem na niego ukratkiem. Ze skupieniem prowadził samochód.
Ba! Nawet moje ulubione auto mnie nie interesowało!
Był tylko Tommy!
- Możesz jechać szybciej? - spytałem, nie mogąc się doczekać aż przywitam się z rodzicami, a potem zaciągnę Thomasa do swojego pokoju.
- Tak bardzo się stęskniłeś za mamusią? - zaśmiał się.
Nie chcesz wiedzieć co planuję z tobą zrobić, Tommy...
Na samą myśl zrobiło mi się gorąco. Dotknąłem swojej ręki. Dosłownie parzyła, tak jak skóra Tommiego gdy kochaliśmy się po raz pierwszy.
O nie! Po co ja o tym pomyślałem?!
- Mówię tylko, że mógłbyś się pospieszyć. - wyjaśniłem, opierając rozpaloną głowę o zimną szybę.
Nie myśl o nagim Thomasie! Nie myśl o nagim...gorącym...seksownym Thomasie w swoim łóżku, krzyczącym twoje imię i...
- O Mój Boże! - krzyknąłem z irytacją, widząc czerowne światło na skrzyżowaniu.
- Dobrze się czujesz, skarbie? - spytał ze zmartwieniem Tommy.
- Tak, przepraszam. - wyszeptałem.
Weź się w garść, Dylan!
- Okej. - powiedział niepewnie Thomas.
Po piekielnie długich jak dla mnie ośmiu minutach, w końcu byliśmy pod moim domem.
- Mam dla ciebie niespodziankę! Przywitasz się z rodzicami, a potem jedziemy do mnie. - oznajmił z uśmiechem, wysiadając z auta.
O nie! Najpierw przywitam się z rodzicami, potem zaciągnę cię do pokoju, a dopiero po tym pojedziemy do ciebie!
- Okej! Nie mogę się doczekać! - powiedziałem wesoło.
Tego jak już zaciągnę cię do pokoju...
Ustaliśmy przed drzwiami do mojego domu.
- Denerwujesz się? - spytał mnie Tommy.
- Nie. - pokręciłem głową - Nie mam czego, skoro ty tutaj ze mną jesteś. - wyznałem szczerze.
Thomas uśmiechnął się szeroko.
- Nie wyobrażasz sobie jak bardzo cię kocham. - powiedział, po czym musnął delikatnie opuszkami palców moją dłoń.
Poczułem mrowienie na całym ciele.
Nie wytrzymam!
Złapałem Thomasa za bluzkę i przyciągnąłem do siebie.
- Ja ciebie też kocham. - wyszeptałem zanim złączyłem nasze usta razem.
Smakował tak słodko. Mógłbym nigdy nie przestawać go całować.
- Bardzo cię kocham. - dodałem, zjeżdżając ustami na jego szyję.
- Dylan...- wyjąkał bezsilnie Thomas.
Przygryzłem mu skórę nad uchem w momencie gdy drzwi się otworzyły.
- Cześć, mamo! - przywitałem się radośnie.
Tommy szybko odepchnął mnie od siebie.
- Udam, że niczego nie widziałam. - powiedziała Melissa z lekkim uśmiechem, po czym przyjrzała mi się uważnie - Wyglądasz...- zaczęła - ...Jak mój syn! - zdziwiła się.
- A co myślałaś? Że zmieniłem się w Dracule? - przeszedłem przez próg i uściskałem ją mocno - Zamień moje łóżko na trumnę! - zaśmiałem się.
- Nie żartuj sobie ze mnie! - skarciła, odsuwając się nieznacznie - Muszę ci coś wyznać. - powiedziała poważnym tonem.
Obejrzałem się na Tommiego, który zajął miejsce obok mnie, zamykając za sobą drzwi.
- Co takiego? - wróciłem spojrzeniem do niej.
- To ja kazałam Thomasowi cię przemienić. Przepraszam. Nie mogłam stracić swojego kochanego synka. - wyszeptała z trudem.
Dostrzegłem jak jej oczy zaszkliły się na moment.
- To nic. Dzięki temu możemy być razem. - uśmiechnąłem się, łapiąc Tommiego za rękę.
- Domyśliłam się gdy umierałeś. To jak Thomas rozpaczał nad tobą. Nigdy nie widziałam aby ktoś tak kogoś kochał. - posłała ciepły uśmiech Tommiemu - Nie mam nic przeciwko. Natomiast sam będziesz musiał powiedzieć ojcu. Ja się do tego nie wtrącam. - uniosła ręce w górę w geście rezygnacji - Jest w kuchni. Niedawno wrócił z pracy i je obiad. - poinformowała i przepuściła nas w korytarzu.
- Zaczekaj w moim pokoju, a ja porozmawiam z tatą. - zwróciłem się do Tommiego.
- Okej. Będzie dobrze. - ścisnął na pocieszenie moją dłoń i ruszył na górę.
Wpadłem do kuchni. Zastałem ojca, jedzącego zupę.
- Hej, tato! - wykrzyczałem.
- Dylan! - wstał od stołu i uściskał mnie - Jak się czujesz? W telewizji jesteś sławny! Zawsze myślałem, że trafisz tam poprzez bójki i awantury. - uśmiechnął się lekko i wrócił do jedzenia.
- Czuję się świetnie! - odrzekłem.
Jak to przyspieszyć?
- Muszę ci coś powiedzieć. - zacząłem.
- Co takiego? - spytał.
Walić to! Chcę być jak najszybciej na górze razem z Thomasem!
- Jestem gejem, a teraz idę na górę! Narazie! - powiedziałem, wychodząc z kuchni.
Za sobą usłyszałem głośne kasłanie i plucie zupą.
No cóż...mógł zawsze gorzej to przyjąć.
Wbiegłem na górę i w szalonym tempie wpadłem do swojego pokoju, szczelnie zamykając za sobą drzwi.
- Szybko i bezboleśnie, co? - zaśmiał się Thomas, który zapewne podsłuchiwał moją rozmowę z ojcem.
Spojrzałem na niego. Siedział na łóżku i uśmiechał się do mnie szeroko.
Wreszcie!
Podszedłem do łóżka i usiadłem na niego okrakiem, jednocześnie popychając lekko aby się położył.
- Co robisz? - zdziwił się - Myślałem, że spanikowałeś i dlatego przybiegłeś tak szybko na górę. - oznajmił.
- Nie. - zaprzeczyłem - Chciałem zostać z tobą sam na sam. - wyjaśniłem, zaczynając kontynuowanie wędrówki po jego szyji, którą wcześniej przerwała nam Melissa.
- Dylan, ale mieliśmy jechać do mnie...- wyszeptał, a ja w tym czasie rozpiąłem mu spodnie - Bo widzisz, ja...- urwał gdy wsunąłem dłoń pod jeansy i objąłem ręką jego penisa - Okej! To może poczekać! - poddał się.
Uśmiechnąłem się z triumfem i wpiłem w jego słodkie, miękkie usta.
Zacząłem poruszać ręką, przez co Tommy przygryzł delikatnie moją dolną wargę.
Nie mogłem się powstrzymać! Mój język intuicyjne wdarł się do środka, rozpoczynając zmysłowy taniec z tym należącym do Tommiego.
Chciałem mu sprawić przyjemność. Chciałem aby dzięki mnie doszedł.
Oderwałem się od jego warg. Zsunąłem się na dół i swoją rękę zastąpiłem swoimi ustami.
- Dylan...- wyjąkał cicho Thomas gdy zataczałem językiem kółka wokół czubka jego penisa.
Przerwałem na chwilę by powiedzieć:
- Przepraszam, że cię tak molestuję, ale muszę. - wyznałem, po czym wziąłem go całego do ust.
- Uwielbiam gdy mnie molestujesz. - wyszeptał, głośno oddychając.
Moja głowa zaczęła sunąc w górę i dół, co jakiś czas przyspieszając ruchy.
- Masz taki gorący język...- wyjąkał z trudem Tommy - Uwielbiam go. Uwielbiam cię całego. - szeptał pomiędzy jękami.
Zacisnąłem bardziej usta wokół jego penisa, aby wyciągnąć z Thomasa maksimum przyjemności, po czym jeszcze bardziej przyspieszyłem.
- Dylan...jestem blisko...- wymamrotał, zaciskając ręce na pościeli.
Nie przestawałem. Zamiast tego starałem się jeszcze bardziej przyspieszyć ruchy głową, co sprawiło, że Thomas z jękiem doszedł w moich ustach.
Przełknąłem jego spermę, po czym z powrotem wdrapałem się na niego by spojrzeć mu w oczy.
Powoli oblizałem swoje usta.
- To co? Jedziemy do ciebie? - spytałem.
Tommy bez słowa pokręcił szybko głową na "tak".
Nie wiem jak on, ale ja mam ochotę na część drugą.
NOTKA OD AUTORA
Biedny zmolestowany Tommy! Co on pocznie?! 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro