Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVIII

Uniosłem powieki. Blask jaskrawych promieni słońca lekko podrażnił mi oczy.

Moje ramie dosłownie płonęło od gorąca. Przekręciłem głowę na bok i ujrzałem parę wpatrujących się we mnie czekoladowych oczu. Tommy leżał na moim ramieniu z lekkim uśmiechem.

- Dzień Dobry, skarbie. - wyszeptał cicho.

- Zostałeś. - zdziwiłem się, ponieważ domyślałem się, że Tommy musiał całą noc leżeć i się nudzić gdy ja spałem*.

- Przecież obiecałem. Zresztą nawet nie wiesz jak fajnie było cię obserwować. Przez tą noc zapamiętałem chyba każdy szczegół twojej twarzy. - wyznał, po czym pocałował mnie delikatnie w policzek.

Moje usta samoistnie rozjaśniły się w szerokim uśmiechu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak szczęśliwy.

Chyba wtedy gdy do auta Scotta wlazł skunks...

- I jeszcze tak słodko mnie tuliłeś. Nie mógłbym cię zostawić, bo serce by mi pękło. - dodał, widząc mój uśmiech.

- Jest idealnie. - stwierdziłem.

Tommy leżący koło mnie, ciepło jego ramienia, wpatrujące się we mnie czekoladowe oczy, wspomnienia z wczoraj...to wszystko sprawiało, że w środku aż emitowałem szczęściem.

- Idealnie. - zgodził się ze mną - Ale niedługo trzeba wstawać do szkoły. - przypomniał.

- No i przestało być idealnie. - westchnąłem cicho.

Thomas zaśmiał się i przyciągnął mnie bliżej.

- Nim się obejrzysz, znów mnie zobaczysz, Dylan. Wrócę na chwilę do domu, pokaże Sonyi, że żyje, zaopatrzę organizm w jakieś BRH minus i przyjadę po ciebie. To będzie strasznie długa rozłąka, ale myślę, że dam radę. - powiedział śmiesznie poważnym tonem.

- Napewno? Znając twoje możliwości to będzie z piętnaście minut. To okropnie długo! - zażartowałem.

- Skrócę do dziesięciu. - obiecał - A teraz muszę się nacieszyć tym, że cię mam. - zdecydował i przywarł swoimi ustami do moich.

Uśmiechnąłem się poprzez pocałunek. Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio tak często się uśmiechałem.

*W moim opowiadaniu wampiry nie śpią wcale;) Chyba, że tak jak Sonyę, ktoś je mocno pobije lub stracą dużo krwi to wtedy tracą przytomność.

* * *

Jadłem śniadanie gdy do kuchni weszła Melissa. Już od progu skarciła mnie wzrokiem, chociaż nie wiedziałem o co jej chodzi.

- Co jest? - spytałem, biorąc łyka gorącej kawy.

- Dylan...- zaczęła - Wiem, że masz już siedemnaście lat i swoje potrzeby, ale jak już oglądasz filmy pornograficzne to mógłbyś ściszyć głos! - ostrzegła.

- Ale ja nie oglądałem żadnego porno! - zaprzeczyłem.

- Nie okłamuj mnie, mój drogi! - groźnie uniosła palec w górę.

Czemu ona myśli...

O nie...O kurde...

- Taaa...masz mnie! - powiedziałem z zakłopotanym uśmiechem - Te jęki to z telewizora. - skłamałem.

- Mówiłam! - odparła dumnie, że przyznałem jej rację.

Usłyszałem ciche pukanie do drzwi i poczułem jak serce zaczyna bić mi szybciej.

Melissa ruszyła na korytarz by otworzyć.

- Thomas! - ucieszyła się na jego widok - Wejdź! - zaprosiła go do środka.

- Pomyślałem, że podwiozę Dylana do szkoły. - oznajmił przemiłym głosem, na co zachichotałem cicho i pokręciłem głową.

- Jesteś taki uczynny! - pochwaliła go.

Przewróciłem oczami i postanowiłem do nich dołączyć zanim Tommy zrzyga mi się tutaj tęczą.

Założę się, że gdyby mogła, matka zamieniłaby mnie na Thomasa.

Ustałem w małym korytarzyku i wzrok Tommiego od razu spoczął na mnie.

Szczęście znów do mnie wróciło i mógłbym przysiąść, że zaraz rozerwie mnie ono na strzępy.

- Jedźcie już, bo się spóźniecie i Dylan...- Melissa spojrzała na mnie - Żadnych bójek! - nakazała.

- Zobaczę co da się zrobić. - przytaknąłem i wyszedłem z Tommym z domu.

Chwilę później, delektowałem się pięknie brzmiącym warkotem silnika mojego ulubionego modelu samochodu.

- Co się tak zachwycasz? - Thomas dostrzegł moją fascynację jego autem.

- Kocham ten samochód! Jest zajebisty! Wiesz, że to mój ulubiony model? I ten dźwięk silnika! - wykrzyczałem z ekscytacją.

- Może to głupie, ale zaczynam być zazdrosny. - wyznał - Kochasz ten samochód chyba bardziej ode mnie! - zarzucił mi.

- Em...musiałbym się zastanowić. - powiedziałem.

- C-co? - oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

Uśmiechnąłem się szeroko.

- Żartowałem, idioto! - pokręciłem głową.

- No ja mam nadzieję, bo inaczej będę przyjeżdżał po ciebie na rowerze. - zagroził.

Zamyśliłem się na chwilę.

- To by mogła być naprawdę ciekawa podróż. - stwierdziłem.

Tym razem to Tommy wybuchł śmiechem.

* * *

Na korytarzu dostrzegliśmy Minho, Jackoba, Sonyę oraz Brendę.

Z szerokim uśmiechem podeszłem wraz z Tommym do grupki znajomych.

- A tobie co tak wesoło, złamasie? - spytał mnie Minho.

- Mam dziś dobry humor. - wzruszyłem ramionami.

Minho przyjrzał mi się uważniej, po czym uśmiechnął złośliwie.

- Noooo! Dylu skakał na badylu, co? - zwrócił wzrok na powstrzymującego się od śmiechu Thomasa - Newtie! Ty ogierze! - wykrzyczał wesoło.

- Zamknij się, Minho! Nie skakałem na żadnym badylu! - zaprzeczyłem.

- A Newt nie wrócił dziś na noc, bo? - podchwyciła temat Sonya.

- Łooooo! Wydało się, złamasy! - ucieszył się Minho.

- Przestańcie. - straciła ich Brenda za co byłem jej wdzięczny - Byłam u Scotta. - oznajmiła, a ja natychmiast zapomniałem o zażenowaniu w jakie wprowadził mnie Minho.

- Byłaś u niego? - spytałem.

- Tak. Tylko ludzie nie mogą odwiedzać nowoprzemienionych. Tęskni za tobą. - powiedziała.

- Ja za nim też. - wyszeptałem, jednocześnie czując jak Tommy obejmuje mnie ramieniem.

- A! I jeszcze jedno! - przypomniała sobie Brenda - Powiedział, cytuję "Jeśli dotknie chociaż jednym palcem mój samochód lub będzie szperał w moim pokoju to mu skopie dupe jak stąd wyjdę". - powtórzyła słowa mojego brata.

- Em...okej. - przytaknąłem.

Kurde...co prawda auta nie ruszałem.

- Cześć, Dyl! - podszedł do mnie Chuck - Ej! Fajna bluzka! Gdzie kupiłeś? - spytał.

Spojrzałem po sobie.

- Eee...Zabrałem z pokoju Scotta. - wyjaśniłem, przez co Brenda zachichotała cicho pod nosem.

- Stilinski! - odwróciłem się gdy usłyszałem swoje nazwisko.

Przy drzwiach sali numer 213 stała nauczycielka od matematyki.

- Dyrektor chce cię widzieć. - poinformowała.

Spojrzałem na Tommiego.

- Czemu zawsze to ja chodzę na dywanik? - marudziłem.

- Bo mnie już tam widzieć nie chcą. - wyjaśnił z uśmiechem.

- Idź. Poczekamy tu na ciebie, badylu! - odezwał się Minho.

Przewróciłem oczami.

- Zabij go jak mnie nie będzie. - powiedziałem na odchodnym do Thomasa.

- Ej! - oburzył się Minho.

Przekroczyłem próg gabinetu dyrektora i usiadłem na przeciwko niego.

- Dobry. - przywitałem się.

- Dobrze cię znów widzieć, Dylan. Jak się czujesz? - spytał.

- Jest okej. - odpowiedziałem.

Jest o wiele lepiej niż okej po wczorajszej nocy spędzonej z Tommym!

- To dobrze. - dyrektor pokiwał lekko głową - Wezwałem cię tutaj, ponieważ razem z innymi nauczycielami zdecydowałem, że ze względu na bezpieczeństwo i to co ostatnio przeżyłeś...- urwał na chwilę, po czym kontynuował - Mam na myśli twojego brata i sprawę z Arisem. To naprawdę straszne i bardzo cię przepraszamy, że to wogóle się wydarzyło. Przykro mi, Dylan. - wyznał szczerze.

- Mi też jest przykro. Może pan przejść do rzeczy? - spytałem, zniecierpliwiony.

Koleś! Streszczaj się! Tam, za drzwiami czeka na mnie seksowny chłopak, który robił ze mną wczoraj nieziemsko przyjemne rzeczy, a ty mi tu pierdolisz jak bardzo ci przykro!

- Zdecydowaliśmy, że wrócisz do swojej starej szkoły. - oznajmił.

Jak to się dzieję, że człowiek jest szczęśliwy, a zaraz potem wszystko szlag trafia?!

NOTKA OD AUTORA
I Dylan wraca na stare śmieci. Nie zapominajmy, że czeka tam na niego Jeremy i reszta;)

Nowy hasztag! #DyluDyluNaBadylu 😂😂😂👍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro