Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12


Rozmawialiśmy razem jakieś dwie godziny, śmiejąc się i dowiedzieliśmy się o sobie paru rzeczy.

Steve powiedział mi o swoim dzieciństwie, o rodzicach i o tym, jak mu dokuczano, i jak widział jak jego przyjaciel, który był dla niego jak brat, zginął, ale potem gdy go spotkał po latach, kiedy był we władaniu Hydry, nie poznał go. Zrobiło mi się go żal jak o tym mówił, więc położyłam głowę na jego ramieniu, jakie to było cudowne uczucie.

Dowiedziałam się, że przed wojną studiował sztukę, jeśli dobrze zapamiętałam. Przez całą rozmowę unikałam tematu dotyczącego samej siebie, nie chciałam mu opowiadać o swojej przeszłości. Było mi jeszcze bardzo ciężko. Ale mówiłam mu z wielką chęcią o moich zainteresowaniach, czyli głównie czytaniu książek.

Kiedy leżeliśmy na kocu i patrzyliśmy w niebo, po chwili poczułam się senna. To nie jest zajęcie dla mnie. Nie mogę zasnąć na swojej pierwszej randce. Na szczęście Steve zaczął rozmowę zanim zasnęłam, dziękuję.

– Lisa?

– Tak?

– Mam pytanie?

– Słucham?

– Może teraz mi coś powiesz o sobie, no wiesz, ja ci wszytko o sobie powiedziałem. Chciałbym też o tobie coś wiedzieć, ale coś o twojej rodzinie – odetchnęłam głęboko. Nie mogę unikać tego tematu całe życie. Muszę się w końcu komuś wywalić i poczuć się lżej. A Steven'owi chyba mogę ufać prawda? Po jakiś pięciu minutach postanowiłam opowiedzieć wszytko o sobie, każdy szczegół.

– Nie miałam, szczęśliwego dzieciństwa, a tym bardziej życia – czułam na sobie spojrzenie Steve'a, ale nie spojrzałam na niego, patrzyłam cały czas w niebo. – Rodzina chciała nas się pozbyć, a dokładnie moich rodziców. Babcia i dziadek chcieli, abym została z nimi, mówiąc że moi rodzice to źli ludzie. Miałam wtedy prawie trzy latka. Kiedy moi rodzice poinformowali dziadków, że wyjeżdżają i już nie wrócą, babcia trzymała mnie za rączkę i miała nadzieję, że zostanę, ale się wyrwałam i powiedziałam, że jadę z nimi. Tak przeprowadziliśmy się do Waszyngtonu. Zaczęliśmy życie od nowa, ponieważ dziadkowie zabrali nam wszystkie oszczędności jakie mieliśmy, ale się nie poddaliśmy, tydzień po przeprowadzce dowiedziałam się, że będę miała rodzeństwo. Byłam szczęśliwa, ale Suzy urodziła się z pewnymi wadami i chorobami jako wcześniak. Później było spokojnie i cudownie. Kiedy miałam jakieś dziesięć lat i wracałam do domu ze szkoły, potrącił mnie samochód urazy były tak poważne, że zapadłam w śpiączkę na prawie trzy miesiące. Wypadek źle na mnie wpłynął psychicznie, bałam się ludzi, byłam nieśmiała, nie rozmawiałam z nikim, dosłownie. Minął rok, potem dwa, nim się obejrzałam od wypadku minęło pięć lat, a ja byłam dalej zamknięta w sobie. Nic się takiego nie działo przez te kilka lat, ale w pewnym momencie zaczęłam spędzać z rodziną więcej czasu, rozmawialiśmy bardzo dużo. Później się dowiedziałam, że moja siostrzyczka cierpi na chorobę nowotworową. Całe szczęście była wyleczalna, ale nie mieliśmy wystarczająco pieniędzy na zabieg. Kiedy raz rodzice pojechali z Suzy do lekarza na badania, byłam sama w domu. Zadzwonił telefon – tu już mój głos był przerywany i zrozpaczony, a oczy zaczynały mi się szklić, ale powstrzymałam łzy. – Jakiś mężczyzna po drugiej stronie słuchawki powiedział, że moi rodzice i Suzy mieli wypadek, a w wyniku poważnych obrażeń zginęli po przewiezieniu do szpitala. Płakałam dniami i nocami. Sama zapłaciłam za ich pogrzeb i tylko ja na nim byłam. Nie mogłam się z tym pogodzić. Zabrali mnie do domu dziecka, bo nie chciałam wracać do rodziny po tym wszystkim. Po jakimś tygodniu zaadoptowało mnie pewne małżeństwo, ale nie byłam dobrze traktowana przez nich. Raz uciekłam od nich i pobiegłam na cmentarz spotkać się z rodzicami i siostrą. Po jakimś czasie przyszła moja matka adopcyjna i zaczęła mnie ciągnąć za rękę, kiedy jej powiedziałam, że chciałam tylko spotkać się z rodzicami, uderzyła mnie. Wyrwałam się jej, ale przy wyjściu z cmentarza zatrzymał mnie jej mąż i zdecydowali, że oddadzą mnie do domu dziecka. Później nic się takiego nie działo. Tradycyjnie z nikim nie rozmawiałam, byłam gnębiona przez rówieśników przez to, że wychowałam się w domu dziecka. Raz jacyś chłopcy tak mnie pobili, że przez kilka tygodni leżałam w szpitalu i nadal mam blizny po tym. Potem nic ciekawego skończyłam liceum jako absolwentka. Znalazłam mieszkanie i pracę w Nowym Jorku. Chciałam zmienić życie od początku, ale nigdy nie było mi to dane, nie potrafiłam zapomnieć o tym, co się wydarzyło w przeszłości. Czasem męczą mnie sny z najstraszniejszymi i najgorszymi sytuacjami, które wydarzyły się w moim życiu. Szkoda, że nie można cofnąć czasu – uśmiechnęłam się delikatnie, ale smutno. – Po trzech latach skończyła się moja umowa i straciłam pracę. Raz byłam na spacerze i zaczęło padać, wbiegłam do pierwszego lepszego budynku, który okazał się biurowcem Starka. Recepcjonistka pomyślała, że przyszłam na rozmowę o pracę, ale najwidoczniej nie zauważyła jak byłam ubrana i tak oto znalazłam się w pracy Starka i ...

– I w moim życiu – spojrzałam na niego, nawet nie wiedziałam, kiedy zaczął padać deszcz. Steve podał mi rękę i z jego pomocą wstałam.

Przez chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a po chwili Steve złączył nasze usta w pocałunku. To cudowne uczucie. Nigdy w życiu się nie całowałam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się do niego.

– Lepiej już jedźmy, zanim przemokniesz do suchej nitki.

– Racja – powiedziałam, kiedy Steve zabierał kocyk. Obejrzałam się za siebie i popatrzyłam po raz ostatni na mój stary domek, po czym weszłam do samochodu i odjechaliśmy.

Droga minęła nam w ciszy, ale nie była ona niezręczna. Kiedy dojechaliśmy wyszłam z samochodu bez jego pomocy i Steve zaprowadził mnie do drzwi.

– Miałem jeszcze kilka pomysłów, żeby spędzić ten dzień, ale deszcz zniszczył moje plany.

– Nieszczęsny deszcz. Może obejrzymy jakiś film? – powiedziałam wchodząc do pokoju.

– Świetny pomysł. Co oglądamy? –zapytał Steve i rozsiadł się na kanapie.

– Sama nie wiem może Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi?

– Nigdy nie oglądałem.

– Nigdy w życiu? A jakieś inne części?

– Nie, nigdy – powiedział i kiwał przecząco głową.

– To się świetnie składa – włączyłam film i wtuliłam się w Steve'a. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Czułam tylko przez chwile jak ktoś mnie zaniósł do łóżka, zanim całkowicie zasnęłam.

Perspektywa Steve'a

To był cudowny dzień, nigdy się tak nie czułem w obecności żadnej innej dziewczyny. Z wyjątkiem Peggy. Nie mogłem się powstrzymać i ją pocałowałem, ale chciałem, żeby już nie myślała o przeszłości. Bardzo dużo przeżyła. Szkoda mi jej. Chciałem się dowiedzieć o jej przeszłości, usłyszeć to z jej ust, a nie z ust Straka, który z resztą opowiedział mi podobną historię, ale bez przeprowadzki i poważnej chorobie jej siostry.

Postanowiłem, że zanim pójdę spać, podeję i porozmawiam chwilę ze Starkiem. Wszedłem do pokoju bez pukania (powiedziałem mu, że jak wrócę opowiem mu, czy miał rację) mówiąc tylko:

– Hej, to ja.

– O jesteś, co ty taki mokry. Prysznic brałeś. Zaraz, zaraz – popatrzył na mnie, a ja popatrzyłem na niego z obrzydzeniem. – Przecież żartuję.

– Bo ci jeszcze uwierzę.

– Opowiedziała ci o swoje przeszłości?

– Tak trochę mi zajęło zanim mi to powiedziała, ale mówiła to samo co ty wyszukałeś tylko dodała jeszcze jakiś informacji. Tony, wiesz co będzie jak ona się dowie. Stracę ją napewno. I jeszcze jak dowie się, że wiedziałem o tym od początku, kiedy zaczęła pracować jako twoja asystentka. Wiesz jak mi na niej zależy.

– Oj, dramatyzujesz. Nie stracisz jej, bo nigdy się o tym nie dowie.

– Zaraz, zaraz, co?!

– Dobrze słyszałeś. Podjąłem decyzję, że nie powiem jej tego. Uwierz mi robię to dla waszego dobra.

– Ty nie mówisz tego na poważnie.

– Właśnie, że mówię, a teraz idź, idę spać.

Nie wierzę, wypchał mnie za drzwi.

Jak to Lisa się o tym nie dowie. Przecież musi to wiedzieć im wcześniej tym lepiej.

Jeżeli Tony tego nie zrobi, to ja to zrobię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro