Bonusowy Rozdział!
Mała niespodzianka dla was i ważna informacja na dole.
Miłego czytania :*
Od rana krzątałam się po mieszkaniu, nie mogłam zasnąć. Od dwóch dni dręczyły mnie koszmary dotyczące mojej rodziny. Poraz setny spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę pięć po czwartej. Zrezygnowana usiadłam na kanapie.
Co by tutaj zrobić? – pomyślałam. Już sprzątałam wczoraj, więc to odpada.
Włączyłam telewizję, ale tylko horrory jakieś leciały.
Oglądałam je tak może z pięć minut, bo nagle wpadłam na świetny pomysł.
Bardzo dawno nie biegałam! Od razu pobiegłam do pokoju i wyjęłam strój do biegania, składający się z legginsów, sportowego biustonosza i koszulki. Spięłam włosy w wysoką kitkę. Przechodząc koło kuchni, chwyciłam butelkę wody i wyszłam z mieszkania.
Na zewnątrz lekko rozbudził mnie łagodny, chłodny wiatr. Od razu dostałam zastrzyku energii i już po chwili biegałam po parku.
Biegając zaczęłam dużo rozmyślać, większość moich myśli kierowało się do wyjazdu służbowego z Panem Starkiem. Niby mówił o tym wczoraj, ale nie mogę przestać o tym myśleć. Nie chcę jechać, ale z drugiej strony nie wiadomo jak tam będzie. Jeśli nie pojadę mogę stracić pracę, a nie chcę tego. Ta praca jest naprawdę fajna, bardzo dobrze mi się pracuje, nie chciałabym jej stracić.
Biegnąc koło stawu, zauważyłam dobrze znaną mi postać. Podbiegłam do niej.
– Ty też nie możesz spać po nocach? – zapytałam, na co Emma się odwróciła i uśmiechnęła.
– O, hej, Lisa – powiedziała radośnie. – Zawsze robię sobie małe bieganko. Wiesz, żeby zachować dobrą kondycję. A co sprawiło, że nie możesz spać? – mówiąc to usiadła na ławce i gestem ręki zachęciła mnie, abym też usiadła. – Opowiadaj.
– To nie jest długa historia.
– Tak czy siak, opowiadaj, jestem bardzo ciekawa.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać:
– Od jakiegoś czasu mam okropne sny. Budzę się wtedy zalana potem i nie mogę dalej spać. Jestem zmęczona i niewyspana. Nie wiem co mam z tym zrobić.
– Mam radę.
– Słucham.
– Kobieto rozerwij się! Zacznij myśleć o czymś innym, to ci pomoże, naprawdę.
– Ale to nieosiągalne – powiedziałam spokojnie.
– Tak ci się tylko wydaje. Moim zdaniem powinnaś poznać jakiegoś chłoptasia i problem rozwiązany. – Muszę przyznać, że w tym coś jest. Może faktycznie powinnam kogoś poznać, ale jest mały problem nie odezwę się pewnie słowem, tak już mam, kiedy rozmawiam z kimś nowym. Zazwyczaj była taka konieczność porozmawiania z kimś takim raz na ruski rok.
– Może i masz rację, ale jest jeden problem.
– Ja zawsze mam rację! – wykrzyknęła Emma. – Wracając do tematu jaki problem?
– Jeśli chodzi o sprawy miłosne to nie jestem w tym dobra, wiesz chodzi o to że jestem nieśmiała i trochę zamknięta w sobie.
– Słuchaj, jeśli o to chodzi to musisz zbudować pewność siebie. Gdybyś nie była zamknięta w sobie to byś nie pracowała, supi dupi wypasionej wieży Starka. A skoro masz tam robotę, to żaden chłoptaś nie sprawi ci problemu.
– A wiesz, że coś w tym jest?
– Dobra muszę już lecieć – powiedziała Emma. Szybko wstając z ławki rzuciła przez ramię – Wiesz co masz robić?
Może Emma faktycznie ma rację. Może powinnam się w końcu otworzyć na ludzi. W sumie pomału już tak robię, bo faktycznie z moją nieśmiałością nigdy bym nie dostała pracy u Straka.
Po chwili wstałam z ławki i zaczęłam spacerować. Już nie miałam ochoty biegać, więc postanowiłam rozkoszować się piękną przyrodą. Było tu naprawdę pięknie. Mam wielkie szczęście, że mogę tu mieszkać. Z drugiej strony tęsknię za Waszyngtonem. Dawno nie byłam na cmentarzu, by odwiedzić rodziców i siostrę. Muszę wziąć sobie dzień wolnego, jak wrócę z tego wyjazdu.
Pogoda była coraz piękniejsza i temperatura rosła. Dało się też odczuć delikatny powiew wiatru, który był bardzo orzeźwiający, a zwłaszcza rankiem. Szłam rozkoszując się tą piękną wiosną. To była moja ulubiona pora roku, a maj był moim ulubionym miesiącem. Kochałam w te dni spacerować bez końca.
Gdy wróciłam do domu od razu wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w bardziej wygodne ubrania. Oczywiście założyłam swoją ulubioną bluzę i legginsy. Nigdy nie przestanę uwielbiać tego sposobu ubierania. Gdy już się przebrałam, postanowiłam znowu wyjść z domu. Kiedy jest taka pogoda to grzechem jest siedzieć bezczynnie.
Wróciłam do parku, można się domyśleć, że to moje ulubione miejsce do spędzania czasu. Przychodzę tu, kiedy jestem smutna i szczęśliwa, kiedy jest deszcz i kiedy słońce. Podsumowując przychodzę tu najczęściej jak się tylko da.
– Podziwiamy przyrodę, prawda? – Z rozkojarzenia wyrwał mnie męski ton głosu. Odwróciłam głowę i spojrzałam w błękitne oczy, delikatnie się uśmiechając.
– Co ty tu robisz? Nie powinieneś być z resztą Mściceli gdzieś tam? – zapytałam, pokazując w stronę Avengers Tower.
– Czasem trzeba zaczerpnąć świeżego powietrza – powiedział i popatrzył w niebo. – Ładną pogodę dzisiaj mamy. Szkoda marnować taki piękny dzień.
– Zgadzam się, szkoda marnować.
– Może – zaczął mówić drapiąc nerwowo kark – chciałabyś ze mną spędzić ten dzień. Nie bierz to jako randki lub coś w tym stylu, tylko jako dobre wykorzystanie tego pięknego dnia. – Popatrzyłam na niego z przymrożonymi oczami i ściągniętymi brwiami. Zastanawiałam się przez chwilę, co robić. Nigdy nie szłam gdzieś z chłopakiem. Do głowy jednak wróciła mi rozmowa z Emmą, kazał mi się rozerwać. W sumie czemu nie? Nigdy się jeszcze nie cieszyłam z życia. Zawsze było dla mnie koszmarne i żałowałam, że żyję. – Co ty na to? – zapytał z nadzieją, że się zgodzę.
– Z wielką przyjemnością – odpowiedziałam z entuzjazmem. Nie sądziłam, że tak potrafię. – Prowadź, Kapitanie.
Stanęłam koło niego i po chwili szliśmy dla mnie nieznanymi ulicami Nowego Jorku. W tej części miasta chyba jeszcze nie byłam. Pomału zaczynały boleć mnie nogi od ciągłego chodzenia. Szliśmy już naprawdę niezły kawał drogi. Jednak w końcu dotarliśmy do celu i stanęłam jak wryta widząc, gdzie doszliśmy.
– Poważnie wesołe miasteczko? – zapytałam bardzo zdziwiona.
– Jak ci się nie podoba to znam jeszcze parę innych miejsc w Nowym Jorku – powiedział, chowając dłonie do kieszonek w spodniach.
– Żartujesz sobie? To odlot! Jeszcze nigdy nie byłam w wesołym miasteczku.
– To w takim razie, gdzie idziemy najpierw? – zapytał, wysyłając uśmiech w moją stronę. Odwzajemniłam go i zastanawiałam się, gdzie chcę iść najpierw.
– Chodźmy na samochodziki! – zawołałam i pobiegłam w stronę atrakcji. Widziałam tylko jak Steve śmiał się kręcąc głową.
***
Byliśmy już chyba na każdej możliwiej atrakcji, a mi wciąż było mało. Steve już chyba nawet miał mnie dość. Nie dziwię mu się. W końcu zachowywałam się dosłownie jak dziecko. Po chwili zobaczyłam jeszcze jedną atrakcję, na której jeszcze tutaj nie byłam.
– Chodźmy tam – powiedziałam, wskazując palcem na atrakcję.
– Chcesz iść na kolejkę górską? – zapytał niedowierzając. Nie rozumiem, co w tym takiego niewiarygodnego.
– Tak – oznajmiłam. – I ty idziesz ze mną – stwierdziłam i chwyciłam go za rękę, ciągnąc go w stronę kolejki.
Przez chwilę stawiał opór, ale nie potrwało to długo i już niedługo siedzieliśmy w wagoniku. Z ekscytajcją rozglądałam się w każdą możliwą stronę. Po chwili wagonik ruszył i już czułam adrenalinę, gdy wjechaliśmy na szczyt. Nie musiałam długo czekać aż zaczęliśmy zjeżdżać z bardzo stromej górki.
– Juhu! – krzyczałam na całe gardło i śmiałam się. Kątem oka widziałam tylko jak Steve otworzył szerzej oczy i zacisnął dłonie na poręczy.
Kiedy nasza przejażdżka się zakończyła, zdawałam sobie sprawę jak musiała wyglądać teraz moja kitka. Miałam tylko nadzieję, że ludzie tego nie zauważą. Kiedy wysiadaliśmy z wagonika, ktoś z personelu podał mi papier. Zdziwiona wzięłam go do ręki i od razu spojrzałam na kartkę. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Na zdjęciu byłam ja i Steve w momencie, gdy zjeżdżaliśmy z górki. Nie wiedziałam, że robią na niej zdjęcia. Patrząc jak komicznie wyszedł Steve na tym zdjęciu i widząc jak jeszcze nie wyszedł z wagonika od razu schowałam zdjęcie do szerokiej kieszeni w mojej bluzie i uśmiechnęłam się delikatnie.
Zatrzymam to na pamiątkę, żeby móc zawsze wspominać ten dzień, w którym również zaczęłam postrzegać Steve'a nieco inaczej. Już nie jako nudnego żołnierzyka, co walczył na wojnie, ale jako kogoś kto potrafi czasem się dobrze bawić.
______________________________________
Długo chciałam dodać ten rozdział i w końcu to zrobiłam.
Jak wam się podobał?
W końcu poznaliście historię zdjęcia, które znalazła Lisa w epilogu.
Teraz ważna informacja.
Już na moim profilu jest dostępna nowa książka!
Homo Viator
Tak bardzo się z tego cieszę.
Mam ogromną nadzieję, że zerkniecie i zachęci was do dalszego czytania.
Pozdrawiam, trzymajcie się kochani Widzimy się w mojej nowej książce! I dziękuję wam, że przebyliście ze mną historię Lisy.
Kocham <3
xKATKAAx
A teraz...
Lovvska
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro