23. Mogę ci pokazać
Yuri Katsuki i alkohol w tym przypadku wysoko procentowy, od zawsze nie żyli ze sobą w najlepszej relacji. Ten drugi zawsze uprzykrzał życie temu pierwszemu, z każdym mililitrem odbierając mu możliwość racjonalnego myślenia. To była taka mała przepychanka, którą zawsze, ale to zawsze przegrywał Yuri.
Młody Japończyk za namową rosyjskiego wspólnika niepozornego napoju raczył się którąś z kolei lampką szampana, walcząc z ciepłymi rumieńcami pokrywającymi jego policzki i nosek. Pierwszy typowo pijacki symptom zagościł na swoim miejscu na dobre, nie biorąc nawet pod uwagę żadnej ewentualnej kapitulacji. Jeśli mowa już o tym pierwszym to warto byłoby wspomnieć o drugim, bardziej groteskowym od poprzedniego. Wiązał się on ściśle z brakiem nieśmiałości, która na co dzień zdecydowanie zbyt często psuła chłopakowi zabawę. Teraz gdy w końcu nie mogła dojść do głosu, skomlała cicho w koncie, dogorywając i błagając o pomoc, która nie nadeszła.
Jej podopieczny przepadł z chwilą, gdy z rozanielonym wyrazem twarzy wdrapał się na kolana Victora, siadając na nich okrakiem. Ten ów niewinny gest sprawił, iż Katsuki nie miał już możliwości odwrotu. Silne ramiona zadowolonego Nikiforova usidliły jego talie w stanowczym uścisku. A wzrok błękitnych tęczówek pełnych ekscytacji skutecznie tłamsił jego jakąkolwiek wole walki.
- Yuriś.. - szepnął Nikiforov, uśmiechając się przy tym rozbrajająco. Nie czuł się ani trochę winny, iż doprowadził swojego partnera do takiego stanu. W końcu oboje mieli prawo świętować, a w jaki sposób to już inna sprawa. Dopóki Victor był przy Yurim i nadzorował każdy jego ruch, nic złego nie mogło się wydarzyć.
- Vitya... upiłeś mnie- wymamrotał, opierając czoło o obojczyk starszego mężczyzny. Wielkim sukcesem było to, iż chłopak zdawał sobie sprawę ze swojego stanu i podstępu, którego padł ofiarą. W przeciwieństwie do ostatniego razu nie zamierzał wszystkiego z tej nocy zapomnieć. Były to zbyt miłe przeżycia, o których powinno się pamiętać. Nie chodzi tu oczywiście tylko i wyłącznie o intensywną bliskość pomiędzy nimi, lecz bardziej o smak złota nadal tak świeży i realny.
- Tak, zrobiłem to- przyznał bez ogródek. Nie miał powodu, by kryć się ze swoją zbrodnią, skoro powiodła się w stu procentach. Ponadto obaj wiedzieli, że w słowniku Katsukiego nie istnieje coś takiego jak ,,kara". Brzmi bowiem ona w jego ustach nadwyraz abstrakcyjnie.
Bo jak taki kruchy Japończyk mógł ukarać zdrowego i przystojnego Rosjanina w sile wieku?
- Płać. .. - mruknął, starając się brzmieć najbardziej stanowczo, jak tylko się dało.
Nikiforov zamrugał intensywnie ze zdziwienia. Faktycznie nie spodziewał się żadnej kary, a tym bardziej czegoś takiego. To nie to, że nie chciał, jeśli chodzi o jakiekolwiek chęci w stosunku do swojego partnera, bo tych mu nie brakowało. Po prostu rodzaj zapłaty umknął mu tam gdzieś w jego czaszce, pozostawiając go bez konkretnego pomysłu. Nie mając wyboru, musiał skorzystać z propozycji wątpliwej trzeźwości Japończyka, który przyglądał mu się z dziwnym błyskiem w oku.
- Jak? - zapytał niepewnie, dystansując się nieco od łaknącego jego bliskości chłopaka.
Yuri słysząc to pytanie, uśmiechnął się niewinnie, spuszczając zawstydzony wzrok w okolice torsu Nikiforova nie mając jednak co do niego żadnych zamiarów. Jego palec w niepewnym geście wskazał nieśmiało na jego własne malinowe usta, sugerując Rosjaninowi walutę, w której mógłby zapłacić. Victor poczuł, jak jego serce trzepocze szalenie w piersi, a wszechobecne rozczulenie nadaje jego policzkom dość niecodzienny jak na niego odcień. To wszystko było dla niego zbyt urocze, Yuri był zbyt uroczy. Robił z nim co chciał, będąc tego cholernie nieświadomym, bowiem Nikiforov bez wahania ustosunkował się do jego sugestii, niecierpliwie muskając jego ciepłe wargi.
Katsuki zamruczał z aprobatą, czując delikatność z jaką Rosjanin obdarzał go pieszczotą. Mimo iż ich pocałunek był dość leniwy, przysparzał im zastraszającą dawkę przyjemności. Oboje zamroczeni tą drobną bliskością pływali w sobie tylko znanym świecie, od czasu do czasu pomrukując cicho. Ich mały epizod zakończył się dopiero w momencie, w którym ich płuca zgodnie zaczęły domagać się świeżej dawki tlenu, a wspólna stróżka śliny kapała z podbródka młodszego na jego sportową bluzę.
- To nie wystarczy- mruknął brunet, wykrzywiając swoje usta w niezadowolonym grymasie. Nadal czuł mały spowodowany alkoholem niedosyt i nie zamierzał poprzestawać na skąpym haraczu, który udało mu się pozyskać. Jego pijackie względy nie były tanie. Nikiforov musiał się postarać, jeśli chciał, aby Yuri wybaczył mu to małe przewinienie. Victor na szczęście rozumiał to doskonale i był gotów zapłacić każdą cenę. Wierzchem swojego rękawa starł ostrożnie z brody chłopaka przeszkadzającą ciecz, uśmiechając się przy tym czule. Jego usta znów musnęły wargi Japończyka, delikatnie się o nie ocierając. Jego dłoń wpleciona w czarne kosmyki, przeczesywała je czule opuszkami palców, powodując iż rozpierzchły się w nieładzie. Druga ręka zaś powędrowała w całkiem inne rejony, badając dotykiem wrażliwy kręgosłup Katsukiego. Rosjanin czuł, jak z każdą sekundą natarczywe ciepło oplata jego wnętrzności, nadając jego ruchom nieznośnej łapczywości. Jego pierwsze skrzypce grało teraz pożądanie, tak boleśnie dotkliwe i nieustępliwe. Ciche pomruki jego partnera przestały być już słodkimi i niewinnymi uniesieniami. Zmieniły swoją formę pochłonięte przez lubieżną rzeczywistość. Oboje byli niecierpliwi, ponownie tak desperacko spragnieni swojego dotyku. Yuri niesiony tym uczuciem przerwał pocałunek, kurczowo wczepiając się w Nikiforova.
Wyglądało to tak jak gdyby, pragnął ponad wszystko być najbliżej niego, tak blisko jak tylko zdołał. Jego palce pochwyciły materiał bluzy na plecach siwowłosego, podciagając go lekko do góry. Od siły uścisku, jaką obdarzał swojego partnera, jego ramiona drżały lekko z każdą sekundą drętwiejąc coraz bardziej.
- Yuri... to boli- zwrócił mu uwagę poszkodowany, krzywiąc się nieznacznie. Nic nie miał przeciwko takiej bliskości, ale stawała się ona niebezpiecznie bolesna. Katsuki w odpowiedzi pokręcił tylko uparcie głową na znak przedwczesnej odmowy.
- Chce być jeszcze bliżej ciebie- szepnął, ignorując dyskomfort, jaki ogarniał ich obu. Nie myślał logicznie, napędzany bezgraniczną chęcią posiadania Victora na wyłączność tak blisko jak to tylko możliwe. Ta myśl, która natarczywie obmacywała jego umysł, nie dawała mu innego wyboru.
Chciał poczuć, jak bardzo ta chwila i osoba w jego ramionach są realne.
Victor westchnął cicho, uśmiechając się z pobłażaniem z myślą o swoim kochanym Japończyku.
- Yuri.. ale ty jesteś najbliżej jak się da, nikt inny nie był w tym miejscu, w którym znajdujesz się ty- wyszeptał, muskając ustami pojedyncze kosmyki włosów Katsukiego.
Nie kłamał, tak właśnie było. Nikt przed Yurim nie był tak blisko niego i nie chodzi tu o sferę ficzyczną, która była najmniej ważna, chodziło tu o coś znacznie ważniejszego. Japończyk był bliski jego sercu, a raczej najbliższy. Ten niepozorny chłopak zagnieździł się w jego organie na dobre jako pierwszy i ostatni człowiek na tej planecie. Nikt ani nic, nie mogło zdołać wyprosić go stamtąd w żaden sposób.
Pomiędzy nimi zapanowała nasiąknięta spokojem cisza, przekazująca ich uczucia bez zbędnych kwiecistych słów. W końcu do przekazania sobie miłości wystarczyło tak niewiele. Zwykły uścisk tak potwornie pospolity wyrażał więcej niż niejeden poemat. Katsuki poluzował nieco, gorliwy uścisk w którym trzymał partnera, osuwając się delikatnie w jego ramiona. Szukając zbawiennego ciepła, jego twarz wtuliła się w ramie Rosjanina, nakłaniając go do przymknięcia tęczówek. Cisza pomiędzy nimi zachłannie pożerała kolejne sekundy lekko niecierpliwiąc Nikiforova.
- Yu? - szepnął miękkim głosem, chcąc sprawdzić, czy aby na pewno, zrozumiał jego słowa. Kolejne sekundy mijały, a chłopak nadal trwał w milczeniu, niepokojąc tym własnego partnera. Jego miarowy oddech przyjemnie otulał szyję Rosjanina, częstując go przyjemnym dreszczem.
Victor nie mogąc nieść oczekiwania, spojrzał na bruneta, momentalnie przywołując na twarz rozczulony uśmiech. Nie spodziewał się, iż chłopak zaśnie w takiej pozycji, wtulając się w jego niewygodne ramię. I choć całkiem inaczej wyobrażał sobie ten wieczór, nie miał mu tego za złe. Widział jego zmęczenie spowodowane dzisiejszym wymagającymi emocjami i uważał, że brunet właśnie doznał jak najbardziej zasłużonego odpoczynku.
Rosjanin westchnął cichutko z zachwytu, gdy Yuri w sennym ferworze zmarszczył lekko nosek. Jego dłoń niemal natychmiast powędrowała w stronę grzywki chłopaka, odgarniając niesforne kosmyki z jego czoła. A jego wargi musnęły delikatnie miękką skórę w czułym geście. Victor mógł tak patrzeć na niego niemal w nieskończoność. Nie było piękniejszego widoku od tego, który jawił mu się przed oczami.
***
Pobudki bywają ciężkie, nawet te w ramionach tej jedynej kochającej nas osoby. Kac morderca nazbyt często nie ma serca zwłaszcza dla nieodpornego na alkohol Japończyka. Nie pierwszy i ostatni raz w tak gorzki sposób przywitała go przedwczesna pobudka. Ból głowy w ramionach ukochanej osoby nie był tak dotkliwy, jak można było się tego spodziewać, ale nadal był wyjątkowo nieprzyjemny.
- Nigdy więcej- wymamrotał Japończyk, wtulając swoje udręczone oblicze w zbawienny materiał koszulki Nikiforova. Oprócz nieznośnego bólu, jaki odczuwał, nie dawała mu spokoju jeszcze jedna rzecz. Znów nic nie pamiętał, a raczej nie wiedział, czy cokolwiek powinien pamiętać. Jego mgliste wspomnienia pozwoliły mu przywołać jedynie fakt nocnej wędrówki w ramionach partnera, który ostrożnie niósł go do ich wspólnego pokoju.
- Victor... co my wczoraj robiliśmy?- wymamrotał, mrużąc lekko oczy pod wpływem nieprzyjemnego światła przenikającego przez niskiej jakości zasłony. O dziwo nie doskwierał mu dyskomfort dolnej partii pleców i tym faktem był prawdziwie zdziwiony. Spodziewał się innego zakończenia wieczoru, w którego trakcie alkohol krążył w jego żyłach. Victor, słysząc jego niedowierzający ton, zaśmiał się dźwięcznie. W innych okolicznościach zwlekałby z udzieleniem odpowiedzi, ale widząc udręczony wyraz twarzy bruneta, nie miał serca się z nim droczyć.
- Nic a nic, zasnąłeś na moich kolanach - wyszeptał, uśmiechając się pod nosem. Na widok słodkiego rumieńca, który pojawił się na nosku jego partnera, zaśmiał się cicho, całując jego rozgrzany policzek. Mogłoby się wydawać, że po takim czasie i dużej ilości intymnych chwil, które razem przeżyli, Japończyk będzie na nie reagował mniej intensywnie. Jednak pod tym względem nic się nie zmienilo, Yuri zyskał trochę śmiałości lecz nadal potrafiłbyć nieporadnie nieśmiały.
Cały urok, jaki posiadał, tkwił właśnie w tym małym niezmiennym pierwiastku.
- A co ja tam robiłem? - wymamrotał. Zadał to pytanie, niemal machinalnie, doskonale zdając sobie sprawę z odpowiedzi. No bo co innego mógł na nich robić? Zwłaszcza po alkoholu. Nie pierwszy i nie ostatni raz zachował się w ten sposób.
- Mogę Ci pokazać- wychrypiał, przywołując na usta sugestywny uśmieszek. Jego błękitne tęczówki zachłannie pożerały każdy skrawek skóry chłopaka, wywołując u niego lekkie rumieńce. Yuri nie wiedział, dlaczego nie odmówił Victorovi, po prostu tego nie chciał. Nieme pozwolenie w jego czekoladowych tęczówkach popchnęło Rosjanina do działania. Jego dłoń tak przyjemnie chłodna, wsunęła się pod materiał bluzki Japończyka, żyjąc swoim własnym życiem. Nikiforov uwielbiał te momenty, gdy bez żadnych przeszkód mógł dotykać chłopaka, pozbawiony barier poza zasięgiem wzroku kogokolwiek. Jego wargi tak bardzo niecierpliwe i gorące musnęły usta Katsukiego, wyrywając z jego warg słodki pomruk.
Yuri nie mógł wiedzieć, że Victor zamierzał zrobić o wiele więcej niż on wczorajszej nocy.
- Dotykałeś mnie tu... - mruknął, odrywając się małą chwilę od słodkich warg chłopaka. Opuszki jego palców musnęły zaborczo biodro bruneta, niecierpliwie wsuwając lekko palce pod materiał jego bokserek. Yuri na ten śmiały gest, przygryzł w zdenerwowaniu wargę, zastanawiając się, czy naprawdę był zdolny do takich czynów nawet po alkoholu. Uwielbiał kosztować ciała Nikiforova, ale nigdy nie wyzbywał się swojej nieśmiałości i powściągliwości.
- I tu- szepnął, drugą dłonią niespodziewanie dość mocno ściskając pośladek chłopaka. Brunet zarumienił się mocno, chowając twarz w miękkim materiale poduszki. Pierwsze iskierki pożądania, leniwie zaczęły rozpalać jego trzewia, zachłannym ogniem. Yuri był delikatny, tak bardzo wrażliwy na każdy nawet najmniejszy dotyk. Roztapiał się pod jego wpływem, wzrokiem zamglonych tęczówek, wręcz błagając o więcej.
- Jesteś kłamcą Vi, ja nigdy...bym tak nie zrobił - wymamrotał, starając się brzmieć w miarę pretensjonalnie. Dopóki słodka woń grzechu, doszczętnie nie oplotła jego umysł, mógł wyjaśnić kilka niepozornych spraw.
- A czy to ważne? - wychrypiał siwowłosy, przyciągając stanowczo chłopaka do siebie za biodra. Takie słodkie kłamstewka, nie były niczym złym.
- Nie..- wymruczał Japończyk po dłuższej, pozwalając by noga Victora, wsunęła się pomiędzy jego uda. Był na straconej pozycji, już nie było dla niego odwrotu. Kolejny dotyk słodkich warg mężczyzny posłał jego samokontrolę w diabły.
- Kocham Cię Yuri- wyszeptał Nikiforov, nim jego dłoń w spragnionym geście zjechała w stronę podbrzusza partnera. W jego błękitnych tęczowkach szalał sztorm, tak niebezpieczny i piękny. Jego serce w tamtym momencie wiedziało jedno, jego codzienność przez resztę dni jego życia powinna wyglądać właśnie w ten sposób.
●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:
Witam, witam w ten jakże piękny majowy poranek. Jak wam czas wolny leci?
Ten rozdział akurat sprawdzałam sam, więc ślicznie proszę o wskazanie ewentualnych błędów ;)
A i jeszcze jedno pytanie: Są tu jacyś fani ereri/riren :D
Gdyby wyszedł oneshocik w tym temacie, przeczytalibyście?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro