2. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem
- Jesteś wyjątkowo słodki, gdy alkohol uderza ci do głowy... - Victor z uwielbieniem wpatrywał się w czekoladowe tęczówki chłopaka, wodząc powoli opuszkiem palca po jego rozgrzanym policzku. Delektował się gładkością jego skóry, która była dla niego czymś więcej niż fenomenem. Yuri był wyjątkowy, to nie ulegało wątpliwości - uroczy i pociągający zarazem, wzbudzał w Rosjaninie nierozsądne uczucia.
Nie zdradzał się jednak z żadnym w nich, maniakalnie zagryzając policzki, gdy nachodziły go te bardziej uporczywe.
Dlatego właśnie Japończyk nie wiedział do czego ta sytuacja mogła prowadzić. Mógł jedynie domniemywać pewnych rzeczy, które i tak ostatecznie wydawały mu się zbyt abstrakcyjne. Postanowił po prostu naiwnie nie protestować, nie mając nadziei na nic niezwykłego. Skupił się w zamian na sobie i nieznośnym gorącu trawiącym jego ciało. Duchota sprawiała mu ogromny dyskomfort, a umysł nierozsądnie próbował znaleźć na to rozwiązanie. Chęć pozbycia się z siebie ubrań przyszła mimowolnie, tłumiąc w nim choć cień refleksji. Po prostu czuł, że musi to zrobić - bez tego, bał się, że wprost oszaleje.
- Vic... pomóż mi zdjąć koszulkę
- poprosił błagalnym tonem, nie mogąc już znieść temperatury panującej w pomieszczeniu. W jego głosie nie było nawet małej nuty wstydu czy zawahania. Wypowiedział to z taką desperacką pewnością, że Nikiforov z wrażenia łapczywie oblizał swoje spierzchnięte wargi. Przełknął przy tym niemal jednocześnie ślinę, pozwalając, aby psotne iskierki zatańczyły wesoło w jego oczach.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- wyszeptał w najbardziej czarujący sposób, na jaki było go tak naprawdę stać. Nie posiadał się ze szczęścia, a tym bardziej z zadowolenia. Na dobrą sprawę nawet się nie zawahał, zupełnie jak Katsuki przy swojej prośbie. Drżącymi z podekscytowania dłońmi chwycił skraj ciemnej koszulki chłopaka, jednym powściągliwym ruchem unosząc ją do góry. Niemal jęknął, gdy jego oczom ukazał się apetyczny i lekko wyrzeźbiony tors. Tylko przez chwilę zastanowił się nad tym, czy powinien go dotykać, co z perspektywy osoby trzeciej mogło wydawać się lekko nieuczciwe, a już na pewno niemoralne. I tak też się czuł, gdy niby to przypadkiem dłonią przejeżdżał po tak cudownym płaskim brzuchu.
- Yuuri... A co ze spodniami? - zapytał ciekawsko. Apetyt zacznie rósł w miarę jedzenia, a dotychczasowe poczynania Victora można było nazwać zaledwie przystawką. Wzbierał w nim niezrozumiały magnetyzm, który szeptał mu do ucha tylko jedno - chcę więcej. Zwiedziony tym głosem zupełnie bezwiednie położył dłoń wprost na kroczu zaskoczonego tym gestem Yuriego.
To były sekundy, podczas których brunet zdołał całkowicie oprzytomnieć. Niefortunnie zdał sobie sprawę z tego, co właśnie miało miejsce. Takiego szoku obyczajowego i kulturowego nie mógł przyćmić nawet alkohol, o czym obaj bardzo szybko się przekonali.
Granica przyzwoitości Katsukiego w łóżku brutalnie dała o sobie znać, wzniecając w nim potrzebę protestu.
Uświadomiony właśnie przez nią, zamaszyście poderwał się do pozycji siedzącej, nie myśląc o konsekwencjach.
I to właśnie było błędem. Rezultat tego działania sprawił, że uderzył z impetem w czoło Nikiforova.
Oszołomiony syknął niemal cierpiętniczo, czując jak pulsujący ból rozchodzi się falą po jego skroniach. Mdłości pojawiły się natychmiastowo, a on z bezśliności opadł z powrotem na miękką pościel. Prawie natychmiast, lecz nieco przez mgłę spojrzał na Rosjanina, posyłając mu długie pełne wyrzutu spojrzenie. Miał mu to za źle, zwłaszcza że po nim samym nie było widać żadnych skutków uderzenia. Jego dłoń nadal spokojnie spoczywała we wcześniejszym miejscu, a jego twarz nie wyrażała żadnych oznak bólu. Był po prostu nadal nienaturalnie czarujący.
- Victor...zostaw, zabierz ją stamtąd - mruczał pod nosem, desperacko próbując przerwać tą dwuznaczną sytuacje. Czuł jak jego policzki oblewają się soczystym rumieńcem, piekąc go lekko ze wstydu i zażenowania. Tak skrępowany nie był jeszcze N I G D Y. Pierwszy raz w życiu ktoś wprawiał go w dyskomfort tak dosadnie i ekstremalnie, a do tego ignorancko - Nikiforov nie reagował na jego słowa, zachowywał się tak jakby niczego nie usłyszał. Naturalną koleją rzeczy było to, że Katsuki się zirytował.
W kolejnym akcie protestu chwycił dłoń "napastnika", próbując odciągnąć ją od swojego krocza. Jego starania szły jednak na marne, bo starszy mężczyzna i z tym doskonale sobie poradził - wolną ręką szybko unieruchomił nadgarstki bruneta tuż nad jego głową, nie pozwalając na żadną interwencję z jego strony. Zniewolił go, z rozkoszą wsłuchując się w jego niezadowolone fuknięcia. Nie wypił zbyt wiele, a zdecydowanie zachowywał się tak, jak gdyby spędził noc w towarzystwie niejednej, wypełnionej alkoholem po brzegi szklaneczki.
- O, a cóż to? Ktoś tu pokazuje rogi? - Rosjanin zaśmiał się, całując Yuriego miękko w policzek. Sprawił, że chłopak przyjemnie zadrżał, niemal jednocześnie zdając sobie sprawę z czegoś naprawdę ważnego - od samego początku był zdany tylko i wyłącznie na łaskę człowieka znajdującego się nad nim. Sam nie miał nad niczym kontroli.
Jak na jego gust taki stan rzeczy miewał miejsce zdecydowanie zbyt często. A on znów pogrążony w niewiedzy zaczął czuć się okropnie niepewnie. Ciężko było mu określić jakie Victor ma wobec niego zamiary.
Jego serce trzepotało się aż nazbyt niespokojnie w szerokiej piersi. Przyśpieszało szaleńczo z każdym kolejnym wdechem, ściskając powoli jego gardło. Żadna z tych rzeczy nie była jednak do końca oznaką strachu. Brunet mógł opisać to uczucie nieco inaczej, nadając mu miano dziwnej, słodko-gorzkiej ekscytacji.
To właśnie pod jej wpływem spojrzał niepewnie w niebieskie tęczówki srebrnowłosego, rozkoszując się przy okazji ich pięknem. Tak naprawdę próbował doszukać się w nich jakiejkolwiek wskazówki, która pozwoliła by mu, odgadnąć jego zamiary.
Rosjanin uśmiechnął się lekko, widząc jego niespotykane zaciekawienie. Jednak jego uwadze nie uszła także gorycz. Dostrzegł w niej coś monumentalnego - niepewność i tlącą się skrycie chęć ucieczki. Jego intencją nie było zmuszanie Japończyka do czegokolwiek. Nie takiej przyszłości chciał dla nich obu. Dlatego właśnie skorzystał z rozsądku. Zrezygnowany, z lekkim ociąganiem w jednej chwili zabrał dłoń ze spodni Yuriego, puszczając również jego skrępowane nadgarstki.
Chłopak odetchnął z ulgą.
Victor nie stracił jednak zainteresowania jego osobą, wręcz przeciwnie - już po chwili Katsuki mógł poczuć, jak Rosjanin składa pieszczotliwy pocałunek na jego czole, przeczesując jednocześnie palcami kosmyki jego aksamitnych włosów.
- Przepraszam Yuri, byłem zbyt nachalny - szepnął, mimowolnie krzywiąc lekko kąciki ust. Nie był jednak absolutnie zły na niego, a na samego siebie.
Jego zachowanie zmieniło się o całe sto osiemdziesiąt stopni, wprawiając bruneta w osłupienie. Było to wbrew pozorom pozytywne uczucie, które pozwoliło mu poczuć się niebywale bezpiecznie, gdy ciepłe ramiona starszego mężczyzny oplotły go w pasie. Yuri niebywale naturalnie, korzystając z okazji, wtulił się przy tym w jego tors, próbując odgonić od siebie ogarniające go nachalnie poalkoholowe znużenie.
- Mhm.. - mruknął niewyraźnie w odpowiedzi. Tylko na tyle było go stać w obliczu kojącego zapachu własnego trenera. Bo subtelna woń sprawiała, że przemożna chęć snu dręczyła go o stokroć dotkliwiej.
- To przez Chrisa... był zdecydowanie zbyt blisko ciebie Yuri... ani trochę mi się to nie podobało - kontynuował swój wywód. Uważał to za istotne i warte powiedzenia, lecz sam Yuri będąc już na granicy pomiędzy jawą, a rzeczywistością nie był w stanie go słuchać. Odbierał słowa jako zwykłe nieskładne bełkotanie bez realnego pokrycia. Za nic nie mógł się skupić.
Ziewnął więc tylko cichutko pod nosem, napinając lekko obolałe mięśnie.
Nikiforov w "odpowiedzi" jedynie pogłaskał go czule po głowie.
- A teraz już śpij złoto moje. - szepnął, sprawiając, że słowa te były ostatnimi, jakie usłyszał Japończyk, zanim pogrążył się w błogim śnie.
***
Nieznośny ból głowy przywitał Katsukiego zaraz o poranku, niszcząc jego wszelkie nadzieje na produktywny trening tego dnia. Chłopak jęknął żałośnie, czując jak setka igiełek bólu, wbija mu się w czaszkę, powodując spustoszenie równoważne z wybuchem bomby atomowej.
Teraz zrozumiał, dlaczego Victor tak pieczołowicie zabraniał mu pić magicznego trunku zwanego vodką. Obecnie był gotów przyznać mu rację - faktycznie nie wyszło z tego kompletnie nic dobrego. I patrząc na to z perspektywy czasu, nie miałby nic przeciwko, gdyby jego trener nadal obstawał przy swoim, zamiast poić go tym cholerstwem. Japończyk czuł, że ktoś tu najzwyczajniej w świecie skorzystał z jego naiwności.
Przez to wszystko nie pamiętał większości rzeczy, które wydarzyły się wczorajszego wieczoru, ale to było dla niego raczej plusem tej całej sytuacji. Chyba nie chciał wiedzieć, co półnagi Victor robił w jego łóżku, do tego pochrapując sobie w najlepsze. Mógłby poczuć się wtedy niezdrowo zawstydzony, bo już na sam widok mężczyzny jego policzki potrafiły nabrać soczystego koloru.
Łyżwiarz westchnął, nie za bardzo mając pomysł jak wybrnąć z tej pokręconej sytuacji. Nie mógł przecież po prostu wstać, nie gdy silne ramię Nikiforova tak skrzętnie oplatało go w pasie. Bo to właśnie ono blokowało mu możliwość jakiejkolwiek ucieczki. I dlatego właśnie czy tego chciał, czy nie, musiał obudzić Rosjanina. Choć w ogólnym rozrachunku gdzieś tam w głębi serca niezbyt mu się to podobało. Gdyby nie to, że doskwierał mu przysłowiowy kac, prawdopodobne zostałby w tej pozycji na dłużej, zwyczajnie korzystając z okazji do dodatkowego odpoczynku.
Powstrzymywały go przed tym jednak charakterystyczne jak dla tego stanu mdłości, których absolutnie nie mógł zignorować. Bo nade wszystko nie uśmiechała mu się wizja zwymiotowania na swojego trenera i idola w jednym.
- Vitya... - szepnął miękko, nieco wstydząc się tego, że używa w stosunku do niego tak poufałego zdrobnienia. Mimo wszystko nie chciał, aby ta przymusowa pobudka była jedną z tych nieprzyjemnych. Starał się o to jednak chyba zbyt przesadnie, bo Rosjanin jedynie poruszył się niespokojnie, mrucząc przez sen kilka niezrozumiałych słów. Dodatkowo mimowolnie wzmocnił uścisk, w którym trzymał Katsukiego. Nieświadomie pogorszył w ten sposób jego stan, bo siła z którą naparł na brzuch chłopaka wywołała u niego przelotną falę przykrych mdłości.
Yuri musiał odetchnąć głęboko kilka dobrych razy, aby uspokoić swój żołądek. W powietrzu czuł już niemal nadchodzącą katastrofę i wzbierającą w nim desperację.
- Vitya... wstawaj. - tym razem słowa pobudki były nieco głośniejsze, a na pewno bardziej oschłe niż te poprzednie. Już nie miał czasu bawić się w pół środki. I tym razem jego słowa spotkały się z nieco wyraźniejszą reakcją.
- Yu...ri - Victor wymruczał przez sen jego imię, uśmiechając się przy tym lekko. Gdzieś tam skrawkiem świadomości wyczuwał jego obecność. A to wystarczyło, aby serce bruneta zabiło mocniej pełne nadziei.
Naprawdę liczył na to, że Rosjanin się obudzi... jednak ten i tym razem zignorował jego próby przywrócenia go do rzeczywistości - dalej spał sobie w najlepsze.
- Victor!- Japończyk podniósł głos i ku własnej uciesze, zaraz potem ujrzał niebieskie tęczówki, wpatrujące się w niego z lekką pretensją i zdezorientowaniem.
- Yuri? Co się stało? - wymruczał z ociąganiem. Nadal był lekko zaspany i gotów do tego, aby zasnąć ponownie. Katsuki nie mógł mu na to pozwolić, w ostatnim desperackim odruchu połaskotał lekko Victora po żebrach. Rosjanin zachichotał uwalniając go przy tym ze swojego uścisku.
- Księżniczko co robisz?- zapytał. Niestety chłopak nie umiał mu w tej chwili odpowiedzieć, gdyż wstrząsnęła nim kolejna nieoczkowana fala mdłości. Zareagował błyskawiczne by nie zrobić z siebie totalnego pośmiewiska, zerwał się prędko z łóżka pędząc wprost do łazienki. Tam oddał zawartość swojego żołądka czując się niczym kobieta w ciąży podczas porannych mdłości. Chciał myśleć, że gorzej już być nie mogło, ale z autopsji wiedział , że po tych słowach zawsze dzieje się coś okropnego.
Jeknął z bezsilności, opadając ciężko na zimne kefaleki czując jak z bólu w kącikach jego oczu zbierają się łzy.
- Yuri? Wszystko w porządku? - kroki Victora rozbrzmiały na posadce praktycznie jednocześnie z jego zatroskanym głosem. Katsuki nie chciał żeby jego idol widział go w takim stanie. Nie chciał tego najbardziej na świecie.
- Wszystko dobrze.. idź sobie- wymamrotał, z ledwością łapiąc oddech. Te słowa nie powstrzymały jednak Nikiforova. Już po chwili stał w progu łazienki przyglądając się marnej sylwetce chłopaka spoczywającej na podłodze. Brunet czuł wstyd. Nie wytrzymał i z nerwów najzwyklej w świecie popłakał się niczym małe dziecko.
- Księżniczko. . - Szepnął łagodnie Rosjanin podchodząc do niego, wbrew jego zakazom.
- Nie podchodz.. Nie patrz -ton głosu Katsukiego był wręcz błagalny. Chłopak zakrył twarz dłońmi, by ukryć swoje łzy jednak bezskutecznie.
Victor nic nie mówił, co napawało go jeszcze większym strachem. Yuri myślał, że ten zwyczajnie uważał go za żałosnego.
Krzyknął cicho czując jak niespodziewane ramiona srebrnowłosego delikatnie podnoszą go do góry, nie pozwalając mu jednak dotknąć stopami chłodnej posadzki. Rosjanin wziął go na ręce przytulając mocno do siebie. Musiało to wyglądać z perspektywy osoby trzeciej wręcz komicznie gdyż mimo bycia łyżwiarzem figurowym Yuri nie należał do najdrobniejszych osób. Mimo to uspokoił się trochę pod wpływem tego gestu, mimowolnie wtulając się w swojego trenera aby nie spaść.
- Przepraszam... to moja wina, że się tak czujesz - przyznał Victor ze smutkiem w głosie.
Nagle bez ostrzeżenia wyszedł z łazienki kierując się sprężystym krokiem w stronę łóżka. Gdzie ułożył Katsukiego najdelikatniej jak potrafił na miękkiej puchowej pościeli. Usiadł koło niego kierując swoją dłoń w stronę jego głowy, pieszczotliwie gładząc chłopaka po włosach. Brunet spojrzał nieśmiało w stronę Nikiforova zmęczonym wzrokiem próbując odczytać emocje malujące się na jego twarzy. Czyżby Victor był smutny ? Obwiniał się o tę sytuację ? Odpowiedzi na te pytania pojawiły się niemal natychmiastowo.
- Nie powinienem Cię spijać. wiedziałem, że to się tak skończy a mimo to... Wybacz wygląda na to, że kiepski ze mnie trener- Victor uśmiechnął się smutno, a w sercu Japończyka momentalnie pojawiła się przemożna chęć zaprzeczenia jego słowom. Uważał iż to on sam był bardzo głupi, nie potrafiąc odmówić spożycia trunku, to nie była wina Victora. W oczach Japończyka błękitnooki był idealny. Ale nie potrafił powiedzieć tego na głos. W zamian za to nieśmiało położył dłoń na jego kolanie zamykając oczy, by nie widzieć reakcji malującej się na twarzy Nikiforova. Jego ręka jednak długo nie pozostała osamotniona, gdyż zaraz potem została pochwycona przez rękę Victora, który splótł ze sobą palce ich dłoni. Yuri oblał się rumieńcem który nie pozostał niezauważony.
- Dobranoc.. - wymamrotał zawstydzony, uznając iż pójście spać spać tej sytuacji będzie najrozsądniejszym wyjściem. Nadal nie czuł się najlepiej, a dodatkowe emocje dodatkowo mogły pogorszyć sprawę.
- Jest coś, czego potrzebujesz? - Szepnął cicho Rosjanin, ściskając lekko jego palce. Chciał zatroszczyć się o swojego ucznia.
- Przykryj mnie. - Mruknął Yuri, ptrzebując w tej chwili tylko tego. Na szczęście na reakcje srebrnowłosego nie trzeba było długo czekać. Victor otulił go kołdrą aż po same uszy dbając by żaden skrawek jego ciała nie pozostał odkryty. Była to miła odmiana, bo częściej skupiał się raczej na tym aby nawet najmiejszy kawałek ciała Katsukiego pozostawał w negliżu. Nie zawsze mu się to udawało ale zawsze namiętnie do tego dążył.
Niespodziewanie Japończyk poczuł jak Nikiforov pochyla się nad nim i składa na jego czole czuły pocałunek, przyprawiając bruneta kolejny raz o szybsze bicie serca. Yuri lubił gdy Victor tak robił, czuł się wtedy na swój sposób wyjątkowy.
- Sladkikh snov Yuri - powiedział coś w swoim ojczystym pokręconym języku z którego i Yuri i tak nic nie zrozumiał.
//////////////////////////////////////////////////////////////
Od autorki:
Drugi rozdział wylądował 👍
Standardowo za wszystkie ewentualne błędy przepraszam xD
Dziękuję za wszytskie ☆, komentarze i wyświetlenia ❤
Im więcej otrzamam miłości tym szybciej wrzucę rozdział trzeci, który spoczywa sobie w wersjach roboczych cały, piękny, wypieszczony, gotowy na pokazanie światu :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro