18. Dziękuję
„Dziękuję" nie wystarczy. Słowo to nie odda w pełni wdzięczności, jaką Yuri żywił do swojego rosyjskiego trenera i kochanka. Trenera, który zrobił dla niego tak wiele, dał mu siłę do dalszej walki, wspierał go, gdy tego potrzebował, zaakceptował go i obdarzył najpiękniejszym uczuciem na świecie. Zwykły sposób wyrażenia wdzięczności nie był dla niego dość dobry, aby w pełni wyrazić jego uczucia. Ale czy jest taka rzecz na świecie, która zdołałaby to zrobić?
Chłód metalu spoczywającego lekko na jego dłoni przyprawiał go o lekkie wątpliwości.
Czy aby na pewno ta mała złota rzecz wystarczy? Obrączka niewątpliwie jest symbolem czegoś pięknego, tylko osoby połączone czymś niezwykłym decydowały się na dumne noszenie jej na serdecznym palcu.
Ale czy był to prezent godny Victora?
Wkładając złoty krążek na jego zgrabny palec, ledwo powstrzymywał swoje narastające zdenerwowanie. Był niepewny, bał się podnieść wzrok, aby przyjrzeć się jego reakcji. Ze słodkimi rumieńcami wpatrywał się w jego dłoń, ozdobioną przez niego samego złotą biżuterią.
Nikiforov, widząc jego strach, uśmiechnął się czule. Wolną dłoń położył na jego rozgrzanym policzku, przyjemnie muskając go chłodnymi palcami.
- Yuri, daj drugą obrączkę - szepnął, wyrywając go ze słodkiego otępienia. Katsuki, spłoszony prośbą mężczyzny, pośpiesznie wyjął z płaszcza bliźniaczy kawałek szlachetnego metalu, umiejscowiony w eleganckim pudełeczku. Victor wyciągnął go delikatnie z miękkiej poduszeczki, obracając krążek powoli w palcach, z zaciekawieniem studiując jego gładką teksturę. Uśmiechnął się promiennie, gdy jego dłoń ujęła dłoń młodszego, aby wsunąć przedmiot na swoje prawowite miejsce.
- Jesteś tego pewien, Victor? - mruknął cicho Japończyk, nieustannie trapiony wyimaginowaną obawą. Nadal nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, pomimo wielu materialnych dowodów jakie otrzymywał.
- Jestem, najbardziej na świecie... - wyznał, pochylając się w stronę niższego chłopaka. Jego ciepły oddech omiótł jego policzek w momencie, gdy jego wargi złożyły na rozgrzanej skórze motyli pocałunek.
Yuri uśmiechnął się lekko, ukradkiem spoglądając na swojego kochanka. Przyjemne ciepło rozlało się po jego serduszku na widok jego pogrążonej w szczęściu twarzy. Dla takich chwil był w stanie zrobić wszystko. Uśmiech Victora był najpiękniejszą rzeczą, jaką dano mu było kiedykolwiek zobaczyć.
- Kocham, kiedy się uśmiechasz, Vi - mruknął cicho, tym razem już pewnie chłonąc czekoladowymi tęczówkami każdy detal twarzy osoby znajdującej się tuż przed sobą. W niekontrolowanym odruchu wtulił się w Nikiforova, dziękując Bogu za taką możliwość. Delikatny dotyk dłoni Rosjanina pieścił jego policzek aż po żuchwę, chwilami docierając na wrażliwy kark. Opuszki palców drugiej ręki skupiały się na aksamitnych kosmykach jego włosów, przeczesując je ostrożnie tak, aby w żaden sposób nie sprawić mu bólu niespodziewanym kołtunem.
To, iż znajdowali się w miejscu publicznym, nie miało dla nich żadnego znaczenia. Nie myśleli o otaczającym ich świecie, o świątecznym chórze śpiewającym swoje pieśni zaledwie kilka kroków dalej. Liczyła się tylko druga osoba.
***
- Vitya! - Wesoły głos Anastazji rozniósł się po hali sportowej, zwracając na siebie uwagę dwóch par oczu. Yuri zaciekawiony rosyjską przybyszką, będąc na lodzie, podjechał do bandy, przerywając tym samym swój trening. Jego łokcie oparły się swobodnie na chłodnej powierzchni tuż obok sylwetki Victora, który dusił właśnie w serdecznym uścisku swoją przyjaciółkę.
- Ana! Co ty tu robisz? - zapytał zadziwiony, odsuwając kobietę od siebie na długość ramion. Rosjanka w odpowiedzi spojrzała na niego figlarnie szczerząc zęby w uśmiechu. Lecz nie trwało to długo. Wzrok jej tęczówek momentalnie powędrował w stronę młodego Japończyka, uważnie lustrując jego twarz słodko zarumienioną od mrozu. Jego kondycja psychiczna już na pierwszy rzut oka wydawała się być w o wiele lepszym stanie niż poprzednio. Nie dziwiła się temu. Wiedziała wystarczająco dużo od Victora, który już tego samego dnia gdy wyznał chłopakowi miłość. A gdy uczucie to zostało odwzajemnione, zaszczycił ją telefonem, informując o swoim niepohamowanym szczęściu.
- Ciebie też miło widzieć Victorze - mruknęła, czując się po części urażona wcześniejszym pytaniem. W ostentacyjny sposób wskazała na swoją medialną przepustkę, tym samym wytykając Rosjaninowi jego zapominalskość. Chęć nieszkodliwej zemsty oraz dania mu nauczki pojawiła się w jej umyśle, popychając ją do działania. Nagle całkowicie straciła zainteresowanie mężczyzną, z którym rozmawiała, całą swoją uwagę skupiając na Katsukim. Zbliżyła się do niego powoli, wyjątkowo łatwo zamykając go w ciepłym uścisku. Japończyk uśmiechnął się pod nosem, ciesząc się, iż dane mu było ujrzeć blondynkę po raz drugi. Winny był jej bowiem ogromne podziękowania, które chciał jej przekazać osobiście.
- Yuri, wyglądasz o wiele lepiej niż ostatnim razem, gdy rozmawialiśmy - szepnęła wesoło, przyglądając się jego sylwetce już z lekkiej odległości. Kątem oka śledziła jednak reakcje siwowłosego, który jak dotąd nie zdawał sobie sprawy z ich wcześniejszego spotkania. Ani Yuri ani Ana nie zdążyli mu o tym wspomnieć, co blondynka wykorzystała aby móc go zaskoczyć.
- Ana... nie sądziłem, że cię jeszcze zobaczę i już bałem się, że nie będę mógł ci podziękować osobiście - mruknął, szczerząc zęby w szczerym, pozbawionym jakichkolwiek zmartwień uśmiechu.
Nikiforov podczas tej krótkiej wymiany zdań nie pojmował, co tak właściwie oboje mieli na myśli, mówiąc o ostatnim spotkaniu. Był więcej niż zdziwiony, zwłaszcza po usłyszeniu Yuriego poruszającego temat podziękowań.
- To wy się znacie? O jakie podziękowania chodzi?! - zapytał, trochę zbyt głośno niżeliby powinien. Brunet, zaskoczony średnio spokojną tonacją jego głosu, spojrzał na niego karcąco. Już chciał udzielić mu adekwatnej odpowiedzi, lecz powstrzymała go dłoń Rosjanki, która z powodzeniem przysłoniła mu usta.
Na jej twarzy wykwitł chytry uśmieszek definitywnie nie zwiastujący niczego dobrego.
- Znamy się, prawda, Yu? - zapytała, szukając wzrokiem potwierdzenia u młodszego chłopaka. Gdy je otrzymała, kontynuowała swój sprytny wywód, wprowadzając Victora w stan irytacji - A co do podziękowań to... tajemnica - dodała. Nikiforov prychnął pod nosem, manifestując swoje niezadowolenie. Nie był typem osoby cierpliwej, zwłaszcza gdy w grę wchodziły rzeczy ściśle związane z jego ukochanym chłopakiem. Słowo tajemnica właściwie nie istniało w jego słowniku, Victor zawsze chciał wiedzieć wszystko i o wszystkim. Jednak tym razem chwilowo powstrzymał się od domagania się o swoje, odzyskując swój stoicki spokój. Wiedział, że o ile Anastazja nie będzie skora uchylić nawet rąbka tajemnicy, to Yuri, jako chłopak wyjątkowo podatny na jego wpływy, wyśpiewa mu wszystkie informacje, których pożądał.
- No cóż, jak sobie chcesz - mruknął, wzruszając w lekceważącym geście ramionami. Nie dał blondynce tej satysfakcji, na którą skrycie czekała.
W ramach rewanżu Rosjanin ulokował zainteresowanie w swoim partnerze, rozwodząc się w myślach nad jego wspaniałością. Kusząca warga, lekko przygryzana przez bruneta, zachęcała go wręcz do zniwelowania dzielących ich centymetrów w celu posmakowania jego gorących ust. Jednak resztki przyzwoitości jakie posiadał w obecności osób trzecich surowo mu tego zabraniały. Ana chwilowo zaczęła mu przeszkadzać, jak gdyby nigdy nic pojawiła się na ich prywatnym treningu, odbierając im jakąkolwiek intymność, co niezbyt mu się podobało.
- Jesteś tu w jakiś konkretnym celu? - Dodał dość pretensjonalnie, tuż przed tym, nim zdążył do końca przemyśleć swoje słowa. Było to dość nietaktowne pytanie, dosadnie dające kobiecie do zrozumienia, iż w tym momencie lekko mu zawadza.
Ana prychnęła, nie miała mu za złe tych słów i jego niechęci, ale nie mogła pozostawić tego bez komentarza. Już od początku nie zamierzała zostawać na treningu zbyt długo, dając Victorovi czas, aby mógł się nacieszyć swoją małą sympatią, ale nie mogła odpuścić sobie kolejnej okazji do zdenerwowania go.
- Nikiforov jak zwykle miły! Aż tak mnie nie lubisz? - Burknęła w rozbawieniu, gromiąc łyżwiarza wzrokiem. Victor niespecjalnie wzruszony odpowiedział jej tym samym.
- Wybacz, po prostu chcę wiedzieć, jaki jest cel twojej wizyty, oprócz zobaczenia mnie - odburknął, dyskretnie przysuwając się bliżej zaciekawionego ich małą wymianą zdań Katsukiego. Lekko zniecierpliwiony, ujął jego chłodną od niskiej temperatury dłoń, rozkoszując się słodkim rumieńcem na jego policzkach.
- A kto powiedział, że przyszłam do ciebie? – Parsknęła, z trudem powstrzymując śmiech na widok wyraźnych i desperackich sygnałów, jakie Nikiforov próbował jej przekazać. Jego ciało wręcz lgnęło do uroczego Japończyka, wołając o choć chwilę słodkiej bliskości. Ana była na dobrej drodze, by to zignorować, jednak widząc tą samą chęć skrytą za zakłopotaniem u bruneta, poddała się. Jej rozczulony wzrok objął tę dwójkę, wprowadzając ją w dobry nastrój. Cieszyła się z ich szczęścia, oboje na nie zasługiwali. Przez swoją głupotę zbyt długo na nie czekali.
- A nie do mnie? - Zdziwił się siwowłosy, posyłając jej pytające spojrzenie. Kobieta westchnęła, uśmiechając się niewinnie w geście kapitulacji.
- Do ciebie i do Yuriego, przyszłam sprawdzić jak się macie, bo to chyba jedyna okazja na w miarę prywatną rozmowę. Ale będę się już zbierać, czas mnie nagli - wyznała ku uciesze Nikiforova, który mimo wszystko czuł się nieco winny z tego powodu. Blondynka już szykowała się do powolnego opuszczenia hali, jednak zatrzymał ją głos Katsukiego.
- Ana... dziękuję - szepnął nieśmiało, posyłając w jej stronę najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko było go stać. W jego błyszczących czekoladowych tęczówkach zagościła niewyobrażalna wdzięczność, która wyrażała więcej, niż zwykłe słowa. Victor patrzył na to z lekką zazdrością. W jego oczach Yuri wyglądał w tym momencie nadzwyczaj pięknie. Jego zaborcza natura dawała o sobie znać, przez co gdzieś tam w głębi duszy zapragnął zachować ten cudowny uśmiech tylko i wyłącznie dla siebie.
Rosjanka nie odpowiedziała, zamiast tego przytuliła go czule na pożegnanie, oddalając się zaraz potem w swoją stronę z lekkim uśmiechem na ustach. Gdy tylko znikła w mroku korytarza, dłoń Victora mocniej zacisnęła się na dłoni Japończyka. Paląca chęć wydobycia z niego informacji nie dawała mu spokoju.
- Yuri, zejdź na chwilę z lodu - szepnął, niespodziewanie wypuszczając jego rękę z uścisku. Przeszedł kilka kroków, aby spocząć wygodnie na wąskiej ławeczce, czekając, aż brunet wykona jego polecenie. Katsuki nie oponował, nie pytał. Posłusznie zszedł z lodowiska, zakładając na płozy niebieskie osłonki. Ostrożnie podszedł do swojego partnera, stając w bliskiej odległości na przeciwko niego.
- Siadaj - rozkazał, wyraźnie wskazując na swoje kolana. Japończyk spojrzał na niego dość zakłopotany, nie rozumiejąc, co właściwie jego trener miał na myśli. W odpowiedzi posłał mu tylko pytające spojrzenie, nie ruszając się ze swojego miejsca.
- No siadaj, okrakiem, przodem do mnie, mam kilka pytań - sprecyzował w stanowczym geście, przyciągając zdezorientowanego chłopaka do siebie za biodra. Zaskoczony Katsuki wgramolił się na jego kolana, starając się uspokoić nienaturalnie szybkie bicie swojego serca. Jego policzki i nosek pokryły się siarczystym rumieńcem, gdy z lekkim ociąganiem objął Victora za kark, aby utrzymać równowagę. Nikiforov również zadbał o jego bezpieczeństwo oplatając go ramionami w pasie, zaraz potem niwelując odległość jaka dzieliła ich klatki piersiowe.
- Viii... - mruknął zawstydzony brunet, odwracając wzrok, by uniknąć palącego spojrzenia morskich tęczówek.
- Tak? - wymruczał, gładząc go uspokajająco po plecach. Jego plan był prosty, zamierzał zadać kilka pytań, korzystając z faktu, iż bliskość, jaką obdarzał Yuriego, czyniła go niemal bezbronnym. Nawet lekki dotyk powodował, że Japończyk roztapiał się w jego ramionach, pozbywając się jakichkolwiek barier. W takim stanie był skory odpowiedzieć mu na każde zadane pytanie.
- Kochanie... powiedz, kiedy widziałeś się z Aną - szepnął, wsuwając delikatnie dłoń pod materiał bluzy dzielącej go od gładkiej skóry na plecach chłopaka. Opuszki jego palców w skupieniu powędrowały po jego kręgosłupie, przyprawiając go o przyjemny dreszcz. Katsuki nie był głupi, doskonale wiedział, do czego dąży Nikiforov, ale w żaden sposób nie potrafił mu się oprzeć. Rosjanin od zawsze działał na niego nad wyraz intensywnie.
- W Rosji... na zawodach - przyznał niechętnie, plując sobie w brodę za swoją słabość. Starszy mężczyzna uśmiechnął się triumfalnie, ciesząc się z tego małego zwycięstwa. W skupieniu jednak kontynuował swoje pieszczoty, niebezpiecznie zbliżając się do kusząco odsłoniętej szyi chłopaka. Jego wargi musnęły zachłannie pachnąca skórę, delektując się jej gładkością. Katsuki, nie mogąc się powstrzymać, przymknął lekko powieki, czując, jak pierwsza fala gorąca zalewa jego organizm. Cichy głos rozsądku przestrzegał go przed sprytnym diabłem, który krok po kroku próbował dobrać się do niego i jego tajemnic.
- A za co jej dziękowałeś? - Zadał kolejne pytanie. Tym razem Yuri dość poważnie się zawahał. Ana chciała utrzymać tę wiadomość w tajemnicy, a przynajmniej tak uważał brunet. Postanowił milczeć, na co srebrnowłosy zareagował w dość radykalny sposób. Jedna z jego dłoni zsunęła się w dół kręgosłupa, wkradając się pod materiał bokserek chłopaka. Chłodne palce musnęły jego pośladek, przyciskając mocniej jego biodra do ciała Rosjanina. Ciche sapnięcie rozkoszy wydostało się niepostrzeżenie z ust młodszego, spowodowane słodkim dotykiem. Gorący oddech Victora owiał jego policzek, gdy ten niebezpiecznie zbliżał się do jego ust. Młody Japończyk czekał na to, podniecenie zamroczyło jego umysł, domagając się większej dawki wrażeń. Jednak ta nie nadeszła, Nikiforov zatrzymał się kilka centymetrów od jego warg uśmiechając się przy tym chytrze.
- Vitya... pocałuj - wymruczał niemal błagalnie, nieśmiało zerkając w jego błyszczące tęczówki.
- Najpierw odpowiedz - rozkazał, obserwując, jak jego manipulacja w pełni odnosi sukces. Katsuki przylgnął do niego, mocniej wplatając opuszki palców w siwe kosmyki jego włosów. W jego oczach kryła się ekscytacja pomieszana z niecierpliwością i lekkim zawstydzeniem.
- Za to, że kazała mi zapytać, kogo kochasz - wymruczał, oczekując za swoje wyznanie sowitej nagrody. Na szczęście niemal natychmiast ją otrzymał, pod postacią żarliwego pocałunku. Usatysfakcjonowany Victor oddał się pieszczocie, odnotowując w pamięci fakt, iż również i on winien jest Anastazji szczere podziękowania.
●●●●●●●●●●●●●●■●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:
Zaczynam wątpić czy te rozdziały da się czytać xD Nie jest to jakieś nudne?
No bo wiecie jest już po wyznaniu i napięcie się rozładowało (choć bynajmniej nie pomiędzy Yurkiem a Victorem :v)
Dajcie znać, napiszcie komentarz zostawcie ☆ czy jakoś tak :v
● Założyłam insta, snapchat nie wypalił xD
ZAPRASZAM!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro