13. Nieznajomy wybawiciel
- Kurwa, on jest strasznie zimny - nieznany rosyjski głos rozbrzmiał koło leżącego w śniegu Katsukiego. Dwóch obcych mu, stosunkowo młodych mężczyzn stało nad nim, z uwagą, bystrym wzrokiem identycznych złotawych tęczówek, lustrując jego sylwetkę. Wyższy z nich nachylił się nad nim, strzepując delikatnie śnieg z jego zmarzniętej, porcelanowo-białej twarzyczki i włosów. Gdy to zrobił przyłożył ostrożnie policzek, niemal dotykając jego bladych ust, wsłuchując się w nikły, prawie niezauważalny oddech. Na myśl, iż tajemniczy turysta żyje, uśmiechnął się lekko.
- Oddycha? - Zmartwiony głos drugiego z mężczyzn przerwał chwilową ciszę, naglony obawą o stan zdrowia obcokrajowca.
- Tak - mruknął zadowolony. Jego smukłe dłonie wślizgnęły się pod mokre plecy Yuriego, unosząc go do pozycji siedzącej, przez co okulary chłopaka z cichym dźwiękiem opadły na śnieg, zaskakując tym obu mężczyzn. Ivan zaśmiał się cicho, przez chwilę mając wrażenie, iż ta sytuacja wydarzyła się z inicjatywy nieprzytomnego Japończyka, co było bardzo nierealne. Choć maluch nie leżał na ziemi długo, to i tak był bardzo przemarznięty. Przyczyną bezsprzecznie był jego lekki ubiór, idący w parze z nieprzystosowaniem do rosyjskich temperatur. Widząc go zza barowej szyby, bez zastanowienia wybiegł ze swoim towarzyszem na dwór, aby zabrać go do ciepłego pomieszczenia i udzielić mu doraźnej pomocy. Teraz, gdy niósł drobnego chłopaka w swoich ramionach wprost na "zaplecze" lokalu, czuł dziwną ulgę. Cieszył się, że go zauważył i nie pozwolił mu wychłodzić się na śmierć na ośnieżonym bruku.
Jego szef, a zarazem brat, nie patrzył na to niestety tak przychylnie jak on sam, jednak z przymrużeniem oka pozwolił mu zająć się chłopakiem na miejscu, bez konieczności ingerowania w to pogotowia.
Pocieszony tym, zaniósł go ostrożnie do swojego biura, dziwiąc się lekkością i kruchością ciała obcokrajowca. Dotarłszy do celu ostrożnie ulokował go na kremowej kanapie, stojącej obok zabytkowego paleniska ,w którym wesoło strzelały dopalające się wiązki drewna, emanując przyjemnym ciepłem, które ogrzewało Yuriego. Jednak w obecnym stanie wciąż było to zdecydowanie za mało. Problem stanowiły przemoczone ciuchy, utrudniające wyeliminowanie chłodu. Niechętnie, acz sprawinie Ivan zabrał się więc za pozbywanie się ich. Zawahał się przez chwilę, zdejmując spodnie bruneta, tym samym pozostawiając go w samych, mocno przylegających bokserkach. Jego spojrzenie zatrzymało się na jego atletycznym ciele, rejestrując ten ważny fakt w pamięci. Strój, który dzierżył w dłoniach, połączony z widokiem wyrzeźbionego brzucha Katsukiego, jasno dawał mu do zrozumienia, iż ma do czynienia ze sportowcem.
- Co ty robiłeś na ulicy, maluchu? - Mruknął sam do siebie, zastanawiając się nad powodem jego obecności na Czerwonym Placu w tak paskudną i nieprzewidywalną pogodę.
Rosjanin, choć nie chciał tego przyznać, skrycie był nim oczarowany. Gdy tylko po raz pierwszy spostrzegł Katsukiego błąkającego się po ulicy, miał ochotę poznać go i to zdecydowanie bliżej niż powinien. Wykorzystując fakt, iż jest z chłopakiem sam na sam, pochylił się nad nim, wplatając palce w jego miękką czuprynę. Głaskał ją delikatnie, obserwując reakcję Yuriego ,który zamruczał słodko pod wpływem pieszczoty, nie do końca zdając sobie z niej sprawę.
- Vitya... - mruknął przez sen, przywołując na twarz lekki, niemal anielski uśmiech. Ivan zamarł. Zażenowany swoim zachowaniem cofnął dłoń, karcąc się w duchu za swoją frywolność. Nie miał prawa dotykać go w taki sposób, gdy ten nie był w pełni tego świadomy.
Gdy tylko Katsuki został pozbawiony wcześniejszej pieszczoty, zadrżał. W sennym ferworze skulił się na kanapie, szukając ręką jakiegokolwiek dodatkowego skrawka materiału, który zdołałby go ogrzać. Mężczyzna, widząc to, chwycił koc niedbale przewieszony przez oparcie mebla i okrył nim starannie bruneta. Przyglądał się jeszcze przez chwilę jego sennej i uroczej twarzy, po czym niechętnie zostawił go samego w pomieszczeniu, z powodu naglącej go pracy.
Minęło dużo czasu nim Japończyk zdołał odzyskać świadomość. Gdy otworzył oczy, nie orientował się, gdzie tak właściwie się znajduje. Pomieszczenie, w którym przebywał, było mu zupełnie obce, budziło w nim lęk. Mimo ciepła, jakie mu oferowano, nie czuł się najlepiej - paskudna gorączka targała jego ciałem, utrudniając mu trzeźwe myślenie. Był niezwykle słaby, z trudem powstrzymywał się od ponownego zamknięcia powiek. Jednak wiedziony rozsądkiem, powoli, acz niechętnie podniósł się do pozycji siedzącej, powodując, iż koc, którym był przykryty, zsunął się z jego nagiego torsu. Chłopak mimowolnie zadrżał, czując zimny podmuch powietrza na skórze. W roztargnieniu rozejrzał się wokół siebie, lecz brak okularów na nosie utrudniał mu dostrzeżenie czegokolwiek ze szczegółami. By znaleźć swoją zgubę, wyciągnął dłoń w kierunku stojącego obok stolika, szukając jej po omacku. Przez jego nieostrożność kilka obcych mu przedmiotów upadło z hukiem na podłogę, alarmując tym Ivana, który niedługo potem, lekko zdyszany, wpadł do swojego biura. Yuri wzdrygnął się, słysząc kroki zmierzające w jego kierunku, omiótł niewyraźnym spojrzeniem sylwetkę mężczyzny, nadal uparcie poszukując swoich okularów. Nie wiedział ,czego może się spodziewać po tej osobie, której przypisywał złe zamiary. Zdziwił się więc mocno, gdy przybysz nieoczekiwanie kucnął przed nim, wsuwając mu je ostrożnie na nos.
Katsuki zamrugał zdziwiony, wpatrując się w lekko złotawe tęczówki Ivana, które z bliska lustrowały każdy, nawet najmniejszy skrawek jego twarzy, zatrzymując się na dłuższej malinowych ustach chłopaka.
- Mówisz po rosyjsku? - Szepnął w swoim ojczystym języku, chcąc porozumieć się jakoś z wystraszonym Katsukim. Brunet niestety nie rozumiał ani słowa z wypowiedzi nieznajomego. Jego rosyjski ograniczał się do kilku podstawowych zwrotów, których nauczył się, słuchając Nikiforova.
- English? - zapytał z nadzieją. Ivan pokręcił przecząco głową, marszcząc przy tym brwi. Nie miał pojęcia, jak rozmawiać z chłopakiem. Na sensowny pomysł wpadł dopiero po dłuższej chwili. Z tylnej kieszeni spodni wydobył smartphona, włączając jeden z pospolitych translatorów. Podał urządzenie chłopakowi zachęcając go, aby wystukał w nim zdanie, które chciałby mu przekazać. Japończyk zamyślił się przez chwilę.
- Gdzie jestem? - Napisał i oddał telefon w ręce rozmówcy.
- W barze, na zapleczu. Znalazłem Cię na placu w śniegu i zabrałem tutaj - wyjaśnił pokrótce, powstrzymując się od zadania miliona trapiących go pytań. Yuri westchnął ciężko, przypominając sobie zdarzenie na placu i rozmowę z Victorem. Na myśl o swoim trenerze momentalnie podskoczył w miejscu. Mógł z łatwością wyobrazić sobie uczucia, które targały nim po niespodziewanie urwanej rozmowie, jaką z nim odbył. Nie czekając, szybko wystukał na klawiaturze kolejne pytanie.
- Czy mogę zadzwonić z Twojego telefonu? - Rosjanin zawahał się przez chwilę, po czym pokiwał twierdząco głową. Katsuki, nie tracąc czasu, wykręcił numer Nikiforova. Z niecierpliwością przyłożył go do ucha.
- Tak, słucham? - Yuri, słysząc w słuchawce upragniony głos, uśmiechnął się lekko.
- Vitya! - Krzyknął, na ile pozwoliła mu na to nieprzyjemna chrypka. Ivan wzdrygnął się na dźwięk usłyszanego wcześniej imienia.
- Yuri! Ty!? Gdzie jesteś?! Nic ci nie jest?! - Histeryczny potok słów wylał się z ust Nikiforova, dezorientując tym swojego rozmówcę. Yuri westchnął. Chciał móc mu to wszystko jak najszybciej wytłumaczyć, lecz jego osłabione ciało domagało się innego scenariusza. W rezultacie chłopak nakreślił mu tylko zarys sytuacji, nie zaspokajając jego zachłannych, informacyjnych potrzeb.
W ostatnim akcie rozumu i desperacji zaproponował mu rozmowę z jego rosyjskim wybawcą. Victor chętnie przystał na propozycję i już po chwili prowadził konserwację ze swoim rodakiem.
- Witam, Victor Nikiforov z tej strony, czy to ty znalazłeś moją małą zgubę? - Ivan zamarł na dźwięk tak dobrze znanego w Rosji imienia i nazwiska. Utkwił zdziwione spojrzenie w Katsukim, zastanawiając się, jak tak niepozorny chłopak mógł znać kogoś takiego jak Victor.
- Tak, to ja go znalazłem, tonął w śniegu na Placu Czerwonym - mruknął po chwili. Nikiforov westchnął.
- Długo tam był? Jak się teraz czuje? - Zapytał mocno zaniepokojony. Samo usłyszenie głosu Yuriego nie wystarczyło, aby rozwiać jego obawy.
- Niezbyt, ale musiał błąkać się po dworze o wiele dłużej. Był mocno wyziębiony, teraz jest już lepiej, ale chyba ma gorączkę - by potwierdzić swoją hipotezę, przyłożył dłoń do rozgrzanego czoła Katsukiego, który, mimo strachu przed dotykiem obcej osoby, oblał się lekkim rumieńcem. Ivan nie potrafił go jednak odróżnić od kolejnego objawu choroby.
- Zaopiekuj się nim jeszcze przez chwilę ,mogę ci nawet zapłacić, postaram się jak najszybciej po niego zjawić, podaj mi tylko adres - tym razem to Ivan westchnął.
- Nie musisz mi płacić, pomagam mu, bo mam na to ochotę... A adres jest zbędny, szukaj na Placu Czerwonym neonowego szyldu Guns & Bears, na pewno go nie przegapisz. A potem pytaj przy barze o Ivana - poinformował, siląc się na obojętny ton głosu. Żałował, że ktoś tak szybko zgłosił się po chłopaka, którym sie zaopiekował, ale nie mógł tego okazywać. Mimo tego,rozmówca wyczuł w jego głosie coś niepokojącego.
- Tak też uczynię. Ale pozwól, że powiem ci jeszcze jedno, nim się rozłączę. Nie dotykaj go, wiem że jest uroczy i trudno się oprzeć, ale nie daruję ci, jeśli coś mu zrobisz - warknął. Złotooki Rosjanin zaśmiał się nerwowo, nie przypuszczając, iż jego rozmówca z taką łatwością przejrzy jego skryte pragnienia.
- Nie wiem, o czym mówisz - skłamał. Victor prychnął.
- Nic mu nie zrobię... obiecuję - przyznał jednak po chwili najciszej jak tylko potrafił.
************************************
Victor uchodził za człowieka opanowanego i faktycznie, w większości sytuacji, które wydarzały się w jego życiu, tak sie zachowywał. Analizował chłodno sytuację, doszukując się prostego, aczkolwiek efektywnego rozwiązania. Lecz w tym wypadku było inaczej. Gdy w grę wchodził Katsuki Yuri, jego emocje utrudniały mu rzeczową kalkulację.
Umysł pogrążony w chaosie miotał nim na wszystkie strony, z początku zaniepokojony jednym urwanym telefonem. Jego ciało wierciło się niespokojnie na miękkim fotelu, oczekując komunikatu stewardess o wyczekiwanym przez niego lądowaniu. Choć obdzwonił, wbrew powszechnym samolotowym zakazom, wszystkich znajdujących się w Rosji przyjaciół, stawiając ich na równe nogi, w celu wszczęcia poszukiwania chłopaka, nie czuł się wtedy ani trochę spokojny. Uważał, że tylko on jest w stanie należycie zająć się całą sytuacją, na własną rękę go poszukując. W jego umyśle przewijały się tysiące scenariuszy odnośnie niebezpieczeństwa, w którym mógł się znajdować, a raczej znajdował się jego uczeń. Nikiforov musiał przyznać, że Katsuki miał specjalny talent do pakowania się w kłopoty. Zdziwił się więc mocno, a zarazem ucieszył, gdy jego zguba sama zdołała się do niego zadzwonić i oznajmić, iż jest bezpieczna. Słysząc jego słodki głos, odetchnął z ulgą, jednak jego zadowolenie nie trwało zbyt długo. Rozmowa z Ivanem dała mu do myślenia, przysparzając kolejnych zmartwień. W tym mężczyźnie było coś, co zdecydowanie nie przypadło mu do gustu. Sam fakt, iż pomagał Yuriemu z osobistych pobudek, a nie, tak jak powinien, z ludzkiego odruchu, przyprawiał go o ból głowy. Chciał jak najszybciej odebrać Japończyka spod jego „opieki", aby ten nie miał czasu na brudne zagrywki. Wiedział jednak, że nie będzie to takie łatwe. Jego uczniem targała poważna gorączka, która w pokojowym hotelu mogła być nie do opanowania.
Jedynym wyjściem było więc zabranie go w jedyne odpowiednie, według Nikiforova, miejsce. W tym celu musiał zdobyć samochód, oraz uprzednio zabrać z hotelowego pokoju walizki wraz z wszystkimi rzeczami należącymi do Katsukiego. Czekała ich długa droga do jego ukochanego miasta, które przez wiele lat mógł zwać, i nadal zwie, swoim domem.
/////////////////////////////////////////////////////////////////
Od autorki:
Zgodnie z obietnicą rozdział pojawił się już dziś :D
Jeśli się podoba zostawcie ☆ bądź komentarz. Motywujecie mnie w ten sposób do dalszej pracy ;)
P.s dla tych którzy nie zauważyli to rozdział pojawia się zazwyczaj równo co tydzień. Teraz tak się złożyło, że jest to wtorek. (To tak dla osób, które zawsze pytają ,,kiedy next" xD )
No i oczywiście dziękuję Odlotowy_Balkon za kolejny sprawdzony tekst ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro