Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"4"

[Miesiąc później]

Pov. Narratora

Tom wyszedł z domu. Edd i Matt patrzyli sie na drzwi z smutkiem. Wiedzieli gdzie on idzie.
- Matt..? Myślisz, że kiedyś przestanie?
- Mam nadzieje Edd.. To był by jakiś cud.
Edd wraz z Matt'em wrócili do salonu i zaczeli oglądać serial czekając na swojego przyjaciela.

***

Tom wszedł do domu trzaskając drzwiami do ścianę co spowodowało większą dziure w ścianie. Był to już zwyczaj. Edd nie raz musiał naprawiać to.
Tom oparł sie o ścianę. Był zdecydowanie pijany. I oczywiście wrócił ze swoich "zabaw", które odbywają sie codziennie.
Edd szybko wstał z kanapy i podszedł do Tom'a.
- Znów?! ZNÓW?! Już mam gdzieś że sie upijasz! Z tym da sie jakoś żyć, ale znów sie puszczasz?! I CO ZNOWU BEDZIESZ CHCIAŁ POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO PRZEZ TO?! - Chłopak zaczą już płakać. - TEGO CHCESZ?! TRUDNO! Twój wybór. Nie zapanuje nad tym. - odszedł troche i sie zatrzymał.- Masz być jutro trzeźwy. Jest ważna sprawa. Powiem ci jak.. Jak nie będziesz..- Wzią głęboki wdech.- Jak nie będziesz najebany.
Tom przestraszył sie teraz jescze bardziej, gdyż Edd nigdy nie przeklina. Nie tak jak on. Czarnooki zdecydowanie za dużo przeklina.
- Przepraszam...- Wyszeptał cicho Tom. Jednak nikt nie usłyszał.
Chłopak powoli szedł by sie nie wywalić i by nie wkurzyć bardziej Edd'a.
Tom czuł sie teraz bardoz źle. Wie, że Edd ma racje. Wkońcu tak sie to zaczeło.. Miał z tym skończyć. Ale to było przyjemne.
Za bardzo przyjemne by przestać.
Matt pocieszał Edd'a gdy on siedział i płakał na kanapie.
- Słuchaj... On przestanie. Daj mu trochę więcej czasu.. Uwierz mi, że będzie lepiej.
- Nie będzie Matt! Minął już ponad miesiąc! On nadal to robi.. Co jak on nie przestanie? Martwię się o niego... On nawet nie zna tych kolesi! Co jak jednego dnia okaże się że to zabójca i go zabiję?! Nie chcę by tak sie stało...
- Edd. Wymyślasz jakieś historie, które nigdy sie nie zdarzą. Poprostu daj mu trochę czasu.
- Dobrze.. Mam nadzieję, że będzie lepiej. - schował twarz w dłoniach.

***

Pov. Tom

Obudziłem sie z nawalającą głową. Świetnie..
Nie dość,  że Edd jest na mnie zły to jeszcze znów to robie. Do tego jest dziś "coś ważnego" a ja umieram.
Poprostu zajbiście. Ale musze zejść na dół. Nie chce by Edd był bardzije zły.
Rozejrzałem sie i zobaczyłem moją bluzę. Oni i tak mnie widzieli w za dużej bluzie i samych bokserkach. Poza tym i tak będą tam tylko oni.
Dobra nieważne.
Otworzyłem drzwi i usłyszałem rozmowy z dołu i jakieś śmiechy.
Pewnie swietnie się bawią.
Zszedłem na dół i stojąc w progu salonu rozciągnąłem sie, co spowodowało podniesienie się bluzy do góry.
- Wow. Jesteś trzeźwy. Braaawo.
- ha ha.
Spojrzałem na Edd'a z lekko wkurzoną miną i obok...
Obok. Obok stał nie inny jak Tord.
- Edd. Wytłumacz mi co tutaj robi ten chuj. Ja go nie chce widzieć na oczy. Czemu on tu jest.
- Tom?! Tom! Wiesz ile cie szukałem Tom! Stęskniłeś się? Nie brakowało ci mnie, przyjacielu?
- Nienazywaj mnie tak. Nie jesteśmy nimi. - Edd jedynie przyglądał sie z niezrozumieniem.
- Tom? Wy sie znacie? - Popatrzył na mnie z zaciekawieniem, a ten idiota patrzył sie jakby znalazł tysiąc złotych.
- Nie.
- Tak.
Edd popatrzył sie na nas obu.
- Okej. Co sie dzieje? Wiem jedynie, że sie znacie.
- Edd to nie jest ważne. Naprawdę.
- Jak uważasz...- patrzył na mnie nie pewnie.
- Ty. Załóż jakieś spodnie może?
- Wiesz. Miałem zamiar ale właśnie jak to mówiłeś, poczułem jak bardzo jest mi tak wygodnie. Czyli nie założę spodni.
- Dobra. Śmieszne. Nienawidzisz mnie, ale mówię serio. - patrzył z wkurzeniem prosto w oczy.
- Ja też.
Edd patrzył sie na nas wkurzony naszym zachowaniem.
- Dobra! Teraz albo mi mówicie co sie dzieje albo będziecie siedzieć tu aż sie nie pogodzicie.
- Pamiętasz może jak wrociłem i opowiadałem ci co sie tam działo, wspomniałem ci o takim jednym.. Śmieciu.
- Tak, co z nim? - Popatrzył sie podejrzanie na Tord'a. I dobrze.
- Więc jak pewnie sie domyślasz. Ten tutaj stojący osobnik nim jest. Dlatego wcześniej byłem wkurwiony. Mam nadzieje, że zrozumiałeś.
- On k-kłamie! - Krzykną gdy zauważył że Edd wacha się nad tym czy jednak powinien sie tu wprowadzić. Czemu? Bo ma obok siebie walizkę. - On nie powiedział ci wszystkiego! On... On chciał mi coś zrobić... Coś bardzo złego... -Zaczą płakać. BŁAGAM. Edd by nigdy w to nie uwierzył. Widać,  że sztuczne.
- Wow... Tom. Zawiodłem sie na tobie...- Przytulił Torda, a ten sie uśmiechnął jak idiota.
- Naprawdę?! Masz zamiar wierzyć mu?! ZNASZ GO PARE TYGODNI! A MNIE?! PARE LAT!
- ALE ON NIE ROBI TAKICH RZECZY JAK TY!- Odwrócił sie. Ma jednak rację. Wątpię, że robi takie rzeczy jak ja.
- Nie wierzę w ciebie.. Wiesz co?  Nienawidzę cie. - Pobiegłem na górę. Założyłem spodnie. Schowałem portfel i telefon do kieszeni.
Patrząc w lustro, nie wyglądam tak źle. Przeczesałem ręką włosy i jeszcze raz popatrzyłem sie w lustro.
Jebać. Mogę zjeść na mieście. Albo w ogóle nie jeść.
Zbiegłem na dół.  Jeszcze raz musiałem zobaczyć ten obrzydliwy widok.
Płakał i kłamał co niby próbowałem mu zrobić. Śmieć. Najpierw musisz być ładny bym cie chciał, lepiej sobie to zapamiętaj.
- Tom? - Wychylił sie z salonu i patrzył sie na mnie. Ja założyłem buty i położyłem rękę na klamcę.- Gdzie idziesz?
Jedynie popatrzyłem sie na niego z suchą i lekko wkurzoną miną. Pociągnąłem za klamkę i już nie było mnie w domu.
Dobra. Może potraktowałem go źle i nie zasłużył sobie na to. Ale woli ufać mu niż mi. MY ZNAMY SIE OD PARU LAT A GO ZNA OD PARU TYGODNI. To jest nie fair!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro